Mówi: | Janusz Steinhoff |
Funkcja: | były wicepremier i minister gospodarki |
Zatrzymanie kopalni w Turowie mogłoby być niebezpieczne w skutkach. Polska zapowiada dalsze negocjacje w tej sprawie
– Nie da się zatrzymać kopalni i elektrowni z dnia na dzień bez konsekwencji środowiskowych, społecznych i technicznych, ponieważ zabraknie nam w bilansie ok. 1,5 tys. MW mocy – mówi były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff. Przed wylotem na posiedzenie Rady Europejskiej premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że o sytuacji związanej z kopalnią w Turowie będzie rozmawiał w Brukseli m.in. z premierem Republiki Czeskiej Andrejem Babišem. Podkreślił jednak, że Polska nie przewiduje zamknięcia odkrywki zgodnie z piątkowym wyrokiem TSUE.
– Zawieszenie pracy kopalni Turów praktycznie z dnia na dzień jest z technicznego punktu widzenia niemożliwe. Po pierwsze, byłoby to powodem stworzenia większego niebezpieczeństwa i szkód środowiskowych. Po drugie, z tą decyzją związane byłoby wyłączenie Elektrowni Turów, gdzie mamy moce na poziomie ok. 1,5 tys. MW. Po trzecie, spowodowałoby to niesamowicie dolegliwe skutki, zarówno ekonomiczne, jak i społeczne – mówi agencji Newseria Biznes Janusz Steinhoff, były minister gospodarki, wicepremier w rządzie Jerzego Buzka i ekspert rynku energetycznego.
Trybunał Sprawiedliwości UE nakazał w piątek zaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Prace mają być wstrzymane do czasu oficjalnego rozstrzygnięcia sporu między Polską i Czechami, który dotyczy rozbudowy tej odkrywki. Czesi wskazują, że jest ona powodem obniżenia poziomu wód gruntowych i grozi utratą wody pitnej dla kilkunastu tysięcy mieszkańców terenów przygranicznych. Działalność kopalni ma być też przyczyną zapadania się gruntów, co zagraża domom i budynkom w tych rejonach.
– Decyzję TSUE oceniam zdecydowanie negatywnie – mówi ekspert. – Podejmowanie decyzji tak brzemiennej w skutki doraźnie, bez rozprawy przed trybunałem jest absolutnie nieuzasadnione. Nic takiego się nie stało w ostatnich dniach czy miesiącach, co by tę decyzję uzasadniało. Z punktu widzenia autorytetu TSUE, jak i ekonomicznych oraz społecznych interesów Polski podejmowanie takiej decyzji tak arbitralnie i niespodziewanie jest absolutnie nieuzasadnione. Uważam, że decyzja podjęta w takim trybie i bez wystarczających przesłanek powinna być cofnięta.
Po decyzji TSUE premier Mateusz Morawiecki zwołał we Wrocławiu posiedzenie sztabu kryzysowego i poinformował, że ocenia ją jako bardzo niebezpieczną – zarówno z punktu widzenia potencjalnych zagrożeń ekologicznych, jak i dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. Zapowiedział też, że Polska będzie negocjować ze stroną czeską w sprawie kopalni i elektrowni w Turowie. Przed wylotem na posiedzenie Rady Europejskiej premier poinformował, że o obecnej sytuacji będzie rozmawiał w Brukseli m.in. z premierem Czech Andrejem Babišem. Podkreślił jednak, że Polska nie przewiduje zamknięcia kopalni w Turowie.
– Polska powinna zobowiązywać się do podjęcia wszystkich działań, które są konieczne, aby ograniczyć skutki środowiskowe. Nie da się ich całkiem wyeliminować, bo to jest niestety specyfika wydobywania kopalin ze złóż, naruszenie stanu środowiska naturalnego jest oczywistością. Powinniśmy jednak cały czas utrzymywać dialog z czeskimi partnerami i podejmować wszystkie działania, które mogą złagodzić skutki środowiskowe dla naszych sąsiadów. Trzeba też przekonać Trybunał Sprawiedliwości UE do wnikliwych analiz, do tego są potrzebne ekspertyzy – wskazuje były wicepremier.
Kopalnia węgla brunatnego i elektrownia w Turowie to własność spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, która jest częścią państwowej PGE Polskiej Grupy Energetycznej. W ubiegłym roku minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka przedłużył koncesję na wydobycie węgla w Turowie na kolejnych sześć lat, do 2026 roku. Z kolei decyzja środowiskowa dla kontynuacji wydobycia dla kopalni Turów obowiązuje do 2044 roku.
