Newsy

Wybuch wojny w Ukrainie napędził nowy wyścig zbrojeń. Polski przemysł stara się wykorzystywać te szanse

2024-06-11  |  06:25

Wybuch wojny w Ukrainie podkreślił pilną potrzebę wzmocnienia sił zbrojnych w krajach UE i NATO. Napędził też nowy wyścig zbrojeń i boom w przemyśle obronnym. Także w Polsce, która od początku wojny przekazała walczącej Ukrainie m.in. czołgi, haubice, wyrzutnie rakietowe czy setki tysięcy sztuk amunicji. Konieczność odbudowy tych zapasów przełożyła się na zwiększone zamówienia dla przemysłu zbrojeniowego. – Nasza armia zamawia coraz więcej. Rośnie też eksport z polskich zakładów, co przekłada się na ich rozwój i rozbudowę mocy produkcyjnych – mówi Piotr Kisiel, p.o. prezesa zarządu spółki Rosomak.

 Wojna w Ukrainie stała się impulsem do inwestycji i rozbudowy polskiego przemysłu obronnego – mówi agencji Newseria Biznes Piotr Kisiel. – Dla całej Europy wojna ta była budzikiem, bo wcześniej wydawało się, że nie ma szans na pełnoskalowy konflikt, ale ewentualnie jakieś działania hybrydowe czy cyberataki na infrastrukturę krytyczną. A tu okazało się, że pełnoskalowa wojna jest jednak jak najbardziej możliwa. Po jej wybuchu okazało się także, że potrzebne są znaczne inwestycje w obronność, co przekłada się na zwiększone zamówienia dla przemysłu uzbrojeniowego i rozbudowę mocy tego przemysłu, żeby mógł sobie z nimi poradzić.

Według danych Europejskiej Agencji Obrony już w 2021 roku europejskie wydatki na obronność wyniosły 214 mld euro, czyli o 6 proc. więcej r/r, i był to siódmy rok z rzędu, w którym zanotowano wzrost nakładów. Z kolei wydatki na sprzęt obronny oraz badania i rozwój wzrosły o 16 proc. r/r, do 52 mld euro. Szacuje się, że do 2025 roku europejskie wydatki na obronność wzrosną nawet o 70 mld euro.

Wydatki na ten cel we własnym zakresie zwiększają też kraje NATO. Szef sojuszu Jens Stoltenberg zapowiedział, że w 2024 roku 18 krajów wyda na ten cel co najmniej 2 proc. swojego PKB, czyli taki odsetek, jaki jest wymagany w ramach paktu. Po wybuchu wojny w Ukrainie m.in. Niemcy – po raz pierwszy od kilku dekad – przedstawiły plany dotyczące wydatków na obronność stanowiące ponad 2 proc. swojego produktu krajowego brutto. Natomiast Polska już w tej chwili przeznacza na obronę ponad 4 proc. swojego PKB, czyli dwukrotnie więcej niż poziom wymagany od państw członkowskich NATO. W 2024 roku wydatki budżetowe na obronność mają sięgnąć 118 mld zł, a z funduszami pozabudżetowymi łącznie ok. 160 mld zł.

– Sektor obronny jest jednym z kluczowych elementów gospodarki i jest sektorem specyficznym, bo zakłady, które w nim działają, są nastawione nie tylko na zarabianie pieniędzy, ale przede wszystkim na rozbudowę i utrzymanie potencjału obronnego – mówi p.o. prezesa Rosomaka.

Wzmocnienie potencjału przemysłu obronnego to jeden z priorytetów w strategii bezpieczeństwa państwa na kolejne lata. Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział, że połowa wydatków na modernizację polskiej armii będzie trafiać do krajowych zakładów. Dziś jest to ok. 40 proc. Od 13 grudnia 2023 roku do połowy maja Agencja Uzbrojenia zawarła 40 umów na łączną wartość ok. 50 mld zł, z czego 20 to umowy z kontrahentami krajowymi o wartości 18,5 mld zł. Plany na ten rok zakładają podpisanie 150 umów z partnerami krajowymi i zagranicznymi.

