Newsy

Zatrzymanie kopalni w Turowie mogłoby być niebezpieczne w skutkach. Polska zapowiada dalsze negocjacje w tej sprawie

2021-05-25  |  06:30

 Nie da się zatrzymać kopalni i elektrowni z dnia na dzień bez konsekwencji środowiskowych, społecznych i technicznych, ponieważ zabraknie nam w bilansie ok. 1,5 tys. MW mocy – mówi były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff. Przed wylotem na posiedzenie Rady Europejskiej premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że o sytuacji związanej z kopalnią w Turowie będzie rozmawiał w Brukseli m.in. z premierem Republiki Czeskiej Andrejem Babišem. Podkreślił jednak, że Polska nie przewiduje zamknięcia odkrywki zgodnie z piątkowym wyrokiem TSUE.

 Zawieszenie pracy kopalni Turów praktycznie z dnia na dzień jest z technicznego punktu widzenia niemożliwe. Po pierwsze, byłoby to powodem stworzenia większego niebezpieczeństwa i szkód środowiskowych. Po drugie, z tą decyzją związane byłoby wyłączenie Elektrowni Turów, gdzie mamy moce na poziomie ok. 1,5 tys. MW. Po trzecie, spowodowałoby to niesamowicie dolegliwe skutki, zarówno ekonomiczne, jak i społeczne – mówi agencji Newseria Biznes Janusz Steinhoff, były minister gospodarki, wicepremier w rządzie Jerzego Buzka i ekspert rynku energetycznego.

Trybunał Sprawiedliwości UE nakazał w piątek zaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Prace mają być wstrzymane do czasu oficjalnego rozstrzygnięcia sporu między Polską i Czechami, który dotyczy rozbudowy tej odkrywki. Czesi wskazują, że jest ona powodem obniżenia poziomu wód gruntowych i grozi utratą wody pitnej dla kilkunastu tysięcy mieszkańców terenów przygranicznych. Działalność kopalni ma być też przyczyną zapadania się gruntów, co zagraża domom i budynkom w tych rejonach.

– Decyzję TSUE oceniam zdecydowanie negatywnie – mówi ekspert. – Podejmowanie decyzji tak brzemiennej w skutki doraźnie, bez rozprawy przed trybunałem jest absolutnie nieuzasadnione. Nic takiego się nie stało w ostatnich dniach czy miesiącach, co by tę decyzję uzasadniało. Z punktu widzenia autorytetu TSUE, jak i ekonomicznych oraz społecznych interesów Polski podejmowanie takiej decyzji tak arbitralnie i niespodziewanie jest absolutnie nieuzasadnione. Uważam, że decyzja podjęta w takim trybie i bez wystarczających przesłanek powinna być cofnięta.

Po decyzji TSUE premier Mateusz Morawiecki zwołał we Wrocławiu posiedzenie sztabu kryzysowego i poinformował, że ocenia ją jako bardzo niebezpieczną – zarówno z punktu widzenia potencjalnych zagrożeń ekologicznych, jak i dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. Zapowiedział też, że Polska będzie negocjować ze stroną czeską w sprawie kopalni i elektrowni w Turowie. Przed wylotem na posiedzenie Rady Europejskiej premier poinformował, że o obecnej sytuacji będzie rozmawiał w Brukseli m.in. z premierem Czech Andrejem Babišem. Podkreślił jednak, że Polska nie przewiduje zamknięcia kopalni w Turowie.

 Polska powinna zobowiązywać się do podjęcia wszystkich działań, które są konieczne, aby ograniczyć skutki środowiskowe. Nie da się ich całkiem wyeliminować, bo to jest niestety specyfika wydobywania kopalin ze złóż, naruszenie stanu środowiska naturalnego jest oczywistością. Powinniśmy jednak cały czas utrzymywać dialog z czeskimi partnerami i podejmować wszystkie działania, które mogą złagodzić skutki środowiskowe dla naszych sąsiadów. Trzeba też przekonać Trybunał Sprawiedliwości UE do wnikliwych analiz, do tego są potrzebne ekspertyzy – wskazuje były wicepremier.

