Newsy

Polska jednym z państw najbardziej narażonych na kryzys wodny. Problemem jest nie tylko ilość, ale i jakość dostępnej wody

2021-01-05  |  06:25
Mówi:dr hab. Mateusz Grygoruk
Funkcja:profesor SGGW
Firma:Wydział Budownictwa i Inżynierii Środowiska, Katedra Inżynierii Wodnej SGGW
  • MP4
  • Przez ograniczone zasoby wody pitnej Polska jest jednym z państw najbardziej zagrożonych kryzysem wodnym, który postępuje wraz ze zmianami klimatycznymi. W największym stopniu cierpią na tym przemysł i rolnictwo. Aby przeciwdziałać skutkom suszy, konieczne jest m.in. pilne zwiększenie poziomu retencjonowania wód i przywracanie naturalnych meandrów rzek. – Musimy pochylać się nie tylko nad problemem ilości wody, ale również jej jakości – podkreśla Mateusz Grygoruk z warszawskiej SGGW.

    – Kurczenie się zasobów wodnych Polski wynika z nierównomierności opadów, które coraz częściej dotykają nasz kraj. Jest ona spowodowana najprawdopodobniej postępującymi zmianami klimatu i przejawia się tym, że średnio w roku pada praktycznie tyle samo, natomiast bywają okresy, kiedy tego deszczu jest bardzo dużo, oraz takie, kiedy przez długi czas nie ma go w ogóle. Właśnie takie nierównomierne rozłożenie opadów powoduje problemy z gospodarowaniem wodą – mówi agencji Newseria Biznes dr hab. Mateusz Grygoruk, profesor Katedry Inżynierii Wodnej na Wydziale Budownictwa i Inżynierii Środowiska w SGGW, współautor ekspertyzy naukowej „Woda w rolnictwie”.

    Polska jest jednym z najuboższych w wodę krajów w Europie. Tylko Czechy, Malta i Cypr mają jej mniej w przeliczeniu na mieszkańca. Tymczasem statystyczny Polak bezpośrednio zużywa ok. 92 litrów wody dziennie, ale jego ślad wodny (woda zużywana pośrednio, w konsumpcji towarów i usług) wynosi już prawie 3,9 tys. litrów – pokazują dane opracowane przez Fundację Aeris Futuro i Rankomat.pl. Według Global Compact Network Poland i danych GUS w Polsce największy udział w zużyciu wody ma jednak przemysł (ok. 72 proc.), który mocno wyprzedza sektor komunalny (18 proc.) oraz rolnictwo i leśnictwo (10 proc.). Woda pobierana na potrzeby gospodarki i ludzi w około 80 proc. pochodzi z zasobów wód powierzchniowych, a pozostałe 20 proc. – to woda podziemna.

    – Zmniejszanie się zasobów wodnych dostępnych dla gospodarki i rolnictwa jest widoczne w całym kraju i powodowane wieloma czynnikami, np. nadmiernym zużyciem wody poprzez naśnieżanie w niektórych miejscach Polski, szczególnie w górach. Ale głównym użytkownikiem wody jest przemysł i rolnictwo, które równomiernie w całej Polsce potęgują zjawisko braku wody w dużej skali – mówi profesor SGGW.

    W Polsce na jednego mieszkańca przypada rocznie około 1,8 tys. m³ wody, ale w okresach suszy jej ilość spada nawet do 1,1 tys. m³. Średnia w Europie jest prawie trzykrotnie wyższa i wynosi ok. 5 tys. m³. Tymczasem próg 1,7 tys. m³ na osobę jest granicą „stresu wodnego”, czyli zagrożenia deficytem wody – wynika z ekspertyzy „Woda w rolnictwie”, opracowanej z inicjatywy Koalicji Żywa Ziemia we współpracy z Fundacją im. Heinricha Bölla i WWF Polska. Eksperci alarmują w niej, że problem suszy, wysychania rzek, obniżania się poziomu wód gruntowych i nawracających niedoborów wody w wodociągach z roku na rok się zaostrza. W ciągu ostatnich kilku lat poziom wód gruntowych w Polsce obniżył się o dwa metry.

