Newsy

Polski rynek pracy boryka się z niestabilnością zatrudnienia i niskimi płacami. Jako pracownicy jesteśmy też najbardziej zestresowanym narodem w Europie

2019-06-10  |  06:15
Mówi:Remigiusz Okraska, redaktor naczelny magazynu „Nowy Obywatel”

Małgorzata Aulejtner, pielęgniarka i działaczka Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych

prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego

  • MP4
  • Mimo jednego z najniższych wskaźników bezrobocia w Unii Europejskiej, co czwarty Polak pracuje na niestabilnych umowach i nawet połowa nie ma zagwarantowanego urlopu ani płatnych nadgodzin. Średnia siła nabywcza na mieszkańca w Polsce jest dwukrotnie niższa niż średnia w UE. Obok niestabilnych form zatrudnienia – głównym problemem są też niskie płace, przepracowanie i stres, bo Polacy są najbardziej zestresowanym zawodowo narodem w Europie. Do tych problemów polskiego rynku pracy niedługo dołączy 4 rewolucja przemysłowa, która jest nie tylko szansą, lecz także wyzwaniem. To najważniejsze wnioski debaty „Polska w pracy. O kondycji pracowników w III RP” zorganizowanej przez Komitet Dialogu Społecznego KIG w oparciu o specjalne wydanie magazynu „Nowy Obywatel” poświęcone polskiemu rynkowi pracy.

    – Jednym z największych problemów rynku pracy w Polsce jest w tej chwili bezrobocie. Ono jest obecnie niższe niż w tym najgorszym okresie, powiedzmy, że na takim akceptowalnym poziomie. Natomiast to bezrobocie ciągle jest niskie i zróżnicowane regionalnie. Są miejsca, gdzie pozostaje nadal stosunkowo wysokie, podkopując możliwości zarobkowania i godnego życia pojedynczych osób i całych  rodzin – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Remigiusz Okraska, redaktor naczelny magazynu „Nowy Obywatel”.

    Według szacunków Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej stopa bezrobocia w maju wyniosła 5,4 proc. wobec 5,6 proc. miesiąc wcześniej, a w ujęciu rocznym była niższa o 0,7 proc. Na koniec maja w urzędach pracy wciąż pozostawało 907 100 zarejestrowanych bezrobotnych. To najniższy wskaźnik od 1990 roku, a resort spodziewa się, że jesienią stopa bezrobocia może już zejść nawet poniżej 5 proc.

    Według metodologii Eurostatu Polska z wynikiem 3,7 proc. plasuje się w pierwszej piątce państw z najniższym bezrobociem w całej UE. 

    Jednocześnie w Polsce jest bardzo duża grupa osób biernych zawodowo – dotyczy to ponad 40 proc. osób powyżej 15. roku życia. Pomimo rekordowo niskiego bezrobocia co czwarty Polak pracuje na niestabilnych umowach i nawet połowa pracowników w Polsce nie ma zagwarantowanego urlopu lub płatnych nadgodzin.

    – Druga sprawa to ciągle bardzo niskie płace, bardzo niskie dochody pracownicze w Polsce – przede wszystkim poza tymi regionami najbardziej rozwiniętymi, poza wybranymi wielkimi miastami, gdzie płace są stosunkowo dobre. Natomiast cała reszta Polski jest obszarem niskich płac. O tym już od kilku lat mówią ekonomiści, zwracając uwagę na to, że skończył się ten czas, kiedy mogliśmy konkurować niskimi płacami i wystarczyło to do rozwoju. W tym momencie te niskie płace są już po prostu blokadą rozwojową i sprawiają, że mnóstwo ludzi żyje na poziomie przetrwania, a nie jakiegokolwiek rozwoju – mówi Remigiusz Okraska.

    Z badania GfK Purchasing Power Europe 2018 wynika, że średnia siła nabywcza na mieszkańca w Polsce wynosi 7 228 euro i jest znacznie niższa niż europejska średnia. Przeciętny Europejczyk dysponuje średnio kwotą 14 292 euro na wydatki i oszczędności, a liderem jest Lichtenstein z siłą nabywczą na mieszkańca w wysokości 65 438 euro. To ponad dziewięciokrotnie więcej niż w Polsce. Z badania wynika też, że najwyższą siłą nabywczą dysponują mieszkańcy Warszawy (87 proc. średniej krajowej), podczas gdy w najbiedniejszym powiecie siła nabywcza wynosi raptem 60 proc. średniej krajowej. To potwierdza duże rozbieżności pomiędzy poszczególnymi regionami Polski.

