Mówi: | Maciej Kalwasiński |
Funkcja: | analityk w zespole chińskim |
Firma: | Ośrodek Studiów Wschodnich |
Chiny przygotowują się do ewentualnej eskalacji konfliktu z USA. Mocno inwestują w swoją niezależność energetyczną i technologiczną
Najnowsze dane gospodarcze z Państwa Środka okazały się lepsze od prognoz. Choć część analityków spodziewa się powrotu optymizmu i poprawy nastrojów, to jednak w długim terminie chińska gospodarka mierzy się z kryzysem demograficznym i załamaniem w sektorze nieruchomości. Władze Chin zresztą już przedefiniowały swoje priorytety i teraz bardziej skupiają się na bezpieczeństwie ekonomicznym, a nie na samym wzroście gospodarczym. – Chiny szykują się na eskalację konfliktu z USA i pod tym kątem należy obserwować chińską gospodarkę – zauważa Maciej Kalwasiński z Ośrodka Studiów Wschodnich. Jak wskazuje, Chiny mocno inwestują w rozwój swojego przemysłu i niezależność energetyczną, chcąc zmniejszyć uzależnienie od zagranicy.
W I kwartale br. PKB Chin wzrósł o 5,3 proc. r/r (wobec 5,2 proc. r/r w ostatnim kwartale ub.r.). Rynkowy konsensus zakładał wzrost na poziomie 4,6 proc. r/r. Licząc kwartał do kwartału, chińska gospodarka powiększyła się o 1,6 proc. (po wzroście o 1,4 proc. w ostatnim kwartale ub.r.), wyprzedzając rynkowe prognozy, które zakładały wzrost na poziomie ok. 1 proc.
– Ostatnie dane makroekonomiczne wskazują, że chińska gospodarka przyspiesza po trudnym okresie rozczarowującego ożywienia. Spodziewamy się, że w kolejnych miesiącach, na fali pozytywnych informacji, nastroje będą się poprawiały i chińska gospodarka będzie nadal przyspieszała. Natomiast na dynamikę wzrostu gospodarczego w Chinach należy patrzeć także w okresie długoterminowym i w takiej perspektywie obserwujemy już od kilkunastu lat, że ten wzrost gospodarczy spowalnia – wskazuje w rozmowie z agencją Newseria Biznes Maciej Kalwasiński, analityk z zespołu chińskiego w Ośrodku Studiów Wschodnich.
Analitycy zwracają uwagę na fakt, że w marcu br. negatywnie zaskoczyła chińska produkcja przemysłowa, która wyhamowała do 4,5 proc. r/r (wobec 7 proc. w lutym br.) przy oczekiwanych 6 proc. r/r, a także sprzedaż detaliczna, która zwolniła do 3,1 proc. r/r (wobec 5,5 proc. w lutym br.), przy czym analitycy spodziewali się jej wzrostu o 4,6 proc. r/r. To rodzi wątpliwości co do trwałości ożywienia chińskiej gospodarki, która mierzy się ze strukturalnymi wyzwaniami, zwłaszcza kryzysem w sektorze nieruchomości. Część ekspertów prognozuje spowolnienie w drugiej połowie tego roku, a mediana prognoz dla chińskiego PKB na 2024 rok zebranych przez Bloomberga zakłada wzrost na poziomie 4,7 proc. r/r. Natomiast Pekin ustalił cel wzrostu gospodarczego na ten rok wynoszący około 5 proc. r/r.
– Obecnie kluczowe znaczenie dla Xi Jinpinga i jego ekipy ma wzmacnianie bezpieczeństwa ekonomicznego, a nie pobudzanie wzrostu gospodarczego. Chiny szykują się na eskalację konfliktu z USA i pod tym kątem należy obserwować chińską gospodarkę – podkreśla ekspert.
Jak wskazuje Maciej Kalwasiński w swojej analizie „Bezpieczeństwo ważniejsze niż wzrost. Chińska gospodarka na progu 2024 roku”, przywódca Chin Xi Jinping zredefiniował priorytety chińskiej polityki ekonomicznej. Głównym celem Pekinu jest obecnie wzmacnianie bezpieczeństwa i ograniczenie zależności państwa od zagranicznych wpływów. Władze nie koncentrują wysiłków na stymulowaniu aktywności gospodarczej, lecz na dążeniu do samowystarczalności w newralgicznych obszarach jak technologia, energetyka czy produkcja żywności.
