Mówi: | Marek Konieczny |
Funkcja: | prezes zarządu |
Firma: | Związek Dealerów Samochodów |
W przyszłym roku w Europie do utylizacji może trafić 600–700 tys. aut. Branża liczy na decyzję polskiego rządu jeszcze w listopadzie
Z początkiem 2021 roku zaczną obowiązywać nowe unijne limity emisji spalin. Samochody, które nie będą ich spełniać, nie mogą zostać sprzedane ani oficjalnie zarejestrowane. – Jeżeli nic w tej sprawie nie zrobimy, to w UE na placach i w salonach zostanie około 600–700 tys. samochodów, których w przyszłym roku nie będzie można już zarejestrować – mówi Marek Konieczny, prezes Związku Dealerów Samochodów. W Polsce problem będzie dotyczyć co najmniej 12 tys. pojazdów, dlatego branża motoryzacyjna zaapelowała już do polskiego rządu o modyfikację unijnego rozporządzenia. Na podobny krok zdecydowały się już m.in. Niemcy i Francja.
– Obecnie obowiązuje norma 6d-Temp, czyli tymczasowa norma spalania, czystości silników montowanych w pojazdach spalinowych. Od 1 stycznia 2021 roku wchodzi nowa norma Euro 6d. Takich zmian w ostatnich 10 latach było już kilka. Za każdym razem powodują one to, że w kolejnym roku nie da się już oficjalnie zarejestrować samochodu, który ma starą normę. Ale ponieważ zawsze zostaje jakaś końcówka produkcji, Komisja Europejska rozwiązała ten problem, wprowadzając kilka lat temu odpowiednie rozporządzenie – wyjaśnia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Marek Konieczny.
Zgodnie z tą regulacją w przyszłym roku tylko część aut mogłaby trafić na rynek w ramach tzw. końcowej partii produkcji – jest to 10 proc. całkowitej sprzedaży z ostatnich 12 miesięcy. Pandemia koronawirusa spowodowała jednak, że w Polsce sprzedaż samochodów spadła w tym roku o ponad 25 proc., co oznacza, że liczba samochodów stojących w magazynach przekracza tę dopuszczalną przepisami.
Nowe wymogi wejdą w życie we wszystkich państwach UE. Producenci samochodów mają więc związane ręce i nie mogą np. wyeksportować ich do innego kraju europejskiego. Branża motoryzacyjna już wiosną zaapelowała do Komisji Europejskiej o rozwiązanie tego problemu, np. poprzez nowelizację rozporządzenia i zwiększenie limitu w ramach tzw. końcowej partii produkcji do 25 proc., żeby zagospodarować jakoś nadwyżkę pojazdów niesprzedanych przez pandemię COVID-19.
– Ku zaskoczeniu wszystkich Komisja Europejska odpowiedziała, że nic z tym faktem nie zrobi, że mamy Zielony Ład i te 10 proc. zostanie utrzymane. Co więcej, zasugerowała krajom członkowskim, że każdy z nich musi rozwiązać ten problem samodzielnie w postaci wewnętrznych rozporządzeń – mówi prezes Związku Dealerów Samochodów. – Można założyć, że te krajowe regulacje będą niezgodne z prawem KE, ponieważ dotyczyć będą rozporządzenia wydanego na szczeblu ogólnoeuropejskim, którego żadne prawo krajowe nie może naruszyć.
Mimo prawnych wątpliwości kilka państw – w tym Niemcy, Francja, Hiszpania i Irlandia – wydały już takie wewnętrzne rozporządzenia, żeby wspomóc krajowy przemysł. Do podobnego kroku szykują się też Belgia i Słowacja.
– Cała Europa stoi dzisiaj przed faktem, że jeżeli nic w tej sprawie nie zrobimy, to na placach i w salonach zostanie około 600–700 tys. samochodów, których w przyszłym roku nie będzie można już zarejestrować – mówi Marek Konieczny.
Jak wskazuje, w Polsce problem będzie dotyczyć co najmniej 12 tys. pojazdów. Dlatego też branża motoryzacyjna zaapelowała już do polskiego rządu o przyjęcie podobnego rozwiązania, co inne kraje UE. Kilka dni temu Związek Dealerów Samochodów i PZPM zwróciły się do premiera Mateusza Morawieckiego z wnioskiem o wprowadzenie modyfikacji w unijnym rozporządzeniu, co pozwoliłoby zagospodarować nadwyżkę pojazdów niesprzedanych przez pandemię COVID-19.
