Mówi: | Andrzej Sikora |
Funkcja: | prezes zarządu |
Firma: | Instytut Studiów Energetycznych |
Instytut Studiów Energetycznych: podatki od wydobycia kopalin powinny uwzględniać jakość złóż oraz ich lokalizację
Sejmowe komisje zajmą się w tym tygodniu prawem regulującym wydobycie gazu z łupków oraz innych kopalin, a także związanymi z nimi obciążeniami podatkowymi. Maksymalne opodatkowanie ma wynieść 40 proc. zysku, jaki osiągną firmy górnicze. Wciąż jednak nie jest znana wielkość złóż gazu łupkowego, ani opłacalność ich wydobycia w Polsce. Dlatego nawet jeśli proponowane rozwiązania są korzystne dla państwa, to mniej dla inwestorów. A wśród nich są jak na razie głównie polskie firmy. To one mają szukać w Polsce gazu z łupków, jeśli będą miały na to pieniądze.
Według prezesa Instytutu Studiów Energetycznych, podatki od wydobycia kopalin powinny być uzależnione od jakości złóż oraz ich lokalizacji. Warunki geologiczne oraz charakterystyka złóż może być bardzo zróżnicowana na terenie Polski, co silnie wpływa na koszt wydobycia surowców, a zatem atrakcyjność inwestycyjną.
– Sugerowaliśmy rządowi elastyczne podejście do tego tematu. Ono też może nie jest nowatorskie, stosowane jest na przykład w Stanach Zjednoczonych. Daje ono możliwość nałożenia podatków w zależności od jakości zasobów geologicznych i miejsca, gdzie to wydobycie ma szansę. Są takie miejsca w Polsce, gdzie pomimo tego, że złoża łupkowe się pojawiają, wydobycie raczej nie będzie ekonomicznie uzasadnione – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych.
W tym tygodniu projekt zmian w ustawie Prawo geologiczne i górnicze oraz projekt ustawy o podatku węglowodorowym ma trafić do sejmowych komisji. Poza podatkiem CIT, firmy pozyskujące np. gaz ziemny mają płacić także podatek od wydobycia niektórych kopalin oraz specjalny podatek węglowodorowy.
W przypadku pierwszego z tych podatków producenci gazu ziemnego ze złóż konwencjonalnych będą obciążeni kwotą 3 proc. wartości wydobytego gazu, a w przypadku gazu łupkowego – 1,5 proc. Produkcja ropy naftowej ma być opodatkowana dwukrotnie wyższymi stawkami – 6 proc. oraz 3 proc., odpowiednio dla złóż konwencjonalnych i niekonwencjonalnych (łupków).
Drugi planowany podatek, czyli od wydobycia węglowodorów, ma być podatkiem od zysku, ale z elastyczną stawką od 0 do 25 proc. Jej wielkość ma zależeć od relacji między przychodami z wydobycia surowców a faktycznie poniesionymi kosztami odwiertów oraz kosztami operacyjnymi. Według założeń przyjętych przez rząd, łączna stopa opodatkowania firm wydobywczych (uwzględniającą wszystkie daniny publiczne) ma być nie większa niż 40 proc. zysku brutto.
Nowe regulacje, korzystne dla państwa, mogą okazać się znacznie mniej korzystne dla inwestorów, a w dużej mierze są to polskie spółki, bo kilka zagranicznych już zrezygnowało ze swoich koncesji w Polsce. Propozycji rządowych nie zmienił fakt, że państwo – jako właściciel wielu spółek – też jest aktywnie zaangażowane w poszukiwanie gazu z łupków. Równocześnie planowane wprowadzenie dwóch nowych podatków może ograniczyć środki polskich koncernów na inwestycje w upstream. Po wejściu życie nowego prawa KGHM, PKN Orlen, Lotos czy PGNiG będą musiały płacić więcej, bo prowadzą wydobycie ze złóż konwencjonalnych.
– W związku z tym efektywność i zyskowność prac na złożach konwencjonalnych też spadnie – wyjaśnia Andrzej Sikora.
A w konsekwencji w dłuższej perspektywie może zostać ograniczone krajowe wydobycie.
Na świecie wysokość stawek podatkowych od wydobycia ropy naftowej czy gazu jest bardzo zróżnicowana, co wynika m.in. z odmiennych warunków geologicznych, wielkości i położenia geograficznego złóż. Przykładowo koszty wydobycia w relatywnie gęsto zaludnionej Polsce mogą być znacząco wyższe w porównaniu z kosztami wydobycia na pustynnych lub górzystych obszarach USA i Australii. Dlatego według prezesa ISE, wysokość obciążeń fiskalnych jest kwestią drugorzędną w stosunku do opłacalności samego wydobycia, którą determinuje geologia i geografia.
– Tak długo jak nie jesteśmy w stanie określić od jakiej wielkości produkcji, od jakich kosztów, które będą nam się odejmowały od przychodów, zapłacimy ten podatek dochodowy, to sama wielkość procentów jest trochę taka jak gra w Totolotka – uważa Andrzej Sikora.
Ponadto zdaniem Sikory Polska zmarnowała ostatnie 5 lat, ponieważ wciąż nie jest wiadomo, jaka jest wielkość i potencjalna rentowność złóż gazu łupkowego.
– Wiedza, którą mamy, jest mała i nie uprawnia do wyciągania dalej idących wniosków. To jest wiedza, która nakłada na nas obowiązek „pokory geologicznej” do tego, co mamy. Ostatnie pięć lat to w naszym przypadku są lata stracone, szczególnie że świat nam bardzo wyprzedził jeżeli chodzi o rozpoznanie złóż niekonwencjonalnych. W 2009 roku byliśmy jednym z niewielu krajów, gdzie tego typu działania mogły być robione, dzisiaj nawet nie mieścimy się w pierwszej dwudziestce. Cała Ameryka i Australia, to miejsca, w których prace poszły niesamowicie do przodu, zupełnie inaczej niż Polski – twierdzi prezes Instytutu Studiów Energetycznych.
Według części ekspertów opóźnienia związane z przygotowaniem nowego prawa to skutek złego podziału kompetencji między ministrami. Za energetykę w polskim rządzie odpowiada częściowo resort skarbu (jako właściciel spółek), częściowo resort gospodarki oraz środowiska. To tworzy ryzyko, że uchwalone ustawy w niedalekiej przyszłości mogą być poddane kolejnym zmianom, zwłaszcza że rząd nie opracował jeszcze założeń nowej polityki energetycznej. Tymczasem ryzyko regulacyjne to jeden z głównych czynników, jaki może zniechęcać inwestorów do poszukiwań i wydobycia surowców.
– Najgorsza z możliwych informacji jest taka, że „jakoś to będzie” i za trzy miesiące coś się pokaże. Ciągle tylko taka informacja jest podawana inwestorom. W Polsce dość jest tego ,,jakoś to będzie’’. Ma być normalnie, ma być stabilnie, wtedy ten 2020 rok jest terminem możliwym. Proszę pamiętać, że może się okazać, że te złoża są, ale będą dopiero eksploatowane w 2050 czy 2100 roku – uważa prezes Instytutu Studiów Energetycznych.
Czytaj także
- 2025-06-16: Przedsiębiorcom coraz bardziej doskwiera niestabilność i skomplikowanie przepisów podatkowych. Problemem są też niejasne ich interpretacje
- 2025-06-13: Trwają dyskusje nad kształtem unijnego budżetu na lata 2028–2034. Mogą być rozbieżności w kwestii Funduszu Spójności czy dopłat dla rolników
- 2025-06-13: Kobietobójstwo jest typem przestępstwa niedookreślonym przez polskie prawo. Świadomość na ten temat jest wciąż zbyt mała
- 2025-06-10: Polska może dołączyć do globalnych liderów sztucznej inteligencji. Jednym z warunków jest wsparcie od sektora publicznego
- 2025-06-05: Naukowcy wzywają do większej ochrony oceanów. Przestrzegają przed groźnym w skutkach przełowieniem stad
- 2025-06-05: Prof. Kołodko: Elon Musk stracił na roli doradcy Donalda Trumpa. Można mieć zastrzeżenia do rezultatów jego misji
- 2025-06-03: Luka cyrkularności w Polsce wynosi 90 proc. Jesteśmy dopiero na początku drogi do obiegu zamkniętego
- 2025-06-04: Rynek nieprzygotowany do wdrożenia systemu kaucyjnego. Może się opóźnić nawet o kilka miesięcy
- 2025-06-02: UE zmienia podejście do transformacji energetycznej i łączy ją z konkurencyjnością. To zasługa polskiej prezydencji
- 2025-05-29: Lekarz: Karol Nawrocki zapewne sporo papierosów w swoim życiu wypalił. Stwierdził, że w kampanii lepiej będzie je zastąpić woreczkami nikotynowymi
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Konsument

