Newsy

Branża wiatrakowa niecierpliwie wyczekuje liberalizacji przepisów. Zmiany w prawie mocno przyspieszą inwestycje

2024-11-20  |  06:25

W trakcie procedowania jest obecnie rządowy projekt tzw. ustawy odległościowej, który ostatecznie zrywa z zasadą 10H/700m i wyznacza minimalną odległość wiatraków od zabudowań na 500 m. Kolejna liberalizacja przepisów ma zapewnić impuls dla sektora, przyspieszyć transformację energetyczną i przynieść korzyści lokalnym społecznościom. Branża liczy także na usprawnienie i skrócenie procedur planistycznych i środowiskowych, które dziś są barierą znacznie wydłużającą czas inwestycji w elektrownie wiatrowe na lądzie.

– Na ustawę wiatrakową czekamy już od dobrych kilku lat i zmiany zaproponowane przez MKiŚ są zwieńczeniem tego oczekiwania. Już usunięcie zasady 10H było dużym postępem, a zejście z 700 do 500 m i udział społeczności lokalnych w całym procesie to kolejny krok w dobrą stronę. Spodziewalibyśmy się, że nastąpi to szybciej niż później. Jako inwestorzy czekamy na te zmiany od dawna i zakładamy, że poczekamy jeszcze kilka miesięcy – mówi agencji Newseria Biznes dr Paweł Ryglewicz, dyrektor ds. regulacji w Sunly Polska.

Tak zwaną zasadę 10H – czyli normę określającą, w jakiej odległości od zabudowań mogą powstawać elektrownie wiatrowe – wprowadziła ustawa w 2016 roku. Zgodnie z nazwą limit wynosił 10-krotność wysokości wiatraka, czyli około 1,5–2,5 km. W praktyce ta regulacja na kilka lat zamroziła projekty wiatrakowe na lądzie i spowodowała odwrót inwestorów od polskiego rynku, ponieważ – według Fundacji Instrat – wyłączyła z możliwości stawiania wiatraków ok. 99,7 proc. obszaru kraju.

W 2023 roku ustawa doczekała się częściowej liberalizacji – lokowanie turbin wiatrowych dopuszczono wówczas 700 m od zabudowy mieszkaniowej, pod warunkiem uwzględnienia tego w gminnym miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego (MPZP). Jednak polska branża onshore już w toku prac nad nowelizacją wskazywała, że 700 m minimalnej odległości wiatraków od zabudowań to niewystarczająca zmiana, która nie pozwoli na pełne odblokowanie tej gałęzi energetyki.

Taką szansę daje projekt zmiany ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, który 25 września br. został opublikowany i skierowany do publicznych konsultacji. W uzasadnieniu projektu Ministerstwo Klimatu i Środowiska wskazało, że 84 proc. istniejących MPZP, na których planowano inwestycje w elektrownie wiatrowe, w praktyce uniemożliwia ich realizację, ponieważ większość wiatraków znalazłaby się w odległości 450–650 m od zabudowań. Dlatego też rządowy projekt dopuszcza lokowanie elektrowni wiatrowych w odległości 500 m od budynków mieszkalnych. Jak podkreśla MKiŚ, efektem zaproponowanych zmian będzie zwiększenie dopuszczalnego obszaru pod inwestycje wiatrowe na lądzie o 44 proc. (32,5 tys. km2), skutkiem czego przewiduje się możliwość budowy ponad 10 GW nowych wiatraków na lądzie w perspektywie 2030 roku.

– Czekamy w blokach startowych, ponieważ nie możemy pewnych rzeczy rozpocząć, dopóki nie mamy ustawy – mówi dr Paweł Ryglewicz. – Dopóki nie zobaczymy szczegółów, dopóki nie mamy konkretnych liczb i konkretnych przepisów, trudno nam chociażby zrobić project finance. Dopiero kiedy będziemy mogli oszacować wszystkie ryzyka, to wówczas będziemy mogli też zacząć realizować nasze projekty, ale na to cały czas czekamy.

Jak szacuje Fundacja Instrat, po wprowadzeniu kolejnej nowelizacji ustawy odległościowej obszar dostępny pod budowę elektrowni wiatrowych procentowo wzrośnie najbardziej w województwach kujawsko-pomorskim (o 173 proc.), świętokrzyskim i małopolskim – czyli tam, gdzie dotychczas dostępność takich terenów była skrajnie niska. Nominalnie natomiast najwięcej terenów zostanie odblokowanych na Mazowszu, w Wielkopolsce oraz w Lubelskiem.

Na zmianie przepisów skorzystają też lokalne społeczności. Na mocy już przyjętych przepisów o OZE od 2 lipca 2025 roku wprowadzona zostanie instytucja prosumenta wirtualnego, co w praktyce oznacza, że inwestor elektrowni wiatrowej będzie musiał zaoferować co najmniej 10 proc. jej mocy zainstalowanej mieszkańcom danej gminy. W ten sposób będą oni mogli partycypować w korzyściach, jakie daje taka inwestycja. Nowa propozycja rozszerza ten obowiązek inwestora także na elektrownie przyłączone bezpośrednio do sieci przesyłowej oraz mieszkańców gmin pobliskich. Zgodnie z przepisami partycypujący mieszkańcy nie będą odpowiedzialni za zarządzanie elektrownią ani za jej utrzymanie, będą jedynie czerpać zyski z udziału w produkcji energii. Jeśli natomiast mieszkańcy nie obejmą całości dostępnej dla nich mocy zainstalowanej w elektrowni wiatrowej, wówczas to gmina będzie mieć możliwość nabycia energii wytworzonej w takiej elektrowni w ilości odpowiadającej wysokości nieobjętego przez mieszkańców udziału. To zaś może zapewnić samorządom spore korzyści ekonomiczne.

