Newsy

W tym roku na rynki zagraniczne trafi ponad 1 mln ton polskich jabłek. Sadownicy poradzili sobie z rosyjskim embargiem

2017-04-26  |  06:30
Mówi:Waldemar Żółcik
Funkcja:prezes
Firma:Stowarzyszenie Polskich Dystrybutorów Owoców i Warzyw „Unia Owocowa”
  • MP4
  • Przed nałożeniem przez Rosję embarga na jabłka z Polski tamtejszy rynek odpowiadał za ponad 50 proc. całego eksportu tych owoców. Trafiała tam jedna piąta polskiej produkcji. Ponieważ ubiegłoroczne zbiory były rekordowe, a krajowy rynek jest nasycony, sadownicy zmuszeni byli szukać nowych kierunków eksportu. Duży potencjał ma Azja i rynek chiński, który otworzył się przed nami pod koniec ubiegłego roku.

    – Struktura eksportu polskich jabłek zmienia się bardzo dynamicznie. Sprzedajemy jabłka do krajów, o których jeszcze kilka lat wcześniej nawet byśmy nie pomyśleli. Wynika to z faktu, że jesteśmy coraz lepiej przygotowani do obsługi nowych, bardziej wymagających rynków i dzięki temu możemy odpowiadać na zapotrzebowanie zagranicznych klientów – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Waldemar Żółcik, prezes Stowarzyszenia Polskich Dystrybutorów Owoców i Warzyw „Unia Owocowa”.

    Produkcja jabłek w Polsce szybko rośnie. Zgodnie z szacunkami GUS ubiegłoroczne zbiory były rekordowe i sięgnęły 3,6 mln ton (wzrost o 14 proc.), natomiast sadownicy szacują, że ten wynik był jeszcze lepszy i przekroczył 4 mln ton. To plasuje Polskę na pierwszym miejscu w UE oraz w ścisłej czołówce największych na świecie wytwórców. Eksperci rynków rolnych zgodnie prognozują, że produkcja jabłek w kolejnych latach będzie coraz wyższa. Przy nasyconym rynku wewnętrznym (w Polsce spożycie jabłek wynosi około 14 kg na osobę rocznie i utrzymuje się na stabilnym poziomie), sadownicy muszą szukać nowych kierunków eksportowych.

    Z danych FAMMU/FAPA wynika, że w sezonie 2015/2016 zapotrzebowanie na jabłka deserowe wyniosło 1,8 mln ton, z czego blisko 1 mln ton przypadł na eksport. Ponad połowę, czyli 2,2 mln ton, przerobił przemysł przetwórczy. Wyniki za sezon 2016/2017 mają być zbliżone do tych poziomów, z zaznaczeniem, że eksport może wzrosnąć do 1,1 mln ton.

    – Jeśli chodzi o polskie jabłka, widzimy potencjał wzrostowy. Mieliśmy spory problem z rosyjskim embargiem, które mocno nas dotknęło, ponieważ  większość eksportu kierowaliśmy właśnie na ten rynek. Niestety, upychaliśmy wszystkie jabłka do jednego koszyka. Natomiast teraz walczymy skutecznie o nowe rynki – mówi Waldemar Żółcik.

    Przed nałożeniem embarga w 2014 roku polscy producenci rokrocznie eksportowali do Rosji ponad 500 tys. ton jabłek. Tamtejszy rynek odpowiadał za około 55 proc. całego eksportu jabłek z Polski i nieco ponad jedną piątą krajowej produkcji.

    Eksport skurczył się, kiedy polscy sadownicy stracili możliwość bezpośredniej sprzedaży jabłek do Rosji. Owoce z Polski są jednak nadal sprzedawane na tamtejszym rynku, tyle że oznaczone jako pochodzące z Białorusi. Natomiast rodzimi producenci skupili się na większej aktywności w handlu zagranicznym i szukaniu nowych kierunków. Duży potencjał importowy stwarzają rynki azjatyckie i Chiny.

    – Walczymy o rynek chiński, który niedawno się otworzył, oraz o rynek wietnamski. Polska jest producentem bardzo dobrych owoców i pierwszym na świecie producentem jabłek deserowych, więc myślę, że trzeba o ten eksport walczyć. Jesteśmy bardzo aktywni, wystawiamy się na targach, spotykamy się z klientami, spotykamy się z biznesem i walczymy. Przekonujemy ludzi, że warto kupować polskie jabłka i warto nimi handlować – mówi Waldemar Żółcik.

    W listopadzie ubiegłego roku na mocy umowy handlowej dla polskich eksporterów otworzył się rynek chiński, a do Państwa Środka pojechał pierwszy kontyngent owoców. Szacunki mówią, że do 2022 roku polscy producenci mogą sprzedawać w Chinach nawet 100 tys. ton jabłek rocznie.

    Tamtejszy rynek ma jednak bardzo rygorystyczne wymogi, a krajowi eksporterzy oceniają, że dostosowanie się do nich w pełni może potrwać nawet dwa lata. Potrzebne są również inwestycje w nowoczesne obiekty do przechowywania i sortowania owoców. Ponieważ transport owoców z Polski do Chin zajmuje średnio około dwóch miesięcy, na tamtejszy rynek eksportowane są tylko wytrzymałe odmiany owoców. Podobnie jak na pozostałe odległe geograficznie rynki.

