Newsy

Wojna i inflacja wpływają na hamowanie inwestycji. Firmy obawiają się mniejszego popytu

2022-04-22  |  06:20

Spadek nastrojów przedsiębiorców i konsumentów, zakłócenia w łańcuchach dostaw, rosnące koszty prowadzenia działalności i życia oraz wymuszone inflacją coraz wyższe stopy procentowe przełożą się na schłodzenie gospodarki, ograniczenie inwestycji i konsumpcji, a w efekcie na wolniejsze tempo rozwoju gospodarczego. Dodatkowy element niepewności wprowadza zamieszanie związane z Polskim Ładem oraz strumieniem uchodźców z Ukrainy.

Wydarzenia w Ukrainie spowodowały, że nastroje przedsiębiorców się pogorszyły i wszystkie ośrodki prognostyczne obniżają swoje prognozy, które na początku roku były w granicach 5 proc. wzrostu produktu krajowego brutto, w tej chwili już kilka ośrodków obniżyło tę prognozę do 3 proc. – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr Bohdan Wyżnikiewicz, prezes zarządu Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych. – To jest bardzo trudny okres dla prognostyków, dlatego że jest coraz więcej niewiadomych, jest Polski Ład, który teraz przechodzi rekonstrukcję, nie wiadomo, w jakim kierunku pójdzie.

Większość globalnych i polskich instytucji zajmujących się prognozowaniem wzrostu gospodarczego zrewidowała w dół swoje wcześniejsze prognozy odnośnie do rozwoju polskiej gospodarki w 2022 roku. Narodowy Bank Polski w marcowej projekcji przewiduje wzrost PKB w obecnym roku o 4,4 proc. wobec 4,9 proc. prognozowanego w listopadzie i 5,7 proc. osiągniętego w 2021 roku. Według Banku Światowego będzie to 3,9 proc. wobec 4,7 proc. przewidywanych jeszcze w styczniu br., a zdaniem agencji ratingowej Fitch polska gospodarka będzie się rozwijać w tempie 3,3 proc. zamiast 4,3 proc., jak spodziewano się wcześniej. Te rewizje prognoz w dół to głównie skutek agresji Rosji na Ukrainę, wzrostu niepewności, inflacji i problemów z globalnymi łańcuchami dostaw.

­– Poza tym to, że mamy taki napływ uchodźców wojennych do Polski – w tej chwili około 2 mln – to w jakiś sposób zaburza procesy gospodarcze. Z jednej strony powoduje wzrost wydatków konsumpcyjnych, bo ci ludzie muszą się jakoś wyżywić i kupować inne potrzebne rzeczy, ale to również powoduje mniejszą skłonność do inwestowania – wyjaśnia Bohdan Wyżnikiewicz. – A jeżeli nawet dzisiaj nie odczujemy, że mniej inwestujemy, to za rok, dwa czy trzy nie będziemy mogli już się tak dynamicznie rozwijać, jak miało to miejsce w czasach przedpandemicznych.

Dwojakie oddziaływanie wojny w Ukrainie na polską gospodarkę widać po wynikach badań nastrojów przedsiębiorców. Z badania Polskiego Instytutu Ekonomicznego i Banku Gospodarstwa Krajowego opublikowanego na początku kwietnia wynika, że od początku 2022 roku dla prawie 75 proc. polskich firm niepewność sytuacji gospodarczej jest czynnikiem, który najbardziej utrudnia prowadzenie biznesu. Drugą największą barierę stanowią rosnące ceny energii, na co wskazuje 70 proc. firm. Bariera ta jest najbardziej dotkliwa dla firm produkcyjnych (82 proc.), dla których koszty energii stanowią większą niż w innych branżach część kosztów prowadzenia działalności. Trzecie miejsce przypada rosnącym kosztom zatrudnienia pracowników, które utrudniają działanie prawie 60 proc. firm. Ta bariera doskwiera zwłaszcza firmom handlowym (63 proc.) i budowlanym (60 proc.).

Konsekwencją wojny w Ukrainie jest niedostępność produktów, półproduktów lub materiałów, która coraz częściej jest postrzegana przez polskie firmy jako znacząca bariera ich działalności. W kwietniu na niedobory surowców wskazało 43 proc. firm, czyli o 9 pkt proc. więcej niż miesiąc wcześniej. Najbardziej dają się one we znaki firmom budowlanym (61 proc. wskazań, wzrost o 9 pkt proc.) i handlowym (53 proc., wzrost o 12 pkt proc.). Z kolei nieco mniej bariera ta utrudnia prowadzenie działalności firmom usługowym (25 proc.).

Miesięczny indeks koniunktury PIE i BGK w kwietniu wzrósł wobec marca, co wskazuje na nieco większy optymizm w firmach, zwłaszcza handlowych. Wpływ na to może mieć napływ konsumentów z Ukrainy oraz zniesienie obostrzeń związanych z COVID-em. Jednak najniższy poziom wskaźnika koniunktury obserwowano w nakładach inwestycyjnych (95,4 pkt), które od stycznia 2021 roku nie przekroczyły neutralnego progu 100 pkt, oraz w nowych zamówieniach (99,0 pkt), mających od trzech miesięcy wartości poniżej odczytu neutralnego.