– Dziś nie sposób stworzyć i utrzymywać silną, nowoczesną armię bez nowoczesnego przemysłu obronnego. Mówi się zresztą, że siły zbrojne są emanacją siły państwa, a silne państwo to silna armia. Silne państwo ma duży, rozbudowany, nowoczesny system przemysłu obronnego, który potrafi zbudować sprzęt dla żołnierza, uzupełniać straty, a jednocześnie go nieustannie modernizować i ulepszać – podkreśla Piotr Kisiel. – Pamiętajmy, że Ukraińcy niestety ponoszą straty i możemy być pewni, że część używanego przez nich wyposażenia trafia do rąk agresora, który dokładnie przeanalizuje, czym dysponuje Zachód, czyli jego kolejna, potencjalna ofiara. Możemy być więc pewni, że – gdyby doszło do pełnoskalowej konfrontacji NATO – Rosja czy Wschód – Zachód – to Rosjanie będą świetnie wiedzieli, jakimi systemami uzbrojenia dysponujemy. Dlatego nie możemy sobie pozwolić na to, żeby ich nie rozbudowywać, bo w przeciwnym razie agresor będzie w stanie zneutralizować cechy naszego wyposażenia i uniemożliwi nam jego efektywne wykorzystanie. 

Rosja przestawiła dużą część swojej gospodarki na tory wojenne, w tamtejszym sektorze produkcji uzbrojenia jest obecnie zatrudnionych ok. 3,5 mln obywateli, a rosyjskie zakłady zbrojeniowe pracują 24 godz. na dobę, na 12-godzinnych zmianach. Szacuje się, że obecnie Rosja może produkować kilka razy więcej amunicji artyleryjskiej niż USA i kraje Europy. To wymusza też przyspieszenie w inwestycjach na Zachodzie. Amerykański przemysł zbrojeniowy miał od końcówki 2022 roku ponad dwukrotnie zwiększyć produkcję amunicji artyleryjskiej, do ok. 30 tys. pocisków miesięcznie. Niedawno rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby zapowiedział, że do końca przyszłego roku wzrośnie ona do 100 tys. pocisków.

Unia Europejska przyjęła w ub.r. rozporządzenie ustanawiające instrument na rzecz wzmocnienia europejskiego przemysłu obronnego przez wspólne zamówienia (EDIRPA) oraz rozporządzenie o wspieraniu produkcji amunicji (ASAP). W ramach tego instrumentu KE przeznaczyła 500 mln euro, aby wesprzeć unijny przemysł w zwiększeniu produkcji amunicji i pocisków rakietowych do 2 mln sztuk rocznie do końca 2025 roku.

 Wojna zawsze była motorem postępu – podkreśla ekspert. – Rozmawiając z kolegami z innych podmiotów z tego sektora w Polsce, przekaz jest ten sam: nasza armia zamawia coraz więcej. Rośnie też eksport z polskich zakładów, co przekłada się na ich rozwój i rozbudowę mocy produkcyjnych.

Polska od początku wojny przekazała walczącej Ukrainie m.in. czołgi, haubice, wyrzutnie rakietowe czy setki tysięcy sztuk amunicji. Konieczność odbudowy tych zapasów przełożyła się na zwiększone zamówienia dla przemysłu zbrojeniowego. Ekspert wskazuje, że polski sektor obronny dysponuje w tej chwili kilkoma hitami eksportowymi. To m.in. samobieżne armatohaubice Krab, produkowane przez polską Hutę Stalowa Wola, które były wykorzystywane przez ukraińską armię w walkach z Rosjanami w Bachmucie i obwodzie chersońskim.

– Tysiące dronów eksportuje do Ukrainy grupa WB Electronics. Natomiast z grupy PGZ eksportowane są radary, wyposażenie indywidualne żołnierza, amunicja. Rosomaki produkowane w naszej fabryce w Siemianowicach również w tej wojnie uczestniczą, tak jak moździerze samobieżne Rak, które są posadowione właśnie na podwoziu Rosomaka. To pokazuje, że polskie zakłady posiadają potencjał eksportowy, a jest pewnego rodzaju oknem wystawowym tych produktów, bo to, co się sprawdza, jest natychmiast pozyskiwane przez innych importerów. Tu mamy przykład rakiety Piorun, która została natychmiast kupiona przez szereg państw – mówi Piotr Kisiel.

