Newsy

Pracownicy budżetówki i nauczyciele walczą o 20-proc. podwyżki płac. Niskie wynagrodzenia powodem poważnych problemów kadrowych

2022-08-01  |  06:25

Protest pracowników budżetówki trwa od ponad tygodnia, a na sierpień zaplanowana jest duża akcja protestacyjna w Warszawie. Protestujący podkreślają, że ich wynagrodzenia są niewspółmierne do inflacji i domagają się 20-proc. podwyżek płac. Natomiast propozycję rządu, która zakłada w przyszłym roku wzrost o 7,8 proc., wprost określają jako skandaliczną. O podwyżki walczą również nauczyciele.

– Protesty będą kontynuowane i nasilane w zależności od tego, jaka będzie reakcja rządu. Pierwszym etapem są pikiety pod urzędami wojewódzkimi, ale jeśli rząd nie zareaguje na nasze oczekiwania, przewidujemy też manifestacje w Warszawie i inne działania, które będą już podejmować nasze poszczególne organizacje członkowskie, działające w sferze finansów publicznych – zapowiada w rozmowie z agencją Newseria Biznes Andrzej Radzikowski, przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.

Ogólnopolski protest pracowników sfery budżetowej rozpoczął się w sobotę 23 lipca br. Związkowcy organizacji członkowskich OPZZ pikietowali już przed siedzibami urzędów wojewódzkich m.in. w Gdańsku, Poznaniu, Katowicach i Zielonej Górze.

– Oczekujemy 20-proc. wzrostu wynagrodzeń w sferze budżetowej na przyszły rok. Wszystkie trzy centrale związkowe mają w tej sprawie wspólne stanowisko – podkreśla Andrzej Radzikowski. – Te 20 proc. to tak naprawdę nie jest wzrost, ale próba odtworzenia realnej siły nabywczej tej grupy pracowników. W ciągu 15 lat wynagrodzenia pracowników budżetówki były waloryzowane tylko pięciokrotnie. Tymczasem inflacja tylko w tym roku sięga już 15–16 proc. Dlatego w naszej ocenie to jest i tak skromna propozycja.

OPZZ podkreśla, że 20-proc. podwyżka płac i tak nie zrekompensuje skumulowanej inflacji z ostatnich lat. Wynagrodzenia w tym sektorze były przez długi czas zamrożone, więc uwzględniając wskaźnik inflacji, można mówić o spadku realnej płacy w ciągu ostatnich 15 lat. Podobnie wyglądają tegoroczne wskaźniki. Rząd przyznał pracownikom sfery budżetowej podwyżki na poziomie 4,4 proc., natomiast inflacja w lipcu br. – według wstępnych danych GUS – wyniosła 15,5 proc. To oznacza, że de facto realna płaca w budżetówce spadła.

– Teraz rząd proponuje nam wzrost na poziomie niecałych 8 proc., planując, że inflacja w przyszłym roku będzie też na tym samym poziomie. Niestety to są nierealne prognozy, ponieważ inflacja w przyszłym roku będzie wyższa – mówi przewodniczący OPZZ.

Zgodnie z ostatnią prognozą NBP w tym roku średnioroczna inflacja będzie na poziomie 14,2 proc., a w przyszłym – na tylko nieco niższym – 12,3 proc.

– To nie jest wina pracowników, że ceny rosną. Natomiast to powoduje, że następuje po prostu spadek poziomu życia i naturalną reakcją pracowników jest to, że oczekują wzrostu wynagrodzeń – podkreśla Andrzej Radzikowski. – Wydaje się, że jest przestrzeń do wzrostu, skoro rosną ceny, to rosną też zyski przedsiębiorstw i przedsiębiorców. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego też wynika, że wzrost wydajności pracy w Polsce wyprzedza wzrost wynagrodzeń. Czyli wzrost wynagrodzeń nie jest wzrostem inflacyjnym, bo on jest opłacony przez wzrost produkcji czy wzrost liczby usług.

OPZZ wprost nazywa zaproponowaną przez rząd podwyżkę płac skandaliczną i dalece niewystarczającą dla wyrównania straty związanej z galopującą inflacją. Według danych przytaczanych przez organizację tylko w I kwartale tego roku przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w państwowej sferze budżetowej spadło realnie o 3,6 proc. w ujęciu kwartalnym. Główną tego przyczyną była właśnie galopująca inflacja. Związkowcy podkreślają, że przyznanie im symbolicznej, 4,4-proc. podwyżki i odmrożenie funduszu nagród nie jest w stanie zrekompensować im drastycznego wzrostu cen.

