Mówi: | Anna Kosińska |
Funkcja: | członkini zarządu |
Firma: | Res Global Investment |
Zmiany w ustawie wiatrakowej przełożą się na dodatkowe wpływy do budżetów gmin. Do 2030 roku sięgnąć mogą one 935 mln zł
Nowelizacja ustawy wiatrakowej, a szczególnie zmniejszenie wymaganej odległości farm od zabudowań, może zwiększyć potencjał polskiej energetyki wiatrowej do 2040 roku nawet dwukrotnie. Przychody z podatków od takich instalacji mogą wynieść w każdej z gmin nawet kilka milionów złotych rocznie. Na turbinach wiatrowych w gminie zyskają również sami mieszkańcy, ponieważ 10 proc. łącznej mocy zainstalowanej będzie możliwe do objęcia przez mieszkańców na zasadzie tzw. wirtualnego prosumenta. – Wokół energetyki wiatrowej krąży jednak wiele mitów. Konieczna jest edukacja społeczeństwa – podkreśla Anna Kosińska z Res Global Investment.
Projekt zmian w ustawie o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych ma zostać przyjęty przez rząd jeszcze w tym kwartale. Zmniejszenie odległości turbin wiatrowych z 700 do 500 m od zabudowań mieszkalnych pomoże odblokować potencjał polskiej energetyki wiatrowej. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) ocenia, że dzięki temu zwiększy się on nawet dwukrotnie, do poziomu 41,1 GW, do 2040 roku.
– Korzyści z farm wiatrowych to nie tylko korzyści dla inwestora, ale również dla samej gminy. Przede wszystkim jest to znaczący wpływ z podatków od nieruchomości – wskazuje w rozmowie z agencją Newseria Biznes Anna Kosińska, członek zarządu Res Global Investment. – To stały przychód, w związku z czym gmina może sobie bardzo dobrze zaplanować cały proces zarządzania budżetem. Środki mogą zostać przeznaczone na lokalne potrzeby mieszkańców, takie jak np. modernizacja i budowa dróg oraz chodników, wsparcie dla szkół, przedszkoli i seniorów, jak również na rozwój sportu, kultury czy lokalnego transportu.
Konfederacja Lewiatan ocenia, że lądowe farmy wiatrowe już obecnie są źródłem poważnych przychodów wszystkich gmin, na terenie których są zlokalizowane. Wpływ do gminnego budżetu z podatku od nieruchomości wynosi rocznie od 60 do 150 tys. zł od jednej tylko turbiny. Gmina Margonin, na terenie której znajduje się największa w Polsce farma 60 wiatraków, co roku z tego tytułu otrzymuje 6 mln zł. Według Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej gminy, w których powstają elektrownie wiatrowe, otrzymują stałe źródło dochodu na ponad 20 lat.
Organizacje pozarządowe, samorządy i branżowe stowarzyszenia, które zaapelowały w lipcu do premiera Donalda Tuska o przyjęcie nowych regulacji, oceniają, że odblokowanie potencjału wiatru na lądzie – w najlepszym scenariuszu rozwoju – może przynieść od 490 do 935 mln zł dodatkowych wpływów do samorządów do 2030 roku.
– Kolejny plus to nowe miejsca pracy. Obecnie na rynku prowadzone są już specjalistyczne kursy, które zarówno szkolą, jak również przekwalifikowują ludzi do pracy przy turbinach wiatrowych. Mogą to być serwisanci, technicy oraz inne zawody, które pracują w ramach energetyki wiatrowej – mówi ekspertka. – Tutaj zatrudnienie może znaleźć lokalna młodzież po studiach, ludzie, którzy stracili pracę lub chcą ją z jakiegoś powodu zmienić, a zatem, dzięki energetyce wiatrowej, otwierają się nowe możliwości zawodowe.
PSEW szacuje, że w Polsce przy budowie i eksploatacji elektrowni wiatrowych na lądzie jest zatrudnionych bezpośrednio około 10 tys. pracowników. Licząc łącznie z sektorami powiązanymi na rzecz branży, jest ich niemal dwukrotnie więcej. Autorzy apelu „Uwolnijmy potęgę polskiego wiatru” oceniają, że odblokowanie potencjału wiatru na lądzie może oznaczać 100 tys. dodatkowych miejsc pracy.
