Newsy

W Polsce 10 tys. pacjentów korzysta z respiratorów w domach. Wkrótce mogą stracić taką możliwość i wrócić do szpitali

2022-06-02  |  06:20
Mówi:lek. med. Robert Suchanke, prezes Ogólnopolskiego Związku Świadczeniodawców Wentylacji Mechanicznej
Elżbieta Szlenk-Czyczerska, pielęgniarka anestezjologiczna, wiceprezes Stowarzyszenia „Jednym Tchem”
  • MP4
  • Z początkiem maja br. zaczęła obowiązywać nowa, niższa wycena wentylacji mechanicznej w warunkach pozaszpitalnych. Korzysta z niej ok. 10 tys. pacjentów, którzy dzięki respiratorowi w domu mogą uniknąć częstych i długich pobytów w szpitalach. Przez obniżoną wycenę dla świadczeniodawców stało się to jednak nieopłacalną usługą, co rodzi ryzyko, że pacjenci zostaną bez opieki. Większości z nich nie stać, aby pozwolić sobie na zakup sprzętu wartego ok. 40 tys. zł. W razie zaostrzenia choroby będą więc skazani na dzwonienie po karetkę i powrót do szpitala. Pacjenci i świadczeniodawcy apelują o powrót do rozmów na temat wyceny.

    – Od 1 maja br. prezes NFZ-u wprowadził opracowane przez AOTMiT nowe taryfy dla pacjentów wentylowanych mechanicznie metodą nieinwazyjną. To zmieniło bardzo dużo. Według nowych taryf praktycznie nie będziemy w stanie przyjmować nowych pacjentów. Pytanie, na które jeszcze nie potrafimy odpowiedzieć, jak długo będziemy w stanie opiekować się grupą dotychczasowych pacjentów – mówi agencji Newseria Biznes Robert Suchanke, prezes Ogólnopolskiego Związku Świadczeniodawców Wentylacji Mechanicznej, który zrzesza podmioty świadczące usługi na rzecz pacjentów wymagających wspomagania oddechu respiratorem w domach.

    Dotąd podmioty te działały na podstawie wyceny tego świadczenia, którą AOTMiT ustaliła jeszcze w 2016 roku. Zmieniło się to jednak kilka miesięcy temu.

    – AOTMiT ogłosiła, że przystępuje do wyceny tego świadczenia, do retaryfikacji. Przyjęliśmy tę informację z nadzieją, że po tylu latach wycena zostanie urealniona i będzie wyższa. Jakież było nasze zdziwienie, że tak się nie stało, a nowa wycena okazała się być dużo niższa. I od listopada toczymy bój, staramy się tę sytuację zmienić, ponieważ ewidentnie działa to na niekorzyść pacjentów – mówi Robert Suchanke.

    Wycena została obniżona o od 16 do nawet 62 proc. (w zależności od grupy pacjentów) w stosunku do stawek ustanowionych jeszcze w 2016 roku. W nowej wycenie AOTMiT nie uwzględnia czynników takich jak choćby inflacja czy wzrost płac na przestrzeni ostatnich sześciu lat. Nowe stawki – jak podkreśla OZŚWM – są nierealistyczne, dużo poniżej kosztów wykonania tego świadczenia, a ich wejście w życie wpędzi większość świadczeniodawców w problemy finansowe. W efekcie nie będą mogli kontynuować opieki nad pacjentami w warunkach domowych, a ci trafią do szpitali.

    – Istnienie wentylacji mechanicznej w obecnym kształcie postawiono pod znakiem zapytania. Wśród pacjentów powoduje to duży strach i niepewność o przyszłość. Już dzisiaj to odczuwamy. Dużo mniej pacjentów jest przyjmowanych do programu, bo jest to świadczenie limitowane, tymczasem potrzeby są coraz większe. Na dodatek NFZ nie chce płacić za nadwykonania, więc świadczeniodawcy muszą dochodzić swoich należności w sądzie – mówi Joanna Wilmińska, prezes Stowarzyszenia „Jednym Tchem”.