– Mamy nadzieję, że polski rząd także wyda takie krajowe rozporządzenie jeszcze w listopadzie i uratuje sytuację w branży motoryzacyjnej – mówi prezes Związku Dealerów Samochodów. – Sytuacja, w której 10–12 tys. samochodów pozostanie niesprzedanych, spowoduje, że trzeba będzie wymyślić, jak je zutylizować. To zaś przełoży się na gigantyczne straty dla całej branży motoryzacyjnej i w tym roku covidowym odbije się na miejscach pracy, wydajności, budżetach tych przedsiębiorstw. Dzisiaj cele wszystkich państw UE są skupione na tym, żeby ratować gospodarki, więc nie wyobrażam sobie, żeby ten prosty gest prawny nie został zrealizowany przez Ministerstwo Infrastruktury.
Czytaj także
- 2024-11-14: Dane satelitarne wspomagają leśników. Pomagają przeciwdziałać pożarom oraz kradzieżom drewna
- 2024-11-07: Eksport produktów spożywczych z Polski spowalnia. Producentom coraz trudniej konkurować niższą ceną
- 2024-11-04: Polski rynek roślinny rozwija się wolniej niż na Zachodzie. Kraje z największą konsumpcją mamy szansę dogonić za kilkanaście lat
- 2024-10-30: Wraca temat zakazu hodowli zwierząt na futra. Polska może dołączyć do 22 krajów z podobnymi ograniczeniami
- 2024-10-28: Polski przemysł nie jest gotowy na większy udział OZE. Potrzebne są inwestycje w magazyny energii
- 2024-11-13: Dekarbonizacja jest wyzwaniem dla firm przemysłowych. Wymaga zmian w całym łańcuchu dostaw
- 2024-10-29: Polska pracuje nad propozycjami dotyczącymi konkurencyjności UE. To element przygotowań do prezydencji
- 2024-10-23: Prezydencja Węgier w UE za półmetkiem. Jej ocena dzieli europarlamentarzystów
- 2024-10-09: Zakaz silników spalinowych od 2035 roku nierealny. Rewizja przepisów ma być ratunkiem dla sektora motoryzacyjnego w UE
- 2024-10-11: D. Obajtek: UE nie dorosła technologicznie do rezygnacji z samochodów spalinowych. Europejski rynek motoryzacyjny upada
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Rolnictwo
Dane satelitarne w użyciu urbanistów i samorządowców. Mogą im służyć do przygotowania na zmiany klimatu
Do 2031 roku rynek usług związanych z danymi satelitarnymi ma wzrosnąć ponad czterokrotnie – przewidują analitycy. Na rosnącą podaż wpływ może mieć nałożony na dużą część przedsiębiorców, w tym producentów rolnych, obowiązek raportowania wpływu środowiskowego. Dane satelitarne są jednak cennym narzędziem również w rękach urbanistów i samorządowców. Z dokładnością do milimetrów pokazują zjawiska takie jak np. osiadanie gruntów, co pozwala na wczesne podejmowanie decyzji o kluczowych modernizacjach infrastruktury.
Prawo
Nałóg nikotynowy wśród nieletnich zaczyna się najczęściej od e-papierosów. Przyciągają ich słodkie, owocowe smaki tych produktów
Co czwarty uczeń ma za sobą inicjację nikotynową, a dla większości z nich pierwszym produktem, po jaki sięgnęli, był e-papieros. Zdecydowana większość uczniów używających nikotyny korzysta właśnie z e-papierosów, a prawie połowa nie ma problemu z ich zakupem – wskazują nowe badania przeprowadzone z okazji Światowego Dnia Rzucania Palenia. Eksperci podkreślają, że niebezpiecznym produktem, z uwagi na ryzyko uzależnienia behawioralnego, są także e-papierosy beznikotynowe. Trwają prace nad przepisami, które m.in. zakażą ich sprzedaży nieletnim.
Ochrona środowiska
Futra z negatywnym wpływem na środowisko na każdym etapie produkcji. Wiąże się z 400-krotnie większym zużyciem wody niż poliestru
Biznes futrzarski ma negatywny wpływ na środowisko naturalne – podkreślają eksperci Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Hodowle powodują zatrucie wód i gleb oraz są zagrożeniem dla bioróżnorodności. Z kolei produkcja futra z norek, lisów i jenotów generuje znacznie większe niż bawełna czy poliester emisje gazów cieplarnianych, zużycie wody i zanieczyszczenie wody. 25 listopada obchodzimy Dzień bez Futra, który ma zwrócić uwagę na cierpienie zwierząt hodowanych na potrzeby przemysłu futrzarskiego oraz promować etyczne i ekologiczne wybory w modzie.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.