Newsy

Ostatnie ulewy nie zażegnały zagrożenia suszą. Kilka upalnych dni bez opadów sprawi, że problem powróci

2020-06-30  |  06:25

W Polsce zmiany klimatu są już widoczne gołym okiem – mówi Marcin Popkiewicz, fizyk i redaktor portalu Nauka o klimacie. Wzrost temperatury spowodował z jednej strony przyspieszone wyparowywanie wody i wzrost zagrożenia suszą, z drugiej zaś opady coraz częściej mają charakter nawalny, powodując wzrost zagrożenia powodziowego. Ostatnie deszcze załagodziły co prawda problem suszy, z którym zwłaszcza rolnicy borykali się od dłuższego czasu, ale nasycenie wodą w głębszych warstwach gleby wciąż jest niskie. To oznacza, że wystarczy cieplejszy okres bez opadów, żeby zagrożenie suszą wróciło.

– Zmiany klimatu widać gołym okiem, nie trzeba robić specjalnych badań. Latem mamy więcej fal upałów, zimą coraz mniej śniegu. Ta zmiana już jest bardzo wyraźna – mówi agencji Newseria Biznes Marcin Popkiewicz, fizyk, popularyzator nauki i redaktor portalu Nauka o klimacie.

Jak wskazuje, w ciągu ostatniego stulecia w Polsce nastąpił wzrost średniej temperatury o około 2,5°C.

 To znaczy, że Mazowsze ma w tej chwili klimat termicznie zbliżony do Niziny Węgierskiej z XIX wieku. Pomyślmy o winiarskim rejonie Tokaju na Węgrzech. Na Mazowszu panują już w tej chwili podobne temperatury – mówi.

Według danych PGW Wody Polskie w Polsce od co najmniej siedmiu lat zimą występują znikome opady śniegu. Miniona zima była najcieplejszą w historii pomiarów i już trzecią z rzędu, w której śnieg w wielu miejscach nie spadł w ogóle. Braku pokrywy śnieżnej, która zapewniałaby wilgotność gleby na wiosnę, nie zrekompensowały też znikome opady deszczu. To sprawiło, że wiosną na 90 proc. terytorium Polski wystąpiła susza hydrologiczna, która objawia się spadkiem poziomu rzek i wód gruntowych oraz wpływa na wegetację roślin. Dopiero ostatnie tygodnie przyniosły większe opady deszczu i sytuacja wodna się poprawiła.

– Obecne opady złagodziły zagrożenie suszą. W Polsce mamy na przemian susze i powodzie. Są to powodzie opadowe, bo wyniku bezśnieżnych zim przestają występować powodzie roztopowe na wiosnę. Klimat się zmienia, podobnie zresztą jak na całym świecie, w wyniku emisji gazów cieplarnianych. Sumaryczna ilość opadów w Polsce nie rośnie, ale temperatury są wyższe – mówi ekspert. – Co to oznacza dla bilansu wodnego, skoro pada tyle samo, a wyparowuje więcej? Bilans wodny robi się ujemny. W efekcie spada poziom wód gruntowych, wysychają stawy i rzeki, do tego zmienia się charakter opadów. Mamy więcej opadów ekstremalnych, nawalnych, a później dłuższe okresy bezopadowe i suszę. Jest to związane właśnie ze zmianą klimatu.

Dane IMiGW pokazują, że w tej chwili na większości terytorium Polski nasycenie gleby wodą (w warstwie 0–7 cm) jest duże i w zależności od regionu waha się od 40 miejscami do nawet 90 proc. W kilku regionach zachodniej Polski wciąż jednak oscyluje wokół 30–40 proc.

– Ostatnie opady oraz dość chłodny maj złagodziły problem suszy. Jednak jeśli spojrzymy na wilgotność gleby w warstwie głębszej, od 28 do 100 cm według IMiGW, to widzimy, że duża część Polski wciąż jest w stanie bardzo poważnej suszy. Ta woda jest na powierzchni, ale głębiej już jej nie ma. Zatem, o ile teraz nie widzimy ryzyka suszy, to kolejny cieplejszy okres bez opadów spowoduje, że to zagrożenie powróci – mówi Marcin Popkiewicz.

Jak podkreśla, aby załagodzić problem, potrzebne są równomierne, dość intensywne opady deszczu trwające co najmniej kilka tygodni, a nawet miesięcy i towarzyszące im niezbyt wysokie temperatury, żeby woda mogła wsiąknąć w grunt.

– Mamy zasoby wody na różnych głębokościach. Pokłady wodne, które generują się dużo wolniej, wolniej się też napełniają. Najlepszy jest taki deszcz, który pada równomiernie i łagodnie, ponieważ woda ma wtedy czas wsiąknąć w glebę i przesączyć się głębiej, do pokładów wodonośnych. Kiedy mamy nagłe ulewy, urwania chmur, w dodatku na wyschniętą, spieczoną glebę, ta woda po prostu spływa po powierzchni do rzek i dalej do Bałtyku. W rezultacie wody na polach po prostu nie ma. Niestety w związku ze zmianą klimatu coraz więcej opadów ma charakter nawalny – mówi redaktor portalu Nauka o klimacie.