    Jak podkreśla, to spowoduje, że część takich podmiotów zamknie działalność, bo nie będzie się ona opłacać, a pacjenci pozbawieni opieki zaczną chorować i będą musieli przebywać w szpitalu.

    – Nie ma jednak żadnej gwarancji, że jeśli będą mieli nagłe zaostrzenie choroby, np. atak duszności, zdążą do tego szpitala dojechać. W takiej sytuacji pacjent musi jak najszybciej podłączyć się do tlenu, do respiratora. To mu po prostu pozwala przeżyć. Poza tym, jeżeli 10 tys. pacjentów będzie musiało w takich sytuacjach korzystać z pomocy pogotowia, to zablokujemy szpitale i system ratownictwa medycznego w Polsce – mówi prezes Stowarzyszenia „Jednym Tchem”.

    Wentylacja mechaniczna to inaczej wspomaganie oddechu respiratorem w warunkach pozaszpitalnych. Z tego świadczenia korzysta w Polsce ok. 10 tys. osób, głównie z ciężkimi schorzeniami układu oddechowego. Szacuje się jednak, że kolejka jest dużo dłuższa i liczy nawet 30–40 tys. osób. Na dodatek rośnie, ponieważ z każdym rokiem przybywa pacjentów chorych m.in. na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc (POChP).

    – Na dostanie się do programu wentylacji domowej niektórzy oczekiwali nawet do sześciu lat. Część chorych się tego po prostu nie doczekała – mówi Elżbieta Szlenk-Czyczerska, wiceprezes Stowarzyszenia „Jednym Tchem”.

    – Pacjenci wentylowani to zróżnicowana grupa, która wymaga wentylacji za pomocą respiratora i koncentratora tlenu. Chorzy korzystają z tego sprzętu przez kilka do kilkunastu godzin albo przez całą dobę. Niektórzy wentylują się tylko w nocy, inni w dzień i w nocy. To też często się zmienia. Wystarczy jakaś infekcja, przeziębienie czy alergia, żeby pacjent musiał korzystać z wentylacji przez większą liczbę godzin w ciągu doby. Dlatego musi mieć ten sprzęt pod ręką, żeby w każdej chwili móc z niego skorzystać. To pozwala na zatrzymanie postępu choroby, zapewnia normalne funkcjonowanie – dodaje Joanna Wilmińska.

    Jak podkreśla, wentylacja i wspomaganie oddechu w domu pozwala uniknąć długotrwałych pobytów chorego w szpitalu. Tym samym odciąża placówki ochrony zdrowia i oszczędza pieniądze, ponieważ koszty hospitalizacji są o wiele wyższe. Z drugiej strony umożliwia też normalne funkcjonowanie pacjentom.

    – Pacjenci na wentylacji nieinwazyjnej są w różnym wieku, część pracuje, mają rodziny, dzieci, wnuki, jeżdżą samochodem, są normalnymi uczestnikami życia społecznego. Dzięki wentylacji mogą w tym życiu uczestniczyć, ponieważ nie muszą przebywać w szpitalu i nie blokują miejsca innym chorym – tłumaczy prezes Stowarzyszenia „Jednym Tchem”.

    Jak podkreśla, większości pacjentów pozbawionych opieki nie będzie stać na to, żeby po prostu kupić sobie respirator do domowego użytku.

    – Na koszty składa się sprzęt, czyli respirator i koncentrator tlenu. Oprócz tego jest też sprzęt jednorazowy dostarczany co miesiąc, np. maski. To też opłacenie zespołu specjalistów. Często pacjenci mieszkają poza dużymi miastami. To są małe miejscowości, wsie, oddalone od szpitali, więc zespół specjalistów musi dojeżdżać. Jeżeli te koszty wentylacji ze sprzętem to ok. 40 tys. zł, to którego pacjenta będzie na to stać? To jest nie do udźwignięcia dla osoby chorej – mówi Joanna Wilmińska.

