Mówi: | Søren Westergaard Jensen |
Funkcja: | p.o. dyrektora zarządzającego Ørsted Offshore w Polsce |
Firma: | dyrektor MFW Baltica z ramienia Ørsted |
Zielona transformacja jest tańsza niż trwanie przy paliwach kopalnych. Ten rok może przynieść rewizję ambicji klimatycznych państw
Produkcja energii wciąż odpowiada za ok. 70 proc. globalnych emisji gazów cieplarnianych. Bez natychmiastowych działań nie będzie możliwe ograniczenie tych emisji o połowę przed 2030 rokiem, co zaprzepaści szansę na powstrzymanie globalnego wzrostu temperatury poniżej bezpiecznej granicy 1,5°C. Duński koncern energetyczny Ørsted, który przeszedł już zieloną transformację, wskazuje na 2022 rok jako na kluczowy dla tego procesu. Dlatego jest bardzo prawdopodobne, że rządy zweryfikują swoje zobowiązania wynikające z COP26, a inwestorzy i konsumenci zwiększą wymagania dotyczące działań na rzecz ochrony klimatu.
– Na przyspieszenie procesu dekarbonizacji wpływają koszty zakupu energii. Ceny prądu w ostatnim roku znacząco wzrosły, podobnie jak koszty emisji CO2. Odwrotny trend widzimy w cenach energii odnawialnej. Przykładowo koszty produkcji energii z morskich elektrowni wiatrowych w ciągu ostatnich 10 lat spadły o ok. 66 proc. To dodatkowo wspiera tempo dekarbonizacji – mówi agencji Newseria Biznes Søren Westergaard Jensen, p.o. dyrektora zarządzającego Ørsted Offshore Wind w Polsce, dyrektor MFW Baltica z ramienia Ørsted.
W pakcie klimatycznym z Glasgow, gdzie w 2021 roku miała miejsce konferencja klimatyczna ONZ (COP26), znalazł się apel o zwiększenie do końca 2022 roku ambicji w zakresie klimatu ujętych w krajowych planach działania. To oznacza, że przed COP27, które tym razem ma się odbyć w Egipcie, państwa powinny dokonać rewizji swoich inicjatyw, tak by w perspektywie 2030 roku przyspieszyć proces transformacji. Eksperci spodziewają się, że na kolejnej konferencji klimatycznej zostanie przyjęty plan realizacji konkretnych kroków na następne siedem lat.
W przygotowanym podręczniku przywództwa klimatycznego („Na drodze powstrzymania wzrostu temperatury na Ziemi poniżej 1,5°C”) koncern Ørsted wskazuje na priorytetowe działania do podjęcia przez administrację i biznes.
– Naszą rekomendacją dla rządu i administracji jest przyspieszanie procesu przechodzenia na energię odnawialną. Najważniejsze jest stworzenie odpowiednich ram prawnych takich jak uchwalona w ubiegłym roku ustawa offshore. Obecnie w Polsce te ramy są dookreślane. Dlatego priorytetem powinno być stworzenie konkurencyjnego rynku, na którym funkcjonuje wielu deweloperów posiadających odpowiednie kompetencje i są gotowi do realizacji celów wyznaczonych przez polski rząd, konkurując pod względem ceny, terminów realizacji i niezawodności zrealizowanych inwestycji w zakresie elektrowni wiatrowych – podkreśla Søren Westergaard Jensen.
Wśród pilnych inicjatyw do podjęcia w sektorze prywatnym wymienia ustalenie opartych na podstawach naukowych celów zerowej emisji oraz ograniczenie o co najmniej 90 proc. emisji gazów cieplarnianych przed wykorzystaniem środków kompensacyjnych.
Duński koncern przeszedł już ścieżkę zielonej transformacji, odchodząc od wytwarzania energii z paliw kopalnych na rzecz odnawialnych źródeł energii. Ørsted zaczął tę drogę od opracowania technologii produkcji energii z morskiego wiatru i w ciągu 30 lat od postawienia pierwszej na świecie morskiej farmy wiatrowej doprowadził do zeskalowania tej technologii, co miało znaczący wpływ na spadek kosztów produkcji. Jak podkreślają przedstawiciele koncernu, przeszedł on tę drogę znacznie szybciej niż jakakolwiek inna duża firma z branży energetycznej, a nową technologię uczynił podstawą swojego nowego modelu biznesowego. Dlatego na początku 2022 roku po raz czwarty z rzędu został uznany za najbardziej zrównoważoną firmę energetyczną na świecie według rankingu Corporate Knights 2022 Global 100. Jednocześnie firma stara się motywować innych do podjęcia podobnych kroków.
