Mówi: | Artur Zalewski |
Funkcja: | lekarz weterynarii, dyrektor Biura Zarządu |
Firma: | Polskie Stowarzyszenie Producentów i Importerów Leków Weterynaryjnych Polprowet |
Naukowcy ostrzegają przed kolejnymi groźnymi wirusami odzwierzęcymi. Już teraz stanowią przyczynę wielu nowo pojawiających się chorób
Naukowcy z Kanady i USA przygotowali zestawienie prawie 900 najgroźniejszych wirusów odzwierzęcych. O części z nich już wiadomo, że są niebezpieczne dla ludzi i mogą prowadzić do poważnych chorób. Wśród nich jest SARS-CoV-2, sklasyfikowany na drugiej pozycji miedzy wirusem Lassa a ebolą. Zoonozy już dziś stanowią ok. 70 proc. nowo pojawiających się chorób, a w przyszłości może być ich coraz więcej. Eksperci ostrzegają, że to w dużej mierze efekt działalności człowieka, m.in. masowego stosowania antybiotyków w hodowli zwierząt i rolnictwie czy degradacji środowiska naturalnego.
Wścieklizna, toksoplazmoza, gruźlica, bąblowica, ornitoza, ptasia grypa, tyfus czy bardziej znana borelioza i kleszczowe zapalenie mózgu – wszystko to choroby odzwierzęce, czyli tzw. zoonozy, które mogą przenosić się na człowieka poprzez bezpośredni albo pośredni kontakt ze zwierzęciem. Mogą one mieć charakter wirusowy, ale także pasożytniczy, bakteryjny albo wynikać z ukąszenia przez owady. Zarazić nimi mogą się nie tylko właściciele i opiekunowie zwierząt. Wiele pasożytów bytuje w glebie lub w wodzie i kontakt z nimi mogą mieć nawet osoby, które nie mieszkają ze zwierzętami.
– Według Światowej Organizacji Zdrowia dzisiaj rozpoznanych jest około 200 zoonoz. Każdego roku pojawia się co najmniej kilka nowych. Około 70 proc. nowo pojawiających się chorób tak naprawdę to jest ten sam patogen, który wywołuje choroby i u zwierząt, i u ludzi. Mało kto sobie z tego zdaje sprawę. W związku z tym przed zoonozami musimy się chronić poprzez dbanie o zdrowie zwierząt – mówi agencji Newseria Biznes Artur Zalewski, lekarz weterynarii i dyrektor biura zarządu Polskiego Stowarzyszenia Producentów i Importerów Leków Weterynaryjnych Polprowet.
SARS-CoV-2 jest wirusem, który pochodzi od zwierząt, ale nie do końca wiadomo jakich. Jedna z tez mówi o nietoperzach, inna o wężach czy innych dzikich zwierzętach na chińskich farmach czy targach mięsnych. Jak podkreśla ekspert, COVID-19, podobnie jak wścieklizna, jest typową zoonozą, ponieważ chorują na niego zarówno ludzie, jak i zwierzęta. Koronawirusem SARS-CoV-2 mogą zakazić się zwierzęta domowe, w tym psy i koty – choć takie przypadki należą do rzadkości i od początku pandemii informowano o nich tylko kilkukrotnie. W pierwszych miesiącach pandemii z tego powodu dochodziło też do przypadków porzucania zwierząt, ale WHO i naukowcy wskazują, że jak na razie nie ma żadnych dowodów na to, aby mogły one przenosić chorobę i zarażać ludzi.
Inaczej jest w przypadku norek hodowlanych i łasicowatych, na których w tej chwili skupiają się prace nad szczepionką przeciw COVID-19 dla zwierząt. Zyskały one priorytet po potwierdzonych przypadkach zakażeń odzwierzęcych w Danii. Tamtejsze władze jesienią ubiegłego roku oficjalnie nakazały wybicie milionów tych zwierząt, kiedy okazało się, że setki zakażeń COVID-19 w kraju były powiązane z nowymi wariantami koronawirusa, które rozwinęły się właśnie u norek hodowanych na fermach.
