Newsy

Sklepom medycznym grozi upadek. Na zmianach w prawie ucierpią także pacjenci

2016-06-21  |  06:45

Resort zdrowia kończy prace nad projektem ustawy o refundowanych wyrobach medycznych. Zgodnie z zapowiedziami ma ona wprowadzić system refundacji wzorowany na tym obejmującym leki. Izba POLMED zrzeszająca producentów jest przeciwko temu i argumentuje, że są to różne kategorie produktów, a wprowadzenie prawa w tym kształcie będzie oznaczała bankructwa polskich firm i problemy dla pacjentów.

Główna oś zmian w ustawie o refundowanych wyrobach medycznych to chęć wprowadzenia sztywnych marż oraz maksymalnych cen, na kształt prawa farmaceutycznego – wyjaśnia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Witold Włodarczyk, dyrektor Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Wyrobów Medycznych POLMED. – Błędne jest już samo to założenie.

Według założeń ustawy o refundowanych wyrobach medycznych (narzędzia, przyrządy, urządzenia, oprogramowanie diagnostyczne oraz terapeutyczne np. implanty, przedmioty ortopedyczne i środki pomocnicze) nowy system refundacji ma być kopią rozwiązań stosowanych w przypadku leków. Wykaz takich substancji, zasady płatności oraz limity cenowe określane są rozporządzeniem przez ministra zdrowia po przeprowadzeniu negocjacji cenowych z producentami.

Włodarczyk wyjaśnia, że wyroby medyczne to często produkty, które dostosowuje się do potrzeb konkretnego pacjenta, a poszczególne warianty mogą znacząco różnić się ceną. To inaczej niż w przypadku leków, które od momentu rejestracji kosztują tyle samo.

Wyroby medyczne są sklasyfikowane w procedurach szpitalnych, mamy produkty do indywidualnego zaopatrzenia oraz wąski pasek artykułów medycznych sprzedawanych w aptekach i system ten działa dobrze – wskazuje Włodarczyk.

W liście do Ministerstwa Zdrowia Izba nie zgadza się także na zmianę sposobu naliczania marż w szczególności na produkty chłonne, takie jak pieluchomajtki, wkłady anatomiczne, podkłady itp. Obecnie wyroby takie podzielone są na tzw. grupy limitowe określające wysokość dopłaty państwa. Pacjent reguluje jedynie różnicę pomiędzy tą dopłatą a ceną rynkową, decydując się na produkt droższy lub tańszy. Zapowiadane wprowadzenie marż regulowanych na poziomie 10–20 proc. zdaniem Izby może doprowadzić do upadku wielu sklepów medycznych, w wyniku czego zostanie ograniczona dostępność takich produktów. Pieluchomajtki są bowiem produktem niskomarżowym, lecz sprzedawanym masowo, a cena transportu i przechowania jest znacznie wyższa niż w przypadku leków.

Jeżeli teraz wprowadza się zmiany, w których tak naprawdę nie wiadomo o co chodzi, to na pewno rzecz dotyczy pieniędzy. Na planowanym systemie na pewno ucierpią pacjenci, branża i przedsiębiorcy. Pozornie może zyskać jedynie budżet państwa – mówi Witold Włodarczyk

Zdaniem Witolda Włodarczyka zmiany mogą doprowadzić do bankructwa sklepów medycznych, szczególnie w mniejszych miejscowościach. Z wyliczeń Izby wynika, że pracę może stracić 10–15 tys. osób. W efekcie problemów firm pacjenci, osoby niepełnosprawne będą mieli utrudniony dostęp do wyrobów medycznych.

Największymi ofiarami tego systemu byłyby dwie grupy: drobni, krajowi przedsiębiorcy, właściciele sklepów medycznych, ich pracownicy, czyli osoby, które stracą pracę i bardzo trudno będzie im ją odzyskać, bo to ludzie z maksymalnie średnim wykształceniem – twierdzi Włodarczyk. – Pacjenci też na nim nie zyskają, ponieważ brakuje zapisu mówiącego o tym, że wszelkie uzyskane w ten sposób oszczędności właśnie do nich trafią. Zostaną więc zapewne skierowane gdzie indziej. Jesteśmy zdecydowanymi przeciwnikami takiego rozwiązania.

