Newsy

W. Warski: Obecnie państwo nadmiernie ingeruje w gospodarkę. Jego rolą powinno być przygotowanie się na koniec dobrej koniunktury

2019-05-09  |  06:25

Państwo musi w taki sposób kroić swoje prawa wewnętrzne rządzące społeczeństwem i gospodarką, by przejść przez kryzys suchą nogą – mówi Wojciech Warski, wiceprezes Business Centre Club. Jak podkreśla, to jest kluczowa rola regulatora, który w swoich działaniach wybiega w przyszłość. Jego zdaniem dziś mamy do czynienia z nadmierną ingerencją państwa w gospodarkę.

– To jest rola ingerenta, który usiłuje ręcznie sterować gospodarczymi, politycznymi i społecznymi procesami życia w kraju, nie tędy droga – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Wojciech Warski, przedsiębiorca, wiceprezes Business Centre Club. – Prawdziwa rola państwa w przedsiębiorstwie to organizacja życia społeczno-gospodarczego kraju, rola regulatora, ale tylko tam, gdzie rzeczywiście dysponuje zasobami ogólnonarodowymi, np. w komunikacji, energetyce i dobrach publicznych, takich jak policja, armia, usługi zdrowotne czy usługi oświatowe. Nie oznacza to, że wszystkie usługi publiczne muszą być wykonywane przez państwo. Państwo jest ich organizatorem.

W 2018 roku polska gospodarka urosła o 5,1 proc., najmocniej od 2007 roku. To trzecie najszybsze tempo wzrostu w XXI wieku po latach 2007, 2006 i 2004. Wpływ na dobrą koniunkturę miały wyższe wydatki Polaków, dobre nastroje gospodarcze u największych partnerów handlowych Polski oraz rozkręcające się inwestycje.

Widać już jednak pierwsze zwiastuny spowolnienia: wskaźnik koniunktury gospodarczej ESI dla wszystkich 28 krajów Wspólnoty spadł w marcu do poziomu 5,0 i obniża się z miesiąca na miesiąc od czerwca ubiegłego roku, gdy wynosił 11,8. W Polsce na najniższym poziomie był w styczniu br., gdy spadł do 3,0. W kolejnych dwóch miesiącach lekko wzrósł (4,4 w lutym i 4,8 w marcu), ale i tak daleko mu do poziomu z lipca ubiegłego roku, gdy przekraczał 9. Wyraźne spadki widać także w Niemczech, które są największym partnerem handlowym Polski.

– Państwo musi się przygotowywać na spadek i na koniec prosperity dlatego, że taka jest właśnie rola państwa, regulatora, tego, który przewiduje przyszłość, może nie na kolejne 20 lat, ale jednak patrzy do przodu. W związku z tym państwo musi w taki sposób kroić swoje prawa wewnętrzne rządzące społeczeństwem i gospodarką, by przejść przez kryzys suchą nogą – zaznacza Wojciech Warski.

Jak podkreśla, na wzrost lub spadek PKB wpływ ma nie tylko otoczenie makroekonomiczne, lecz także decyzje polityków. Z wydatkami, do których zobowiązał się obecny rząd, będą musiały się uporać także kolejne władze, nawet jeśli dojdzie do zmiany na szczycie. Ponad 20 mld zł na już obowiązujący program Rodzina 500 plus i kolejne przeszło 40 mld  zł na tzw. piątkę Kaczyńskiego zwiększają deficyt budżetowy o niemal 70 mld zł. O ile w czasach korzystnej koniunktury i częściowo dzięki uszczelnieniu systemu podatkowego dotychczasowe finansowanie było możliwe, o tyle w gorszych warunkach makroekonomicznych deficyt będzie się pogłębiał. Tymczasem już po dwóch pierwszych miesiącach roku deficyt wynosi 800 mln zł. Przed rokiem było to 4,5 mld zł nadwyżki.

– Na wzrost PKB mają bardzo istotny wpływ czynniki niemierzalne, coś, co się nazywa klimatem politycznym. Kiedy „wieje optymizmem”, zachęca to do inwestycji i rozwoju PKB, kiedy natomiast jest przeciwnie, to wszyscy raczej zwijają żagle, szczególnie ci, którzy są bardzo podatni na działanie państwa w gospodarce – wyjaśnia wiceprezes BCC. – Wzrost PKB w dużej mierze zależy również od regulacji, jakie narzuci się na rynek pracy, rynek finansów i klimat społeczny. Bez spokoju społecznego nie może być znaczącego wzrostu PKB.

