Newsy

W całym 2017 roku wzrost gospodarczy powinien utrzymać się na poziomie powyżej 4 proc. Przyczyni się do tego mocna konsumpcja i rosnące tempo inwestycji

2017-09-14  |  06:40

Tegoroczna dynamika wzrostu gospodarczego także wyraźnie przekroczy 4 proc.  uważa ekonomistka PKO Banku Polskiego. Zdaniem Marty Petki-Zagajewskiej wszystko dzięki mocnej konsumpcji i wzrostowi inwestycji. Agencja ratingowa Moody’s ostatnio zdecydowanie podniosła prognozę wzrostu gospodarczego Polski na 2017 rok z 3,2 proc. do 4,3 proc. 

– Potwierdziło się, że cały czas główną maszyną napędową polskiej gospodarki pozostaje konsumpcja prywatna, ona nie tylko utrzymała bardzo silne tempo wzrostu z I kwartału, ale wręcz przyspieszyła, osiągając prawie 5 proc. rok do roku i odpowiadała za zdecydowaną większość wzrostu gospodarczego – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Marta Petka-Zagajewska, ekonomistka PKO Banku Polskiego. – Czynnikiem, na który chyba najmocniej wszyscy patrzymy, są inwestycje, czyli nasza pięta achillesowa z zeszłego roku. W danych za I i II kwartał widać, że powoli idzie ku coraz lepszym wynikom.

W II kwartale 2017 roku polska gospodarka urosła o 3,9 proc. po jeszcze wyższym, 4-proc. wzroście w pierwszych trzech miesiącach roku. Wciąż najważniejszym czynnikiem napędzającym wzrost gospodarczy była konsumpcja prywatna: w II kwartale br. spożycie w sektorze gospodarstw domowych rosło o 4,9 proc., szybciej niż kwartał wcześniej (4,7 proc.). Wpływ eksportu netto na tempo PKB, czyli różnicy między eksportem a importem, był ujemny (-1,5 proc.), natomiast zanotowano lekki wzrost nakładów brutto na środki trwałe, czyli inwestycji, zwiększyły się one o 0,8 proc. To pierwszy dodatni wynik od IV kw. 2015 roku.

– O ile w I kwartale mogliśmy powiedzieć, że inwestycje już nie umniejszają wzrostu, o tyle w II kwartale minimalnie, ale jednak do tego wzrostu się dołożyło się to, że pierwszy raz od pięciu kwartałów dynamika inwestycji była dodatnia – komentuje Marta Petka-Zagajewska. – Ona trochę rozczarowała, bo zakładaliśmy, że będzie silniejsza, niemniej najważniejsze jest to, że dane za II kwartał i powrót inwestycji do wzrostu potwierdzają oczekiwania, że z każdym kolejnym kwartałem ten komponent wzrostu gospodarczego będzie coraz silniejszy i będzie coraz istotniej wspierał ostateczne wyniki gospodarki.

Szybsze od przewidywanego wcześniej tempo rozwoju polskiej gospodarki dostrzegają także analitycy zagraniczni. Agencja Moody’s, ta sama, która w styczniu 2016 roku niespodziewanie, bo przy pozytywnej perspektywie, obniżyła rating Polski (nawiasem mówiąc, wciąż go jeszcze nie podniosła z tamtego poziomu, choć kilka miesięcy temu poprawiła się perspektywa z negatywnej do stabilnej), znacząco podwyższyła prognozę wzrostu PKB Polski – z 3,2 proc. do 4,3 proc. Według ekonomistki PKO BP to całkiem uzasadniony krok.

– Możemy liczyć na to, że w drugiej połowie roku tempo wzrostu gospodarczego będzie się utrzymywało wyraźnie powyżej 4 proc., a to znaczy, że w horyzoncie całego roku ten wynik z czwórką z przodu jest jak najbardziej bazowym scenariuszem – ocenia. – W horyzoncie całego roku ten wynik, który widzimy po czwórce, to jeszcze nie będą duże wartości, natomiast wydaje mi się, że III lub IV kwartał to mogą być wartości 4,4 lub 4,5, ale w każdym razie bieżące miesięczne dane, które poznaliśmy już za lipiec, dane, które będziemy poznawali w horyzoncie najbliższych kilku tygodni za sierpień, naszym zdaniem będą potwierdzały, że ten scenariusz wyraźnie ponad 4 proc. wzrostu gospodarczego w trakcie drugiej połowy roku jest bardzo prawdopodobny.

