Newsy

W ciągu dekady może upaść nawet połowa prywatnych uczelni w Polsce. Ratunkiem mogą być zagraniczni studenci

2017-10-17  |  06:50

W ciągu najbliższych 5-10 lat nawet połowa prywatnych szkół wyższych może zostać zamknięta z powodu braku studentów – przekonuje dr Pradeep Kumar, założyciel Indo European Education Foundation. Ratunkiem dla uczelni mogą być studenci zagraniczni, którzy coraz chętniej uczą się w Polsce. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w ubiegłym roku akademickim studiowało w kraju blisko 66 tys. cudzoziemców. Polskę coraz częściej wybierają studenci z Indii.

Najnowsze szacunki Fundacji Edukacyjnej „Perspektywy” wskazują, że wskaźnik umiędzynarodowienia polskich uczelni wynosi 5,15 proc. W kraju studiuje ponad 65 tys. obcokrajowców, najwięcej z Ukrainy (ok. 35 tys.) oraz Białorusi (5 tys.). Trzecią największą grupą są Hindusi.

– Liczba studentów z Indii w Polsce rośnie. Według oficjalnych statystyk dziś jest ich ok. 3 tysięcy, ale nieoficjalnie, na podstawie danych z tego i poprzedniego semestru, możemy mówić o 4,5 tys. Ta liczba radykalnie się zwiększa. Możemy śmiało prognozować, że w ciągu kilku lat przekroczy 5 tys., a za pewien czas może się podwoić i sięgnąć 10 tys. – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes dr Pradeep Kumar, założyciel Indo European Education Foundation.

Jak przekonuje Kumar, polskim uczelniom brakuje jednak pomysłu, jak przyciągnąć międzynarodowych studentów.

– W Polsce wystarczy wysłać wniosek, zapłacić czesne, aby zostać przyjętym. Nie wiadomo przecież, czy ten student naprawdę przyjedzie. Brakuje procesu selekcji, a to wpływa na jakość edukacji. Angażuje uczelnię, ale nie studenta. Być może to po prostu imigranci, którzy nigdy nie pojawią się na zajęciach. To wpływa na liczbę studentów i drenuje uniwersytety – tłumaczy Kumar.

Polskim uczelniom pomaga w tym Fundacja Indo-European Education Foundation, która rekrutuje studentów z regionu indyjskiego, przeprowadza selekcję (m.in. sprawdza poziom wiedzy i znajomość języka angielskiego) oraz weryfikuje status materialny przyszłych studentów.

To o tyle istotne, że jak podaje Kumar, w ciągu najbliższych lat wyższą edukację może rozpocząć nawet 14 mln młodzieży z Indii. Część z nich wybierze zagraniczne uczelnie, bo ze względu na koszty, nie wszystkich będzie stać, by zapewnić dzieciom edukację w kraju.

– Uniwersytety państwowe pobierają 15–20 tysięcy euro opłaty rocznej. Nawet jeśli ktoś zarabia 15 tys. dolarów rocznie, nie jest w stanie zapewnić swojemu dziecku dobrej edukacji w Indiach. Takie osoby  szukają więc możliwości uzyskania wyższego wykształcenia zagranicą. A Polska proponuje to za 15 tys. nie za jeden rok, ale za cały trzyletni program bez żadnych dodatkowych kosztów – mówi Kumar.

Jego zdaniem Polska jest dla nich jednym z bardziej atrakcyjnych kierunków. Na te Europy oferuje studia w stosunkowo niskiej cenie, znacznie niższej niż na Zachodzie.

– Opłaty za studia w Wielkiej Brytanii czy USA to ok. 15 tys. funtów albo dolarów. W Polsce studenci płacą 2–5 tysięcy euro. Takie porównanie kosztów sprawia, że wielu studentów wybiera Europę. Polska dodatkowo ma wyjątkową ofertę uzyskania dyplomu dobrze znanej uczelni, który będzie uznawany we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Studenci rozumieją więc, że Polska to nie tylko atrakcja turystyczna, lecz także kusząca alternatywa edukacyjna w rozsądnej cenie – tłumaczy Kumar.