– Gmina, która posiada farmy wiatrowe, jest również bardzo atrakcyjna pod kątem inwestycji, a gdy pojawia się nowy kapitał, tym samym pojawiają się kolejne wpływy do budżetu gminy. Korzyści mogą również czerpać mieszkańcy, którzy wydzierżawią swoją ziemię pod turbiny wiatrowe. Sama część stała turbiny zajmuje stosunkowo niewielką powierzchnię. Do tego dochodzą jeszcze tylko m.in. drogi dojazdowe, zatem właściciel gruntu ma nie tylko stały pasywny przychód, ale również może nadal w dużym stopniu wykorzystać grunt pod uprawę czy wypas zwierząt – tłumaczy Anna Kosińska.
Dodatkową korzyścią jest obowiązek oferowania przez inwestorów 10 proc. mocy do dyspozycji mieszkańców gminy, w której postawią wiatrak.
Z badań CBOS wynika, że zdecydowana większość Polaków (83 proc.) popiera rozwój lądowej energetyki wiatrowej. Farmę wiatrową w okolicy miejsca zamieszkania zaakceptowałoby ponad dwie trzecie badanych (68 proc.), natomiast co piąta osoba sprzeciwiłaby się jej budowie. Przez niespełna dwa lata poziom aprobaty obecności turbin wiatrowych w pobliżu miejsca zamieszkania nieco się zwiększył (o 5 pkt proc.). Lokalizacji farmy wiatrowej w pobliżu swojego miejsca zamieszkania sprzeciwiłoby się 14 proc. spośród osób popierających rozwój lądowej energetyki wiatrowej.
– Społeczeństwo jest w dużym stopniu niedoinformowane, a jeżeli czegoś nie wiemy, to boimy się tego zdecydowanie bardziej. Nadal krąży wiele mitów, które są niestety absurdalne. W jednej z gmin, gdzie powstały wiatraki, ludzie pytali, czy krowy będą dawać nadal białe mleko – mówi przedstawicielka Res Global Investment. – Światowa Organizacja Zdrowia wydała oświadczenie, że farmy wiatrowe nie emitują żadnych szkodliwych środków ani substancji do środowiska, w przeciwieństwie do tradycyjnych paliw, które mogą powodować np. choroby układu oddechowego. W przypadku turbin wiatrowych mamy całkowicie bezemisyjną technologię.
Przeciwnicy turbin wiatrowych często wskazują, że wiatraki są szkodliwe dla zdrowia, a powodowany przez nie hałas może być uciążliwy dla mieszkańców. Nie ma na to jednak żadnych dowodów. Polska Akademia Nauk w opracowaniu „Elektrownie wiatrowe w środowisku człowieka” z 2022 roku wskazuje, że nie ma jednoznacznych dowodów na to, by hałas, w tym infradźwięki, których źródłem są elektrownie wiatrowe, wywierał negatywny wpływ na zdrowie lub samopoczucie człowieka. Nie ma również zagrożenia dla zdrowia ludzkiego w przypadku oddziaływań elektromagnetycznych i wibracyjnych przy zachowaniu podstawowych środków ostrożności.
– Słyszalność dźwięku wydawanego przez turbinę wiatrową umiejscowioną w minimalnej dopuszczalnej obecnie odległości, tj. 700 m, wynosi poniżej 35 dB. To poziom porównywalny do tykania zegara. Lodówka emituje dźwięki na poziomie ok 45 dB, a zwykła rozmowa to aż 60 dB. Poziom słyszalności takiego wiatraka z 700 m jest praktycznie znikomy i nie odbiega od dźwięków z naszego najbliższego otoczenia, do których jesteśmy przyzwyczajeni – podkreśla Anna Kosińska.
Z raportu PAN wynika, że w odległości ok. 85 m od turbiny wiatrowej poziom hałasu wynosi blisko 50 dB, co odpowiada normom dla dopuszczalnych poziomów hałasu na terenach zabudowy mieszkaniowej. W odległości 500 m od elektrowni wiatrowej hałas jest mniejszy niż 40 dB. Taki poziom nie powoduje negatywnych skutków zdrowotnych.
Innym mitem jest szkodliwość turbin wiatrowych dla środowiska, negatywnego oddziaływania na owady czy ptaki.
– Istnieją amerykańskie badania, które mówią o tym, że 59 proc. ptaków ginie o szyby budynków, ale tym się ludzie nie martwią. W przypadku turbin to jest tylko ok. 0,01 proc. Niemniej stosuje się dodatkowe zabezpieczenia, systemy odstraszające, jaskrawy kolor łopat itd., które mają zniwelować te wypadki praktycznie do zera – wyjaśnia ekspertka. – Jeszcze raz podkreślam, że konieczne jest propagowanie wiedzy na temat energetyki wiatrowej, dzięki czemu społeczeństwo może zrozumie, jak wiele korzyści daje ta forma wytwarzania energii.