– Jednocześnie, co jest celem drugorzędnym, chcą zwiększyć zależność zagranicy od Chin, żeby mieć większe narzędzie nacisku na zagranicznych partnerów w sytuacji, gdyby do tej znaczącej eskalacji konfliktu ze Stanami Zjednoczonymi doszło. W związku z tym Chiny mocno inwestują m.in. w rozwój przemysłu, a także infrastruktury energetycznej opartej na krajowych źródłach energii, czyli na energetyce solarnej, wiatrowej, oczywiście rozbudowują też elektrownie nuklearne, a przy tym nie rezygnują z inwestycji w energetykę węglową. To jest istotna uwaga, ponieważ można powiedzieć, że pod względem ambicji rozwoju zielonej energii Chiny są dziś na pierwszym miejscu na świecie, inwestują najwięcej w rozwój zielonej energii, a równocześnie najwięcej na świecie inwestują także w rozbudowę mocy węglowych. Można wyciągnąć z tego wniosek, że głównym celem Chin jest jednak ograniczenie zależności od zagranicy i przygotowanie na konieczność ewentualnego wykorzystania własnych krajowych źródeł energii w sytuacji konfliktu – ocenia analityk OSW.
Z przytaczanych w analizie danych wynika, że w 2023 roku inwestycje Chin w produkcję maszyn i sprzętu elektrycznego wzrosły o ponad 32 proc., w wytwarzanie i zaopatrzenie w prąd oraz energię cieplną – o przeszło 27 proc., a w sektorze motoryzacyjnym – o blisko 20 proc. Wiele z tej produkcji trafia na eksport. W ubiegłym roku Chiny były globalnym liderem w eksporcie samochodów, a tamtejszy producent BYD w IV kwartale stał się globalnym liderem w sprzedaży elektryków. Poza tym chińskie firmy umacniają swoją pozycję w globalnym łańcuchu dostaw paneli słonecznych, kontrolując 80 proc. tego rynku. Ich eksport rośnie w tempie kilkudziesięciu procent rocznie.
W 2023 roku przewaga Stanów Zjednoczonych nad Chinami w rankingu największych gospodarek świata wzrosła do najwyższego poziomu od 2008 roku. PKB USA był o ok. 9,5 bln dol. większy niż Chin. Państwo Środka pozostaje jednak w tej chwili największą światową potęgą przemysłową – odpowiada za ok. 30 proc. globalnej wartości dodanej w przemyśle przetwórczym (dla porównania udział USA wynosi ok. 11 proc.). Ma to oczywiście przełożenie na gospodarki innych państw, które bazują na dostawach wielu dóbr przemysłowych, inwestycyjnych i konsumpcyjnych z Chin. Ewentualne poważne zakłócenie przepływu tych dóbr – które byłoby konsekwencją eskalacji konfliktu między Chinami a USA – miałoby ogromne, negatywne skutki dla łańcuchów dostaw w innych częściach świata.
– Mówimy o dwóch największych gospodarkach świata, o największym eksporterze – czyli Chinach, i o największym importerze – czyli Stanach Zjednoczonych. I mówimy o sytuacji, która może zerwać powiązanie między tymi gospodarkami, a równocześnie zmusić inne państwa do tego, żeby opowiedziały się po którejś ze stron. Dlatego też wiele państw podejmuje obecnie intensywne starania, żeby zwiększyć bezpieczeństwo, również gospodarcze, swoją samowystarczalność, rozwijać własne, krajowe możliwości produkcyjne i ograniczać przy tym zależność od innych partnerów – mówi Maciej Kalwasiński.
Potencjalna eskalacja konfliktu przełożyłaby się także na rynki finansowe.
– To się będzie przekładało na wyceny aktywów takich jak akcje, waluty, surowce. Polska waluta nie jest uważana za specjalnie bezpieczną, więc można się spodziewać, że w sytuacji eskalacji konfliktu złoty będzie się wyraźnie osłabiał. Możemy się też spodziewać odpływu środków z rynków akcji, więc będą spadały wyceny spółek giełdowych i to z kolei będzie się również przekładało na nasz majątek. W końcu można się też spodziewać, że – gdyby sytuacja była naprawdę poważna – będziemy widzieli gwałtowne zachowania ludności, co oczywiście też ma przełożenie na gospodarkę. Będzie rosnąca obawa o dostępność dóbr, na przykład paliw i dóbr elektronicznych, w związku z czym ludzie będą na to reagować i będą się przygotowywać na dalszą eskalację konfliktu, aż do poziomu krytycznego – ocenia analityk Ośrodka Studiów Wschodnich.
