Newsy

Nowe zasady podatkowe i pandemia uelastyczniają rynek pracy. Coraz więcej osób staje się GIGerami i pracuje na własny rachunek przy wielu projektach

2022-02-15  |  06:20

GIGerzy to osoby, które pracują nad różnymi projektami dla różnych pracodawców, najczęściej z domu lub innego miejsca spoza biura. W 2025 roku będą oni stanowić 15 proc. pracowników w skali całego globu, a w UE co piąty pracownik będzie GIGerem – stwierdza  raport EY & GIGLIKE „GIG on. Nowy Ład na rynku pracy”. Ten model zmienia funkcjonowanie rynku pracy na bardziej elastyczny i przyspiesza jego rozwój, korzystając z możliwości nowych technologii i zdalnego angażowania talentów, zwłaszcza w branży IT. Coraz więcej Polaków decyduje się na własną działalność gospodarczą lub umowę kontraktową. Wpływają na to nie tylko pandemia COVID-19, ale także nowe zasady podatkowe Polskiego Ładu.

GIGekonomia to system pracy, który wyróżniają elastyczne formy zatrudnienia, ale też elastyczność w zakresie sposobu jej wykonywania.

GIGer to osoba, która pracuje w bardzo nowoczesny sposób, inny, niż znamy dotychczas z tradycyjnej umowy o pracę. Może pracować w wielu miejscach, dla wielu projektów i wielu klientów. Wiek nie ma znaczenia, aczkolwiek bardzo wyraźnie kojarzy nam się to z młodym pokoleniem – wyjaśnia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Tomasz Miłosz, założyciel i prezes firmy GIGLIKE, która wspólnie z EY przygotowała raport na temat GIGekonomii w Polsce.

Jak wskazują dane Morgan Stanley, przytaczane w raporcie, w USA dziś GIGerzy stanowią 36 proc. pracowników, do 2027 roku ich udział może wzrosnąć do 50 proc. W UE w ciągu kilku lat może on osiągnąć poziom 20–30 proc. pracujących, podobnie w Polsce.

Jak wykazały badania poprzedzające publikację raportu, w Polsce społeczność GIGerów tworzą przede wszystkim milenialsi. To pokolenie, które w 2025 roku będzie stanowić 75 proc. zatrudnionych, podobnie jak generacja Z, wchodząca właśnie na rynek pracy, ceni sobie elastyczność, niezależność, a przede wszystkim rozwój podczas realizacji ambitnych zadań. Już dziś 42 proc. milenialsów to freelancerzy. Inną, mniej oczywistą grupą GIGerów, są osoby w wieku 40+, doświadczeni eksperci szukający nowych i bardziej opłacalnych form współpracy. GIGerzy to najczęściej reprezentanci zawodów branży kreatywnej: graficy, montażyści, fotografowie, copywriterzy, tłumacze, specjaliści IT i marketingu.

Branże są naprawdę bardzo różne. Najbardziej popularna to IT, ale każda inna branża dzisiaj jest dotykana przez transformację rynku pracy i GIGerzy coraz mocniej wchodzą w tę lukę – zaznacza prezes GIGLIKE, platformy wspierającej firmy we współpracy z niezależnymi talentami (w modelu B2B).

GIGekonomia jest coraz popularniejsza na rynku pracy zarówno w Polsce, jak i za granicą. Ten model współpracy, jak wyjaśniają eksperci EY, dobrze rozwija się w dobie walki o talenty i o klienta. Osadzona w sztywnych ramach umowa o pracę przestała odpowiadać potrzebom rynku, firm i co najważniejsze potrzebom pracowników. Potwierdza to chociażby zarejestrowanie we wrześniu 2021 roku pierwszego w Polsce związku zawodowego samozatrudnionych. 

– Jest to powodowane przez globalne trendy, takie jak platformizacja czy demografie, ale jest także wspierane przez lokalne zdarzenia, jak np. zmiana systemu podatkowego w Polsce – tłumaczy Tomasz Miłosz. – W pierwszych pięciu dniach tego roku wniosków złożonych do centralnej ewidencji CEIDG było prawie pięciokrotnie więcej niż w porównywalnym okresie zeszłego roku. Rząd stwarza poprzez Polski Ład pewne mechanizmy podatkowe, które będą zachęcać nawet całe grupy zawodowe do przejścia właśnie w kierunku GIGekonomii.

Podczas gdy osoby zatrudnione na umowie o pracę w branży IT podlegają skali podatkowej, czyli płacą podatki w wysokości 17 proc. lub 32 proc. zarobków (drugi próg podatkowy obowiązuje od 120 tys. zł), przedsiębiorcy, którzy rozliczają się ryczałtem, od tego roku zapłacą stawkę 12 proc. Do 14 proc. został obniżony ryczałt także dla osób wykonujących zawody medyczne, świadczących usługi architektoniczne, inżynierskie, usługi z zakresu badań i analiz technicznych. 

Raport wskazuje, że w ciągu pięciu najbliższych lat spodziewany jest wzrost udziału GIGerów w polskim rynku pracy z obecnego poziomu 10 proc. do 20 proc.

