Newsy

GMO: Koncerny stawiają na USA i Chiny. Europa może na tym stracić

2012-08-16  |  06:50
Mówi:Izabela Wawerek
Funkcja:Dyrektor ds. korporacyjnych
Firma:Syngenta
  • MP4

    Biotechnologiczny koncern BASF wycofuje się z europejskiego rynku, a szwajcarska Syngenta w ogóle nie planuje tu inwestycji. Chodzi o przedsięwzięcia związane z roślinami genetycznie zmodyfikowanymi. Korporacje wskazują, że polskie i unijne przepisy w zasadzie uniemożliwiają prowadzenie tu takiej działalności. Przenoszą więc i rozwijają laboratoria w Stanach Zjednoczonych i Chinach. Stracić ma na tym polska nauka i konsumenci.

    Przedstawiciele firm mówią zgodnie: prowadzenie badań związanych z organizmami genetycznie modyfikowanymi (GMO) w Europie jest niezwykle trudne.

     – Sam proces dopuszczenia nasion GMO czy takich roślin do uprawy w Europie trwa czasami kilka lub nawet kilkanaście lat. W tej chwili mamy tylko dwa rodzaje nasion dopuszczonych do obrotu, więc to jest mocno skomplikowane – wyjaśnia w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria Izabela Wawerek, dyrektor ds. korporacyjnych w firmie Syngenta.

    Syngenta, globalna firma nasienna, mówi wprost, że nie jest zainteresowana europejskim rynkiem. 

     – Nie prowadzimy tutaj na razie żadnych inwestycji w zakresie GMO. Sytuacja prawna i opinia publiczna nie jest korzystna dla jakichkolwiek inwestycji w Europie w tym zakresie – informuje Izabela Wawerek.

    Na europejski rynek zostały dopuszczone tylko dwie odmiany transgenicznych roślin: kukurydza MON810 produkowana przez koncern Monsanto i ziemniak Amflora firmy BASF. Ten ostatni jako ziemniak z podwyższoną zawartością skrobi na zatwierdzenie przez Komisję Europejską czekał 14 lat. Dopiero w 2010 roku uzyskał zielone światło.

     – W działalność związaną z odmianą Amflora dotąd zainwestowaliśmy dziesiątki milionów euro i nie zarobiliśmy na niej jeszcze nic – oznajmia Wojciech Krzywicki z BASF. – W Europie pracowaliśmy nad kilkoma projektami dotyczącymi ziemniaka, lecz wszystkie zostaną wstrzymane.

    Decyzja o zawieszeniu projektów skierowanych wyłącznie na rynek europejski nie dotyczyła tylko odmiany Amflora, lecz całego portfolio ziemniaka modyfikowanego genetycznie. Chodzi Amflorę, Modenę, Amadeę i Fortunę. Wstrzymane zostają również badania nad odmianą pszenicy odporną na grzyby. Głównym powodem tej decyzji był brak akceptacji dla modyfikacji genetycznej w Europie.

    W przypadku Syngenty Komisja Europejska zezwoliła na wprowadzenie do obrotu na terenie Unii produktów zawierających zmodyfikowane genetycznie odmiany kukurydzy (Bt11xMIR604, MIR604xGA21 i Bt11xMIR604xGA21). Zgoda dotyczy wyłącznie importu, nie uprawy, jak w przypadku kukurydzy MON810 i Amflory.

    Jeśli przepisy dotyczące rejestracji roślin i nasion zostaną złagodzone, Syngenta zapowiada, że będzie starała się wprowadzić na rynek kolejne produkty. Obecnie w swoich laboratoriach w Stanach Zjednoczonych i w Chinach firma pracuje nad nasionami kukurydzy, rzepaku, soi.

     – Traci na tym europejska nauka, ponieważ tutejsze badania są prowadzone w bardzo okrojonym zakresie. Uzyskanie wszystkich zgód i materiału do prac jest skomplikowane i długotrwałe – uważa Izabela Wawerek. – Jest to nowa technologia, która nie zostanie zaprzestana. Prace będą prowadzone nadal, natomiast nie w Europie. Ten kontynent będzie pomijany. Firmy, które do tej pory miały swoje laboratoria w Europie, przeniosły je, głównie do Stanów Zjednoczonych.