– Główną przeszkodą dla przyspieszenia procesu dekarbonizacji jest zapewne strach przed nowością. Technologia wykorzystująca energię odnawialną jest stosunkowo nowa. A kiedy czegoś jeszcze dobrze nie znamy, to obawiamy się tego. Jednak Ørsted od ponad 30 lat udowadnia, że można zamienić produkcję energii opartą na paliwach kopalnych na produkcję całkowicie odnawialną. Dlatego te obawy nie są uzasadnione – argumentuje dyrektor zarządzający Ørsted Offshore Wind w Polsce.
Spółka wspólnie z Polską Grupą Energetyczną realizuje na Bałtyku projekt Morskiej Farmy Wiatrowej Baltica w dwóch fazach: Baltica 2 i Baltica 3. To właśnie rozwój offshore może stanowić w Polsce impuls do zielonej transformacji i jest jednym z filarów rządowej strategii przejścia na niskoemisyjną gospodarkę. Według danych przytaczanych w raporcie PSEW („Rozwój morskiej energetyki wiatrowej w basenie Morza Bałtyckiego”) najnowsze projekty morskiej energetyki wiatrowej są tańsze niż nowe moce w energetyce jądrowej i elektrownie gazowe. Wiatr na morzu ma niższą zmienność i wyższe współczynniki wykorzystania mocy, które według Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) wynoszą 40–50 proc. dla nowych projektów.
– Zielona transformacja jest tańsza od trwania przy paliwach kopalnych. Obserwujemy to na przykładzie spadku kosztów odnawialnych źródeł energii w miarę ich coraz powszechniejszego wykorzystywania na skalę przemysłową. Natomiast ceny paliw kopalnych wahają się – ich ceny raz idą w górę, raz w dół, ale są zmienne – mówi Søren Westetrgaard Jensen. – Kiedyś 95 proc. naszej produkcji energii opierało się na paliwach kopalnych. Teraz ponad 80 proc. to energia odnawialna, dlatego nie jesteśmy w takim stopniu zależni od tych wahań cen.
To też przekłada się na ceny energii dla konsumentów. Tym bardziej że ramy prawne w obszarze morskiej energetyki wiatrowej w zakresie systemu wsparcia uwzględniają mechanizm takich gwarancji cen dla odbiorców energii.
Obecnie moc zainstalowana w morskiej energetyce wiatrowej na wodach Bałtyku to 2,2 GW (Niemcy – 1074 MW, Dania – 879 MW, Szwecja – 192 MW i Finlandia – 70 MW). Z kolei w polskiej części Morza Bałtyckiego nie kręci się jeszcze żadna turbina wiatrowa. Są jednak w planach. Zgodnie z aktualnymi, rządowymi planami (PEP2040) do końca obecnej dekady moc zainstalowana w offshore ma sięgnąć ok. 5,9 GW, a w 2040 roku – 11 GW.
– Polski rząd przygotował w ubiegłym roku tzw. ustawę offshore i obecnie trwa dookreślanie tych ram prawnych. Najważniejsze jest stworzenie całego ekosystemu opartego na konkurencji, obecności na tym rynku wielu różnych deweloperów i konkurowania pod względem ceny, ale także terminów czy niezawodności elektrowni wiatrowych – mówi p.o. dyrektora zarządzającego Ørsted Offshore Wind w Polsce. – Innym aspektem są też ambicje polskich władz w zakresie offshore. Obecne plany zakładają moc elektrowni wiatrowych w Polsce na ok. 11 GW. Z kolei niezależne raporty wskazują, że polski potencjał energetyczny na Bałtyku może sięgać przeszło 28 GW. Obranie ambitniejszych celów przyciągnęłoby tu więcej deweloperów i więcej branż przemysłu.
Według danych przedstawionych w raporcie „Our energy, our future”, opracowanych przez BVG Associates przy współpracy WindEurope, eksperci wskazują, że morskie farmy wiatrowe na Bałtyku mogą zapewnić nawet 83 GW mocy, z czego najwięcej przewidywane jest właśnie w Polsce (28 GW), Szwecji (19,8 GW) i Finlandii (15,5 GW). Innymi słowy, Polska może stać się liderem morskiej energetyki wiatrowej na Bałtyku, z potencjałem na poziomie ok. 1/3 całkowitej mocy, która może zostać zainstalowana w tym regionie.
Jednak aby te plany zostały zrealizowane, konieczny jest szereg czynników, w tym m.in. dostęp do systemu wsparcia dla realizowanych inwestycji, utworzenie stabilnego łańcucha dostaw i ram prawnych dla sektora offshore. Mimo spadających kosztów w tej branży inwestycje w morską energetykę wiatrową pozostają bardzo kosztowne ze względu na olbrzymią skalę.
