Mówi: | Anna Słowińska, kierownik ds. kluczowych klientów, Plagiat.pl prof. Jerzy Woźnicki, prezes zarządu Fundacji Rektorów Polskich prof. Jan Szmidt, przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich |
Plagiat pozostaje dużą bolączką polskich uczelni i szkół. Jednolity System Antyplagiatowy nie jest wystarczający
Kopiowanie przez studentów całych fragmentów prac dyplomowych jest jedną z największych bolączek uczelni. Jednolity System Antyplagiatowy miał być remedium na ten problem, w praktyce nie zawsze jednak jest w stanie rozpoznać zapożyczenie całych fragmentów, bo przy weryfikacji korzysta z ograniczonych, zamkniętych zasobów. W praktyce i tak uczelnie korzystają również z innych systemów antyplagiatowych. Eksperci podkreślają jednocześnie, że nawet najlepsze algorytmy nie zastąpią nauczycieli akademickich. Tymczasem wielu promotorów nie ma ścisłego kontaktu ze studentem, a wówczas łatwiej o brak uczciwości przy tworzeniu prac.
– System antyplagiatowy to narzędzie wspierające ocenę samodzielności pracy pisemnej. W związku z tym weryfikacje, czy studenci i uczniowie samodzielnie przygotowują prace pisemne, powinniśmy zacząć jak najwcześniej. Najlepiej od starszych klas szkół podstawowych, bo nawyki wykształcone na wcześniejszym etapie nauczania zostają na całe życie. Z tego względu weryfikacja dopiero pracy dyplomowej może być zbyt późnym etapem na sprawdzenie tej samodzielności – przekonuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Anna Słowińska, kierownik ds. kluczowych klientów w Plagiat.pl.
Zdarza się, że na wcześniejszym etapie edukacji uczniowie kupują prace lub korzystają z opracowań innych uczniów. Dlatego, zdaniem Anny Słowińskiej, nawet najlepszy system może nie wystarczyć, jeśli plagiatowanie jest już kwestią przyzwyczajenia.
– Niezbędne jest, aby studenci i uczniowie pisali jak najwięcej prac pisemnych, które będą weryfikowane pod kątem prawidłowości oznaczeń przypisów, cytowań. Wsparciem może być system antyplagiatowy, który wskaże te fragmenty, które wymagają poprawy od strony merytorycznej – ocenia ekspertka Plagiat.pl.
Jednolity System Antyplagiatowy miał pomóc ukrócić nieuczciwe praktyki. Obowiązkowy od roku akademickiego 2018/2019 i bezpłatnie udostępniany uczelniom do sprawdzenia prac jest odporny na takie manipulacje, jak mikrospacje czy wykorzystywanie różnych czcionek. W praktyce jednak nie zawsze się sprawdza. Przede wszystkim ze względu na wykorzystywaną bazę tekstów.
– Jednolity System Antyplagiatowy posługuje się zasobami bazy Ogólnopolskiego Repozytorium Pisemnych Prac Dyplomowych, w którym zgromadzone zostały prace dyplomowe obronione po 1 października 2009 roku, oraz zasobami wyszukiwarki NEKST składającej się z polskich stron internetowych. Natomiast system Antyplagiat poza bazą prac uczelni, również prac pisanych od 2003 roku, umożliwia weryfikowanie także z pełnymi zasobami internetu, bez ograniczenia do języka czy zasobów – podkreśla Anna Słowińska.
Antyplagiat ma w zasobach ponad 3,5 mln tekstów i treści naukowych. Nie ogranicza się też tylko do polskich stron, zwłaszcza że inwencja studentów czy doktorantów jest coraz większa i tworzą prace nie tylko w oparciu o polskojęzyczne źródła.
– Kontrola antyplagiatowa składa się z kilku etapów. Pierwszy to dysponowanie porównywarką tekstów, czyli musi istnieć oprogramowanie i repozytoria, bazy, z którymi teksty poddane kontroli antyplagiatowej są porównywane. Tyle że to nie wyczerpuje zagadnienia: porównywarka tekstów nie pozwala stwierdzić, że był plagiat albo nie, ona daje materiał analityczny – tłumaczy prof. Jerzy Woźnicki, prezes zarządu Fundacji Rektorów Polskich.
JSA posługuje się zupełnie innym algorytmem niż dotychczas stosowane systemy i np. pokazuje prace na podobne tematy jako prace zapożyczone. Wykorzystuje też dość ograniczoną bazę tekstów, więc część uczelni wciąż stosuje inne systemy, wykorzystywane już wcześniej, bo formalnie obowiązek sprawdzania prac istniał także przed wprowadzeniem JSA.
– Doradzam uczelniom dysponować jeszcze innym programem i poddawać kontroli ten sam tekst na dwa sposoby po to, żeby mieć poziom odniesienia, zobaczyć, jaka jest skuteczność działania tego programu. Partnerzy całego procesu, firmy takie jak Plagiat.pl powinny mieć swój rynek, nawet jeśli minister wyposaży w Jednolity System Antyplagiatowy wszystkie uczelnie – ocenia prof. Jerzy Woźnicki.
Różne systemy antyplagiatowe są niezbędne, zwłaszcza biorąc pod uwagę specyfikę poszczególnych uczelni czy prac powstających na kierunkach ścisłych, np. inżynierskich. Zastosowanie w kolejnych pracach identycznych sekwencji matematycznych, nieodzownych np. do wykonania obliczeń, systemy wskazywały jako potencjalne naruszenie praw autorskich. Zapożyczenia to częsty przypadek zwłaszcza na kierunkach humanistycznych, w pracach opisowych.