Czesi pod koniec lutego wnieśli przeciw Polsce skargę dotyczącą planowanej rozbudowy tej odkrywki. Wystąpili też do TSUE z wnioskiem o zastosowanie środków tymczasowych, czyli nakaz wstrzymania wydobycia w Turowie, do którego trybunał przychylił się w piątek. Czechy argumentują, że złożenie pozwu było z ich strony ostatecznością, ponieważ Polska do tej pory nie spełniła ich postulatów środowiskowych.
– Tutaj jest rozbieżność interesów. Tak się składa, że kopalnia i elektrownia są po stronie polskiej, natomiast sąsiedzi z Czech doświadczają skutków ich działalności. Natomiast trzeba pamiętać, że podobne zjawiska występują zarówno w polskich, jak i czeskich czy niemieckich kopalniach węgla brunatnego – wyjaśnia Janusz Steinhoff. – Pod względem eksploatacji tego surowca Polska jest na drugim miejscu w Europie, wydobywamy go ponad 55 mln ton rocznie. Niemcy są na pierwszym miejscu z wydobyciem na poziomie ok. 120 mln ton, a Czesi na trzecim z ponad 40 mln ton. We wszystkich tych kopalniach węgla brunatnego, prowadzonych metodą odkrywkową, występują te same konsekwencje środowiskowe, m.in. w postaci naruszenia stosunków wodnych.
PGE Polska Grupa Energetyczna, do której należy kopalnia w Turowie, wskazała, że kilkadziesiąt kilometrów od Turowa, a nawet kilkaset metrów od granicy z Polską funkcjonuje dziewięć kopalni odkrywkowych węgla brunatnego – pięć na terenie Czech i cztery w Niemczech, a Unia Europejska pozwala na ich działalność mimo ich zdecydowanie większego wpływu na środowisko.
W ocenie PGE piątkowa decyzja TSUE w praktyce wymusi na Polsce import węgla brunatnego z Czech lub Niemiec albo import energii elektrycznej, która też pochodzi ze źródeł kopalnych.
– Jako kraj zdecydowaliśmy się odchodzić od wydobycia węgla i produkcji energii elektrycznej z węgla brunatnego w horyzoncie lat 40. W ramach tej konsekwentnie prowadzonej transformacji polskiej elektroenergetyki będziemy odchodzić od paliw stałych, natomiast nie możemy tego zrealizować w ciągu kilku lat, ponieważ jest to niemożliwe bez naruszenia bezpieczeństwa energetycznego – podkreśla ekspert.
Rząd podkreśla, że zamknięcie z dnia na dzień kopalni w Turowie to ryzyko utraty pracy dla ok. 5 tys. osób, ale też poważne zagrożenie dla krajowego bezpieczeństwa energetycznego, ponieważ to oznaczałoby automatyczne wyłączenie elektrowni, która dostarcza prąd do 3,7 mln gospodarstw domowych w Polsce. Kopalnia w Turowie i powiązana z nią elektrownia produkują bowiem ok. 4–5 do nawet 7 proc. polskiego prądu.
– Nie da się zatrzymać kopalni i elektrowni z dnia na dzień bez konsekwencji i środowiskowych, społecznych, i technicznych, ponieważ zabraknie nam w bilansie ok. 1,5 tys. MW mocy. Mielibyśmy przede wszystkim problem z zabezpieczeniem ciągłości dostaw energii elektrycznej – mówi Janusz Steinhoff.
Grupa PGE w oficjalnym, piątkowym komunikacie wskazuje, że wygaszenie wszystkich bloków w Turowie będzie oznaczało brak możliwości ich uruchomienia w przyszłości. Tak więc tymczasowe zamknięcie kopalni i elektrowni jest równoznaczne z ich trwałą likwidacją na wiele miesięcy przed rozstrzygnięciem polsko-czeskiego sporu przed TSUE.
– Będziemy jako kraj zabiegać o zmianę tej decyzji i myślę, że przedstawimy wystarczające argumenty, które będą przemawiały za tym, aby nie podejmować jej w doraźny sposób – mówi były minister gospodarki i wicepremier.