    Eksperci podkreślają, że niskie płace to nie jest jedyny problem rodzimego rynku pracy. Polska jest w pierwszej dziesiątce krajów pod względem liczby przepracowanych godzin (1 895 godzin w 2017 roku). Dane GUS i Eurostatu pokazują, że Polacy pracują w tygodniu średnio o 36 minut dłużej niż średnia dla krajów UE – a to i tak lepiej niż dekadę temu, kiedy pracowaliśmy jeszcze więcej. Z badań „The Workforce View in Europe 2017” wynika również, że Polacy są najbardziej zestresowanym zawodowo krajem w Europie. Według danych OECD pod tym względem wyprzedza nas jedynie Turcja i Grecja. Ponad połowa pracowników w Polsce stresuje się, wykonując obowiązki służbowe. Dla porównania u Czechów wskaźnik ten wynosi ok. 43 proc., u Niemców – 42,4 proc., Szwedów – 14,7 proc., a wśród Norwegów – 18,2 proc.

    Z drugiej strony Polska staje się krajem o jednym z najniższych wskaźników uzwiązkowienia w Europie (12–17 proc.). Wskaźnik przynależności przedsiębiorców do organizacji pracodawców również należy do najniższych w Europie, a układy zbiorowe obejmują jedynie 15–25 proc. zatrudnionych.

    – W wielu zakładach pracy, w szpitalach już na pewno, sytuacja pracowników byłaby dużo gorsza niż obecnie, gdyby nie było związków zawodowych. My, jako organizacje związkowe, pilnujemy, żeby było zatrudnienie, żeby była jakość wykonywanych usług medycznych – mówi Małgorzata Aulejtner, pielęgniarka i działaczka Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych – Związki zawodowe muszą istnieć z prostych przyczyn. Przez wiele lat mówiło się, że są niepotrzebne, że to już inne czasy, że to już nie socjalizm i teraz trzeba pracować dla dobra przedsiębiorcy. Właściwie skupiano się na tym, żeby pracownik był takim wyrobnikiem folwarcznym. Jeśli chodzi o stosunki w miejscu pracy, wróciliśmy właściwie do czasów z XIX wieku – ocenia.

    Warunki zatrudnienia są kolejnym problemem polskiego rynku pracy. Podczas gdy w krajach zachodnich standardem są umowy na czas nieokreślony (na stałe), charakterystyka polskiego rynku pod tym względem przypomina raczej państwa Ameryki Południowej. Według danych GUS na koniec 2017 roku w Polsce jest ok. 1,2 mln osób zatrudnionych na umowie-zlecenie lub dzieło i prawie tyle samo samozatrudnionych. Według OECD Polska jest w pierwszej czwórce państw, gdzie zatrudnienie na czas określony jest najwyższe i wynosi 26 proc., prze średniej 11 proc. i 14 proc. dla państw UE.

    – Rozwiązaniem problemów rynku pracy w Polsce, poprawy sytuacji pracowników jest przede wszystkim wzrost płac. Nie ma czynnika, który by lepiej motywował ludzi do pracy niż godna, porządna praca umożliwiająca rozwój. Jednym z czynników jest ustawowe podnoszenie płacy minimalnej, jak robi to obecnie rząd. Moim zdaniem robi to za wolno – uważam, że jesteśmy już na takim poziomie rozwoju kraju, kiedy te minimalne płace powinny być ustawowo podnoszone dużo wyżej, możemy już sobie na to pozwolić. Pracodawcy w większości branż uniosą ten ciężar, a jednocześnie sytuacja pracowników ulegnie znaczącej poprawie – uważa Remigiusz Okraska, redaktor naczelny magazynu „Nowy Obywatel”.

    Jak ocenia, obecne niskie płace to paradoksalnie także problem pracodawców. Powodują, że w wielu branżach po prostu nie opłaca się pracować, co – w połączeniu z rekordowo niskim bezrobociem – przekłada się na brak rąk do pracy w wielu sektorach gospodarki. Tak jest obecnie m.in. z zawodem pielęgniarki, gdzie sytuację dodatkowo pogarsza luka pokoleniowa.

    – W wielu sektorach gospodarki zaczyna brakować rąk do pracy. To z jednej strony efekt naturalnego zjawiska starzenia się społeczeństwa, ale z drugiej kwestia tego, że przez lata część branż była po prostu zbyt nisko opłacana, nieatrakcyjna i w efekcie powstała w nich luka pokoleniowa. Odejścia części osób na emerytury nie zrekompensował napływ nowych pracowników, dlatego że po prostu w pewnych zawodach nie opłacało się pracować, bo były słabo płatne, mało prestiżowe – mówi Remigiusz Okraska.