Dyrektor Izby podkreśla, że opracowywane regulacje zawierają także pozytywne zmiany. Jedną z nich jest propozycja udziału pacjentów w finansowaniu zakupów. Osoby, które będą chciały wykonać zabieg lub uzyskać lepszy efekt zdrowotny przy użyciu nowszego, bardziej innowacyjnego sprzętu, będą mogły to zrobić w szpitalu publicznym, dopłacając do procedury refundowanej. Obecnie, mimo że są ubezpieczone, muszą regulować takie koszty w całości.

– Tę propozycję przyjmujemy z radością i będziemy ją wspierać – deklaruje Włodarczyk. – Przy takim rozwiązaniu pieniądze bogatszej części społeczeństwa trafiają do systemu ochrony zdrowia. W pewnym stopniu pacjenci wyręczają państwo, ale z drugiej strony nikt na tym nie traci, zakładając, że mamy uporządkowany koszyk. Standard, który jest dzisiaj oferowany, nie może być obniżony dla wszystkich, a powinien wręcz stopniowo być podnoszony.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Newseria na XVI Europejskim Kongresie Gospodarczym

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Konsument

T-Mobile startuje w Polsce z nowym konceptem. Pozwoli klientom przetestować i doświadczyć najnowocześniejszych technologii

T-Mobile już od kilku lat realizuje strategię, która mocno skupia się na innowacjach i doświadczeniach klienta związanych z nowymi technologiami. Połączeniem obu tych elementów jest Magenta Experience Center – nowoczesny koncept, który ma zapewnić klientom możliwość samodzielnego przetestowania najnowszych technologii. Format, z sukcesem działający już na innych rynkach zachodnioeuropejskich, właśnie zadebiutował w Warszawie. Będą z niego mogli korzystać zarówno klienci indywidualni, jak i biznesowi.

Problemy społeczne

W Polsce brakuje dostępnych cenowo mieszkań. Eksperci mówią o kryzysie mieszkaniowym

 Większość osób – nawet ze średnimi, wcale nie najgorszymi dochodami – ma problem, żeby zaspokoić swoje potrzeby mieszkaniowe, ale też z tym, żeby po zaspokojeniu tych potrzeb, po opłaceniu wszystkich rachunków i opłat związanych z mieszkaniem, mieć jeszcze środki na godne życie – mówi Aleksandra Krugły z Fundacji Habitat for Humanity Poland. Jak wskazuje, problem stanowi nie tylko wysoki współczynnik przeciążenia kosztami mieszkaniowymi, ale i tzw. luka czynszowa, w której mieści się ponad 1/3 społeczeństwa. Tych problemów nie rozwiąże jednak samo zwiększanie liczby nowych lokali. Potrzebne są również rozwiązania, które umożliwią zaangażowanie sektora prywatnego w zwiększenie podaży dostępnych cenowo mieszkań na wynajem.

Konsument

Od 28 kwietnia Polacy żyją na ekologiczny kredyt. Zmiana zachowań konsumentów może odwrócić negatywny trend

Dzień Długu Ekologicznego, czyli data, do której zużyliśmy wszystkie zasoby, jakie w ciągu roku może zapewnić Ziemia, w tym roku w Polsce przypada 28 kwietnia, kilka dni wcześniej niż rok temu. Coroczne przyspieszenie tego terminu to sygnał, że czerpiemy bez umiaru z naturalnych systemów, nie dając im czasu na odbudowę. – Polskie społeczeństwo staje się coraz bardziej konsumpcyjne, kupujemy i wyrzucamy coraz więcej. Ale też nie mamy tak naprawdę efektywnego narzędzia, żeby temu zapobiec – ocenia Filip Piotrowski, ekspert ds. gospodarki obiegu zamkniętego z UNEP/GRID-Warszawa.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.