Problem gwałtownych opadów potęgują jeszcze kwestie zabudowy w polskich miastach, które – zabetonowane i wyasfaltowane – są o kilka stopni cieplejsze niż łąki czy lasy. To powoduje, że właśnie nad miastami zwykle jest oberwanie chmury.

Betonując nasze miasta, sami ściągamy te opady nawalne na głowę. To właśnie nad nagrzanymi miastami formują się gwałtowne ruchy konwekcyjne, prowadzące do tzw. oberwań chmury. Jak już tak pięknie je zabetonowaliśmy, pozbyliśmy się zieleni, wycięliśmy drzewa, pobudowaliśmy wszędzie nasze domy, wyłożone kostką place, parkingi itd., to jak już ten opad nawalny spadnie, to gdzie ma się podziać ta woda? Kanalizacja burzowa nie jest w stanie obsłużyć takich opadów, więc woda spływa do piwnic, zatapia tunele i mamy olbrzymi problem. Co więc powinniśmy zrobić? Oczywiście oprócz tego, że chronić klimat i nie dopuszczać do jego destabilizacji, powinniśmy prowadzić działania adaptacyjne. Coraz więcej samorządów ma tego świadomość, że potrzebna jest w miastach zieleń, nie parkingi, tylko parki – podkreśla Marcin Popkiewicz.

Jak dodaje, fundamentalną zasadą jest zatrzymywanie opadów w miejscu, gdzie spadną.

– Teren powinien być gąbką przechwytującą i magazynującą wodę. Działają tak tereny zielone, bujne lasy, łąki, mokradła i meandrujące rzeki. Z kolei wycinane lasy, nadmierna rozbudowa rowów melioracyjnych czy wyprostowane rzeki przypominające kanalizację burzową sprzyjają szybkiemu spływowi wody do Bałtyku, powodzi oraz suszy. W kontekście postępującej zmiany klimatu to szkodliwe działania antyadaptacyjne – zauważa redaktor portalu Nauka o klimacie.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Kongres Rady Podatkowej

Targi Bezpieczeństwa

Ochrona środowiska

Ostateczny kształt rozszerzonej odpowiedzialności producenta wciąż pod znakiem zapytania. Przykładem dla Polski mogą być rozwiązania z Czech czy Belgii

Zgodnie z wytycznymi Unii Europejskiej do końca 2025 roku Polska powinna osiągnąć poziom recyklingu odpadów opakowaniowych na poziomie min. 65 proc. Trudno to osiągnąć bez wdrożenia systemu rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP), który w świetle unijnych zaleceń powinien być zaimplementowany już w 2023 roku, a którego ostatecznego kształtu jeszcze nie znamy. Zagraniczni eksperci uważają, że Polska powinna iść w ślady Czech, Belgii i Włoch, stawiając na elastyczną organizację odpowiedzialności producenta (OOP).

Handel

Prof. G. Kołodko: Trump osiągnie efekt odwrotny od zamierzonego i spowolni rozwój Ameryki. Na wojnie handlowej z resztą świata to Stany mogą tracić najmocniej

– Liczne decyzje prezydenta Trumpa, nie tylko na polu ekonomicznym, są po prostu oparte na nieracjonalnych przesłankach, są fałszywe, są szkodliwe i dla Stanów Zjednoczonych, i dla innych, mówiąc językiem popularnym, są chore – ocenia prof. Grzegorz Kołodko, były minister finansów, i wskazuje m.in. na chaos spowodowany wprowadzaniem, zawieszaniem i przywracaniem ceł. Ekonomista w książce „Trump 2.0. Rewolucja chorego rozsądku” analizuje trumponomikę, a więc ekonomię i politykę gospodarczą pomysłu prezydenta oraz jej wpływ na gospodarkę, przestrzega przed zagrożeniami i wskazuje sposoby wyjścia z nasilającego się globalnego zamieszania. Autor ocenia też negatywnie pozaekonomiczne aspekty działalności amerykańskiego prezydenta z wyjątkiem jednego aspektu.

Farmacja

Samoleczenie generuje w UE oszczędności na poziomie 40 mld euro rocznie. Dzięki temu odciążone są europejskie systemy zdrowotne

Każdego roku Europejczycy leczą samodzielnie ok. 1,2 mld drobnych dolegliwości, w tym przeziębienie czy niestrawność. Zdaniem ekspertów wzmocnienie tych kompetencji społeczeństwa może być remedium na braki kadrowe w opiece zdrowotnej i jej deficyt budżetowy. Sięganie po leki bez recepty (OTC), suplementy diety i wyroby lecznicze pozwala uniknąć ok. 120 mln konsultacji lekarskich w skali roku, co odpowiada pracy nawet 36 tys. lekarzy pierwszego kontaktu. Samoleczenie generuje w UE oszczędności na poziomie 40 mld euro rocznie – wynika z danych przedstawionych podczas 61. konferencji AESGP, która odbyła się w Warszawie.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.