Antczak (Deloitte): To nie jest takie jednoznaczne, że po raz kolejny udało się oszukać europejskiego podatnika

 - Trojka, czyli Unia Europejska, Europejski Bank Centralny, Międzynarodowy Fundusz Walutowy, postawiła bardzo twarde warunki i te warunki będą sprawdzać - uważa Rafał Antczak, wiceprezes Deloitte Polska.

Choć UE zgodziła się na drugi pakiet pomocowy dla Greków o wartości co najmniej 130 mld euro, to strefa euro zamierza tym razem dokładnie sprawdzać postępy Aten we wdrażaniu reform.

Komisarz UE ds. gospodarczych i walutowych Olli Rehn poinformował, że pieniądze w transzach wystarczających na trzymiesięczną obsługę zadłużenia Grecji będą systematycznie przelewane na specjalne konto.

 - Grecja tych pieniędzy na konto czy w walizce nie dostanie. Prawdopodobnie będzie utworzone konto, np. w Europejskim Banku Centralnym albo w innym miejscu, które będzie pod nadzorem. Będzie widać, ile Grecja z tych pieniędzy bierze i ile Grecja wpłaca na konto w postaci spłaty zadłużenia - mówi ekonomista.

W zamian za pomoc trojka zobowiązała grecki rząd do wprowadzenia oszczędności. Cięcia dotkną przede wszystkim sektor publiczny.

 - Są też konkretne warunki dotyczące obniżki wynagrodzeń w sektorze publicznym, redukcji administracji i pozyskiwania oszczędności w budżecie, które to warunki, albo Grecja będzie spełniać i będzie dostawiać kolejne transze, albo nie. Wtedy ten drugi pakiet pomocowy zostanie w pewnym momencie przerwany - uważa Rafał Antczak.

Decyzja ministrów finansów strefy euro zapadła po tym, jak prywatni wierzyciele i banki zgodzili się podczas negocjacji z rządem greckim na redukcję zadłużenia kraju o 53,5 proc. Wcześniej była mowa o 50 proc. Taka skala pozwoli Grecji na obniżenie długu publicznego do planowanych 120 proc. PKB w 2020 roku.

 - To nie jest takie jednoznaczne, że Grecja już może spać spokojnie, bo wszystko się udało i po raz kolejny udało się oszukać europejskiego podatnika - ostrzega wiceprezes Deloitte.

Rząd Grecji zapowiada, że jest zdeterminowany do przeprowadzenia reform. Przy coraz większym niezadowoleniu Greków, którzy wciąż protestują przeciw restrykcyjnym oszczędnościom, trudno oczekiwać, żeby kwietniowe wybory zakończyły się dla ekipy rządzącej pomyślnie. Zdaniem Rafała Antczaka nawet zmiana władzy nie powinna jednak zatrzymać procesu reform.

 - Co więcej, politycy różnych partii pod tym pakietem się podpisali. Więc niezależnie, kto wygra wybory w Grecji - chyba, że to będzie egzotyczna partia i koalicja, które do takiego porozumienia się nie przyłożyły - będą musieli to porozumienie honorować. Jeśli nie, to znowu wracamy do punktu, w którym Grecja przestanie otrzymywać pomoc i będzie musiała ogłaszać bankructwo - mówi Antczak.

Na razie ta groźba została odsunięta w czasie. 20 marca Grecja będzie miała pieniądze na wykup swoich obligacji za kwotę ponad 14 mld euro.