Inne grupy zawodowe też już protestują. Mieliśmy przecież protesty energetyków, protesty górników, w wielu zakładach przemysłowych rozpoczęły się ponowne w tym roku negocjacje dotyczące wzrostu wynagrodzeń – mówi przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. – Jeśli chodzi o wysokość płac, to w tej chwili w najgorszej sytuacji jest oświata. Tam od wielu lat były bardzo symboliczne podwyżki. Minister zapowiedział, że one będą, ale głównie dla nauczycieli dopiero rozpoczynających pracę. Ale to tak naprawdę wynika ze wzrostu płacy minimalnej, bo gdyby on nie nastąpił, to od stycznia przyszłego roku wielu nauczycieli musiałoby dostawać dodatki wyrównawcze do płacy minimalnej.

Jak wyjaśnia Związek Nauczycielstwa Polskiego, teraz początkujący nauczyciele zarabiają 3079 zł brutto. To o 304 zł mniej, niż będzie od przyszłego roku wynosić płaca minimalna. ZNP domaga się więc 20-proc. wzrostu wynagrodzeń dla wszystkich nauczycieli, również mianowanych i dyplomowanych. Tę propozycję poparł Senat, wprowadzając do nowelizacji ustawy Karta Nauczyciela stosowne poprawki. 5 sierpnia zajmie się nimi Sejm.

– Próbuje się pokazać opinii publicznej, że jest dużo lepiej, ponieważ kumuluje się i podaje się wynagrodzenie pracowników nie za etat, tylko również za pracę w godzinach nadliczbowych. To jest bardzo duże zakłamanie rzeczywistości. Dzisiaj brakuje nauczycieli w szkołach, wielu z nich pracuje na półtora etatu, zarabia więcej, ale to nie jest podwyżka i to też nie ilustruje poziomu wynagrodzeń. Jako OPZZ uważamy, że podstawą do życia pracowniczego powinno być wynagrodzenie za etat, a nie za dodatkową pracę w soboty, w niedziele czy ponad etat – mówi Andrzej Radzikowski.

Jak podkreśla, niskie wynagrodzenia powodują sukcesywny odpływ pracowników ze sfery budżetowej do innych sektorów, w których mogą liczyć na lepsze pensje.

Wielu nauczycieli odchodzi z pracy, wiemy też, że są kłopoty z pracownikami w ochronie zdrowia, w wielu urzędach publicznych. Nawet teraz w Radzie Dialogu Społecznego, której przewodzę, praktycznie nie ma miesiąca, żeby ktoś się nie zwolnił, bo znalazł lepiej płatną pracę poza sferą budżetową – mówi przewodniczący OPZZ.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Ochrona środowiska

Tylko co trzecia firma wdraża zasady zrównoważonego rozwoju. Mniejsze przedsiębiorstwa potrzebują wsparcia w tym procesie

Zrównoważony rozwój staje się coraz ważniejszym elementem działalności firm produkcyjnych w Polsce – wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie BASF Polska. Pomimo wysokiego poziomu takich deklaracji jedynie 10 proc. przedsiębiorstw ma już wdrożoną strategię w tym obszarze. Wiele podmiotów, zwłaszcza mniejszych, nie widzi korzyści z tym związanych. Aby wspierać firmy w transformacji ku zrównoważonemu rozwojowi, BASF Polska prowadzi program „Razem dla Planety”, który promuje i nagradza ekologiczne rozwiązania oraz zachęca do dzielenia się doświadczeniami w tym obszarze.

Ochrona środowiska

Fundusze Norweskie wspierają innowacje w polskich firmach. Ponad 200 projektów otrzymało granty o wartości 92 mln euro

Ponad 200 projektów dofinansowanych kwotą 92 mln euro – taki jest bilans wsparcia z programu „Rozwój przedsiębiorczości i innowacje” z Norweskiego Mechanizmu Finansowego na lata 2014–2021. Mikro-, małe i średnie firmy mogły za pośrednictwem PARP otrzymać granty na realizację innowacyjnych projektów związanych z ochroną środowiska, jakością wód oraz poprawiających jakość życia. – Firmy, które skorzystały z Funduszy Norweskich, odnotowały korzyści biznesowe, efekty środowiskowe, ale też pozabiznesowe, społeczne – ocenia Maja Wasilewska z PARP.

IT i technologie

Sztuczna inteligencja nie zastąpi pisarzy. Nie tworzy literatury, tylko książki dla zabicia czasu

Kwestia wykorzystania dzieł pisarzy do trenowania algorytmów sztucznej inteligencji budzi coraz większe kontrowersje. Część autorów kategorycznie zabrania takiego używania swoich prac, inni godzą się na to w zamian za proponowane przez niektóre wydawnictwa honoraria. Literaci są jednak zgodni co do tego, że teksty pisane przez SI nigdy nie wejdą do kanonu literatury pięknej. Technologia nie stworzy bowiem nowej wartości artystycznej, lecz powieli już istniejące schematy.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.