Mówi: | prof. dr hab. n. med. Janusz Andres, prezes Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej Terapii prof. dr hab. n. med. Łukasz Krzych, specjalista anestezjologii i intensywnej terapii, Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu, Śląski Uniwersytet Medyczny |
Ryzyko śmierci z powodów anestezjologicznych jest dziś praktycznie zerowe. W szpitalach rośnie jednak liczba zakażeń i powikłań pooperacyjnych
Dzięki wyśrubowanym standardom wypracowywanym w ostatnich dekadach anestezjologia jest dziś jedną z najbezpieczniejszych dziedzin medycyny. Mimo to problem powikłań okołooperacyjnych narasta z powodu rosnącej liczby zakażeń szpitalnych. To zaś drastycznie pogarsza rokowania pacjentów po zabiegach operacyjnych. – Trzy obszary, w których bezpieczeństwo pacjenta i optymalizacja leczenia może być poprawiona, to właśnie zakażenia, prawidłowa farmakoterapia i prawidłowa diagnostyka obrazowa – wskazuje anestezjolog, prof. Janusz Andres. Jak podkreśla, potrzebna jest dyskusja ekspertów różnych specjalizacji, która przyczyniłaby się do rozwiązania obecnych problemów i ogólnej poprawy bezpieczeństwa hospitalizowanych pacjentów.
– Anestezjologia jest dziedziną medycyny, która jest w awangardzie bezpieczeństwa. Nasze standardy spowodowały, że śmiertelność z powodów anestezjologicznych w ostatnim stuleciu zmniejszała się kilkusetkrotnie. Dziś można powiedzieć, że anestezjologia jest tak bezpieczna jak lotnictwo – ryzyko śmierci z powodów anestezjologicznych jest znikome. Jednak śmiertelność pooperacyjna paradoksalnie wzrasta. Jeśli weźmiemy pod uwagę ostatnich 10 lat, to w Europie, w krajach wysoko rozwiniętych, średnia śmiertelność po operacji wzrosła prawie czterokrotnie. Dlatego musimy zoptymalizować bezpieczeństwo, czyli przygotowanie pacjenta do operacji, monitorowanie śródoperacyjne, postępowanie pooperacyjne, żeby tę śmiertelność czy powikłania pooperacyjne zminimalizować – mówi agencji Newseria Biznes prof. dr hab. n. med. Janusz Andres, prezes Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej Terapii, prezes Fundacji Bezpieczny Pacjent.
Według statystyk Naczelnej Izby Lekarskiej w Polsce jest około 7 tys. aktywnych zawodowo anestezjologów. Dzięki standardom wprowadzonym w latach 60. ubiegłego wieku ta dziedzina medycyny mocno przyczyniła się do spadku śmiertelności w okresie okołooperacyjnym na początku tego wieku.
– Nikt nie dba o bezpieczeństwo pacjenta w warunkach szpitalnych tak jak lekarz anestezjolog – mówi prof. dr hab. n. med. Łukasz Krzych, specjalista anestezjologii i intensywnej terapii ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu i Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. – Pacjent z reguły kojarzy anestezjologa jako tego, który będzie go znieczulał w warunkach bloku operacyjnego. To on bierze na siebie tę odpowiedzialność za bezpieczeństwo pacjenta w zasadzie od przyjęcia do szpitala do wypisu. To nie tylko sam moment znieczulenia, ale i szereg wielu innych elementów. Anestezjolog to tak naprawdę lekarz wielu specjalności, który musi się znać nie tylko na samej procedurze medycznej, ale też wiedzieć, jakie leki pacjent przyjmuje, jakie jest jego obciążenie czynnikami ryzyka, wielochorobowość, żeby w bezpieczny sposób zaordynować i przeprowadzić znieczulenie.
Coraz większym problemem są zakażenia szpitalne. To zaś drastycznie pogarsza rokowanie pacjentów oraz ich perspektywy powrotu do właściwego funkcjonowania i poprawy jakości życia po zabiegach operacyjnych. Sytuacja pod tym względem jest dziś gorsza niż jeszcze dekadę temu, nawet w krajach rozwiniętych. W Polsce co najmniej od kilku lat widać tendencję wzrostową w liczbie zgłaszanych ognisk zakażeń szpitalnych, które są jednym z głównych czynników przyczyniających się do rozwoju antybiotykooporności. Według raportów GIS („Stan sanitarny kraju”) w 2022 roku zgłoszono rekordową ich liczbę – ponad 5,1 tys. ognisk. Jeszcze rok wcześniej było ich 4,43 tys., w 2020 roku o wiele mniej – 2,8 tys., a w 2019 roku – zaledwie 692. Na problem rosnącej liczby szpitalnych zakażeń już w 2018 roku zwracała uwagę także Najwyższa Izba Kontroli, według której zakażenia szpitalne dotyczą od 5 do 10 proc. wszystkich hospitalizowanych pacjentów. W Polsce dawało to już wówczas co najmniej 400 tys. przypadków rocznie.