    Z analiz PGW Wody Polskie (wykonanych na potrzeby planu przeciwdziałania skutkom suszy) wynika, że zagrożonych występowaniem suszy rolniczej jest 45 proc. wszystkich terenów rolnych i leśnych w Polsce, przede wszystkim na terenie województwa wielkopolskiego, części kujawsko-pomorskiego, lubuskiego oraz Mazowsza. Z kolei zasięg obszarów zagrożonych suszą hydrogeologiczną stanowi 35,6 proc. powierzchni całego kraju.

    Do rosnącego zagrożenia przyczyniają się nie tylko zmiany klimatyczne, lecz również przede wszystkim działalność człowieka. Tereny zlewni – czyli obszary, z których woda spływa ciekami do jednego zbiornika, jak np. morza, rzeki i jeziora – zostały silnie przekształcone przez człowieka i nieprawidłowo zmeliorowane. To w połączeniu z gwałtownymi deszczami, przedłużającymi się okresami suszy i wadliwymi działaniami hydrologicznymi powoduje, że większość wody przepada bezpowrotnie wraz ze spływem powierzchniowym.

    – Przez ostatnich kilkadziesiąt lat w Polsce i w zasadzie w całej Europie regulowano rzeki, co powoduje wiele problemów gospodarczych dopiero po jakimś czasie. Teraz widzimy, że te wyprostowane i skrócone rzeki bardzo silnie erodują i mówiąc kolokwialnie, ściągają wody z obszarów przyległych do siebie, odprowadzając ją dalej. W efekcie mamy mało wody w krajobrazie – wyjaśnia dr hab. Mateusz Grygoruk. – Główną metodą zwalczania tego problemu jest próba przywracania rzek do stanu dobrego przyrodniczo, czyli np. przywracanie meandrów, spowalnianie odpływu w rzece. Oczywiście w pewnych okresach może to powodować niekorzystne skutki, np. lokalne podtopienia, ale Unia Europejska i wspólna polityka rolna dysponują narzędziami i instrumentami finansowymi, które mają takie problemy rozwiązywać. Celem tych działań jest zatrzymanie jak najwięcej wody w krajobrazie, żeby nasze rzeki, rzeczki i strumyki były pełne.

    Jednym z narzędzi w walce z niedoborami wody jest retencja wód. Jak podają Wody Polskie, obecnie w Polsce utrzymuje się ona na poziomie około 6,5 proc, co oznacza, że gromadzimy ok. 4 mld m³ wody. Dla porównania w Hiszpanii poziom retencji sięga ok. 40 proc. Aby zgromadzone zasoby wodne zaspokoiły wszystkie potrzeby ludzi, gospodarki i środowiska, retencja w Polsce powinna być przynajmniej dwa razy wyższa niż obecnie. Zgodnie z przyjętym w ubiegłym roku przez rząd Programem Rozwoju Retencji jej poziom ma wzrosnąć do 15 proc. w perspektywie 2027 roku.

    – Działania, które powinniśmy podjąć, aby próbować ograniczać problemy wodne naszego kraju, to przede wszystkim odtwarzanie naturalnych stref retencjonujących wodę, próba przywracania rzek do stanu sprzed ich przekształcenia i przede wszystkim wprowadzanie technologii, które pozwalają na ograniczanie dostawy ścieków do wód – zarówno ze źródeł punktowych, jak np. przemysł, jak również ze źródeł rozproszonych, chociażby z rolnictwa – ocenia ekspert SGGW.

    Jak podkreśla, problem stanowi w Polsce nie tylko ilość, ale i jakość dostępnych zasobów wodnych. Za to też w dużej mierze odpowiedzialne jest rolnictwo.