Studenci z Indii najchętniej wybierają kierunki techniczne: motoryzację, elektronikę, energetykę, czy nanotechnologię oraz kursy MBA (Master of Business), które kształcą menadżerów. Coraz częściej studiują też medycynę, zwłaszcza że Indie zmieniły prawo dotyczące absolwentów tego kierunku. Każdy student, który wybierze uczelnie uznawaną przez indyjskie władze medyczne (m.in. uniwersytety w Warszawie i Gdańsku), może praktykować w Indiach po powrocie do kraju.

– To kolejny obszar, w którym widzimy wzrost zainteresowania. W następnych latach możemy spodziewać się wielu kolejnych studentów. To duża szansa, ponieważ może pociągnąć za sobą również napływ kapitału. Zyskają również na tym polskie uniwersytety medyczne. Zarobią na takim kandydacie prawie 50 tysięcy złotych rocznie. Studenci przyjeżdżający tutaj przyciągają za sobą kapitał i wspierają rozwój gospodarczy w krajach docelowych – wymienia dr Pradeep Kumar.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Konkurs Polskie Branży PR

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Prawo

Przedsiębiorcy czekają na doprecyzowanie przepisów dotyczących Małego ZUS-u Plus. W sądach toczy się ponad 600 spraw z ZUS-em

Oddziały Biura Rzecznika MŚP prowadzą już ponad 600 spraw dotyczących Małego ZUS-u Plus. Przedmiotem sporu z ZUS-em jest interpretacja, jak długo – dwa czy trzy lata – powinna trwać przerwa, po upływie której przedsiębiorca może ponownie skorzystać z niższych składek. Pod koniec czerwca Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim wydał pierwszy wyrok, w którym podzielił korzystną dla przedsiębiorców argumentację Rzecznika MŚP. – Nie stanowi on jeszcze o linii interpretacyjnej. Czekamy na wejście w życie ustawy deregulacyjnej, która ułatwi od stycznia przedsiębiorcom przechodzenie na Mały ZUS Plus – mówi Agnieszka Majewska, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców.

Problemy społeczne

Awaria CrowdStrike’a miała podobne skutki jak potencjalny cyberatak. Uzależnienie od technologii to ryzyko wyłączenia całych gałęzi gospodarki

Ogromna awaria systemu Windows, wywołanego błędem w aktualizacji oprogramowania CrowdStrike, doprowadziła do globalnego paraliżu. Przestały działać systemy istotne z perspektywy codziennego życia milionów ludzi. Tylko w piątek odwołano kilka tysięcy lotów na całym świecie,  a w części regionów w USA nie działał numer alarmowy. – To pokazuje, że im bardziej jesteśmy uzależnieni od technologii, tym łatwiej wykluczyć wręcz całe gałęzie gospodarki, a podobne skutki mógłby mieć cyberatak – ocenia Krzysztof Izdebski z Fundacji im. Stefana Batorego. Jego zdaniem tego typu incydenty są nie do uniknięcia i trzeba się na nie lepiej przygotować.

Ochrona środowiska

Nowelizacja przepisów ma przyspieszyć rozwój farm wiatrowych. Do 2040 roku Polska może mieć zainstalowane w nich ponad 40 GW mocy

Jeszcze w tym kwartale ma zostać przyjęty przez rząd projekt zmian w ustawie o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Nowelizacja zmniejsza minimalną odległość turbin wiatrowych od zabudowań do 500 m. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej ocenia, że zmiana odległości zwiększy potencjał energetyki wiatrowej do 2040 roku nawet dwukrotnie, do poziomu 41,1 GW. – Branża czeka też na przyspieszenie procedur, przede wszystkim procedury środowiskowej i całego procesu zmiany przeznaczenia gruntów – mówi Anna Kosińska, członkini zarządu Res Global Investment.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.