Newsy

Polski system opieki zdrowotnej liczy na pielęgniarki z Ukrainy. W Ministerstwie Zdrowia na rozpatrzenie czeka 500 wniosków o uznanie prawa do wykonywania zawodu

2022-03-28  |  06:25
Mówi:Zofia Małas
Funkcja:prezes
Firma:Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych
  • MP4
  • Narastający od lat niedobór kadr jest jedną z największych bolączek polskiego systemu zdrowotnego. Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc w Europie pod względem liczby pielęgniarek i położnych. Dlatego dla tych, które przyjechały z Ukrainy i mają kwalifikacje zawodowe, z pewnością nie zabraknie pracy. Przyjęta dwa tygodnie temu specustawa umożliwiła przyznawanie im prawa do wykonywania zawodu w Polsce w ramach szybkiej ścieżki, skróconej do minimum formalności. – W tej chwili w Ministerstwie Zdrowia czeka około 400–500 kompletów dokumentów do rozpatrzenia w ramach tej szybkiej ścieżki – mówi Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.

    – Po pandemii COVID-19 pozostał dług zdrowotny i to ograniczenie świadczeń w niektórych obszarach jest dość drastyczne. Jeszcze nie wyszliśmy z pandemii, a już mamy nowy, ogromny problem dotyczący tego, w jaki sposób polska ochrona zdrowia poradzi sobie z zabezpieczeniem świadczeń zdrowotnych dla uchodźców, dla obywateli Ukrainy. Liczymy na nasze ukraińskie koleżanki pielęgniarki, położne tudzież pielęgniarzy, że pomogą nam ten system wesprzeć – mówi agencji Newseria Biznes Zofia Małas.

    Polski system opieki zdrowotnej od lat boryka się z narastającym deficytem kadr medycznych. Opublikowany jeszcze przed pandemią raport ManpowerGroup („Niedobór talentów w służbie zdrowia”) pokazał, że 72 proc. polskich szpitali potrzebuje pielęgniarek wszystkich specjalizacji, 68 proc. szuka lekarzy, a 13 proc. – położnych. Z kolei według danych OECD Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc pod względem liczby pielęgniarek. Na każdy tysiąc mieszkańców przypada ich pięć, podczas gdy średnia unijna jest prawie dwukrotnie wyższa. Co więcej, średnia wieku wśród polskich pielęgniarek sukcesywnie wzrasta i obecnie wynosi około 50 lat.

    – Mamy w Polsce ogromny kryzys kadrowy dotyczący pielęgniarek i położnych. Jest ogromna luka pokoleniowa, która cały czas się pogłębia. Każdego roku ok. 10 tys. pielęgniarek i położnych odchodzi na zasłużony odpoczynek, a do zawodu wchodzi tylko ok. 5 tys., chociaż w ostatnim roku wydaliśmy nieco więcej, bo ok. 6,9 tys. praw do wykonywania zawodu. Nie wszyscy podjęli jednak pracę – mówi prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. – Tak naprawdę w tej chwili system może wchłonąć każdą liczbę pielęgniarek i położnych z Ukrainy. Nie boimy się, że nasze koleżanki z Ukrainy zaleją rynek, bo pracy jest bardzo dużo, a kadry mamy zbyt mało w stosunku do potrzeb. Dlatego witamy nasze koleżanki z otwartymi rękami.

    Środowiska branżowe już od kilku tygodni wskazują, że napływ pielęgniarek i położnych z ogarniętej wojną Ukrainy może się okazać ratunkiem dla przeciążonej służby zdrowia, a polskie szpitale są gotowe je zatrudniać. Już w 2019 roku aż 79 proc. szpitali deklarowało, że są otwarte i gotowe na takie rozwiązanie. Przeciw opowiedziało się jedynie 3 proc. placówek (raport ManpowerGroup).

    – Jest tylko jeden problem, mianowicie większość z nich nie od razu będzie mogła pracować w wyuczonym zawodzie pielęgniarki lub położnej. Ale jesteśmy otwarci i liczymy na to, że polscy pracodawcy będą zatrudniać ukraińskich medyków, pielęgniarki i położne na stanowiskach pomocniczych. To może być na początek np. odpowiednik dawnej sanitariuszki, salowej, to może być też sekretarka, która przy okazji pomoże w tłumaczeniach w przypadku potencjalnych problemów, ponieważ Polacy na ogół nie znają języka ukraińskiego – wymienia Zofia Małas. – Oczywiście nie możemy mówić o wykonywaniu zawodu pielęgniarki, położnej, zawodu regulowanego, jeżeli nie zna się języka. To jest bardzo trudne i zbyt niebezpieczne dla pacjenta. Ale organizowany jest kurs języka polskiego dla koleżanek ukraińskich, żeby w miarę szybko przystąpiły do pracy.

    Dla osób, które znają język polski, możliwa jest szybka i uproszczona ścieżka zdobycia prawa wykonywania zawodu. Takie regulacje zaczęły obowiązywać już także w trakcie pandemii COVID-19, kiedy polska służba zdrowia potrzebowała dodatkowych rąk do pracy.