Kopalnia węgla brunatnego i elektrownia w Turowie to własność spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, która jest częścią państwowej PGE Polskiej Grupy Energetycznej. W ubiegłym roku minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka przedłużył koncesję na wydobycie węgla w Turowie na kolejnych sześć lat, do 2026 roku. Z kolei decyzja środowiskowa dla kontynuacji wydobycia dla kopalni Turów obowiązuje do 2044 roku.

Czesi pod koniec lutego wnieśli przeciw Polsce skargę dotyczącą planowanej rozbudowy tej odkrywki. Wystąpili też do TSUE z wnioskiem o zastosowanie środków tymczasowych, czyli nakaz wstrzymania wydobycia w Turowie, do którego trybunał przychylił się w piątek. Czechy argumentują, że złożenie pozwu było z ich strony ostatecznością, ponieważ Polska do tej pory nie spełniła ich postulatów środowiskowych.

– Tutaj jest rozbieżność interesów. Tak się składa, że kopalnia i elektrownia są po stronie polskiej, natomiast sąsiedzi z Czech doświadczają skutków ich działalności. Natomiast trzeba pamiętać, że podobne zjawiska występują zarówno w polskich, jak i czeskich czy niemieckich kopalniach węgla brunatnego – wyjaśnia Janusz Steinhoff. – Pod względem eksploatacji tego surowca Polska jest na drugim miejscu w Europie, wydobywamy go ponad 55 mln ton rocznie. Niemcy są na pierwszym miejscu z wydobyciem na poziomie ok. 120 mln ton, a Czesi na trzecim z ponad 40 mln ton. We wszystkich tych kopalniach węgla brunatnego, prowadzonych metodą odkrywkową, występują te same konsekwencje środowiskowe, m.in. w postaci naruszenia stosunków wodnych.

PGE Polska Grupa Energetyczna, do której należy kopalnia w Turowie, wskazała, że kilkadziesiąt kilometrów od Turowa, a nawet kilkaset metrów od granicy z Polską funkcjonuje dziewięć kopalni odkrywkowych węgla brunatnego – pięć na terenie Czech i cztery w Niemczech, a Unia Europejska pozwala na ich działalność mimo ich zdecydowanie większego wpływu na środowisko. 

W ocenie PGE piątkowa decyzja TSUE w praktyce wymusi na Polsce import węgla brunatnego z Czech lub Niemiec albo import energii elektrycznej, która też pochodzi ze źródeł kopalnych.

– Jako kraj zdecydowaliśmy się odchodzić od wydobycia węgla i produkcji energii elektrycznej z węgla brunatnego w horyzoncie lat 40. W ramach tej konsekwentnie prowadzonej transformacji polskiej elektroenergetyki będziemy odchodzić od paliw stałych, natomiast nie możemy tego zrealizować w ciągu kilku lat, ponieważ jest to niemożliwe bez naruszenia bezpieczeństwa energetycznego – podkreśla ekspert.

Rząd podkreśla, że zamknięcie z dnia na dzień kopalni w Turowie to ryzyko utraty pracy dla ok. 5 tys. osób, ale też poważne zagrożenie dla krajowego bezpieczeństwa energetycznego, ponieważ to oznaczałoby automatyczne wyłączenie elektrowni, która dostarcza prąd do 3,7 mln gospodarstw domowych w Polsce. Kopalnia w Turowie i powiązana z nią elektrownia produkują bowiem ok. 4–5 do nawet 7 proc. polskiego prądu.

