Newsy

Litwa płaci za konflikt z Pekinem. Ekspert: Trudno określić, jaki stosunek do Chin ma polski rząd

2021-12-20  |  06:20
Wszystkie newsy

W ostatnich tygodniach Chiny obniżyły rangę stosunków dyplomatycznych z Litwą, wstrzymały wydawanie wiz dla jej obywateli i sięgnęły po sankcje gospodarcze, całkowicie blokując import z nadbałtyckiego kraju. To odwet za to, że – mimo protestów Pekinu – litewski rząd zgodził się na otwarcie Tajwańskiego Biura Przedstawicielskiego w Wilnie. – Litwa jest po prostu przedmiotem w rozgrywkach. Mamy najzwyczajniej w świecie do czynienia z prowokacją, która ma za zadanie zwrócić uwagę Stanów Zjednoczonych – ocenia Leszek Ślazyk, ekspert ds. Chin z Contemporary China Studies Institute. Jak podkreśla, Polska stoi w tym konflikcie po stronie Chin, ale jednocześnie w sferze gospodarczej podejmuje działania, które są sprzeczne z deklaracjami o chęci utrzymywania poprawnych stosunków z Pekinem.

Litwa jest po prostu przedmiotem w rozgrywkach. Myślę, że władze Litwy wyciągnęły zbyt daleko idące wnioski z jakichś rozmów kuluarowych, prowadzonych z dala od mikrofonów i kamer. To jest małe państwo, które nie ma właściwie żadnych relacji handlowych z Chinami. Od początku istnienia niepodległej Litwy Chiny zainwestowały tam tylko 3 mln euro, więc to jest państwo, które nie ma dla nich żadnego istotnego znaczenia. Natomiast jest świetnym przykładem tego, co może stać się z innymi państwami, które postanowią w ten sam sposób podchodzić do kwestii bardzo drażliwych dla Chin – mówi Leszek Ślazyk.

Konflikt chińsko-litewski zaostrza się od momentu, kiedy 18 listopada br. w Wilnie zostało otwarte Tajwańskie Biuro Przedstawicielskie. Pekin zdenerwowało nie tyle samo powstanie nieoficjalnej placówki dyplomatycznej, co użycie w jej nazwie słowa „Tajwan” zamiast chińskiego odpowiednika „Tajpej”. Władze Chińskiej Republiki Ludowej uważają, że podważa to ich suwerenność i stanowi ingerencję w sprawy wewnętrzne. Tajwan od lat jest bowiem uważany przez Chiny za zbuntowaną prowincję i część swojego terytorium, a Pekin dąży do przejęcia kontroli nad wyspą zgodnie z tzw. polityką jednych Chin. Jest to zasada obowiązująca w polityce wewnętrznej i międzynarodowej, zakładająca istnienie tylko jednego państwa, na które składają się Chiny kontynentalne, Hongkong, Makau oraz właśnie Tajwan.

– Litwa już pod koniec sierpnia zaczęła informować, że chce nawiązać bliższe stosunki dyplomatyczne z Tajwanem. To oczywiście wywołało natychmiastową reakcję Pekinu. Już od końca lat 70. wiadomo, że jeżeli chce się wyprowadzić z równowagi dyplomację chińską – to należy mówić o tym, że Tajwan jest niepodległym państwem. I dokładnie to zrobiła Litwa – mówi ekspert Contemporary China Studies Institute. – Zgodnie z polityką jednych Chin Tajwan jest traktowany jako zbuntowana prowincja. To jest jeden z priorytetów, jeden z takich punktów na chińskim organizmie, którego wystarczy dotknąć, żeby wywołać reakcję na pograniczu furii. To jest sprawdzone już od lat i zawsze tak działa.

Na przestrzeni ostatnich tygodni Chiny w odwecie obniżyły już rangę stosunków dyplomatycznych z Litwą do poziomu charge d’affaires oraz wstrzymały wydawanie wiz dla obywateli Litwy. W ubiegłym tygodniu Pekin sięgnął też po sankcje gospodarcze usunął Litwę z listy państw pochodzenia towarów w rejestrze celnym, co niemal całkowicie zablokowało import z nadbałtyckiego kraju.

– Chiny przystąpiły do tych metod działania, których nauczyły się od Stanów Zjednoczonych z czasów Trumpa, czyli objęły Litwę wszelkiego rodzaju embargami, zawieszono wydawanie wiz obywatelom litewskim, zawieszono współpracę z litewskimi firmami. Niedawno wprowadzono memorandum skierowane do firm zagranicznych czy tzw. kooperacji wielonarodowej mówiące o tym, że zakazuje się stosowania w szeroko rozumianej produkcji jakichkolwiek materiałów, surowców i komponentów pochodzących z Litwy. Natomiast Litwa w konsekwencji wycofała cały swój korpus dyplomatyczny z Chin – mówi Leszek Ślazyk.

Jak ocenia, cała sytuacja jest po prostu prowokacją, która ma na celu zwrócenie uwagi Stanów Zjednoczonych, ale potencjalnie może się okazać bardzo szkodliwa dla litewskiego bezpieczeństwa.


