Hot dog – oto, jak narodził się najlepszy street food
Hot dogi przeżywają swój prawdziwy renesans. Czasy, kiedy kojarzyły się wyłącznie z niezdrowym fast foodem, już dawno za nami. Dzisiaj hot dogi powstają z wysokiej jakości kiełbasek, rzemieślniczego pieczywa, sezonowych warzyw i sosów. Bo takie były właśnie początki tej potrawy, która ze starego kontynentu przybyła do USA, by ponownie wrócić do Europy. Już jako kultowe, street foodowe danie.
Jak to zwykle w takich przypadkach bywa – źródła nie są zgodne co do tego, kto był autorem pierwszego hot doga. Wiadomo jedynie, że genezy podłużnych kiełbasek – frankfurterek oraz parówek, zwanych jamnikami – można szukać w Niemczech.
Kiełbaski przybyły do USA w drugiej połowie XIX wieku wraz z napływem imigrantów z Europy. To właśnie wtedy otworzono pierwszą budkę z “jamnikami” sprzedawanymi w bułce. Dlaczego w bułce? Ponieważ tak było wygodniej – zarówno dla klienta, jak i właściciela stoiska, który nie musiał przejmować się dbaniem o sztućce czy talerze.
Mówi się, że prawdziwym motorem napędowym dla popularności hot dogów była wystawa światowa w 1983 r. w Chicago. Podczas jej trwania tłumy zwiedzających mogły zaspokoić głód właśnie za sprawą tego dania. Budki z hot dogami zaczęły się też pojawiać przy boiskach baseballowych. Sama nazwa upowszechniła się natomiast podczas II wojny światowej, kiedy starano się unikać słowa frankfurterka, gdyż zbyt mocno kojarzyła się z III Rzeszą.
Hot dogi stały się w Ameryce popularne, ponieważ były stosunkowo tanie, poręczne, szybko zaspokajały głód i można je było jeść absolutnie wszędzie – przy okazji spaceru, meczu czy pikniku. Nic więc dziwnego, że po jakimś czasie zagościły także na europejskich ulicach.
Parówka, bułka, sos, dodatki – ewolucja hot dogów
Początkowo hot dogi składały się z samej podłużnie przekrojonej bułki i kiełbaski. Później dołączył do nich sos, na przykład musztarda, majonez czy ketchup. Taka właśnie wersja, z wsadzoną w środek wydrążonej bułki parówką, znana jest jako hot dog francuski. Ale inwencja twórcza kucharzy nie pozwoliła im poprzestać tylko na tym. Zaczęli oni wypełniać hot dogi niezliczoną ilością dodatków, często charakterystycznych dla danego regionu.
– W naszym kraju hot dogi upowszechniły się w latach 90. XX wieku wraz z fascynacją kulturą Ameryki. Razem z hamburgerem, zapiekanką i frytkami stanowiły podstawowe menu każdej szanującej się budki ze street foodem – mówi Katarzyna Czapnik z Crazy Dog, polskiej marki, która specjalizuje się właśnie w hot dogach. – Później ich blask nieco przygasł, głównie ze względu na fast foodową łatkę, jaką otrzymały. Dziś na szczęście potrawa ta wraca w swoim najlepszym wydaniu. Wszystko za sprawą rosnącej świadomości społeczeństwa dotyczącej żywienia. Należy jednak pamiętać, że nadal hot dog hot dogowi nie równy i należy mocno przyglądać się temu, co zamawiamy.
-
Crazy Dog to hot dogi premium. Co to oznacza? Przede wszystkim powstają z dobrej jakości wieprzowej kiełbaski – a nie taniej, przepełnionej chemią parówki. Do tego rzemieślnicza, wypiekana bułka, dobre sosy i chrupiące, sezonowe warzywa.
– Naszym celem jest odczarowanie tego dania i pokazanie, że można je przygotować i serwować z wysokiej jakości składników. Nikt nie mówi, że hot dog w takiej postaci jest fit posiłkiem. Ale nie o to w street foodzie przecież chodzi. Hot dog ma zaspokajać głód, doskonale smakować, zarówno dorosłym, jak i dzieciom, a jeśli postawimy na markę premium, to znaczy taką, która szanuje nasze zdrowie, to może sobie na niego pozwolić prawie każdy. To po prostu chwila przyjemności, zupełnie jak z lodami – tłumaczy przedstawicielka Crazy Dog.
Podróż dookoła świata
Crazy Dog ma w swojej ofercie przeróżne rodzaje hot dogów. Ich nazwy pochodzą od konkretnych państw czy miejsc. Mamy więc Meksyk, Londyn, Rodos, Tokio, Neapol, Berlin, Nowy Jork, Rio, Oslo czy lokalny Polski. W każdej z nich są dodatki charakterystyczne dla danej kuchni. Dzięki temu goście za każdym razem mogą spróbować czegoś innego i poznać zupełnie nowe smaki.
– Hot dogi dają nam ogromne pole do popisu, jeśli chodzi o dodatki. Sałaty, prażona cebulka, świeże warzywa, pikle czy owoce morza – każdy element ma znaczenie i potrafi całkowicie zmienić smak potrawy. Do tego dochodzi ostrość lub łagodność sosu, chrupkość bułki, temperatura kiełbaski. Jedząc hot doga, możemy wyruszyć w kulinarną podróż dookoła świata. I nie ma w tym stwierdzeniu ani trochę przesady – podsumowuje Katarzyna Czapnik.