    Nie tylko USA stają się mekką dla biotechnologicznych korporacji.

     – Azja jest dla nas bardzo ważnym rynkiem wschodzącym, na którym również zamierzamy skupić naszą działalność. Po uzyskaniu wszystkich przewidzianych prawem zezwoleń prowadzimy w Indiach badania nad dalszym rozwojem i dopracowaniem pewnych cech genetycznych ryżu, mających znacznie zwiększyć plony uzyskiwane przez rolników – informuje przedstawiciel BASF.

    Przeciwnicy genetycznych modyfikacji żywności zarzucają koncernom, że ich nasiona zagrażają bioróżnorodności planety. A przede wszystkim – prowadzą do pogorszenia zdrowia, a nawet śmierci badanych zwierząt, które np. spożywały paszę GMO.

    Zwolennicy tego typu upraw z kolei odpowiadają, że od lat spożywamy modyfikowane organizmy jedząc np. mięso zwierząt karmionych taką paszą.

     – Potrzebna jest bardzo solidna dyskusja pomiędzy różnymi środowiskami, zarówno zwolennikami, jak i przeciwnikami GMO. Na to bardzo czekamy już od wielu lat – komentuje Izabela Wawerek.

    Czytaj także

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Kongres Profesjonalistów Public Relations

    Polityka

    Polska może się stać Doliną Krzemową Europy. Potrzeba jednak wsparcia finansowego start-upów i mocniejszej deregulacji

    Polskie start-upy skoncentrowane są głównie na rozwoju nowoczesnych technologii informatycznych i cyfrowych. Wyraźny nacisk na oprogramowanie i aplikacje oraz big data i data science wskazuje na silne zainteresowanie narzędziami analitycznymi i rozwiązaniami wspierającymi transformację cyfrową w różnych branżach – wynika z raportu „Rynek start-upów w Polsce. Trendy technologiczne”, który został opracowany w 2024 roku w MRiT. Zdaniem europarlamentarzystów Polska ma szansę się stać Doliną Krzemową, jednak rozwój start-upów blokowany jest m.in. przez ograniczony dostęp do finansowania oraz niekorzystne i nadmierne regulacje.

    Transport

    Na półmetku wakacji ceny paliw na stacjach nie powinny się wyraźnie zmienić. Znaczące różnice między regionami i stacjami

    W sierpniu ceny benzyny, oleju napędowego i autogazu powinny pozostać na poziomach z lipca – uważa ekspertka rynku z firmy Reflex. Wyższe będą zawsze na stacjach premium, tych, które oferują bogatszą ofertę dodatkową, promocje dla uczestników programu lojalnościowego, oraz w regionach, w których tradycyjnie paliwa są droższe ze względu np. na wyższą siłę nabywczą mieszkańców. Różnice mogą sięgać kilkudziesięciu groszy na litrze. Obszary, wokół których te wartości oscylują, zależą z kolei od sytuacji globalnej. Warto patrzeć na sytuację na Bliskim Wschodzie i w Ukrainie.

    Polityka

    A. Mularczyk (PiS): Nawiązanie poważnego dialogu z Niemcami jest konieczne nie tylko w kontekście reparacji. Powinien być podpisany traktat polsko-niemiecki

    – Nie wystarczy jednorazowy gest czy inicjatywa. To musi być podjęcie dialogu, być może też przygotowanie nowej umowy bilateralnej, nowego traktatu polsko-niemieckiego, który regulowałby wszystkie obszary, które wynikały ze skutków II wojny światowej – mówi Arkadiusz Mularczyk, poseł do Parlamentu Europejskiego z PiS-u. Podkreśla, że proces ten nie będzie łatwy, bo wymaga konsekwencji i stanowczości, ale widzi szansę w prezydenturze Karola Nawrockiego, który już zadeklarował kontynuację starań w tym zakresie. Zdaniem europosła wsparciem w polsko-niemieckim dialogu może być administracja Donalda Trumpa.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.