Newsy

Polscy lekarze notują duże sukcesy w leczeniu niepłodności metodą in vitro. Jednak dostęp do jej finansowania jest ograniczony

2020-08-17  |  06:15
Mówi:Janusz Pałaszewski
Funkcja:specjalista ginekolog i położnik, ordynator oddziału szpitalnego
Firma:Klinika Invicta w Warszawie
  • MP4
  • Polska pozostaje jednym z nielicznych krajów UE, w których z publicznych pieniędzy nie finansuje się w żaden sposób kosztów leczenia niepłodności. Tymczasem ten problem dotyczy nawet 1,5 mln par. Co roku kilkanaście tysięcy z nich korzysta z procedury in vitro. Na tle innych państw lekarze w Polsce notują na tym polu duże sukcesy i wysoką skuteczność, sięgającą ok. 36 proc. Jak ocenia dr Janusz Pałaszewski z kliniki Invicta, krajowe prawo jest w tym zakresie dość dobrze skonstruowane, ale brakuje programu zdrowotnego, który otworzyłby dostęp do tej metody leczenia dla większej liczby par.

    – Według statystyk w Polsce około 300 tys. par jest dotkniętych niepłodnością. To nie oznacza, że problem ma 600 tys. osób, bo mówimy o parach, wystarczy więc, że problem ma jedna osoba i on rozciąga się na dwie – mówi Janusz Pałaszewski, specjalista ginekolog i położnik, ordynator oddziału szpitalnego w klinice leczenia niepłodności Invicta w Warszawie.

    Dużo wyższą liczbę podaje Ministerstwo Zdrowia w ubiegłorocznej aktualizacji „Programu kompleksowej ochrony zdrowia prokreacyjnego w Polsce”. Z problemami z zapłodnieniem boryka się 1,5 mln par. Co najmniej połowa z nich korzysta z pomocy podstawowej opieki zdrowotnej, a ok. 60 proc. wymaga specjalistycznej pomocy lekarskiej. Jednak nie wszystkie – z różnych powodów – z niej korzystają.

    Na całym świecie – według Światowej Organizacji Zdrowia – problemem niepłodności dotkniętych jest około 60–80 mln par. WHO uznaje niepłodność za chorobę społeczną (definiuje się ją jako niemożność poczęcia dziecka po 12 miesiącach systematycznych starań, bez stosowania środków antykoncepcyjnych) i szacuje, że przeciętnie co 10. para ma trudności z poczęciem potomstwa.

    Ministerstwo Zdrowia podkreśla, że pary dotknięte niepłodnością częściej mają zaburzone relacje społeczne, a partnerzy są bardziej narażeni na depresję i inne zaburzenia psychiczne, co przekłada się też na relacje w życiu zawodowym. Jest to problem również w wymiarze ogólnospołecznym i demograficznym.

    Niepłodność jest już w tej chwili chorobą cywilizacyjną i ona musi być leczona – podkreśla specjalista ginekolog i położnik.

    Według danych Europejskiego Towarzystwa Rozrodu Człowieka i Embriologii (ESHRE) co roku kilkanaście tysięcy par w Polsce, które mają problem z zajściem w ciążę, korzysta z zabiegów in vitro.

    Szacuje się, że w Polsce co roku powinno być wykonywanych około 25 tys. procedur in vitro, żeby zabezpieczyć ten obszar leczenia niepłodności. Wydaje się, że jest to uczciwie wyliczona i nieprzeszacowana liczba – mówi Janusz Pałaszewski. – Trzeba pamiętać, że procedura in vitro nie oznacza automatycznie ciąży, często trzeba powtórzyć ją dwu-, trzykrotnie. Jeden panel takiego leczenia to właśnie trzykrotna procedura. Tu czasami dużą rolę odgrywa zwykły przypadek – w pierwszym ani drugim podejściu nie wystąpią warunki sprzyjające uzyskaniu zdrowej, prawidłowej ciąży, a dopiero przy trzecim się pojawia.

    Skuteczność leczenia metodą zapłodnienia pozaustrojowego jest zależna od wieku kobiety, ale zazwyczaj wynosi około 30–40 proc. Najwyższą skuteczność notuje się w grupie pacjentek przed 35. rokiem życia.

    W Polsce wypadamy nieźle na tle Europy. Mamy około 36-proc. skuteczność, czyli bardzo wysoką – mówi ekspert. 

    Kwestie dotyczące leczenia niepłodności i funkcjonowania ośrodków wspomaganego rozrodu reguluje w Polsce ustawa, która weszła w życie w listopadzie 2015 roku.