– Nie da się zatrzymać kopalni i elektrowni z dnia na dzień bez konsekwencji i środowiskowych, społecznych, i technicznych, ponieważ zabraknie nam w bilansie ok. 1,5 tys. MW mocy. Mielibyśmy przede wszystkim problem z zabezpieczeniem ciągłości dostaw energii elektrycznej – mówi Janusz Steinhoff.

Grupa PGE w oficjalnym, piątkowym komunikacie wskazuje, że wygaszenie wszystkich bloków w Turowie będzie oznaczało brak możliwości ich uruchomienia w przyszłości. Tak więc tymczasowe zamknięcie kopalni i elektrowni jest równoznaczne z ich trwałą likwidacją na wiele miesięcy przed rozstrzygnięciem polsko-czeskiego sporu przed TSUE.

– Będziemy jako kraj zabiegać o zmianę tej decyzji i myślę, że przedstawimy wystarczające argumenty, które będą przemawiały za tym, aby nie podejmować jej w doraźny sposób – mówi były minister gospodarki i wicepremier.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Konkurs Polskie Branży PR

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Prawo

Samorządy walczą o ustawę metropolitalną. Powstanie metropolii oznacza dodatkowe środki m.in. na walkę z wykluczeniem transportowym

O uzyskanie statusu metropolii od lat walczą m.in. Trójmiasto, Łódź czy Warszawa. Teraz miasta łączą siły i dyskutują o jednym wspólnym projekcie ustawy metropolitalnej. Choć każdy ośrodek ma inną specyfikę, wszystkie liczą, że odpowiednie przepisy na temat współpracy największych miast z okolicznymi gminami przyniosą wiele korzyści. Jednym z kluczowych obszarów, który może na tym zyskać, jest transport publiczny. Powstanie metropolii oznaczałoby dodatkowe środki na walkę z wykluczeniem komunikacyjnym w małych miejscowościach.

Handel

Europejskie sklepy internetowe skarżą się na nieuczciwą konkurencję z Chin. Apelują o lepszy nadzór nad rynkiem

Chińskie platformy marketplace podbijają europejski rynek e-commerce, a liczba ich klientów w Europie szybko rośnie – w 2023 roku w państwach UE oraz w Wielkiej Brytanii udział konsumentów, którzy dokonali zakupów w handlu elektronicznym od chińskich sprzedawców, wynosił 40 proc. lub więcej. Działalność chińskich sprzedawców wywołuje jednak szereg zarzutów, dotyczących m.in. sposobu i zakresu zbierania danych osobowych oraz ich późniejszego wykorzystywania, bezpieczeństwa produktów sprzedawanych europejskim konsumentom, sposobu ich reklamowania oraz nieuczciwych metod konkurencji, które szkodzą firmom działającym na terenie Unii. Te podkreślają, że nie boją się konkurencji z Azji, ale apelują do regulatorów o lepszą egzekucję przepisów, które powinny obowiązywać wszystkich graczy na rynku.

Problemy społeczne

Ukraińcy mają podobne problemy związane z ochroną zdrowia, co Polacy. Problemem jest długi czas oczekiwania na wizytę i wysokie koszty leków

Długi czas oczekiwania, wysokie koszty leczenia i zakupu leków – to największe bariery w dostępie do opieki zdrowotnej, z jakimi mierzą się uchodźcy z Ukrainy w Polsce – wynika z raportu GUS i WHO. – Problemy stają się coraz bardziej podobne do tych charakterystycznych dla całego systemu ochrony zdrowia. Mniej mają charakter nagły, który był charakterystyczny dla okresu tuż po wybuchu wojny – wskazuje dr Dominik Rozkrut, prezes Głównego Urzędu Statystycznego. Większość przypadków, z powodu których Ukraińcy potrzebują pomocy lekarza, to ostre schorzenia. Co czwarty leczy się z powodu choroby przewlekłej. Wyzwaniem pozostają szczepienia ukraińskich dzieci: wskaźnik wyszczepienia rośnie, ale jest poniżej poziomu wśród polskich dzieci.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.