Newsy

T. Chmal: ropa będzie drożeć niezależnie od eskalacji konfliktu Iran-Izrael

2012-03-19  |  06:37
Mówi:Tomasz Chmal
Funkcja:Ekspert Rynku Paliw
Firma:Instytut Sobieskiego
  • MP4

    Deklaracje gotowości do wojny ze strony Iranu lub Izraela wywołują niepokój na światowych rynkach. Dlatego niezależnie od rozwoju wypadków możemy spodziewać się wzrostu cen ropy. - To w głównej mierze psychologia - podkreśla mówi Tomasz Chmal z Instytutu Sobieskiego.

    Agencja ITAR-TASS podała za izraelską gazetą, że większość ministrów w rządzie Izraela nieoficjalnie popiera atak na Iran. Według doniesień miałoby to nastąpić jeszcze przed jesiennymi wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych.

    To kolejny raz, kiedy jedna ze stron konfliktu deklaruje gotowość do ataku. Jak podkreśla Tomasz Chmal, ekspert rynku paliw z Instytutu Sobieskiego, to potwierdza doktrynę, że Izrael jest zawsze gotowy do wojny. Ale oprócz wymiaru politycznego, takie wypowiedzi mają również oddźwięk ekonomiczny.

     - Wprowadzają one pewien niepokój na rynku, bo jeżeli ktoś coś powtarza, to robi to nie bez powodu, tylko chce wywołać pewien efekt. Podchwytują to ci, którzy są żywo zainteresowani rynkiem ropy, więc w swoich prognozach muszą uwzględniać dodatkowy element ryzyka konfliktu zbrojnego ze strony Izraela, a nie Iranu - mówi Tomasz Chmal.

    Ekspert prognozuje, że podobne psychologiczne zagrywki będą z pewnością odbijały się na cenie ropy naftowej, nieznana jest tylko skala wzrostu.

     - Ryzyko konfliktu powoduje wzrost cen ropy. To są emocje, psychologia. To jest pewne przewidywanie przyszłości. W związku z tym, to nie chodzi o sam konflikt, tylko o pewien spodziewany konflikt. Tworzą się wtedy rezerwy, inni kupują więcej, inni podbijają cenę i tego typu mechanizm zaczyna działać - wyjaśnia Chmal.

    Jego zdaniem dla państw UE, które są głównie odbiorcami surowca, każdy scenariusz oznacza rosnące koszty zakupy ropy.

     - My patrzymy bardziej z perspektywy europejskiej: jesteśmy odbiorcami ropy i jesteśmy uzależnieni od tego, jaka będzie cena baryłki. W związku z tym dla nas przypuszczalnie i tak będzie drożej, niezależnie od tego, czy ten konflikt jest spodziewany, realny, czy faktycznie miałby miejsce - uważa ekspert Instytutu Sobieskiego.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Newseria na XVI Europejskim Kongresie Gospodarczym

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Finanse

    Zwolnienia lekarskie w prywatnej opiece medycznej są ponad dwa razy krótsze niż w publicznej. Oszczędności dla gospodarki to ok. 25 mld zł

    Stan zdrowia pracujących Polaków wpływa nie tylko na konkurencyjność firm i koszty ponoszone przez pracodawców, ale i na całą gospodarkę. Jednak zapewnienie dostępu do szybkiej i efektywnej opieki zdrowotnej może te koszty znacząco zmniejszyć. Podczas gdy średnia długość zwolnienia lekarskiego w publicznym systemie ochrony zdrowia wynosi 10 dni, w przypadku opieki prywatnej to już tylko 4,5 dnia – wynika z badania Medicover. Kilkukrotnie niższe są też koszty generowane przez poszczególne jednostki chorobowe, co pokazuje wyraźną przewagę prywatnej opieki. Zapewnienie dostępu do niej może ograniczyć ponoszone przez pracodawców koszty związane z prezenteizmem i absencjami chorobowymi w wysokości nawet 1,5 tys. zł na pracownika.

    Ochrona środowiska

    Trwają prace nad szczegółami ścisłej ochrony 20 proc. lasów. Prawie gotowy jest także projekt ws. kontroli społecznej nad lasami

    Postulat ochrony najcenniejszych lasów w Polsce znalazł się zarówno w „100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów”, jak i w umowie koalicyjnej zawartej po wyborach 15 października 2023 roku. W wyznaczonym terminie nie udało się dotrzymać wyborczej obietnicy, ale prace nad nowymi regulacjami przyspieszają. Wśród priorytetów jest objęcie ochroną 20 proc. lasów najbardziej cennych przyrodniczo i ustanowienie kontroli społecznej nad lasami. Ministerstwo Klimatu i Środowiska konsultuje swoje pomysły z przedstawicielami różnych stron, m.in. z leśnikami, ekologami, branżą drzewną i samorządami.

    Motoryzacja

    Dwie duże marki chińskich samochodów w tym roku trafią do sprzedaży w Polsce. Są w stanie konkurować jakością z europejskimi producentami aut

    Według danych IBRM Samar w Polsce w pierwszych dwóch miesiącach 2024 roku zarejestrowano 533 auta chińskich producentów. Jednak niedługo mogą się one pojawiać na polskich drogach znacznie częściej, ponieważ swoją obecność na tutejszym rynku zapowiedziało już kilku kolejnych producentów z Państwa Środka. Chińskich samochodów, przede wszystkim elektryków, coraz więcej sprzedaje się również w Europie. Prognozy zakładają, że ich udział w europejskim rynku do 2025 roku ma zostać niemal podwojony. – Jakość produktów dostarczanych przez chińskich producentów jest dzisiaj zdecydowanie lepsza i dlatego one z powodzeniem konkurują z producentami europejskimi – mówi Wojciech Drzewiecki, prezes IBRM Samar.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.