– Dodatkowo – zgodnie z tym, co planuje MKiŚ – jako inwestor my musimy zaoferować gminie zakup tańszej energii elektrycznej z naszej farmy wiatrowej – mówi ekspert.

Jak podkreśla, długo wyczekiwana liberalizacja przepisów przyczyni się do przyspieszenia transformacji energetycznej.

 W Polsce jest gigantyczny potencjał do rozwoju OZE i my tego OZE potrzebujemy, bo nie chcielibyśmy obudzić się któregoś dnia z blackoutem – mówi dyrektor ds. regulacji w Sunly Polska. – Przez ostatnich kilkadziesiąt lat mieliśmy energetykę konwencjonalną, ale świat mocno się zmienił i dziś to energetyka wiatrowa jest tym, co nas popycha do przodu. Przykładem może być tu obszar północnej Polski, obszar dystrybucji operatora Energa, który sprzedaje już ponad 50 proc. zielonej energii. Ten kierunek jest nie do cofnięcia, już go nie zatrzymamy. Wszyscy – zarówno banki, zakłady produkcyjne, jak i podwykonawcy globalnych koncernów – wiedzą już, że muszą stawiać na zieloną energię. Co ważne, ona obniży nam też koszty, bo zielona energia jest w tej chwili najtańsza, każdy jej dodatkowy megawat obniża wysokość naszych rachunków. Dlatego to jest coś, do czego powinniśmy dążyć.

Jak wskazuje, jedną z barier dla rozwoju sektora onshore w Polsce wciąż pozostają jednak wydłużone, ciągnące się latami procedury.

– W tej chwili procedury środowiskowe i planistyczne toczą się jedna po drugiej. Gdyby toczyły się jednocześnie, to pozwoliłoby skrócić cały proces przynajmniej o dwa lata. To dużo, biorąc pod uwagę, że obecnie mamy już około siedmiu lat. To jest podstawowa zmiana, która wydaje się najprostsza i najłatwiejsza do wprowadzenia – mówi dr Paweł Ryglewicz. – Pewną barierą wciąż jest też urzędnicza mentalność. Oczekujemy od drugiej strony tego, żeby pewne formalności, pewne zasady planistyczne, rozmowy ze społecznością lokalną były nam ułatwiane, a nie utrudniane. Wydaje mi się, że to jest w tej chwili największa potrzeba: żebyśmy na nowo nauczyli się ze sobą rozmawiać, my zarówno ze społecznością lokalną, jak i z władzą lokalną, bo – nawet pomimo ułatwień w ustawie – nic się nie zmieni, jeśli na poziomie lokalnym, oddolnym nie będzie woli stosowania tego.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Infrastruktura

Prąd z największej prywatnej inwestycji energetycznej w Polsce popłynie w 2027 roku. Polenergia dostała właśnie potężny zastrzyk finansowania

Polenergia S.A. i Bank Gospodarstwa Krajowego podpisały umowę pożyczki ze środków Krajowego Planu Odbudowy (KPO) na budowę morskich farm wiatrowych. Finansowanie wyniesie 750 mln zł i zostanie wykorzystane do budowy dwóch farm o łącznej mocy 1440 MW. Największa prywatna grupa energetyczna w Polsce realizuje ten projekt z norweskim Equinorem. Prace związane z budową fundamentów turbin na Bałtyku mają się rozpocząć w 2026 roku. Projekty offshorowe będą jednym z filarów nowej strategii Polenergii, nad którą spółka właśnie pracuje.

Przemysł

Polskie firmy przemysłowe bardziej otwarte na technologie. Sztuczną inteligencję wdrażają z ostrożnością [DEPESZA]

Innowacje cyfrowe w przemyśle, choć wiążą się z kosztami i wyzwaniami, są jednak postrzegane przez firmy jako szansa. To podejście przekłada się na większą otwartość do ich wdrażania i chęć inwestowania. Ponad 90 proc. firm przemysłowych w Polsce, które wprowadziły co najmniej jedno rozwiązanie Przemysłu 4.0, dostrzega wyraźną poprawę efektywności procesów produkcyjnych – wynika z nowego raportu Autodesk. Choć duża jest wśród nich świadomość narzędzi opartych na sztucznej inteligencji, na razie tylko 14 proc. wykorzystuje je w swojej działalności.

Prawo

Przez „wrzutkę legislacyjną” saszetki nikotynowe mogły zniknąć z rynku. Przedsiębiorcy domagają się konsultowania nowych przepisów

Coraz popularniejsze na rynku saszetki z nikotyną do tej pory funkcjonują poza systemem fiskalnym i zdrowotnym. Nie są objęte akcyzą ani zakazem sprzedaży osobom niepełnoletnim. Dlatego też sami producenci od dawna apelują do rządu o objęcie ich regulacjami, w tym podatkiem akcyzowym, żeby uporządkować rosnący rynek i zabezpieczyć wpływy budżetowe państwa. Ministerstwo Zdrowia do projektu ustawy porządkującej rynek e-papierosów bez zapowiedzi dodało regulację dotyczącą saszetek nikotynowych, która jednak w praktyce mogła zlikwidować tę kategorię wyrobów na rynku. Przedsiębiorcy nie kryją rozczarowania sposobem, w jaki wprowadzane są zmiany w przepisach regulujących rynek.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.