– Dzisiaj obserwujemy, że GIGekonomia bardzo mocno rośnie. Jest na tyle młodą koncepcją ekonomiczną, że podlega codziennym zmianom i jej ostateczna forma, którą będziemy obserwować za kilka lat, jeszcze się dostosuje i dopasuje. Na pewno będzie wzrastać i będzie się zmieniać, ale będzie też stawała się bardzo porównywalną formą współpracy do tradycyjnych form współpracy, jaką jest umowa o pracę – mówi założyciel GIGLIKE.

Eksperci wskazują, że duży wpływ na to miała także pandemia COVID-19, która przyspieszyła proces transformacji rynku pracy o około 5–10 lat. Jednym z najbardziej widocznych efektów jest upowszechnienie elastycznego modelu pracy. Ten trend będzie postępował, co jest nierozerwalnie związane również z rozwojem technologii i odpowiednich narzędzi cyfrowych.

Technologia wpływa diametralnie na rozwój GIGekonomii i uelastycznienie sposobów pracy. Dzięki technologii i platformizacji, bo to jest ważny podtrend, możemy pracować przy bardzo różnych projektach, w wielu różnych miejscach, de facto nie ruszając się z domu – opisuje Tomasz Miłosz. – Jeszcze 10 lat temu, mówiąc o rynku pracy dla Warszawy, myśleliśmy o Warszawie, dzisiaj myślimy tak naprawdę o całym świecie.

O GIGekonomii i nowych porządkach na rynku pracy prezes GIGLIKE opowiadał podczas jednego z lutowych Thursday Gathering. To bezpłatne i dostępne dla wszystkich spotkania odbywające się przy ul. Chmielnej 73 w Warszawie, organizowane przez Fundację Venture Café Warsaw. Coczwartkowe eventy networkingowe przyciągają szerokie grono osób związanych z ekosystemem innowacji lub interesujących się tym obszarem. Thursday Gathering stanowią dobrą okazję do nawiązania kontaktów, dyskusji o najnowszych trendach i nowinkach technologicznych czy zaprezentowania innowacji start-upów gronu inwestorów.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

Warto sprawdzić, czy śledź kupowany na wigilijny stół ma certyfikat zrównoważonych połowów. Sytuacja tego gatunku dramatycznie się pogarsza

 Nie wyobrażamy sobie świąt Bożego Narodzenia bez śledzia na wigilijnym stole, ale dobrze pomyśleć nie tylko o swoich przyzwyczajeniach kulinarnych, ale również o tym, jak nasze wybory konsumenckie wpływają na stan środowiska, mórz i oceanów – mówi Marta Kalinowska z Marine Stewardship Council. Wybierając rybę na świąteczny stół, warto sprawdzić, czy pochodzi ona ze zrównoważonych połowów, co poświadcza certyfikat MSC. Wskutek nadmiernych połowów sytuacja gatunku śledzia się pogarsza, a brak odpowiednich decyzji w zakresie zarządzania rybołówstwem spowodował, że ważne dla polskich przetwórców łowiska śledzi straciły certyfikaty MSC. – Jeżeli nie wiemy skąd śledź pochodzi, dobrze by było jednak zmienić przyzwyczajenia i wybrać inny gatunek – mówi Marta Kalinowska.

Prawo

Zmiany unijnych traktatów będą największą reformą ustrojową w dotychczasowej historii Wspólnoty. Jednak do tego jeszcze bardzo długa droga

Zmiany w dwóch kluczowych unijnych traktatach to temat, który od kilku tygodni budzi w Polsce kontrowersje, nie tylko wśród polityków. Parlament Europejski zaproponował w nich m.in., żeby więcej decyzji było podejmowanych większością głosów bez wymogu jednomyślności. Chce też przesunąć część obszarów do współdzielonych albo wyłącznych kompetencji UE i zmienić model funkcjonowania Komisji Europejskiej. Wprowadzenie tych zmian oznaczałoby radykalne reformy ustrojowe w Unii Europejskiej, bez precedensu w jej dotychczasowej historii. Jednak do tego jeszcze bardzo długa droga, wymagająca jednomyślnej zgody wszystkich Wspólnoty, a tej na razie nie ma. Nie ma jednak wątpliwości, że zmiany w funkcjonowaniu UE są potrzebne, choćby ze względu na jej planowane rozszerzenie.

Nauka

Ruchy tektoniczne w ciągu 250 mln lat doprowadzą do ekstremalnego wzrostu temperatury. Większość ssaków wyginie, a los człowieka zależy od rozwoju technologii

Za 250 mln lat na Ziemi powstanie jeden ogromny, pustynny superkontynent, na którym panować będą skrajnie wysokie temperatury, a ilość dwutlenku węgla w atmosferze może być dwukrotnie większa niż obecnie. Takie wnioski płyną z symulacji przeprowadzonej przez naukowców z Uniwersytetu Bristolskiego. Dla większości ssaków będzie to oznaczać zagładę. Łatwiej do zmiany temperatur przystosują się natomiast gady. To, czy ludzkość przetrwa, ma zależeć od tego, na jakim etapie rozwoju będzie wtedy cywilizacja.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.