Wojna i inflacja to są dwa czynniki, które zniechęcają do inwestowania, chyba że ktoś bardzo lubi ryzykować – tłumaczy prezes Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych. – Ci, którzy kochają ryzyko, rzeczywiście mogą w tym czasie przeznaczać pieniądze na inwestycje, natomiast tradycyjne biznesy wobec dużej niepewności rozwoju sytuacji makroekonomicznej po prostu pasują, bo popyt może się ograniczyć, a inflacja może spowodować takie perturbacje, że coraz trudniej będzie cokolwiek sprzedać.

W 2021 roku w inwestycjach pojawiło się pewne odbicie po pandemicznym roku 2020, gdy firmy wstrzymały niekonieczne wydatki. Nakłady inwestycyjne badanych przez GUS przedsiębiorstw niefinansowych zwiększyły się w skali roku. Bardziej wzrosły nakłady na zakupy inwestycyjne (maszyny, narzędzia, środki transportu) niż na budynki i budowle. Większe nakłady niż w 2020 roku poniosły badane przedsiębiorstwa z kapitałem zagranicznym. Rozpoczęto więcej nowych inwestycji, ale o niższej niż w poprzednim roku wartości kosztorysowej. Nakłady ogółem badanych przedsiębiorstw w 2021 roku wyniosły 167,0 mld zł i były (w cenach stałych) o 7,3 proc. wyższe niż w poprzednim roku, kiedy z kolei zanotowano spadek o 7,3 proc. To oznacza, że inwestycje nie powróciły jeszcze do poziomu sprzed pandemii. W międzyczasie pojawiło się jednak nowe zagrożenie w postaci wojny na wschodniej flance UE, NATO i Polski. Wciąż brakuje pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy na inwestycje publiczne, więc samorządy mają mniej środków do dyspozycji, a firmy i konsumenci pilnują wydatków, bo wolą zachować płynność finansową. Coraz wyższa inflacja i idące za nią w górę stopy procentowe powodują trudniejszy dostęp do kredytów i wyższy ich koszt. 

– Celem wyższych stóp jest zniechęcenie do zakupów, w tym sensie, że ludziom zostanie mniej pieniędzy w portfelach. Jak do tego dołożymy inflację, to oczywiście będzie to oznaczało mniejszą konsumpcję, mniejsze zakupy, a tym samym mniejszą produkcję i niższy wzrost gospodarczy – podsumowuje dr Bohdan Wyżnikiewicz. – To jest sposób na hamowanie wzrostu, które po pewnym czasie powinno doprowadzić do obniżania się inflacji.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Kongres Rady Podatkowej

Targi Bezpieczeństwa

Ochrona środowiska

Ostateczny kształt rozszerzonej odpowiedzialności producenta wciąż pod znakiem zapytania. Przykładem dla Polski mogą być rozwiązania z Czech czy Belgii

Zgodnie z wytycznymi Unii Europejskiej do końca 2025 roku Polska powinna osiągnąć poziom recyklingu odpadów opakowaniowych na poziomie min. 65 proc. Trudno to osiągnąć bez wdrożenia systemu rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP), który w świetle unijnych zaleceń powinien być zaimplementowany już w 2023 roku, a którego ostatecznego kształtu jeszcze nie znamy. Zagraniczni eksperci uważają, że Polska powinna iść w ślady Czech, Belgii i Włoch, stawiając na elastyczną organizację odpowiedzialności producenta (OOP).

Handel

Prof. G. Kołodko: Trump osiągnie efekt odwrotny od zamierzonego i spowolni rozwój Ameryki. Na wojnie handlowej z resztą świata to Stany mogą tracić najmocniej

– Liczne decyzje prezydenta Trumpa, nie tylko na polu ekonomicznym, są po prostu oparte na nieracjonalnych przesłankach, są fałszywe, są szkodliwe i dla Stanów Zjednoczonych, i dla innych, mówiąc językiem popularnym, są chore – ocenia prof. Grzegorz Kołodko, były minister finansów, i wskazuje m.in. na chaos spowodowany wprowadzaniem, zawieszaniem i przywracaniem ceł. Ekonomista w książce „Trump 2.0. Rewolucja chorego rozsądku” analizuje trumponomikę, a więc ekonomię i politykę gospodarczą pomysłu prezydenta oraz jej wpływ na gospodarkę, przestrzega przed zagrożeniami i wskazuje sposoby wyjścia z nasilającego się globalnego zamieszania. Autor ocenia też negatywnie pozaekonomiczne aspekty działalności amerykańskiego prezydenta z wyjątkiem jednego aspektu.

Farmacja

Samoleczenie generuje w UE oszczędności na poziomie 40 mld euro rocznie. Dzięki temu odciążone są europejskie systemy zdrowotne

Każdego roku Europejczycy leczą samodzielnie ok. 1,2 mld drobnych dolegliwości, w tym przeziębienie czy niestrawność. Zdaniem ekspertów wzmocnienie tych kompetencji społeczeństwa może być remedium na braki kadrowe w opiece zdrowotnej i jej deficyt budżetowy. Sięganie po leki bez recepty (OTC), suplementy diety i wyroby lecznicze pozwala uniknąć ok. 120 mln konsultacji lekarskich w skali roku, co odpowiada pracy nawet 36 tys. lekarzy pierwszego kontaktu. Samoleczenie generuje w UE oszczędności na poziomie 40 mld euro rocznie – wynika z danych przedstawionych podczas 61. konferencji AESGP, która odbyła się w Warszawie.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.