– Poprawa kondycji szpitali w kontekście generowania szczepów bakterii wielolekoopornych, przenoszenia zakażeń między pacjentami – to odpowiedź chociażby na wymogi samej Światowej Organizacji Zdrowia. To obejmuje m.in. dbanie o higienę rąk, o czystość na oddziałach, ale to także rozważne stosowanie antybiotyków zgodnie z ich wskazaniami klinicznymi, pamiętając, że są to bardzo silnie działające chemioterapeutyki, które nie powinny być stosowane zbyt często, zbyt długo i w odpowiednich sytuacjach klinicznych – mówi prof. Łukasz Krzych.
Jak wskazują eksperci, w celu podniesienia bezpieczeństwa hospitalizowanych pacjentów w okresie okołooperacyjnym poprawy wymagają trzy główne obszary. Obok rosnącej liczby zakażeń szpitalnych jest to również diagnostyka obrazowa, do której w tej chwili anestezjolodzy mają ograniczony wgląd, oraz dostępność nowych leków, sposób ich podawania i ogólne bezpieczeństwo stosowanej farmakoterapii.
– Anestezjolog ma do wyboru kilkanaście leków i muszą one być stosowane pod kontrolą, ponieważ wyłączają świadomość, wprowadzają w stan anestezji, czasami działają nasercowo, podwyższają czy obniżają ciśnienie. My musimy mieć takie leki, które są optymalne dla danego pacjenta i dla naszego systemu monitorowania. Te leki są coraz lepsze – mamy nowe leki sedujące, mamy nowe leki, które utrzymują standard krążenia i potrafią zoptymalizować ciśnienie – wymienia prof. Janusz Andres. – To są właśnie trzy obszary, w których bezpieczeństwo pacjenta i optymalizacja leczenia może być poprawiona, czyli zakażenia, prawidłowa farmakoterapia oraz prawidłowa diagnostyka obrazowa.
Ponieważ dotyczy to różnych obszarów i specjalizacji, stąd potrzeba interdyscyplinarnej dyskusji, która przyczyniłaby się do rozwiązania tego problemu.
– Największym wyzwaniem środowiska anestezjologicznego jest dziś przekonanie innych specjalizacji i całego systemu ochrony zdrowia do tego, że powinniśmy podwyższyć standardy bezpieczeństwa i optymalizacji w okresie okołooperacyjnym. Chcemy przekonać inne specjalności i zarządzających ochroną zdrowia do odległego monitorowania efektów leczenia i je zoptymalizować – mówi prezes Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej Terapii. – Oczywiście musimy też wprowadzać nowe metody monitorujące, nowe, bezpieczne leki i zindywidualizować terapię w stosunku do każdego pacjenta. Mamy już w tym celu narzędzia i jesteśmy na dobrej drodze, żeby jakość usług medycznych poprawiać.
– Najnowsze dane pokazują, że możemy w skuteczny i bezpieczny sposób prowadzić sedację zabiegową, nazywaną sedacją proceduralną lub tak zwaną lekką sedacją. W tej chwili posiadamy całą konstelację leków, które pozwalają nam zredukować ból, zredukować lęk, czasem wprowadzić również niepamięć związaną z wykonywaniem samej procedury, ale wchodzą też nowe leki krótko działające, które są szybko metabolizowane, które działają niezależnie od wydolności nerek czy wątroby. Posiadamy takie leki w swoim zasięgu, oczywiście dostosowując konkretny lek do konkretnego pacjenta – mówi prof. Łukasz Krzych.
Lekarze podkreślają też konieczność edukacji samych pacjentów, którzy powinni być świadomymi współuczestnikami swojego procesu leczenia. W tym kontekście dla anestezjologów ważne jest również odpowiednie przygotowanie ich do zabiegów operacyjnych i zmniejszenie ich lęku przed operacją.
– Podczas wizyty anestezjologicznej to naszą rolą jest poinformować pacjenta – nawet jeśli on o to nie pyta – co będzie się działo, co planujemy, jakie są potencjalne zagrożenia związane ze znieczuleniem i operacją. Bardzo ułatwiają nam to poradnie anestezjologiczne, w których pacjent jest oceniany przez anestezjologa kilka tygodni przed planowaną operacją. Wtedy jeszcze ten pacjent nie jest aż tak bardzo zestresowany zbliżającym się zabiegiem, a my mamy więcej czasu na bezpośrednią komunikację z nim – mówi specjalista anestezjologii i intensywnej terapii ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu i Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. – Oczywiście reakcji stresowej organizmu często nie da się wyeliminować rozmową i tutaj z pomocą przychodzą nam środki farmakologiczne, które mają formę tzw. premedykacji, nazywanej kuluarowo „głupim jasiem”, albo tzw. sedacji okołozabiegowej czy sedacji proceduralnej, której celem jest zniesienie lęku i stresu związanego z samą procedurą medyczną. Jednak trzeba pamiętać, że przy każdej procedurze najważniejsza w tym wszystkim jest samoświadomość pacjenta.
