Newsy

Polacy nie chcą jeść wołowiny. W ostatniej dekadzie jej ceny wzrosły, jakość - nie

2013-08-30  |  06:10
Mówi:Jerzy Wierzbicki
Funkcja:Prezes
Firma:Polskie Zrzeszenie Producentów Bydła Mięsnego
  • MP4
  • Producenci mięsa chcą zahamować spadek spożycia wołowiny, zwiększając jego jakość. Ma ją zagwarantować nowy system certyfikacji. Po przystąpieniu do Unii Europejskiej zwiększony eksport wywindował ceny, ale za tym nie poszła wyższa jakość, więc Polacy z wołowiny zrezygnowali.

    Roczna konsumpcja wołowiny w Polsce spadła z ok. 16-18 kg rocznie na osobę w latach 80. do niespełna 3 kg obecnie. Według prognoz Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, w tym roku spożycie spadnie do ok. 1,8 kg. Tymczasem unijna średnia wynosi 19 kg, zaś np. w Argentynie – 60 kg.

     – Kiedy mówimy naszym kolegom z zagranicy, że mamy 2 kg konsumpcji, pytają, czy na tydzień, czy na miesiąc. Nie wierzą, że w ciągu roku można konsumować tak mało mięsa wołowego – mówi Agencji Informacyjnej Newseria Jerzy Wierzbicki, prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego.

    Tak gwałtowny spadek spożycia wynika m.in. ze wzrostu cen, jaki nastąpił po akcesji Polski do Unii Europejskiej. Był on skutkiem wzrostu eksportu mięsa na rynki unijne.

     – To spowodowało wyhamowanie popytu na wołowinę w Polsce. Jeśli już podnosimy cenę, to za tym powinna iść znacząca poprawa jakości. A tej znaczącej poprawy jakości w ślad za ceną nie odnotowano – przyznaje Jerzy Wierzbicki. – Drugi powód spadku konsumpcji mięsa wołowego wynika stąd, że przemysł mięsny odszedł od jego przetwarzania do produkcji wędlin wieprzowych.

    Prezes zrzeszenia producentów zapewnia, że kwestia obaw przed BSE (popularnie nazywaną "chorobą szalonych krów") nie odgrywa dziś znaczącej roli, nie ma też zagrożenia związanego z tą chorobą.

     – Prowadziliśmy badania i tylko kilka procent populacji jeszcze na to zwraca uwagę. UE luzuje restrykcje jeżeli chodzi o wiek zwierząt, które muszą być obowiązkowo badane. Okazuje się, że to zagrożenie było bardziej zagrożeniem bardziej medialnym, niż faktycznym. BSE dotyczy kilku przypadków krów w Europie rocznie – przekonuje Jerzy Wierzbicki.

    Zdaniem prezesa PZPBM wysoka unijna średnia spożycia wołowiny wynika także stąd, że większość państw Wspólnoty stosuje systemy gwarantujące dobrą jakość mięsa wołowego. Krajami, które jako pierwsze upowszechniły praktyki certyfikacyjne, są jednak Stany Zjednoczone oraz Australia. Polscy producenci próbują skorzystać z tych wzorców.

     – Uważamy, że dopiero systemy gwarantujące jakość zwiększą zaufanie do mięsa wołowego. Liczymy więc na to, że system jakości QMP przyczyni się do wzrostu zaufania i satysfakcji konsumentów. Łatwiej będzie to mięso przyrządzać, a konsumpcja będzie rosła. Pojawiają się nowe inicjatywy: mięso markowe jest już dostępne w niektórych sieciach. Jeżeli konsumenci będą mieli wybór i za etykietą stoi powtarzalna jakość, to jest to dobre dla rynku, dobre dla konsumenta, i liczymy, że konsumpcja będzie rosła w najbliższych latach – mówi Jerzy Wierzbicki.

    QMP (Quality Meat Program) to system certyfikacji mięsa wołowego, który opracowało Polskie Zrzeszenie Producentów Bydła Mięsnego w 2008 r. Został on uznany przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi za oficjalny krajowy system jakości żywności. Jest to jednocześnie pierwszy polski system wspierający produkcję jakościowego mięsa wołowego.

    Producenci przytaczają statystyki, z których wynika, że certyfikowanie żywność zwiększa jej sprzedaż. Badania rynkowe przeprowadzone przez Agrarmarkt Austria mają dowodzić, że z jakości mięsa wołowego, certyfikowanego w ramach austriackiego programu AMA-Gütesiegel, zadowolonych jest aż 85 proc. klientów, robiących regularne zakupy. Podobny poziom zadowolenia wyrażają francuscy konsumenci, gdzie żywność opatrzona jest godłem promocyjnym Label Rouge, umieszczanym wyłącznie na produktach, także pochodzenia mięsnego, spełniających rygorystyczne standardy na każdym z etapów wytwarzania.