    Wprowadziła ona pewne restrykcje, ale jest na tyle mądrze skonstruowana, że – jeżeli w ocenie lekarza stoją w sprzeczności z dobrem pacjenta – może on od nich odstąpić. Przykładem może być chociażby limit zapłodnienia sześciu komórek jajowych u pacjentek do 35. roku życia. Jeśli istnieją wskazania medyczne do zapłodnienia większej liczby, uzasadniamy to, umieszczamy w dokumentacji i możemy zapłodnić ich więcej – mówi ordynator w klinice Invicta. 

    Zgodnie z ustawą leczeniu poddawane są tylko pary (kobieta i mężczyzna, z wyłączeniem związków jednopłciowych i singli) pozostające w związku małżeńskim lub we wspólnym pożyciu. Do in vitro para jest kwalifikowana po 12-miesięcznym okresie leczenia innymi metodami (lekarz może skrócić ten termin, jeśli leczenie nie rokuje ciąży). W przypadku, gdy jeden z partnerów jest bezpłodny, ustawa dopuszcza dawstwo i biorstwo komórek rozrodczych lub zarodków, ale tylko anonimowe, co oznacza, że nie jest możliwe dawstwo ze wskazaniem czy wewnątrzrodzinne.

    Przyjęty w 2016 roku nowy program leczenia niepłodności wyklucza metodę in vitro, skupiając się m.in. na naprotechnologii. Polska pozostaje jednym z nielicznych krajów UE, w których państwo nie finansuje ani nie partycypuje w kosztach leczenia niepłodności. W całym kraju jest ponad 40 klinik zajmujących się leczeniem metodą in vitro (dla porównania w Hiszpanii prawie 240), ale barierę w dostępie do leczenia tą metodą stanowią m.in. wysokie koszty, brak finansowej pomocy państwa i negatywne postrzeganie społeczne.

    – Większość krajów w Europie refunduje leczenie in vitro. W Polsce mamy programy regionalne, obejmujące np. poszczególne miasta. One są bardzo pomocne, ale brakuje programu ministerialnego, który zresztą dał fantastyczny efekt, bo dzięki niemu pojawiło się nowe miasto wielkości Wyszkowa – mówi ginekolog.

    W latach 2013–2016 był już prowadzony ministerialny program „Leczenie niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego”. Kosztowna procedura in vitro po raz pierwszy została w Polsce objęta finansowaniem ze środków publicznych. Z danych Ministerstwa Zdrowia przytaczanych przez OKO.Press wynika, że do grudnia ubiegłego roku dzięki temu programowi na świat przyszło już 22 188 dzieci.

    – W Europie niemal wszystkie kraje – zgodnie z aktualną wiedzą medyczną – działają tak, aby ich obywatele mogli być leczeni z powodu niepłodności. Oczywiście są też takie, które poszły w stronę bardzo złych regulacji, czego przykładem są Szwajcaria i Włochy, gdzie około dwóch lat temu zmieniono prawo, wprowadzono restrykcyjne ograniczenia i zablokowano możliwość zapłodnienia większej liczby komórek jajowych, co uderzyło w pacjentów. To spowodowało wręcz drastyczny spadek skuteczności tego leczenia – poniżej 20 proc. Szwajcarzy jechali na leczenie do Francji albo Niemiec, a Włosi do Austrii, bo nikt nie chciał się leczyć we własnym kraju – mówi dr Janusz Pałaszewski.

    Jak podkreśla, w Polsce wprowadzenie podobnych ograniczeń bądź całkowitego zakazu in vitro mocno uderzyłoby w pary borykające się z niepłodnością i cofnęło polską medycynę o 35 lat wstecz. Zwłaszcza że w naszym kraju lekarze notują ogromne sukcesy w leczeniu niepłodności.

    Pierwsza procedura in vitro w Polsce była wykonana przez prof. Mariana Szamatowicza w 1987 roku i urodziła się wtedy dziewczynka, która jest dzisiaj 33-letnią kobietą. Mamy ogromne doświadczenia, bardzo dobre wyniki i osiągnięcia na tym polu. W polskiej klinice – jako drugiej na świecie – sekwencjonowano DNA zarodków, po raz pierwszy dokonała tego klinika uniwersytecka w Stanach Zjednoczonych. Byliśmy liderami w stosowaniu pewnych oznaczeń, przykładowo parametr anti-Müllerian hormone [AMH, wskaźnik rezerwy jajnikowej – red.] został w Polsce zastosowany bardzo szybko, co miało duży wpływ na inne kraje – mówi ginekolog.

    Jak wynika z raportu EFAP „European Policy Audit on Fertility”, który podsumowuje dane dotyczące leczenia niepłodności w krajach Europy, w Polsce wskaźnik płodności wynosi 1,32 (podobny odnotowuje się np. w Hiszpanii), a średnia dla UE wynosi 1,58. Jeden z najwyższych notuje Francja, gdzie ten wskaźnik sięga 2,01.