– Jeżeli moi studenci dokonują pewnych pomiarów, to wiem, że oni je wykonali, bo nie mogli skądinąd ich wziąć, po prostu nikt takich pomiarów poza nimi nie robi. Jeśli chodzi o prace medyczne również wygląda to nieco inaczej, dlatego szereg typów uczelni ma swoje systemy sprawdzania tego typu zdarzeń –wskazuje prof. Jan Szmidt, przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich.
Jednak nawet najlepsze systemy mogą nie wystarczyć. Kluczowa jest współpraca między promotorem a studentem. Ta zaś przy nadmiernym obciążeniu wykładowcy często jest niewystarczająca.
– Jeżeli student od początku zdaje sobie sprawę z tego, że jest w ścisłym kontakcie z promotorem, gdzie każdy tekst jest wspólnie omawiany, to pokusa, żeby coś przepisać, jest mało prawdopodobna – ocenia prof. Jan Szmidt. – Nie więcej niż 60 proc. promotorów potrafi z tego korzystać, a więc jeżeli nie spełniają warunku częstego kontaktu i panowania nad tym, co student robi, to bardzo prawdopodobne jest, że coś wymknie się spod ich kontroli.
Problem plagiatu w szkołach i na uczelniach był głównym tematem konferencji „Fundamentalne wartości akademickie w dobie nowoczesnej edukacji – jak wykorzystać innowacje technologiczne w kształtowaniu kanonu dobrych praktyk?”, która odbyła się w 29 maja w Warszawie.
Czytaj także
- 2024-10-21: Druga polska prezydencja w Radzie UE okazją na wzmocnienie głosu polskich przedsiębiorców. Teraz ich aktywność w UE jest niewielka
- 2024-10-18: Polska unijnym liderem w pracach nad Społecznym Planem Klimatycznym. Ma pomóc w walce z ubóstwem energetycznym
- 2024-11-07: Nowe otwarcie unijnej polityki gospodarczej. Polska prezydencja w Unii szansą na korzystne zmiany dla przedsiębiorców
- 2024-11-07: Qczaj: W widocznym miejscu na szyi wytatuowałem sobie różę. Ma mi przypominać, że warto wytrwać w walce z uzależnieniem
- 2024-11-13: Polska ochrona zdrowia niegotowa na kolejny kryzys. Eksperci: nie wyciągnęliśmy lekcji z pandemii
- 2024-10-11: Szpitale pracują nad poprawą jakości opieki nad pacjentami. Do wzmocnienia są kwestie bezpieczeństwa i redukcja zdarzeń niepożądanych
- 2024-09-05: Firmy cierpią z powodu braku przewidywalnej polityki podatkowej. Częste zmiany podważają zaufanie do państwa i zniechęcają inwestorów [DEPESZA]
- 2024-09-05: W 2060 roku emerytura z ZUS może wynieść mniej niż 20 proc. ostatniej pensji. Dobrowolne oszczędzanie na ten cel wciąż mało popularne
- 2024-09-04: Poza systemem edukacji może być kilkadziesiąt tysięcy ukraińskich dzieci w Polsce. Od września duża część z nich trafiła do polskich szkół
- 2024-09-18: Wylesianie jedną z głównych przyczyn zmian klimatu. Coraz więcej podmiotów angażuje się w ich ochronę
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Handel
Polscy producenci żywności obawiają się utraty unijnych rynków zbytu. Wszystko przez umowę z krajami Ameryki Południowej
Polscy rolnicy obawiają się utraty rynków zbytu dla produktów rolno-spożywczych w krajach UE na rzecz bardziej konkurencyjnych cenowo producentów z krajów Mercosur, czyli Brazylii, Argentyny, Paragwaju i Urugwaju. Taki może być efekt umowy o wolnym handlu, której negocjacje mają się zakończyć przed końcem roku. Polskie Ministerstwo Rolnictwa wyraziło swoje negatywne stanowisko w tej sprawie, podobnie jak unijne i krajowe organizacje rolnicze.
Transport
Sprzedaż kart telemetrycznych M2M mocno przyspieszyła. Dzięki nim internet rzeczy wspiera cyfryzację firm
Usługi machine-to-machine (M2M) w połączeniu z szybką siecią umożliwiają niezakłóconą komunikację między urządzeniami w czasie rzeczywistym. Dzięki kartom telemetrycznym M2M możliwy jest np. zdalny odczyt liczników energii czy wody, wypożyczenie roweru miejskiego, płatności zbliżeniowe czy nawet zdalne badanie EKG. Według danych UKE w ubiegłym roku w Polsce działało prawie 8 mln kart M2M, a ich liczba w sieci dynamicznie rośnie. Ponad 4 mln pochodzi od Orange Polska.
Ochrona środowiska
Błyskawiczne powodzie będą coraz częstszym zjawiskiem w Europie. Zwłaszcza miasta muszą być na nie przygotowane
Hiszpania wciąż walczy ze skutkami ekstremalnych powodzi, które przetoczyły się w ostatnich tygodniach przez wschodnie i południowe regiony. Ze względu na postępujące ocieplenie klimatu tego typu ulewne, gwałtowne deszcze powodujące powodzie błyskawiczne mogą być coraz częstszym problemem w Europie – ostrzegają hydrolodzy. Podkreślają, że szczególnie dotkliwie będą je odczuwać miasta. Kluczową rolę odgrywa tu nie tylko adaptacja do zmian klimatu, ale też przygotowanie mieszkańców na zagrożenia.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.