    "Afera mięsna" zaszkodziła eksporterom

    Analitycy Banku BGŻ wskazują, że w tym roku nastąpiło zahamowanie tempa rozwoju eksportu i znaczne spadki cen na rynku krajowym.

     – W odróżnieniu od 2012 roku, kiedy to ceny i eksport systematycznie wzrastały, co zachęcało hodowców do zwiększenia pogłowia bydła, od połowy lutego bieżącego roku wskutek wybuchu afery mięsnej, ceny żywca zaledwie w ciągu kilku tygodni znacznie spadły. Pierwsze znaczne obniżki miały miejsce od połowy lutego do połowy marca, kiedy to poziom cen według danych MRiRW obniżył się o 0,37 zł/kg (6 proc.) do 6,11 zł/kg – komentują dla Newserii analitycy banku.

    Według danych połowy sierpnia, ceny żywca wołowego były na poziomie ok. 5,92 zł/kg, co w porównaniu z maksymalną ceną obserwowaną w tym roku (28.01-03.02) oznacza 11-procentowy spadek (0,64 zł/ kg). Do tej niekorzystnej sytuacji przyczyniła się m.in. stagnacja w eksporcie. Według danych Eurostatu wolumen eksportu wołowiny zmalał o 7 proc. w skali roku. W sytuacji, gdy ok. 90 proc. krajowego mięsa wołowego jest przeznaczane do wywozu, takie negatywne sygnały o dynamice eksportu przekładają się na obserwowane spadki cen na rynku.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Konkurs Polskie Branży PR

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Handel

    Polscy producenci czereśni chcą połączyć siły. Tylko w ten sposób mogą walczyć z importem owoców niskiej jakości

    Import czereśni niskiej jakości w polskim sezonie jest wyzwaniem dla krajowych producentów tych owoców. To antyreklama dla polskiej czereśni – podkreślają sadownicy. Konsumenci oczekują ładnych, dużych i słodkich owoców i są gotowi zapłacić za nie więcej, ale często brakuje ich w dużych sieciach sklepów. Pozycja pojedynczych sadowników względem sieci jest jednak zbyt słaba. – Jako producenci widzimy potrzebę zrzeszenia się. Moglibyśmy wówczas sprzedawać sieciom duże partie jednolitego towaru. Dobrym rozwiązaniem byłoby też centrum dystrybucji czereśni – przekonuje Krzysztof Czarnecki, producent czereśni, wiceprezes Związku Sadowników RP.

    Handel

    Rosnąca konsumpcja może się wkrótce przełożyć na lepsze wyniki branży logistycznej. Są już pierwsze oznaki ożywienia

    Branża logistyczna, wciąż mierząca się ze skutkami wysokiej inflacji i gwałtownego wzrostu kosztów prowadzenia działalności, wykazuje coraz więcej oznak ożywienia. Wpływają na to m.in. stopniowy wzrost w e-commerce i duże zainteresowanie inwestorów lokalizowaniem hubów logistycznych w Polsce. Branża liczy także na to, że wkrótce zacznie pozytywnie odczuwać wpływ rosnącej w Polsce konsumpcji. – W perspektywie kilku lat na pewno pojawią się wzrosty, spodziewamy się bardzo dużo reorganizacji, jeżeli chodzi o logistykę paneuropejską. Ponadto konsumpcja ciągle będzie rosła, bo jednak odbiegamy pod tym względem od Europy Zachodniej – ocenia Sławomir Rodak, dyrektor komercyjny w ID Logistics Polska.

    Problemy społeczne

    Kryzysy humanitarne nabierają na sile. Organizacje pomocowe potrzebują coraz więcej pracowników

    Nowe i przedłużające się konflikty zbrojne oraz coraz częstsze katastrofy naturalne powodują, że na całym świecie już ponad 300 mln ludzi potrzebuje pomocy humanitarnej. To pociąga za sobą gwałtowny wzrost zapotrzebowania na pracowników humanitarnych. Organizacje na całym świecie poszukują do pracy osób zajmujących się nie tylko projektami pomocowymi, lecz również inżynierów, księgowych, psychologów, ekspertów od fundraisingu czy logistyków. – Ta praca naprawdę jest wymagająca, ale też satysfakcjonująca, właśnie dlatego warto odróżnić ją od wolontariatu – przypomina Magdalena Irzycka z Polskiej Akcji Humanitarnej z okazji przypadającego 19 sierpnia Światowego Dnia Pomocy Humanitarnej.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.