Czytaj także
- 2023-11-29: Samorządy aktywnie inwestują w zielone ciepłownictwo. Na takie projekty jest coraz więcej środków publicznych
- 2023-11-23: Wydatki PGE na inwestycje większe o blisko 75 proc. niż rok temu. W I połowie 2024 ruszy budowa farmy wiatrowej na Bałtyku
- 2023-11-30: Duże ożywienie w energetyce jądrowej w Europie. Planowane są nowe elektrownie atomowe, a w Polsce nawet kilka takich inwestycji
- 2023-11-16: Na modernizację i rozwój sieci dystrybucyjnych energii potrzeba 130 mld zł do 2030 roku. W inwestycje mogą się wkrótce zaangażować mniejsi operatorzy
- 2023-11-14: Polskie mleczarstwo na zielonej ścieżce. Wdrożenie proekologicznych zmian przełoży się na wzrost cen nabiału
- 2023-11-07: Hejt w internecie mocno uderza w przedsiębiorców. To coraz częściej działanie wyspecjalizowanych podmiotów, które na tym zarabiają
- 2023-11-09: Coraz bardziej zaawansowane prace nad morskimi farmami wiatrowymi na Bałtyku. Inwestorzy przygotowują się też do aukcji w 2025 roku
- 2023-11-13: Już za trzy lata 3,5 tys. polskich firm będzie musiało raportować swoje działania na rzecz zrównoważonego rozwoju. Ta kwestia jest też ważnym obszarem w logistyce [DEPESZA]
- 2023-10-17: Premiera filmu dokumentalnego o św. Maksymilianie Marii Kolbe. PGE: Liczymy, że co najmniej kilkadziesiąt milionów ludzi na całym świecie obejrzy ten film
- 2023-10-31: Coraz większy nacisk na zrównoważony rozwój w firmach. Świadomość klimatyczna wciąż jednak jest niewystarczająca
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

Warto sprawdzić, czy śledź kupowany na wigilijny stół ma certyfikat zrównoważonych połowów. Sytuacja tego gatunku dramatycznie się pogarsza
– Nie wyobrażamy sobie świąt Bożego Narodzenia bez śledzia na wigilijnym stole, ale dobrze pomyśleć nie tylko o swoich przyzwyczajeniach kulinarnych, ale również o tym, jak nasze wybory konsumenckie wpływają na stan środowiska, mórz i oceanów – mówi Marta Kalinowska z Marine Stewardship Council. Wybierając rybę na świąteczny stół, warto sprawdzić, czy pochodzi ona ze zrównoważonych połowów, co poświadcza certyfikat MSC. Wskutek nadmiernych połowów sytuacja gatunku śledzia się pogarsza, a brak odpowiednich decyzji w zakresie zarządzania rybołówstwem spowodował, że ważne dla polskich przetwórców łowiska śledzi straciły certyfikaty MSC. – Jeżeli nie wiemy skąd śledź pochodzi, dobrze by było jednak zmienić przyzwyczajenia i wybrać inny gatunek – mówi Marta Kalinowska.
Prawo
Zmiany unijnych traktatów będą największą reformą ustrojową w dotychczasowej historii Wspólnoty. Jednak do tego jeszcze bardzo długa droga

Zmiany w dwóch kluczowych unijnych traktatach to temat, który od kilku tygodni budzi w Polsce kontrowersje, nie tylko wśród polityków. Parlament Europejski zaproponował w nich m.in., żeby więcej decyzji było podejmowanych większością głosów bez wymogu jednomyślności. Chce też przesunąć część obszarów do współdzielonych albo wyłącznych kompetencji UE i zmienić model funkcjonowania Komisji Europejskiej. Wprowadzenie tych zmian oznaczałoby radykalne reformy ustrojowe w Unii Europejskiej, bez precedensu w jej dotychczasowej historii. Jednak do tego jeszcze bardzo długa droga, wymagająca jednomyślnej zgody wszystkich Wspólnoty, a tej na razie nie ma. Nie ma jednak wątpliwości, że zmiany w funkcjonowaniu UE są potrzebne, choćby ze względu na jej planowane rozszerzenie.
Nauka
Ruchy tektoniczne w ciągu 250 mln lat doprowadzą do ekstremalnego wzrostu temperatury. Większość ssaków wyginie, a los człowieka zależy od rozwoju technologii

Za 250 mln lat na Ziemi powstanie jeden ogromny, pustynny superkontynent, na którym panować będą skrajnie wysokie temperatury, a ilość dwutlenku węgla w atmosferze może być dwukrotnie większa niż obecnie. Takie wnioski płyną z symulacji przeprowadzonej przez naukowców z Uniwersytetu Bristolskiego. Dla większości ssaków będzie to oznaczać zagładę. Łatwiej do zmiany temperatur przystosują się natomiast gady. To, czy ludzkość przetrwa, ma zależeć od tego, na jakim etapie rozwoju będzie wtedy cywilizacja.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.