    Pod koniec maja chorzy ze Stowarzyszenia na rzecz Pacjentów Wentylowanych „Jednym Tchem” wystosowali list do Ministerstwa Zdrowia i ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, w którym proszą o przyjrzenie się sytuacji i zawieszenie zarządzenia prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, obniżającego wycenę świadczenia wentylacji mechanicznej.

    – Do tej pory niestety nie otrzymaliśmy odpowiedzi, wciąż czekamy – mówi Elżbieta Szlenk-Czyczerska.

    Jest jednak szansa, że głos lekarzy i środowisk pacjenckich zostanie uwzględniony. Ogólnopolski Związek Świadczeniodawców Wentylacji Mechanicznej jest w trakcie konsultacji z Ministerstwem Zdrowia i AOTMiT.

    – O szczegółach nie możemy jeszcze mówić, ale współpracujemy ściśle z AOTMiT nad kompleksowymi zmianami w tym świadczeniu, które zmodyfikują opiekę nad pacjentem wentylowanym mechanicznie i być może również zmienią finansowanie tego świadczenia. Nie mogę przedstawić szczegółów, ponieważ te rozmowy się toczą, ale mam nadzieję, że zakończą się z korzyścią dla pacjentów. Jestem po raz pierwszy od listopada optymistą – mówi Robert Suchanke.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Farmacja

    Sztuczna inteligencja pomaga odkrywać nowe leki. Skraca czas i obniża koszty badań klinicznych

    Statystycznie tylko jedna na 10 tys. cząsteczek testowanych w laboratoriach firm farmaceutycznych pomyślnie przechodzi wszystkie fazy badań. Jednak zanim stanie się lekiem rynkowym, upływa średnio 12–13 lat. Cały ten proces jest nie tylko czasochłonny, ale i bardzo kosztowny – według EFPIA przeciętne koszty opracowania nowego leku sięgają obecnie prawie 2 mld euro. Wykorzystanie sztucznej inteligencji pozwala jednak obniżyć te koszty i skrócić cały proces. – Dzięki AI preselekcja samych cząsteczek, które wchodzą do badań klinicznych, jest o wiele szybsza, co zaoszczędza nam czas. W efekcie pacjenci krócej czekają na nowe rozwiązania terapeutyczne – mówi Łukasz Hak z firmy Johnson & Johnson Innovative Medicine, która wykorzystuje AI w celu usprawnienia badań klinicznych i opracowywania nowych, przełomowych terapii m.in. w chorobach rzadkich.

    Zagranica

    Chiny przygotowują się do ewentualnej eskalacji konfliktu z USA. Mocno inwestują w swoją niezależność energetyczną i technologiczną

    Najnowsze dane gospodarcze z Państwa Środka okazały się lepsze od prognoz. Choć część analityków spodziewa się powrotu optymizmu i poprawy nastrojów, to jednak w długim terminie chińska gospodarka mierzy się z kryzysem demograficznym i załamaniem w sektorze nieruchomości. Władze Chin zresztą już przedefiniowały swoje priorytety i teraz bardziej skupiają się na bezpieczeństwie ekonomicznym, a nie na samym wzroście gospodarczym. – Chiny szykują się na eskalację konfliktu z USA i pod tym kątem należy obserwować chińską gospodarkę – zauważa Maciej Kalwasiński z Ośrodka Studiów Wschodnich. Jak wskazuje, Chiny mocno inwestują w rozwój swojego przemysłu i niezależność energetyczną, chcąc zmniejszyć uzależnienie od zagranicy.

    Infrastruktura

    Inwestycje w przydomowe elektrownie wiatrowe w Polsce mogą się okazać nieopłacalne. Eksperci ostrzegają przed wysokimi kosztami produkcji energii

    Małe przydomowe elektrownie wiatrowe mogą być drogą pułapką – ostrzega Fundacja Instrat. Jej zdaniem koszt wytworzenia prądu z takich instalacji może być kilkukrotnie wyższy od tego z sieci. Tymczasem rząd proponuje program wsparcia dla przydomowych instalacji tego typu wart 400 mln zł. Zdaniem ekspertów warto się zastanowić nad jego rewizją i zmniejszeniem jego skali.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.