– Inna zoonoza, wścieklizna, jest chorobą śmiertelną. Około 60 tys. ludzi na całym świecie co roku umiera z jej powodu, głównie w krajach Trzeciego Świata. Jest projekt, żeby całkowicie wyeliminować wściekliznę do 2030 roku, ale będzie to możliwe tylko i wyłącznie dzięki szczepieniom. Zakłada się, że 70 proc. populacji wałęsających się psów, głównie w uboższych rejonach świata, musi zostać zaszczepiona, żeby wyeliminować tę chorobę. Sytuacja wygląda podobnie w przypadku COVID-19, jak i innych chorób, takich jak np. gruźlica czy bąblowica – podkreśla Artur Zalewski.
Naukowcy ze Stanów Zjednoczonych i Kanady przygotowali zestawienie najgroźniejszych wirusów pochodzenia zwierzęcego. Na liście jest prawie 900 wirusów, które badacze uszeregowali, biorąc pod uwagę ponad 30 czynników ryzyka, m.in. możliwość przenoszenia się ze zwierząt na ludzi oraz między ludźmi. Na pierwszych pozycjach wśród tych rozpoznanych znalazły się m.in. wirus Lassa, SARS-CoV-2, ebola, Seul i Nipah.
– Chorób odzwierzęcych będzie więcej. Będziemy radzili sobie z jedną, a tymczasem będą pojawiać się kolejne i niebagatelny wpływ ma tutaj to, co człowiek robi ze środowiskiem naturalnym – ocenia ekspert Polskiego Stowarzyszenia Producentów i Importerów Leków Weterynaryjnych Polprowet.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wskazuje, że do powstawania nowych chorób odzwierzęcych przyczynia się m.in. masowe stosowanie antybiotyków w hodowli zwierząt i rolnictwie. Wiele tych samych drobnoustrojów infekuje też zarówno zwierzęta, jak i ludzi, ponieważ po prostu współdzielą ekosystemy, w których żyją. Wysiłki tylko jednego sektora nie mogą zapobiec problemowi, dlatego WHO – w ramach koncepcji Jednego Zdrowia (One Health) – współpracuje m.in. z rządami krajowymi, środowiskiem akademickim i organizacjami pozarządowymi i międzynarodowymi, aby eliminować potencjalne zagrożenia. Koncepcja ta zakłada ochronę zdrowia człowieka przy jednoczesnej ochronie zdrowia zwierząt i uwzględnianiu wpływu stanu środowiska na ludzi i zwierzęta.
– Koncepcja Jednego Zdrowia mówi o pewnej równowadze między światem ludzi i zwierząt, ale też i naturą, która nas otacza. Musimy na równi traktować te trzy elementy, bo one ze sobą współgrają. Jeżeli będziemy wycinać lasy amazońskie, niszczyć puszczę i doprowadzać do sytuacji stresogennych dla zwierząt, to niestety będą one w stresie chorowały częściej, a przez to tych patogenów w środowisku będzie więcej. Człowiek niestety bardzo wykorzystuje środowisko i niszcząc je, powoduje, że i chorób pojawia się coraz więcej – mówi Artur Zalewski. – Koncepcja Jednego Zdrowia została na nowo odkryta przez WHO i wydaje się, że robi teraz postępy. W Polsce jednak bardzo powoli to idzie, a trzeba zdecydowanie więcej nad tym popracować.
