Newsy

W ciągu ostatnich kilku lat z rynku wycofano ponad tysiąc typów produktów elektronicznych. Stwarzały zagrożenie dla bezpieczeństwa

2018-08-20  |  06:30

Skala nieprawidłowości na rynku sprzętu elektrycznego i elektronicznego nie maleje. W 2018 roku już wycofano 86 kategorii produktów, a w latach 2013–2017 było ich w sumie ponad tysiąc – mówi Zuzanna Wiśniewska z Compliant Product. Produkty, które trafiają do sprzedaży, muszą przejść szereg testów. Sprawdzane jest, czy są bezpieczne do użytku zgodnego z przeznaczeniem oraz czy nie powodują zakłóceń działania innych urządzeń. Przy zakupie trzeba zwracać uwagę na odpowiednie oznaczenia i niezbędne dokumenty.

System wczesnego ostrzegania RAPEX wskazuje, że w 2017 roku trzeba było wycofać ze sprzedaży ponad 2,2 tys. niebezpiecznych produktów, w tym sprzęt elektroniczny. System pozwala na błyskawiczne poinformowanie Komisji Europejskiej, że na rynku pojawił się produkt, który może być niebezpieczny dla konsumentów. Dzięki temu kraje mogą skontrolować swój rynek i wycofać ze sprzedaży dany produkt.

 W 2018 roku już 86 typów takich produktów zostało wycofanych. Wykryte w nich nieprawidłowości były na tyle poważne, że wprowadzenie ich na rynek absolutnie nie mogło być zrealizowane. W latach 2013–2017 wycofano ponad 1 tysiąc kategorii wyrobów. Nie mówimy tu o braku instrukcji czy jakiegoś zdania w instrukcji, ale raczej o stwarzaniu zagrożenia przez dany sprzęt elektroniczny – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Biznes Zuzanna Wiśniewska z Compliant Product.

Skala nieprawidłowości jest bardzo duża, mimo licznych obowiązków, jakie spoczywają na producencie i importerze produktów elektronicznych.

– Każdy sprzęt elektroniczny, który trafia na rynek unijny, czy z importu, czy rodzimej produkcji, powinien spełniać dokładnie te same wymogi. Wyroby przede wszystkim muszą być bezpieczne w takich warunkach, do używania w jakich są przeznaczone. Powinny być kompatybilne elektromagnetycznie, tzn. nie powodować zakłóceń innych urządzeń elektrycznych i elektronicznych, ani być podatne na inne drobne zakłócenia, powodowane przez inne sprzęty – mówi Zuzanna Wiśniewska.

Polska importuje coraz więcej sprzętów elektronicznych – nie tylko z krajów UE, czy Stanów Zjednoczonych, ale również z Chin, które są potentatem na rynku elektroniki. Jak przypomina ekspertka, każdy sprzęt – niezależnie od tego, skąd pochodzi – powinien przejść odpowiednie testy, a bezpieczeństwo musi być potwierdzone odpowiednimi oznaczeniami.

 Każdy wyrób elektryczny i elektroniczny powinien posiadać znak CE. To deklaracja producenta czy importera, że wyrób spełnia wszystkie przypisane do niego wymogi. Na wyrobach spoza UE spotyka się również inne oznakowania, np. RoHS compliant. RoHS to dyrektywa, która reguluje bezpieczeństwo większości sprzętów elektrycznych i elektronicznych, i takie oznakowanie absolutnie nie powinno się znaleźć na żadnym wyrobie trafiającym do Unii – mówi Zuzanna Wiśniewska.

Symbol CE na produkcie jest deklaracją zgodności, co oznacza, że producent deklaruje zgodność artykułu ze wszystkimi stosującymi się do niego normami. To w pierwszej kolejności ocenia producent, może też powierzyć ocenę zgodności produktu z normą jednostce notyfikowanej – specjalnemu akredytowanemu podmiotowi zajmującemu się profesjonalnie badaniami wyrobów. Po potwierdzeniu, że wyrób odpowiada konkretnym wymogom dyrektywy, importer wystawia deklarację zgodności WE, czyli certyfikat zgodności produktu oraz zapewnia oznaczenie go bezpośrednio symbolem CE. Inne oznaczenia mogą wskazywać, że importer nie w pełni orientuje się we wszystkich przepisach dotyczących jego sprzętu.

 Sprzęt powinien być oznakowany również numerem seryjnym, tak żeby sam producent był w stanie zidentyfikować, z jakiej serii produkcyjnej pochodzi. Powinno się na nim znaleźć również oznakowanie samego importera lub producenta, czyli podmiotu odpowiedzialnego za wyrób, pełna nazwa oraz adres, tak aby można było się z nimi skontaktować w razie potrzeby – przypomina ekspertka.

Na sprzęcie elektronicznym musi się też znaleźć oznakowanie związane z innymi cechami wyrobu, np. z uwagi na korzystanie z technologii fal radiowych. Istotny jest też symbol przekreślonego kosza i informacja, co należy zrobić ze zużytym sprzętem.

 Zasada jest taka, że kto wprowadza, ten potem zapewnia zbiórkę śmieci, więc albo importerzy czy producenci powinni to sami zorganizować, albo zlecić to komuś na podstawie umowy jeszcze zanim wprowadzą taki wyrób na rynek – wskazuje Zuzanna Wiśniewska.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Rolnictwo

Dane satelitarne w użyciu urbanistów i samorządowców. Mogą im służyć do przygotowania na zmiany klimatu

Do 2031 roku rynek usług związanych z danymi satelitarnymi ma wzrosnąć ponad czterokrotnie – przewidują analitycy. Na rosnącą podaż wpływ może mieć nałożony na dużą część przedsiębiorców, w tym producentów rolnych, obowiązek raportowania wpływu środowiskowego. Dane satelitarne są jednak cennym narzędziem również w rękach urbanistów i samorządowców. Z dokładnością do milimetrów pokazują zjawiska takie jak np. osiadanie gruntów, co pozwala na wczesne podejmowanie decyzji o kluczowych modernizacjach infrastruktury.

Prawo

Nałóg nikotynowy wśród nieletnich zaczyna się najczęściej od e-papierosów. Przyciągają ich słodkie, owocowe smaki tych produktów

Co czwarty uczeń ma za sobą inicjację nikotynową, a dla większości z nich pierwszym produktem, po jaki sięgnęli, był e-papieros. Zdecydowana większość uczniów używających nikotyny korzysta właśnie z e-papierosów, a prawie połowa nie ma problemu z ich zakupem – wskazują nowe badania przeprowadzone z okazji Światowego Dnia Rzucania Palenia. Eksperci podkreślają, że niebezpiecznym produktem, z uwagi na ryzyko uzależnienia behawioralnego, są także e-papierosy beznikotynowe. Trwają prace nad przepisami, które m.in. zakażą ich sprzedaży nieletnim.

Ochrona środowiska

Futra z negatywnym wpływem na środowisko na każdym etapie produkcji. Wiąże się z 400-krotnie większym zużyciem wody niż poliestru

Biznes futrzarski ma negatywny wpływ na środowisko naturalne – podkreślają eksperci Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Hodowle powodują zatrucie wód i gleb oraz są zagrożeniem dla bioróżnorodności. Z kolei produkcja futra z norek, lisów i jenotów generuje znacznie większe niż bawełna czy poliester emisje gazów cieplarnianych, zużycie wody i zanieczyszczenie wody. 25 listopada obchodzimy Dzień bez Futra, który ma zwrócić uwagę na cierpienie zwierząt hodowanych na potrzeby przemysłu futrzarskiego oraz promować etyczne i ekologiczne wybory w modzie.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.