W tym roku spółka Rosomak dostarczy polskiej armii pierwsze egzemplarze nowego, czterokołowego pojazdu, który jest produkowany na licencji koreańskiej firmy KIA. Wart ok. 1,2 mld zł brutto kontrakt na dostawę blisko 400 takich lekkich pojazdów rozpoznawczych został zawarty pomiędzy Agencją Uzbrojenia a konsorcjum PGZ – Rosomak SA w ubiegłym roku. Ich przekazanie zaplanowano na lata 2024–2030.

Aktualnie bolączką przemysłu obronnego są m.in. rosnące napięcia międzynarodowe, ponieważ wiele elementów – szczególnie kluczowych, jak elementy elektroniczne, optoelektroniczne z zakresu bezpieczeństwa – pochodzi z Azji. Tutaj wszelkie napięcia na linii USA–Chiny o Tajwan mogą spowodować przerwanie tego łańcucha dostaw. W tym kontekście globalizacja, która była wielkim sukcesem światowej gospodarki, okazała się też pewną pułapką dla przemysłu zbrojeniowego. Natomiast patrząc na krajowe podwórko – przemysł zbrojeniowy produkuje drogie rzeczy, a żeby je produkować, potrzebuje bardzo dużych nakładów. Jeśli ten sektor ma się utrzymać w czołówce i być konkurencyjnym wobec podmiotów zagranicznych, to niezbędne są wielkie inwestycje – mówi p.o. prezesa Rosomaka.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Konkurs Polskie Branży PR

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

Polskie firmy z szansą na zdobycie azjatyckich rynków. Mogą otrzymać wsparcie na promocję podczas Expo 2025 w Osace

W 2025 roku w japońskiej Osace odbędzie się Wystawa Światowa Expo 2025. Udział w niej, a także towarzyszących imprezie wydarzeniach i targach to dla polskich firm szansa na wzrost rozpoznawalności swoich marek za granicą, a w konsekwencji na rozwój ich potencjału eksportowego. Expo 2025 będzie się koncentrowało na innowacjach służących zrównoważonemu rozwojowi. PARP, który jest partnerem wydarzenia w Polsce, do 26 września br. czeka na wnioski firm zainteresowanych udziałem w wydarzeniu i ekspansją na azjatyckie rynki. W ramach programu mogą one otrzymać wsparcie na udział w targach, na misje wyjazdowe i kampanie promocyjne przed i po zakończeniu Expo. Nabór finansowany jest z Funduszy Europejskich dla Nowoczesnej Gospodarki 2021–2027

Polityka

Rośnie ryzyko wybuchu epidemii w Strefie Gazy. Brakuje czystej wody, kanalizacji i toalet, a w zniszczonej enklawie wykryto polio

W Strefie Gazy brakuje praktycznie wszystkiego – od żywności i wody po podstawowe leki – ale najgorsze może dopiero nadejść – alarmuje Polska Akcja Humanitarna. – Kilka dni temu w wodzie w Strefie Gazy znaleziono polio typu 2. Ta woda jest bardzo zanieczyszczona, infrastruktura wodno-sanitarna na tym terenie tak naprawdę już nie istnieje. Na dodatek od dziewięciu miesięcy dzieci nie są szczepione, ponieważ nie ma warunków, żeby to zrobić, więc istnieje bardzo duże zagrożenie wybuchu epidemii – mówi Magdalena Foremska z PAH. W odpowiedzi na kryzys organizacja uruchomiła duże projekty pomocowe, które mają zapewnić żywność i opiekę medyczną w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu.

IT i technologie

Gminy potrzebują inwestycji w cyberbezpieczeństwo. Eksperci widzą duże ryzyka wynikające z zaniedbań

Dane gromadzone przez jednostki samorządu terytorialnego mogą być bardzo niebezpiecznym narzędziem w rękach przestępców. Wykradzione mogą posłużyć do fałszowania tożsamości człowieka. Tymczasem poziom inwestycji w cyberbezpieczeństwo jest w gminach niski, a liczba ataków hakerskich na nie stale rośnie. Eksperci czekają na pozytywne skutki rządowego programu Cyberbezpieczny Samorząd. W jego ramach 1,5 mld zł trafi na inwestycje w poprawę bezpieczeństwa cybernetycznego samorządów: zarówno na poziomie sprzętu i oprogramowania, jak i kompetencji oraz procedur.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.