Newsy

Polacy stawiają na gotowe dania. Sięga po nie 85 proc. konsumentów, a rynek jest wart ponad 1 mld zł

2019-07-11  |  06:15
Mówi:Toshiro Tsuboi, prezes zarządu Ajinomoto Poland

Sergiusz Matusiak, wiceprezes zarządu Ajinomoto Poland

  • MP4
  • Coraz szybsze tempo życia przekłada się na szybki rozwój rynku dań gotowych. Według Kantar Millward Brown po dania instant w kubeczkach sięga niemal 85 proc. Polaków, a cały rynek jest wart ponad 1 mld zł i rośnie w tempie blisko 7-proc. rocznie. Polacy coraz chętniej włączają do menu także te smaki, które poznają w trakcie podróży, stąd rosnący udział dań orientalnych, np. kuchni azjatyckiej. Producenci dostosowują swoją ofertę także do potrzeb wegan i wegetarian.

    – W Polsce wartość rynku dań gotowych wynosi ponad 1 mld zł rocznie. W ostatnim czasie notujemy około 5-proc. wzrost w skali roku. Jest to więc dla nas atrakcyjny rynek, nie tylko jeśli chodzi o zupy błyskawiczne i dania z makaronem, lecz także wyroby wegetariańskie i wegańskie czy makaron ryżowy. Dostrzegamy w Polsce duże możliwości rozwoju – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Toshiro Tsuboi, prezes zarządu Ajinomoto Poland.

    Zwyczaje żywieniowe Polaków zmieniają się na przestrzeni ostatnich lat. Tempo życia jest coraz szybsze, a co za tym idzie – nie każdy jest w stanie wygospodarować codziennie czas na przygotowanie domowego posiłku. Stąd coraz większa popularność gotowych posiłków. Jeszcze w 2012 roku wartość kategorii dań instant wynosiła ok. 924 mln zł. Natomiast według Economist Intelligence Unit w 2018 roku sięgnęła już 1,53 mld zł, a prognozy zakładają, że w kolejnych latach będzie rosnąć z 7–8-proc. dynamiką. Według badań Kantar Millward Brown po dania instant w kubeczkach sięga niemal 85 proc. Polaków.

    – Rynek produktów gotowych rośnie. Nasza kategoria produktów – makaronów i dań smażonych – jest warta ponad 400 mln zł i rośnie o kilka procent rok do roku. Wśród trendów zauważamy wzrost sprzedaży produktów orientalnych. Tradycyjne polskie smaki, typu kurczak czy zupa pomidorowa, są dalej ważne i stanowią zdecydowaną większość sprzedawanych produktów, ale tempo wzrostu marek orientalnych jest znacznie większe, na poziomie ok. 20 proc. w ciągu ostatnich trzech lat versus kilka procent w markach tradycyjnych – mówi Sergiusz Matusiak, wiceprezes zarządu Ajinomoto Poland.

    Badania konsumenckie potwierdzają zmieniające się preferencje smakowe Polaków. Coraz większą popularnością cieszą się smaki orientalne. Według badań Nielsena z września 2018 roku ich udział w rynku rośnie, zarówno wartościowo, jak i ilościowo. Udział ilościowy produktów orientalnych wzrósł do 42 proc., a udział wartościowy – do 37 proc. 

    – Polacy znają kuchnię azjatycką od wielu lat, natomiast ostatnio ich świadomość zdecydowanie rośnie. Na początku naszej działalności 20 lat temu produkty azjatyckie sprzedawały się na poziomie kilkuset milionów złotych, w tej chwili rynek jest wart 1,5 mld zł. Ludzie coraz więcej podróżują po Azji, lubią i cenią kuchnię azjatycką – najbardziej japońską, która jest synonimem jakości i zdrowia. My z kolei staramy się w Polsce poprzez nasze produkty promować kuchnię azjatycką i japońską, a jednocześnie oferować produkty wygodne i łatwe w przygotowaniu – mówi Sergiusz Matusiak.

    W 2017 roku 43 proc. ankietowanych Polaków odwiedzało restauracje oferujące kuchnię chińską bądź wietnamską (wobec 15 proc. w 2015 roku), a 25 proc. – restaurację japońską (wobec 9 proc. jeszcze dwa lata wcześniej). W Warszawie liczba restauracji oferujących sushi i dania kuchni japońskiej rośnie w tempie ok. 5 proc. rok do roku. Wiceprezes Ajinomoto Poland podkreśla, że ten trend przekłada się również na rynek dań gotowych.

    – Perspektywy rozwoju rynku są dobre, widzimy rosnącą popularność kuchni orientalnej, a jednocześnie produktów wygodnych i łatwych w przygotowaniu. Ważne, żeby oferta była coraz szersza, żeby to nie były ciągle te same smaki, tylko wybór był coraz bogatszy – mówi Sergiusz Matusiak.

    Jak podkreśla, na przestrzeni ostatnich 20 lat na rynku dań gotowych udział marek własnych spadł o kilkanaście procent. Z drugiej strony rośnie udział marek producenckich.

    – Jest to istotne o tyle, że przestajemy się powoli koncentrować na cenie. W walce na ceny często zapominamy o jakości i odbija się to niekorzystnie na konsumentach. Firmy inwestują w R&D, działy badawcze, skupiają się na jakości, bo jeżeli jest to produkt markowy, to jego jakość wpływa na reputację firmy. Dlatego cieszy nas to, że Polacy zwracają coraz większą uwagę na jakość produktów, a nie tylko na cenę – mówi Sergiusz Matusiak.