    Do starych problemów polskiego rynku pracy niedługo mogą dołączyć nowe – wynikające z czwartej rewolucji przemysłowej. Ta w znacznym stopniu przeobrazi rynek pracy. Dla przykładu, World Economic Forum szacuje, że do 2022 roku robotyzacja zlikwiduje już 75 mln miejsc pracy, ale w zamian powstanie 133 mln stanowisk związanych z nowymi technologiami. Z kolei resort cyfryzacji, opierając się na danych Gartnera, szacuje, że na każde sto miejsc pracy, które zostaną wyparte przez sztuczną inteligencję, pojawi się blisko 140 nowych, a do roku 2025 roku w Polsce będzie potrzebnych około 200 tys. specjalistów aktywnie pracujących przy budowie i wdrożeniach sztucznej inteligencji. To wyzwanie, któremu polski rynek będzie musiał sprostać w nadchodzących latach.

    – Jesteśmy u progu rewolucji cyfrowej, opartej na sztucznej inteligencji, potencjale technologicznym. Ta czwarta rewolucja przemysłowa powoduje ogromne zmiany na rynku pracy. My jesteśmy przyzwyczajeni do starego modelu industrialnego, gdzie istnieje etat. Natomiast etatowe prace będą się kurczyć, ponieważ rozwija się już gig economy – pracownik będzie kimś do wynajęcia, każda branża będzie miała swojego Ubera. To jest wielki problem dla rynku pracy i dla tych, którzy sobie z tym nie poradzą i nie są należycie przygotowani. Tutaj potrzebne są odpowiednie regulacje, edukacja i wsparcie – podkreśla prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Targi Bezpieczeństwa

    Handel

    Ważą się losy nowej umowy między Unią Europejską a Ukrainą na temat zasad handlu. Obecne przepisy wygasają 5 czerwca

    5 czerwca wygasa ATM, czyli wprowadzona przed trzema laty i potem z modyfikacjami przedłużana umowa między UE a Ukrainą, liberalizująca zasady wwozu ukraińskich towarów na teren Wspólnoty. Strona ukraińska chciałaby jej przedłużenia, na razie jednak Unia zgodziła się jedynie na przedłużenie bezcłowego przywozu żelaza i stali. Największe obawy, zwłaszcza w Polsce, budzi kwestia produktów rolnych. Zdaniem europosłanki Konfederacji Anny Bryłki należałoby wrócić do obowiązującej przed 2022 rokiem umowy stowarzyszeniowej DCFTA, ponieważ Ukraina może dziś eksportować swoje towary drogą morską poprzez porty na Morzu Czarnym, a dzięki darmowemu dostępowi do unijnego rynku bogacą się jedynie potentaci rolni.

    Ochrona środowiska

    Nowe technologie pomagają szybciej i dokładniej sortować odpady. Wciąż nie wszystkie da się jednak przetworzyć

    Do 2030 roku 55 proc. odpadów opakowaniowych z tworzyw sztucznych powinno trafiać do przetworzenia. W ubiegłym roku było to ok. 27 proc. Nowe technologie w coraz większym stopniu ułatwiają sortowanie odpadów, ale nie pozwalają jeszcze na przetworzenie wszystkich ich rodzajów. To pierwsze wyzwanie związane z zamykaniem obiegu. Kolejnym jest zwiększanie zawartości materiałów pochodzących z recyklingu w produkowanych opakowaniach, czego wymagają unijne przepisy. Choć w tym obszarze widać w ostatnich latach znaczące postępy, nie brakuje wyzwań.

    Handel

    Rosyjskie surowce przestaną płynąć do UE. Spóźniony, ale ambitny i istotny plan ma być wdrożony do 2027 roku

    – Kupowanie surowców energetycznych z Rosji jest jak kupowanie broni przeciwko Ukrainie – uważa europosłanka PO Mirosława Nykiel. Dlatego KE planuje do 2027 roku ograniczyć do zera import rosyjskich paliw. Joanna Scheuring-Wielgus ocenia, że taka decyzja powinna zapaść już dawno, ale lepiej późno niż wcale. Co więcej, państwa członkowskie powinny być w tych deklaracjach zjednoczone najbardziej, jak się da.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.