Bezpieczeństwo pacjentów w okresie okołooperacyjnym i aktualne wyzwania anestezjologii były głównym tematem Interdyscyplinarnego Forum Bezpieczeństwa Pacjenta, które odbyło się w ubiegłym tygodniu (15–17 września) w Krakowie. Wydarzenie zorganizowane przez Polskie Towarzystwo Anestezjologii i Intensywnej Terapii (PTAiIT) oraz Fundację Bezpieczny Pacjent zbiegło się w czasie z przypadającym na 17 września Światowym Dniem Bezpieczeństwa Pacjenta Światowej Organizacji Zdrowia. Organizatorzy zwrócili też uwagę na fakt, że w ubiegłym roku minęło 12 lat od publikacji Deklaracji Helsińskiej o Bezpieczeństwie Pacjenta w Anestezjologii, uznawanej za podstawowy dokument określający standardy bezpieczeństwa w medycynie okołooperacyjnej.
Czytaj także
- 2025-05-27: Globalny sektor finansowy mocniej otwiera się na blockchain. Nowe regulacje likwidują kolejne bariery na rynku
- 2025-05-22: Statystyki dotyczące otyłości coraz bardziej niepokojące. Niewielki odsetek chorych podejmuje leczenie
- 2025-05-27: Doda: Udało mi się całkowicie zwalczyć przyczynę Hashimoto, a nie tylko skutki tej choroby. Nadal będę się dzielić moimi doświadczeniami i nie dam się zastraszyć
- 2025-05-28: Innowacyjne leki zmieniają oblicze rzadkich chorób neurologicznych uznawanych dotychczas za nieuleczalne. Tak jest w przypadku rdzeniowego zaniku mięśni
- 2025-05-21: Finansowanie Europejskiego Banku Inwestycyjnego wspiera rozwój OZE czy infrastruktury drogowej. Wśród nowych priorytetów bezpieczeństwo i obronność
- 2025-05-19: Poparcie dla UE rekordowo wysokie, mimo wzrostu populizmu. Społeczeństwo oczekuje większego zaangażowania w kwestie bezpieczeństwa
- 2025-05-14: Blackout w Hiszpanii i Portugalii ujawnił braki europejskiego systemu elektroenergetycznego. Niezbędna modernizacja sieci i połączeń między krajami
- 2025-05-08: J. Scheuring-Wielgus: Napięcia geopolityczne wymagają silniejszego zjednoczenia państw Europy. To lekcja z II wojny światowej
- 2025-05-15: Trwa operacja zmiany wyposażenia indywidualnego żołnierzy. Potrzebny modułowy system „od stóp do głów”
- 2025-05-16: Trwają prace nad szczegółowymi wytycznymi dla schronów. Prowadzona jest też inwentaryzacja i ocena stanu istniejących obiektów
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Motoryzacja

UE dąży do większej samodzielności w dostępie do surowców krytycznych. Częściowo pozyska je z recyklingu baterii
Zgodnie z aktem o surowcach krytycznych władze unijne dążą do zwiększenia niezależności w zakresie ich dostaw od Chin i innych krajów trzecich. Do 2030 roku ze źródeł zewnętrznych ma pochodzić nie więcej niż 65 proc. rocznego zużycia każdego z surowców. Z kolei 25 proc. ma pochodzić z recyklingu. – Te cele nie są nadambitne, bo recykling to relatywnie młoda część gospodarki, więc legislacja, która narzuca te poziomy odzysku i recyklingu to jedno, a realia to drugie – mówi Paweł Jarski, prezes zarządu Elemental Holding. Podkreśla jednak, że Europa ma duży potencjał w zwiększeniu odzysku i przetwarzania cennych surowców
Konsument
Konsumenci doceniają działania firm na rzecz środowiska i społeczeństwa. Dla przedsiębiorstw to szansa na rozwój

Zrównoważony rozwój staje się coraz ważniejszym elementem strategii biznesowych firm. Podmioty wdrażające długofalową strategię ESG mogą liczyć na korzyści finansowe, większe zainteresowanie inwestorów oraz poprawę klimatu i społecznej akceptacji. Spółki i przedsiębiorcy, którzy realizują inwestycje zgodnie z najwyższymi standardami środowiskowymi i społecznymi otrzymali Diamenty Zrównoważonej Gospodarki podczas konferencji Sustainable Economy Summit.
Edukacja
Poziom kompetencji cyfrowych Polaków na bardzo niskim poziomie. Spowalnia to cyfryzację gospodarki i firm

Na tle mieszkańców innych państw UE poziom kompetencji cyfrowych Polaków utrzymuje się na bardzo niskim poziomie – wynika z ostatnich danych Eurostat. Niecała połowa deklaruje posiadanie przynajmniej podstawowych umiejętności cyfrowych, a 20 proc. – więcej niż podstawowe. Staje to na drodze do cyfryzacji gospodarki i zwiększenia produktywności przedsiębiorstw.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.