    – Liczba państw, do których eksportujemy nasze owoce, jest naprawdę bardzo duża i wciąż rośnie. Klienci doceniają polskie jabłka, a przede wszystkim ich walory zdrowotne. Po drugie, okazuje się też, że jabłka są produkowane bardziej naturalnie i dzięki temu mają smak, prawdziwy aromat i tego się po prostu nie da zafałszować – mówi Waldemar Żółcik.

    W lutym w sieciach supermarketów w Dubaju i Abu Zabi rozpoczęła się kampania promocyjna i sampling polskich dwukolorowych jabłek. To kolejny potencjalny rynek dla rodzimych producentów i część większej kampanii informacyjnej (koordynowanej przez Agencję Rynku Rolnego), która jest prowadzona w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i w Chinach. 

    – Celem naszej kampanii promocyjnej jest przekonanie klientów, że europejskie i polskie jabłka dwukolorowe są najwyższej jakości i warto tych owoców spróbować. Dotąd stereotypem było, że tylko w całości czerwone owoce są słodkie. My natomiast ten stereotyp przełamujemy – wyjaśnia Waldemar Żółcik.

    Eksperci rynków rolnych zauważają, że polscy producenci poradzili sobie z rosyjskim embargiem. Chociaż nadal nie udało się osiągnąć poprzedniego wolumenu eksportu, to w I połowie sezonu 2016/2017 eksport jabłek z Polski wzrósł prawie o połowę, osiągając najwyższy wynik od momentu jego wprowadzenia. Eurostat podaje, że w okresie lipiec–grudzień na rynki zagraniczne trafiło 331 tys. ton jabłek (wobec 220 ton w analogicznym okresie 2015 roku).

    W strukturze eksportu polskich jabłek kierunki pozaeuropejskie stanowią na razie zaledwie kilka procent. Zdecydowanie największym rynkiem eksportowym dla krajowych producentów pozostaje Białoruś. Sprzedaż jabłek na tamtejszy rynek od momentu wprowadzenia rosyjskiego embarga zwiększyła się kilkukrotnie.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Bankowość

    Ponad 70 proc. budynków w Polsce wymaga gruntownej modernizacji. 1 mln zł trafi na granty na innowacje w tym obszarze

    Ograniczenie zużycia energii w budynkach to jeden z najbardziej efektywnych ekonomicznie sposobów redukcji emisji dwutlenku węgla. Tymczasem w Unii Europejskiej zdecydowana większość budynków mieszkalnych wymaga poprawy efektywności energetycznej. Innowacji, które mają w tym pomóc, poszukuje ING Bank Śląski w piątej edycji swojego Programu Grantowego dla start-upów i młodych naukowców. Najlepsi mogą liczyć na zastrzyk finansowania z przeznaczeniem na rozwój i komercjalizację swojego pomysłu. Budżet Programu Grantowego ING to 1 mln zł w każdej edycji.

    Infrastruktura

    Branża infrastrukturalna szykuje się na inwestycyjny boom. Projektanci i inżynierowie wskazują na szereg wyzwań w kolejnych latach

    W kolejnych latach w polskiej gospodarce ma być odczuwalne przyspieszenie realizacji inwestycji infrastrukturalnych. Ma to związek z finansową perspektywą unijną na lata 2021–2027 i odblokowaniem środków z KPO. To inwestycje planowane na dziesiątki albo nawet na setki lat, a w dyskusji dotyczącej takich projektów często pomijana jest rola projektantów i inżynierów. Przedstawiciele tych zawodów wskazują na szereg wyzwań, które będą rzutować na planowanie i realizowanie wielkich projektów infrastrukturalnych. Do najważniejszych zaliczają się m.in. relacje z zamawiającymi, coraz mniejsza dostępność kadr, konieczność inwestowania w nowe, cyfrowe technologie oraz unijne regulacje dotyczące zrównoważonego rozwoju w branży budowlanej.

    Konsument

    Techniki genomowe mogą zrewolucjonizować europejskie rolnictwo i uodpornić je na zmiany klimatu. UE pracuje nad nowymi ramami prawnymi

    Techniki genomowe (NTG) pozwalają uzyskiwać rośliny o większej odporności na susze i choroby, a ich hodowla wymaga mniej nawozów i pestycydów. Komisja Europejska wskazuje, że NTG to innowacja, która może m.in. zwiększyć odporność systemu żywnościowego na zmiany klimatu. W tej chwili wszystkie rośliny uzyskane w ten sposób podlegają tym samym, mocno wyśrubowanym zasadom, co GMO. Dlatego w ub.r. KE zaproponowała nowe rozporządzenie dotyczące roślin uzyskiwanych za pomocą technik genomowych. W lutym br. przychylił się do niego Parlament UE, co otworzyło drogę do rozpoczęcia negocjacji z rządami państw UE w Radzie. Wątpliwości wielu państw członkowskich, również Polski, budzi kwestia patentów NGT pozostających w rękach globalnych koncernów, które mogłyby zaszkodzić pozycji europejskich hodowców.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.