    Więcej na temat
    Zdrowie Pandemia SARS-CoV-2 na dwa miesiące wstrzymała leczenie niepłodności. Teraz leczenie powinno być kontynuowane Wszystkie newsy
    2020-08-10 | 06:15

    Pandemia SARS-CoV-2 na dwa miesiące wstrzymała leczenie niepłodności. Teraz leczenie powinno być kontynuowane

    Sytuacja epidemiologiczna związana z koronawirusem spotęgowała stres, obawy i frustrację par bezskutecznie starających się o dziecko. W trosce o zdrowie
    Gwiazdy Karolina Cwalina-Stępniak: Dowiedziałam się, że jestem w ciąży, na początku kwarantanny. Pierwsze dwa miesiące właściwie przespałam
    2020-07-16 | 06:31

    Karolina Cwalina-Stępniak: Dowiedziałam się, że jestem w ciąży, na początku kwarantanny. Pierwsze dwa miesiące właściwie przespałam

    Ekspertka w zakresie rozwoju osobistego tłumaczy, że czas kwarantanny był dla niej wyjątkowo przyjemny. Dzięki temu, że świat zwolnił, ona również mogła wreszcie
    Problemy społeczne Nadopiekuńczość i brak konsekwencji to jedne z najczęstszych błędów wychowawczych. Współczesnym rodzicom trudno ich uniknąć [DEPESZA]
    2020-06-17 | 06:15

    Nadopiekuńczość i brak konsekwencji to jedne z najczęstszych błędów wychowawczych. Współczesnym rodzicom trudno ich uniknąć [DEPESZA]

    – Nie ma idealnych rodziców i wszyscy popełniają jakieś błędy – mówi psycholog, dr Iwona Krosny-Wekselberg. Jak podkreśla, współczesnym

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Konkurs Polskie Branży PR

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Handel

    Od przyszłego roku akcyza na e-liquidy ma wzrosnąć o 75 proc. To trzy razy więcej niż na tradycyjne papierosy

     Na rynku e-liquidów mamy największą szarą strefę, z którą fiskus niezbyt dobrze sobie radzi. Gwałtowna podwyżka akcyzy nie pomoże w rozwiązaniu tego problemu, tylko go spotęguje – mówi Piotr Leonarski, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich. Krajowi producenci płynów do e-papierosów zaapelowali już do ministra finansów o rewizję planowanych podwyżek akcyzy na wyroby tytoniowe. W przypadku e-liquidów ma być ona największa i w 2025 roku wyniesie 75 proc. Branża podkreśla, że to przyczyni się do jeszcze większego rozrostu szarej strefy, a ponadto będzie zachętą dla konsumentów, żeby zamiast korzystać z alternatyw, wrócili do palenia tradycyjnych papierosów.

    Infrastruktura

    Zielone zamówienia publiczne stanowią dziś zaledwie kilka procent rynku. Rządowy zespół ma opracować specjalne kryteria dla nich

    Zielone zamówienia publiczne stają się w ostatnich latach coraz bardziej powszechną praktyką, choć w Polsce odpowiadają za kilka procent ogólnej liczby zamówień. Duży nacisk na ten aspekt, w postaci nowych regulacji i wytycznych, kładzie także Unia Europejska. Dlatego też w maju br. zarządzeniem prezesa Rady Ministrów został powołany specjalny rządowy zespół, którego zadaniem będzie uwzględnienie aspektów środowiskowych w polskim systemie zamówień publicznych oraz opracowanie wytycznych dla zamawiających. – Ważne, żeby te opracowywane kryteria były dostosowane do realiów polskiego rynku – wskazuje Barbara Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.

    IT i technologie

    Boom na sztuczną inteligencję w ochronie zdrowia ma dopiero nastąpić. Wyzwaniem pozostają regulacje i zaufanie do tej technologii

    Sztuczna inteligencja ma potencjał, żeby zrewolucjonizować podejście do profilaktyki, diagnostyki i leczenia pacjentów, jednocześnie redukując ich koszty. W globalnej skali wartość rynku rozwiązań opartych na AI w opiece zdrowotnej rośnie lawinowo – w ub.r. wynosiła ponad 32 mld dol., ale do 2030 roku ta kwota ma się zwiększyć ponad sześciokrotnie. Również w Polsce narzędzia bazujące na AI zaczynają być wdrażane coraz szerzej, choć – jak wynika z lipcowego raportu SGH – prawdziwy rozwój potencjału sztucznej inteligencji w polskiej branży ochrony zdrowia ma dopiero nastąpić. Warunkiem jest stworzenie stabilnego i bezpiecznego środowiska dla rozwoju tej technologii, opartego na regulacjach prawnych i zaufaniu wszystkich interesariuszy.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.