Czytaj także
- 2025-08-04: Branża ciepłownictwa czeka na unijną i krajową strategię transformacji. Liczy na większe fundusze i korzystne regulacje
- 2025-08-01: M. Wawrykiewicz (PO): Postępowanie z art. 7 przeciw Węgrom pokazało iluzoryczność tej sankcji. Unia wywiera naciski poprzez negocjacje nowego budżetu
- 2025-07-28: Budowa morskich farm wiatrowych w Polsce szansą na kilkadziesiąt tysięcy nowych miejsc pracy. Wciąż brakuje jednak wykwalifikowanych pracowników
- 2025-07-18: Były prezes PGE: OZE potrzebuje wsparcia magazynów energii. To temat traktowany po macoszemu
- 2025-07-02: Rusza budowa lądowej infrastruktury dla projektów Bałtyk 2 i Bałtyk 3. Prąd z tych farm wiatrowych popłynie w 2027 roku
- 2025-06-27: Rośnie skala agresji na polskich drogach. Problemem jest nie tylko nadmierna prędkość, ale też jazda na zderzaku
- 2025-06-25: W rosyjskiej niewoli może przebywać kilkadziesiąt tysięcy Ukraińców. Napięta sytuacja geopolityczna sprzyja Rosji
- 2025-07-28: Liczba związków nieformalnych w Polsce przekracza pół miliona. W Sejmie trwają prace nad przepisami dla nich
- 2025-07-25: Przebywanie w lesie pozytywnie wpływa na zdrowie. Kąpiele leśne stają się coraz popularniejsze
- 2025-06-17: Nowe opłaty za emisję CO2 mogą spowodować wzrost kosztów wielu małych i średnich firm. Eksperci apelują o mądre instrumenty wsparcia [DEPESZA]
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

1 października ruszy w Polsce system kaucyjny. Część sieci handlowych może nie zdążyć z przygotowaniami przed tym terminem
Producenci, sklepy i operatorzy systemu kaucyjnego mają niespełna dwa miesiące na finalizację przygotowań do jego startu. Wówczas na rynku pojawią się napoje w specjalnie oznakowanych opakowaniach, a jednostki handlu powinny być gotowe na ich odbieranie. Część z nich jest już do tego przygotowana, część ostrzega przed ewentualnymi opóźnieniami. Jednym z ważniejszych aspektów przygotowań na te dwa miesiące jest uregulowanie współpracy między operatorami, których będzie siedmiu, co oznacza de facto siedem różnych systemów kaucyjnych.
Ochrona środowiska
KE proponuje nowy cel klimatyczny. Według europosłów wydaje się niemożliwy do realizacji

Komisja Europejska zaproponowała zmianę unijnego prawa o klimacie, wskazując nowy cel klimatyczny na 2040 roku, czyli redukcję emisji gazów cieplarnianych o 90 proc. w porównaniu do 1990 rok. Jesienią odniosą się do tego kraje członkowskie i Parlament Europejski, ale już dziś słychać wiele negatywnych głosów. Zdaniem polskich europarlamentarzystów już dotychczas ustanowione cele nie zostaną osiągnięte, a europejska gospodarka i jej konkurencyjność ucierpi na dążeniu do ich realizacji względem m.in. Stanów Zjednoczonych czy Chin.
Handel
Amerykańskie indeksy mają za sobą kolejny wzrostowy miesiąc. Druga połowa roku na rynkach akcji może być nerwowa

Lipiec zazwyczaj jest pozytywnym miesiącem na rynkach akcji i tegoroczny nie był wyjątkiem. Amerykańskie indeksy zakończyły go na plusie, podobnie jak większość europejskich. Rynki Starego Kontynentu nie przyciągają jednak już kapitału z taką intensywnością jak w pierwszej części roku. Z drugiej strony wyceny za oceanem po kolejnych rekordach są już bardzo wysokie, a wpływ nowego porządku celnego narzuconego przez Donalda Trumpa – na razie trudny do przewidzenia. W najbliższym czasie na rynkach można się spodziewać jeszcze większej zmienności i nerwowości, ale dopóki spółki pokazują dobre wyniki, przesłanek do zmiany trendu na spadkowy nie ma.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.