    – Problem jakości wody wynika najczęściej z tego, że w pewnych okresach mamy w rzekach niewiele wody, czyli mamy mało rozpuszczalnika, a dostawa zanieczyszczeń z obszarów np. rolniczych jest cały czas na podobnym poziomie. To powoduje, że w okresach niżówek stężenia zanieczyszczeń w wodach są po prostu większe – wskazuje dr hab. Mateusz Grygoruk.

    Eksperci podkreślają, że zanieczyszczenia wód ze źródeł rolniczych są obecnie jednym z największych zagrożeń dla rzek i mórz, w tym dla Bałtyku, a jedyną metodą poprawy jakości wód są właściwe uwodnienie i odpowiednio utrzymana roślinność bagienna nadrzecznych bagiennych stref buforowych.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Konkurs Polskie Branży PR

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Prawo

    Samorządy walczą o ustawę metropolitalną. Powstanie metropolii oznacza dodatkowe środki m.in. na walkę z wykluczeniem transportowym

    O uzyskanie statusu metropolii od lat walczą m.in. Trójmiasto, Łódź czy Warszawa. Teraz miasta łączą siły i dyskutują o jednym wspólnym projekcie ustawy metropolitalnej. Choć każdy ośrodek ma inną specyfikę, wszystkie liczą, że odpowiednie przepisy na temat współpracy największych miast z okolicznymi gminami przyniosą wiele korzyści. Jednym z kluczowych obszarów, który może na tym zyskać, jest transport publiczny. Powstanie metropolii oznaczałoby dodatkowe środki na walkę z wykluczeniem komunikacyjnym w małych miejscowościach.

    Handel

    Europejskie sklepy internetowe skarżą się na nieuczciwą konkurencję z Chin. Apelują o lepszy nadzór nad rynkiem

    Chińskie platformy marketplace podbijają europejski rynek e-commerce, a liczba ich klientów w Europie szybko rośnie – w 2023 roku w państwach UE oraz w Wielkiej Brytanii udział konsumentów, którzy dokonali zakupów w handlu elektronicznym od chińskich sprzedawców, wynosił 40 proc. lub więcej. Działalność chińskich sprzedawców wywołuje jednak szereg zarzutów, dotyczących m.in. sposobu i zakresu zbierania danych osobowych oraz ich późniejszego wykorzystywania, bezpieczeństwa produktów sprzedawanych europejskim konsumentom, sposobu ich reklamowania oraz nieuczciwych metod konkurencji, które szkodzą firmom działającym na terenie Unii. Te podkreślają, że nie boją się konkurencji z Azji, ale apelują do regulatorów o lepszą egzekucję przepisów, które powinny obowiązywać wszystkich graczy na rynku.

    Problemy społeczne

    Ukraińcy mają podobne problemy związane z ochroną zdrowia, co Polacy. Problemem jest długi czas oczekiwania na wizytę i wysokie koszty leków

    Długi czas oczekiwania, wysokie koszty leczenia i zakupu leków – to największe bariery w dostępie do opieki zdrowotnej, z jakimi mierzą się uchodźcy z Ukrainy w Polsce – wynika z raportu GUS i WHO. – Problemy stają się coraz bardziej podobne do tych charakterystycznych dla całego systemu ochrony zdrowia. Mniej mają charakter nagły, który był charakterystyczny dla okresu tuż po wybuchu wojny – wskazuje dr Dominik Rozkrut, prezes Głównego Urzędu Statystycznego. Większość przypadków, z powodu których Ukraińcy potrzebują pomocy lekarza, to ostre schorzenia. Co czwarty leczy się z powodu choroby przewlekłej. Wyzwaniem pozostają szczepienia ukraińskich dzieci: wskaźnik wyszczepienia rośnie, ale jest poniżej poziomu wśród polskich dzieci.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.