Czytaj także
- 2025-01-22: T. Bocheński: Współpraca z Donaldem Trumpem może być bardzo trudna. Interes amerykański będzie stawiany na pierwszym miejscu
- 2025-01-21: Przyszłość relacji transatlantyckich wśród głównych tematów posiedzenia PE. Europa jest gotowa do współpracy
- 2025-01-17: Kolejne cztery lata kluczowe dla transatlantyckich relacji. Polityka administracji Donalda Trumpa może przynieść napięcia
- 2025-01-20: Donald Trump zaczyna swą drugą kadencję jako prezydent. Europejski biznes obawia się konsekwencji zapowiedzianych ceł
- 2024-12-16: Polscy młodzi chemicy tworzą innowacje na światowym poziomie. Część projektów ma szansę trafić potem do przemysłu
- 2024-12-20: Polskie firmy przemysłowe bardziej otwarte na technologie. Sztuczną inteligencję wdrażają z ostrożnością [DEPESZA]
- 2024-12-24: Alicja Węgorzewska: Święta Bożego Narodzenia nie są o Mikołajku, prezentach czy światełkach. W tym czasie trzeba wracać myślami do Betlejem
- 2024-12-02: Wzmocniona ochrona ponad 1,2 mln ha lasów. Część zostanie wyłączona z pozyskiwania drewna
- 2024-12-16: Pierwsze lasy społeczne wokół sześciu dużych miast. Trwają prace nad ustaleniem zasad ich funkcjonowania
- 2024-11-18: Sprzedaż kart telemetrycznych M2M mocno przyspieszyła. Dzięki nim internet rzeczy wspiera cyfryzację firm
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Prawo
Ślepe pozwy pomogą walczyć z hejtem w internecie. Spodziewana lawina wniosków może sparaliżować sądy
Wprowadzenie instytucji tzw. ślepego pozwu pozwoli skuteczniej ścigać za naruszenie dóbr osobistych popełnione przez anonimowych internautów. Przepisy pozwolą na złożenie pozwu w sytuacji, gdy poszkodowany nie zna danych identyfikujących hejtera. Krajowa Rada Sądownictwa i Sąd Najwyższy ostrzegają, że nowelizacja może doprowadzić do znacznego przeciążenia sądów, a krótkie terminy na identyfikację sprawcy mogą skutkować wzrostem odszkodowań za przewlekłość postępowania.
Ochrona środowiska
Nowy obowiązek segregowania odpadów budowlanych i rozbiórkowych. Firmy mogą go jednak scedować na wyspecjalizowane przedsiębiorstwa
1 stycznia weszła w życie ustawa zmieniająca przepisy o odpadach, która nakłada na wytwórców odpadów budowlanych i rozbiórkowych obowiązek ich segregacji i zapewnienia dalszego ich zagospodarowania. To efekt implementacji unijnej dyrektywy. Ostateczną treść przepisów branża poznała w ostatnich tygodniach 2024 roku. Nie jest wciąż jasne, czy w przypadku budów dopuszczona będzie frakcja odpadów zmieszanych, których nie da się posegregować. Następnym krokiem będą prawdopodobnie poziomy recyklingu odpadów budowlanych, jakie przedsiębiorcy będą musieli zapewnić. Nowe obowiązki nie dotyczą osób fizycznych.
Handel
T. Bocheński: Współpraca z Donaldem Trumpem może być bardzo trudna. Interes amerykański będzie stawiany na pierwszym miejscu
– Współpraca na linii Unia Europejska – USA w ciągu czterech najbliższych lat rządów Donalda Trumpa może być trudna – ocenia europoseł Tobiasz Bocheński. Polski Instytut Spraw Międzynarodowych ostrzega, że potencjalne zmiany w polityce USA, w tym zwiększenie ceł, mogą dotknąć wszystkich partnerów Stanów Zjednoczonych. Dużą niewiadomą jest również kwestia wsparcia dla Ukrainy i ewentualnego zakończenia wojny. Polityka nowego prezydenta może mieć kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa całej Europy.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.