Stanie się tak pomimo powolnego wygasania wzrostu konsumpcji, stymulowanego przez program Rodzina 500+, który działa już od ponad roku, więc jego efekt w skali rocznej zaczyna się niwelować. Jednak wzrost płac i cen powinien w dalszym ciągu zapewniać solidną konsumpcję krajową. Inwestycje na razie ruszają w sektorze publicznym, można się jednak spodziewać, że także przedsiębiorstwa prywatne powrócą do inwestowania w kolejnych kwartałach.

– Mamy cały szereg wskaźników, które możemy traktować jako wskaźniki wyprzedzające, które zapowiadają, że inwestycje prywatne też są na ścieżce do coraz szybszego wzrostu. Jeżeli będziemy patrzeć na nastroje firm, na wartość kosztorysową inwestycji, czyli to, co firmy same deklarują odnośnie do swoich planów budżetowych, nakładów inwestycyjnych czy na przykład kondycja branży leasingowej, która jest bardzo dobrym papierkiem lakmusowym dla nastrojów inwestycyjnych mniejszych i średnich firm, to te wszystkie wskaźniki pokazują tylko jeden kolor: zielone światło – informuje Marta Petka-Zagajewska. – To oznacza, że aktywność inwestycyjna sektora przedsiębiorstw w krótkim horyzoncie zacznie podążać za coraz wyższą aktywnością inwestycyjną sektora samorządowego.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Kongres Profesjonalistów Public Relations

Prawo

Trwają dyskusje nad kształtem unijnego budżetu na lata 2028–2034. Mogą być rozbieżności w kwestii Funduszu Spójności czy dopłat dla rolników

Trwają prace nad wieloletnimi unijnymi ramami finansowymi (WRF), które określą priorytety wydatków UE na lata 2028–2034. W maju Parlament Europejski przegłosował rezolucję w sprawie swojego stanowiska w tej sprawie. Postulaty europarlamentarzystów mają zostać uwzględnione we wniosku Komisji Europejskiej w sprawie WRF, który zostanie opublikowany w lipcu 2025 roku. Wciąż jednak nie ma zgody miedzy państwami członkowskimi, m.in. w zakresie Funduszu Spójności czy budżetu na rolnictwo.

Konsument

35 proc. gospodarstw domowych nie stać na zakup mieszkania nawet na kredyt. Pomóc może wsparcie budownictwa społecznego i uwolnienie gruntów pod zabudowę

W Polsce co roku oddaje się do użytku ok. 200 tys. mieszkań, co oznacza, że w ciągu dekady teoretycznie potrzeby mieszkaniowe społeczeństwa mogłyby zostać zaspokojone. Jednak większość lokali budują deweloperzy na sprzedaż, a 35 proc. gospodarstw domowych nie stać na zakup nawet za pomocą kredytu. Jednocześnie ta grupa zarabia za dużo, by korzystać z mieszkania socjalnego i komunalnego. Zdaniem prof. Bartłomieja Marony z UEK zmniejszeniu skali problemu zaradzić może wyłącznie większa skala budownictwa społecznego zamiast wspierania kolejnymi programami zaciągania kredytów.

Problemy społeczne

Hejt w sieci dotyka coraz więcej dzieci w wieku szkolnym. Rzadko mówią o tym dorosłym

Coraz większa grupa dzieci zaczyna korzystać z internetu już w wieku siedmiu–ośmiu​ lat – wynika z raportu NASK „Nastolatki 3.0”. Wtedy też stykają się po raz pierwszy z hejtem, którego jest coraz więcej w mediach społecznościowych. Według raportu NASK ponad 2/3 młodych internautów uważa, że mowa nienawiści jest największym problemem w sieci. Co więcej, dzieci rzadko mówią o takich incydentach dorosłym, dlatego tym istotniejsze są narzędzia technologiczne służące ochronie najmłodszych.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.