Ręczne sterowanie budżetem państwa, czyli zwiększanie wydatków sztywnych, takich jak stałe świadczenia społeczne, zwiększa dochody obywateli, ale jednocześnie może prowadzić do niepokojów społecznych ze strony pominiętych w redystrybucji dóbr grup.

Podczas kryzysu z końca ubiegłej dekady Polska była jedynym krajem Europy, który nie odnotował spadku PKB, z kolei obecnie tempo rozwoju polskiej gospodarki należy do najszybszych na kontynencie. W IV kwartale 2018 roku szybciej od naszego kraju rozwijały się tylko Łotwa i Węgry. Polska może się też pochwalić jednym z najniższych poziomów bezrobocia. Jednak dane o PKB wyglądają tak dobrze tylko w ujęciu rocznym. Natomiast jeśli przyjrzeć się danym kwartał do kwartału, to widać, że Polska znalazła się za połową stawki – dopiero na 15. miejscu. Natomiast pod względem tempa zmian zatrudnienia zajęliśmy ostatnie miejsce ze spadkiem o 1,2 proc.

– Nie uważam, że Polska jest jakimś ewenementem w Europie. Jest raczej beneficjentem tego, co się dzieje za naszymi granicami, światowej koniunktury, która była przede wszystkim pewnym odreagowaniem i odbiciem po kryzysie – przypomina Wojciech Warski. – Startując z dosyć niskiej bazy, odbiliśmy bardziej niż inni, m.in. również dlatego, że Polska przez ostatni kryzys finansowy i gospodarczy została przeprowadzona praktycznie suchą nogą. Z tego powodu to odbicie było możliwe i było ono znaczące.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Samorządowy Kongres Finansowy

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

Tylko co czwarta firma planuje inwestycje zagraniczne. Ich zapał osłabia niestabilna sytuacja geopolityczna

Wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych polskich firm w 2022 roku wyniosła 28 mld euro, co stanowiło zaledwie 5 proc. krajowego PKB, podczas gdy średnia w krajach UE to aż 88 proc. PKB. To pokazuje, że rodzime przedsiębiorstwa do tej pory stosunkowo niewiele inwestowały za granicą, głównie na rynkach Unii Europejskiej i w Stanach Zjednoczonych. Barierą wciąż pozostaje dla nich m.in. brak elastycznego finansowania i wiedzy na temat korzyści, jakie może zapewnić firmie ekspansja zagraniczna. Zapał potencjalnych inwestorów osłabia też niepewna sytuacja geopolityczna. W efekcie tylko co czwarte przedsiębiorstwo rozważa obecnie zainwestowanie na międzynarodowym rynku, co jest wynikiem dużo niższym od globalnej średniej – wynika z badania przeprowadzonego przez PFR TFI.

Ochrona środowiska

Koniec „malowania trawy na zielono”. W komunikacji firm nie będzie miejsca na greenwashing [DEPESZA]

„Malowanie trawy na zielono” – to stare określenie dobrze pasuje do zjawiska greenwashingu, czyli takiej komunikacji marketingowej przedsiębiorstwa, która bazuje na nieprawdziwych lub zmanipulowanych deklaracjach związanych ze zgodnością prowadzonej działalności z zasadami ochrony środowiska. To nieuczciwe wobec klientów i partnerów biznesowych, a niedługo także niezgodne z prawem – podkreślili eksperci podczas panelu „Greenwashing”, jaki odbył się podczas 16. Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

IT i technologie

Mobilne USG umożliwia dokładniejszą diagnostykę na miejscu wypadku. Z tym sprzętem jeździ coraz więcej karetek w Polsce

Badanie ultrasonograficzne jest podstawą diagnostyki w medycynie, a aparat USG znajduje się już na wyposażeniu każdego szpitala. Dzięki rozwojowi technologii urządzenia te doczekały się także mobilnej wersji, która jest łatwa w transporcie, a jednocześnie zachowuje wysokiej jakości obraz. Ten sprzęt jest coraz częściej wyposażeniem karetek ratunkowych. – W ramach umowy z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy Philips dostarczył 155 takich mobilnych ultrasonografów do 90 stacji ratownictwa w całej Polsce – mówi Michał Szczechula z Philips. Teraz ratownicy szkolą się z ich obsługi.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.