Czytaj także
- 2024-12-17: W Parlamencie Europejskim ważne przepisy dla państw dotkniętych przez klęski żywiołowe. Na odbudowę będą mogły przeznaczyć więcej pieniędzy
- 2024-12-16: Polscy młodzi chemicy tworzą innowacje na światowym poziomie. Część projektów ma szansę trafić potem do przemysłu
- 2024-12-18: Co trzeci nastolatek nie rozmawia o pieniądzach z rodzicami. To ma wpływ na jego zachowania w świecie finansów
- 2024-12-02: W ostatnich miesiącach coraz więcej Polaków sięga po jabłka. Konsumpcja tych owoców jednak z roku na rok spada [DEPESZA]
- 2024-11-28: Pozew przeciwko Skarbowi Państwa za brak skutecznej walki ze smogiem. Może to wpłynąć na przyszłe regulacje
- 2024-12-02: Budowa sieci szybkiej łączności dla polskiej energetyki wchodzi w kolejny etap. Czas usuwania awarii będzie krótszy
- 2024-12-03: 40 proc. Polaków nie czuje się zabezpieczonych na wypadek poważnej choroby. Obawiają się problemów z dostępem do leczenia i jego finansowaniem
- 2024-12-09: Zaangażowanie północnokoreańskich żołnierzy eskaluje konflikt w Ukrainie. Europosłowie wzywają do większej współpracy obronnej w UE
- 2024-12-12: Wdrażanie GenAI może oznaczać nasilenie stresu wśród pracowników. Firmy potrzebują odpowiedniej strategii komunikacyjnej
- 2024-11-29: W tym roku liczba nowych zakażeń wirusem HIV sięgnie w Polsce 2 tys. Większość z nich rozpoznawana jest na późnym etapie
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Infrastruktura
Prąd z największej prywatnej inwestycji energetycznej w Polsce popłynie w 2027 roku. Polenergia dostała właśnie potężny zastrzyk finansowania
Polenergia S.A. i Bank Gospodarstwa Krajowego podpisały umowę pożyczki ze środków Krajowego Planu Odbudowy (KPO) na budowę morskich farm wiatrowych. Finansowanie wyniesie 750 mln zł i zostanie wykorzystane do budowy dwóch farm o łącznej mocy 1440 MW. Największa prywatna grupa energetyczna w Polsce realizuje ten projekt z norweskim Equinorem. Prace związane z budową fundamentów turbin na Bałtyku mają się rozpocząć w 2026 roku. Projekty offshorowe będą jednym z filarów nowej strategii Polenergii, nad którą spółka właśnie pracuje.
Przemysł
Polskie firmy przemysłowe bardziej otwarte na technologie. Sztuczną inteligencję wdrażają z ostrożnością [DEPESZA]
Innowacje cyfrowe w przemyśle, choć wiążą się z kosztami i wyzwaniami, są jednak postrzegane przez firmy jako szansa. To podejście przekłada się na większą otwartość do ich wdrażania i chęć inwestowania. Ponad 90 proc. firm przemysłowych w Polsce, które wprowadziły co najmniej jedno rozwiązanie Przemysłu 4.0, dostrzega wyraźną poprawę efektywności procesów produkcyjnych – wynika z nowego raportu Autodesk. Choć duża jest wśród nich świadomość narzędzi opartych na sztucznej inteligencji, na razie tylko 14 proc. wykorzystuje je w swojej działalności.
Prawo
Przez „wrzutkę legislacyjną” saszetki nikotynowe mogły zniknąć z rynku. Przedsiębiorcy domagają się konsultowania nowych przepisów
Coraz popularniejsze na rynku saszetki z nikotyną do tej pory funkcjonują poza systemem fiskalnym i zdrowotnym. Nie są objęte akcyzą ani zakazem sprzedaży osobom niepełnoletnim. Dlatego też sami producenci od dawna apelują do rządu o objęcie ich regulacjami, w tym podatkiem akcyzowym, żeby uporządkować rosnący rynek i zabezpieczyć wpływy budżetowe państwa. Ministerstwo Zdrowia do projektu ustawy porządkującej rynek e-papierosów bez zapowiedzi dodało regulację dotyczącą saszetek nikotynowych, która jednak w praktyce mogła zlikwidować tę kategorię wyrobów na rynku. Przedsiębiorcy nie kryją rozczarowania sposobem, w jaki wprowadzane są zmiany w przepisach regulujących rynek.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.