Smak zaczyna się od mięsa

Dlaczego na świątecznych stołach zostaje tyle jedzenia?

„Herbapol. We współpracy z naturą.”
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Prawo

Trwają dyskusje nad kształtem unijnego budżetu na lata 2028–2034. Mogą być rozbieżności w kwestii Funduszu Spójności czy dopłat dla rolników
Trwają prace nad wieloletnimi unijnymi ramami finansowymi (WRF), które określą priorytety wydatków UE na lata 2028–2034. W maju Parlament Europejski przegłosował rezolucję w sprawie swojego stanowiska w tej sprawie. Postulaty europarlamentarzystów mają zostać uwzględnione we wniosku Komisji Europejskiej w sprawie WRF, który zostanie opublikowany w lipcu 2025 roku. Wciąż jednak nie ma zgody miedzy państwami członkowskimi, m.in. w zakresie Funduszu Spójności czy budżetu na rolnictwo.
Konsument
35 proc. gospodarstw domowych nie stać na zakup mieszkania nawet na kredyt. Pomóc może wsparcie budownictwa społecznego i uwolnienie gruntów pod zabudowę

W Polsce co roku oddaje się do użytku ok. 200 tys. mieszkań, co oznacza, że w ciągu dekady teoretycznie potrzeby mieszkaniowe społeczeństwa mogłyby zostać zaspokojone. Jednak większość lokali budują deweloperzy na sprzedaż, a 35 proc. gospodarstw domowych nie stać na zakup nawet za pomocą kredytu. Jednocześnie ta grupa zarabia za dużo, by korzystać z mieszkania socjalnego i komunalnego. Zdaniem prof. Bartłomieja Marony z UEK zmniejszeniu skali problemu zaradzić może wyłącznie większa skala budownictwa społecznego zamiast wspierania kolejnymi programami zaciągania kredytów.
Problemy społeczne
Hejt w sieci dotyka coraz więcej dzieci w wieku szkolnym. Rzadko mówią o tym dorosłym

Coraz większa grupa dzieci zaczyna korzystać z internetu już w wieku siedmiu–ośmiu lat – wynika z raportu NASK „Nastolatki 3.0”. Wtedy też stykają się po raz pierwszy z hejtem, którego jest coraz więcej w mediach społecznościowych. Według raportu NASK ponad 2/3 młodych internautów uważa, że mowa nienawiści jest największym problemem w sieci. Co więcej, dzieci rzadko mówią o takich incydentach dorosłym, dlatego tym istotniejsze są narzędzia technologiczne służące ochronie najmłodszych.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.