    – Przedstawia się dokumenty bądź uwierzytelnioną kopię dokumentów Ministerstwu Zdrowia, które rozpatruje je i w przypadku pozytywnego rozpatrzenia przesyła do danej okręgowej izby decyzję w sprawie wydania prawa wykonywania zawodu pielęgniarce czy położnej. Izba w ciągu siedmiu dni takie prawo wydaje. Oczywiście będzie to prawo wykonywania zawodu z pewnymi ograniczeniami, ponieważ osoba taka musi pracować pod nadzorem. Jeżeli zna język i pracowała wcześniej w Ukrainie w zawodzie, to z trzymiesięcznym nadzorem. Jeżeli nie pracowała w zawodzie, to ten nadzór musi być roczny – wyjaśnia prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.

    Szybka ścieżka uznawania kwalifikacji zawodowych to rozwiązanie uwzględnione w przyjętej na początku marca specustawie dotyczącej uchodźców z Ukrainy.

    – Jeżeli znajdzie się podmiot, w którym dana pielęgniarka czy położna będzie chciała pracować, może ona wystąpić do ministra zdrowia o zgodę na wykonywanie pracy z ograniczonymi czynnościami. W takiej sytuacji nie musi ona nawet oświadczać, że zna język, tylko całą odpowiedzialność ponosi wtedy pracodawca, który wystąpił z chęcią zatrudnienia danej osoby – podkreśla Zofia Małas.

    Jak wskazuje prezes NRPiP, w Polsce jeszcze przed wojną pracowało 30 położnych i ponad 500 pielęgniarek z Ukrainy zarejestrowanych w Centralnym Rejestrze Pielęgniarek i Położnych. Około 200 z nich to pielęgniarki po nostryfikacji ukraińskich dyplomów i uznaniu prawa wykonywania zawodu w Polsce, natomiast pozostałe – ok. 300 – kończyły polskie uczelnie na kierunku pielęgniarstwa bądź położnictwa.

    – W tej chwili w Ministerstwie Zdrowia czeka już około 400–500 kompletów dokumentów do rozpatrzenia na zasadzie szybkiej ścieżki, w celu wydania prawa wykonywania zawodu pielęgniarki lub położnej pod nadzorem, na ograniczone czynności. Jednak skala tego zatrudnienia będzie rosła – mówi Zofia Małas.

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Konkurs Polskie Branży PR

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Handel

    Polskie firmy z szansą na zdobycie azjatyckich rynków. Mogą otrzymać wsparcie na promocję podczas Expo 2025 w Osace

    W 2025 roku w japońskiej Osace odbędzie się Wystawa Światowa Expo 2025. Udział w niej, a także towarzyszących imprezie wydarzeniach i targach to dla polskich firm szansa na wzrost rozpoznawalności swoich marek za granicą, a w konsekwencji na rozwój ich potencjału eksportowego. Expo 2025 będzie się koncentrowało na innowacjach służących zrównoważonemu rozwojowi. PARP, który jest partnerem wydarzenia w Polsce, do 26 września br. czeka na wnioski firm zainteresowanych udziałem w wydarzeniu i ekspansją na azjatyckie rynki. W ramach programu mogą one otrzymać wsparcie na udział w targach, na misje wyjazdowe i kampanie promocyjne przed i po zakończeniu Expo. Nabór finansowany jest z Funduszy Europejskich dla Nowoczesnej Gospodarki 2021–2027

    Polityka

    Rośnie ryzyko wybuchu epidemii w Strefie Gazy. Brakuje czystej wody, kanalizacji i toalet, a w zniszczonej enklawie wykryto polio

    W Strefie Gazy brakuje praktycznie wszystkiego – od żywności i wody po podstawowe leki – ale najgorsze może dopiero nadejść – alarmuje Polska Akcja Humanitarna. – Kilka dni temu w wodzie w Strefie Gazy znaleziono polio typu 2. Ta woda jest bardzo zanieczyszczona, infrastruktura wodno-sanitarna na tym terenie tak naprawdę już nie istnieje. Na dodatek od dziewięciu miesięcy dzieci nie są szczepione, ponieważ nie ma warunków, żeby to zrobić, więc istnieje bardzo duże zagrożenie wybuchu epidemii – mówi Magdalena Foremska z PAH. W odpowiedzi na kryzys organizacja uruchomiła duże projekty pomocowe, które mają zapewnić żywność i opiekę medyczną w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu.

    IT i technologie

    Gminy potrzebują inwestycji w cyberbezpieczeństwo. Eksperci widzą duże ryzyka wynikające z zaniedbań

    Dane gromadzone przez jednostki samorządu terytorialnego mogą być bardzo niebezpiecznym narzędziem w rękach przestępców. Wykradzione mogą posłużyć do fałszowania tożsamości człowieka. Tymczasem poziom inwestycji w cyberbezpieczeństwo jest w gminach niski, a liczba ataków hakerskich na nie stale rośnie. Eksperci czekają na pozytywne skutki rządowego programu Cyberbezpieczny Samorząd. W jego ramach 1,5 mld zł trafi na inwestycje w poprawę bezpieczeństwa cybernetycznego samorządów: zarówno na poziomie sprzętu i oprogramowania, jak i kompetencji oraz procedur.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.