Czytaj także
- 2025-06-10: Polska może dołączyć do globalnych liderów sztucznej inteligencji. Jednym z warunków jest wsparcie od sektora publicznego
- 2025-06-05: Naukowcy wzywają do większej ochrony oceanów. Przestrzegają przed groźnym w skutkach przełowieniem stad
- 2025-06-04: Rynek nieprzygotowany do wdrożenia systemu kaucyjnego. Może się opóźnić nawet o kilka miesięcy
- 2025-05-23: Kampania prezydencka na ostatniej prostej. Temat ochrony zdrowia na drugim planie
- 2025-05-21: Finansowanie Europejskiego Banku Inwestycyjnego wspiera rozwój OZE czy infrastruktury drogowej. Wśród nowych priorytetów bezpieczeństwo i obronność
- 2025-04-28: Niepewna sytuacja zwracanych do Skarbu Państwa gruntów dzierżawnych. To może się wiązać z likwidacją infrastruktury rolniczej i miejsc pracy
- 2025-04-25: Członek RPP spodziewa się obniżki stóp procentowych już w maju, może nawet o 50 pb. Potem dyskusja o kolejnej obniżce możliwa w lipcu
- 2025-05-02: Im bliżej wyborów prezydenckich, tym więcej dezinformacji. Polacy nie umieją jeszcze jej rozpoznawać
- 2025-04-29: Coraz mniej kredytów bankowych płynie do polskiej gospodarki. Przed sektorem duże wyzwania związane z finansowaniem strategicznych projektów
- 2025-04-28: Migranci mogą być ratunkiem dla polskiego rynku pracy. Pracodawcy chcą uwzględnienia ich potrzeb w strategii migracyjnej
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Ochrona środowiska

Ostateczny kształt rozszerzonej odpowiedzialności producenta wciąż pod znakiem zapytania. Przykładem dla Polski mogą być rozwiązania z Czech czy Belgii
Zgodnie z wytycznymi Unii Europejskiej do końca 2025 roku Polska powinna osiągnąć poziom recyklingu odpadów opakowaniowych na poziomie min. 65 proc. Trudno to osiągnąć bez wdrożenia systemu rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP), który w świetle unijnych zaleceń powinien być zaimplementowany już w 2023 roku, a którego ostatecznego kształtu jeszcze nie znamy. Zagraniczni eksperci uważają, że Polska powinna iść w ślady Czech, Belgii i Włoch, stawiając na elastyczną organizację odpowiedzialności producenta (OOP).
Handel
Prof. G. Kołodko: Trump osiągnie efekt odwrotny od zamierzonego i spowolni rozwój Ameryki. Na wojnie handlowej z resztą świata to Stany mogą tracić najmocniej

– Liczne decyzje prezydenta Trumpa, nie tylko na polu ekonomicznym, są po prostu oparte na nieracjonalnych przesłankach, są fałszywe, są szkodliwe i dla Stanów Zjednoczonych, i dla innych, mówiąc językiem popularnym, są chore – ocenia prof. Grzegorz Kołodko, były minister finansów, i wskazuje m.in. na chaos spowodowany wprowadzaniem, zawieszaniem i przywracaniem ceł. Ekonomista w książce „Trump 2.0. Rewolucja chorego rozsądku” analizuje trumponomikę, a więc ekonomię i politykę gospodarczą pomysłu prezydenta oraz jej wpływ na gospodarkę, przestrzega przed zagrożeniami i wskazuje sposoby wyjścia z nasilającego się globalnego zamieszania. Autor ocenia też negatywnie pozaekonomiczne aspekty działalności amerykańskiego prezydenta z wyjątkiem jednego aspektu.
Farmacja
Samoleczenie generuje w UE oszczędności na poziomie 40 mld euro rocznie. Dzięki temu odciążone są europejskie systemy zdrowotne

Każdego roku Europejczycy leczą samodzielnie ok. 1,2 mld drobnych dolegliwości, w tym przeziębienie czy niestrawność. Zdaniem ekspertów wzmocnienie tych kompetencji społeczeństwa może być remedium na braki kadrowe w opiece zdrowotnej i jej deficyt budżetowy. Sięganie po leki bez recepty (OTC), suplementy diety i wyroby lecznicze pozwala uniknąć ok. 120 mln konsultacji lekarskich w skali roku, co odpowiada pracy nawet 36 tys. lekarzy pierwszego kontaktu. Samoleczenie generuje w UE oszczędności na poziomie 40 mld euro rocznie – wynika z danych przedstawionych podczas 61. konferencji AESGP, która odbyła się w Warszawie.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.