Dzięki e-commerce rośnie eksport polskich małych i średnich przedsiębiorców. Wartość ich sprzedaży na Amazon przekracza rocznie 5 mld zł
Mali i średni przedsiębiorcy coraz lepiej radzą sobie na arenie międzynarodowej, choć na razie tylko niecałe 5 proc. z nich sprzedaje swoje produkty za granicę. Duże możliwości ekspansji zagranicznej dają im e-commerce i współpraca z marketplace’ami. Za pośrednictwem Amazon w 2024 roku polskie MŚP sprzedały produkty za ponad 5,1 mld zł. Model sprzedaży sklepu umożliwia przedsiębiorcom z Polski działanie na skalę, która jeszcze kilka lat temu wydawała się zarezerwowana głównie dla największych marek
Polityka
Większość Polaków sprzeciwia się wprowadzeniu euro. Problemem może być brak dobrej komunikacji

– Polska należy do siedmiu krajów UE, które do tej pory nie wprowadziły jeszcze euro. Choć zobowiązaliśmy się do przyjęcia wspólnej waluty w traktacie akcesyjnym, nigdy nie podjęliśmy konsekwentnych działań w tym kierunku – ocenia europosłanka Nowej Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus. W dodatku tylko co czwarty Polak jest zwolennikiem zmiany waluty. Również obecna sytuacja gospodarcza – wysoka inflacja i rosnący deficyt – nie sprzyjają dyskusji o przyjęciu euro.
Handel
Źle wprowadzony system ROP może oznaczać duży wzrost cen dla konsumentów. Podrożeć mogą produkty spożywcze

Ministerstwo Klimatu i Środowiska proponuje powierzenie NFOŚiGW zadań organizacji odpowiedzialności producenta, która w imieniu producentów będzie realizowała obowiązki wynikające z ROP w ramach zamkniętego obiegu finansowego. Przedstawiciele Polskiej Federacji Producentów Żywności i sektora odzysku odpadów ostrzegają, że może utrudnić to Polsce wypełnienie unijnych wymogów w zakresie selektywnej zbiórki odpadów, a co za tym idzie, może się wiązać z karami, a w konsekwencji – ze wzrostem cen.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.