– Litwa zrobiła to na zewnętrzne polecenie, ponieważ oni nie mają w tym absolutnie żadnego interesu prócz tego, żeby ewentualnie zyskać życzliwość Stanów Zjednoczonych. Jednak to, jakiego rodzaju jest to życzliwość, możemy zauważyć na przykładzie sytuacji Ukrainy. Wiele lat temu, kiedy Ukraina zyskała niepodległość i na jej terenie pozostał radziecki arsenał atomowy – zwrócono go Rosji w zamian za amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa, które – jak wiemy już od kilku lat – są funta kłaków warte. I to samo będzie mieć miejsce, gdyby Rosja zagroziła Litwie – tutaj też skończy się na deklaracjach i ewentualnych pohukiwaniach, ale nie będzie żadnej realnej działalności. Z kolei Chiny nie będą mieć żadnego interesu w tym, żeby powiedzieć dobre słowo w kierunku Litwy w tym kontekście rosyjsko-litewskim. Wręcz odwrotnie, po prostu będą miały to w nosie – mówi ekspert.

Poza Litwą stosunki dyplomatyczne z Tajwanem łączy w tej chwili raptem kilkanaście państw świata. Wiele krajów, w tym Polska, utrzymuje tam jednak swoje placówki, określano jako biura handlowe. Na tej zasadzie funkcjonuje także przedstawicielstwo Unii Europejskiej.

– Minister Rau podczas swojej wrześniowej wizyty w Wilnie powiedział wprost, że Polska stoi na stanowisku Pekinu, popiera tę opcję polityki jednych Chin i uznaje Tajwan za prowincję Chińskiej Republiki Ludowej – mówi Leszek Ślazyk.

Ekspert zauważa jednak, że w obszarze gospodarczym część podejmowanych przez Polskę działań jest sprzeczna z deklaracjami, które mają na celu utrzymanie poprawnych stosunków z Pekinem. Przykładem jest m.in. ustawa o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa, nad którą rząd pracuje już od ponad roku. Zawarte w niej mechanizmy pozwalają wykluczyć z polskiego rynku niektórych dostawców sprzętu i usług ICT na podstawie kryteriów narodowościowych, które mają mocno uznaniowy charakter. Większość ekspertów wskazuje, że są one wymierzone wprost w dostawców technologii z Państwa Środka głównie w chiński koncern technologiczny Huawei.

– To są sprzeczne sygnały pochodzące od członków tego samego rządu, więc trudno określić, jakie tak naprawdę mamy zdanie na temat naszej współpracy z Chinami – mówi ekspert Contemporary China Studies Institute.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Konkurs Polskie Branży PR

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Konsument

Gminy obawiają się wysokich kar za nieosiągnięcie poziomów recyklingu odpadów. Apelują o szybkie wprowadzenie zasady „zanieczyszczający płaci”

Polska jest ostatnim krajem Unii Europejskiej, który nie wdrożył jeszcze systemu rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP). W efekcie koszty zagospodarowania odpadów opakowaniowych obecnie ponoszą głównie mieszkańcy, a odpowiedzialność organizacyjną – gminy. To na nich spoczywa też obowiązek osiągania określonych prawem poziomów odpadów poddanych recyklingowi. W tym roku wiele z gmin może mieć z tym problem, a to oznacza groźbę kar. Wprowadzenie systemu kaucyjnego bez wcześniejszego albo równoległego wprowadzenia ROP może oznaczać dalsze problemy gmin. – Konieczne jest uszczelnienie systemu – podkreśla Olga Goitowska z Urzędu Miejskiego w Gdańsku.

Prawo

Cudzoziemcy odgrywają coraz większą rolę na polskim rynku pracy. Firmy wciąż obawiają się skomplikowanych i długotrwałych procedur

Liczba pracowników z zagranicy zarejestrowanych w ZUS-ie w ciągu ostatniej dekady wzrosła kilkukrotnie. Zdecydowanie szybciej przybywa w tej grupie obywateli spoza Unii Europejskiej, nie tylko z Ukrainy, Białorusi i Kaukazu, ale też z Azji Południowo-Wschodniej, Afryki czy Ameryki Południowej. W przyszłości potrzeba zatrudniania obcokrajowców będzie coraz większa ze względu na kurczącą się liczbę osób w wieku produkcyjnym. Dlatego firmy podkreślają potrzebę uproszczenia procedur dopuszczających pracowników z krajów trzecich i skrócenia czasu ich procedowania.

Transport

Warszawa pracuje nad rewolucją biletową. Nowy system pozwoli płacić tylko za faktyczny czas podróży lub przejechane kilometry

W stolicy trwają prace nad nowym systemem biletowym. Zamiast karty miejskiej, na której kodowane są wszystkie dane, powstanie centralne konto pasażera, dostępne z komputera i aplikacji mobilnej. Zniknie konieczność skanowania kodów QR w pojazdach, a wprowadzony ma zostać nowy system naliczania opłat za przejazd, wzorowany na obowiązującym m.in. w Londynie.  – Zależy nam, żeby pasażer nie zastanawiał się, jaki bilet kupić, a podróż jego była rozliczana optymalnie, bo o to tu głównie chodzi – przekonuje Agnieszka Siekierska-Otłowska, dyrektorka Pionu Handlowego ZTM w Warszawie.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.