    Ajinomoto – z ofertą japońskich zup i dań z makaronem pod marką OYAKATA – zamierza wprowadzić na polski rynek kolejne produkty gotowe inspirowane kuchnią japońską. W tym roku planuje import oryginalnych tajskich zup pod marką YumYum w trzech najbardziej popularnych smakach.

     Chcielibyśmy wypuścić na rynek wyroby odżywcze typu instant, zarówno wyroby z makaronem, jak i produkty dla wegetarian i wegan. Planujemy też inwestycje w działania marketingowe. Nie chcemy się ograniczać wyłącznie do działalności w mediach społecznościowych, takich jak Instagram czy Facebook, ale także wdrożyć kampanię telewizyjną w innych środkach masowego przekazu – mówi Toshiro Tsuboi.

    Firma jest obecna na polskim rynku od 20 lat. Należący do niej zakład produkcyjny w Małkini w tym czasie dwukrotnie zwiększył zatrudnienie i wydajność produkcji, a obecnie pracuje w nim ponad 300 osób. W 2016 roku firma uruchomiła w nim nowoczesną, zaprojektowaną w Japonii linię do produkcji zup instant z makaronem w kubkach.

    – Dwadzieścia lat temu podjęliśmy decyzję o wkroczeniu na polski rynek, ponieważ jest to drugi pod względem wielkości w Unii Europejskiej rynek dań błyskawicznych z makaronem. Pierwszym powodem były więc duże możliwości rynkowe, jakie dostrzegliśmy w Polsce. Drugim powodem były głębokie, bardzo bliskie i ugruntowane relacje pomiędzy Polską a Japonią – mówi prezes zarządu Ajinomoto Poland.

    W tym roku planowane są inwestycje związane z rozbudową powierzchni magazynowej o dodatkowe 33 miejsca paletowe oraz zaplecza socjalnego dla pracowników.

    – Kolejnym kierunkiem działań jest uruchomienie wewnętrznej produkcji przypraw płynnych. Obecnie przyprawy wykorzystywane w naszych produktach pochodzą od dostawców zewnętrznych. W niedalekiej przyszłości planujemy uruchomienie własnej produkcji – mówi Toshiro Tsuboi.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Konkurs Polskie Branży PR

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Ochrona środowiska

    Zmiany w ustawie wiatrakowej przełożą się na dodatkowe wpływy do budżetów gmin. Do 2030 roku sięgnąć mogą one 935 mln zł

    Nowelizacja ustawy wiatrakowej, a szczególnie zmniejszenie wymaganej odległości farm od zabudowań, może zwiększyć potencjał polskiej energetyki wiatrowej do 2040 roku nawet dwukrotnie. Przychody z podatków od takich instalacji mogą wynieść w każdej z gmin nawet kilka milionów złotych rocznie. Na turbinach wiatrowych w gminie zyskają również sami mieszkańcy, ponieważ 10 proc. łącznej mocy zainstalowanej będzie możliwe do objęcia przez mieszkańców na zasadzie tzw. wirtualnego prosumenta. – Wokół energetyki wiatrowej krąży jednak wiele mitów. Konieczna jest edukacja społeczeństwa – podkreśla Anna Kosińska z Res Global Investment.

    Problemy społeczne

    Ukraińscy uchodźcy w Polsce mają coraz lepszy dostęp do opieki zdrowotnej. Większość z nich zgłasza się do lekarza z chorobami ostrymi

    Uchodźcy z Ukrainy, którzy przebywają w Polsce, mają coraz lepszy dostęp do polskiego systemu opieki zdrowotnej i coraz lepiej rozumieją, jak się w nim poruszać. Większość z nich zgłasza się do lekarza z chorobami ostrymi, blisko co piąty korzysta z usług stomatologicznych, a wśród dzieci obserwowany jest wzrost poziomu wyszczepienia. Statystyki zebrane przez GUS i Światową Organizację Zdrowia pokazują też, że wyzwania, z którymi wciąż się mierzą – jak długie kolejki do specjalistów, duże koszty konsultacji i leczenia czy wysokie ceny leków – pokrywają się z tymi, z którymi boryka się również polskie społeczeństwo.

    Ochrona środowiska

    Średnie i małe firmy mogą mieć problem z gromadzeniem danych do raportów zrównoważonego rozwoju. Bez nich grozi im utrata partnerów biznesowych

    Duże podmioty już w 2025 roku będą musiały opublikować swoje raporty zrównoważonego rozwoju w zgodzie z wymogami unijnej dyrektywy CSDR. To pociągnie za sobą zmiany w całym łańcuchu wartości i wpłynie również na MŚP. Ich więksi partnerzy biznesowi zaczną bowiem wymagać od nich dostarczania określonych danych – dotyczących m.in. ich emisji gazów cieplarnianych i wpływu na środowisko – aby móc je uwzględnić w swoich sprawozdaniach. – Mniejsze firmy, które są partnerami czy podwykonawcami dużych koncernów, będą musiały ten wymóg spełnić – podkreśla Dariusz Brzeziński z Meritoros. Jego zdaniem w praktyce mogą jednak mieć z tym duży problem.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.