Newsy

Państwa członkowskie mają dwa lata na wdrożenie unijnej dyrektywy o prawach autorskich. Polska zaskarżyła ją do Trybunału Sprawiedliwości UE

2019-05-29  |  06:00

W ciągu dwóch najbliższych lat państwa członkowskie Unii Europejskiej muszą wdrożyć dyrektywę o ochronie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Przyjęta w połowie kwietnia regulacja wprowadza wiele zmian w zasadach publikowania treści w internecie oraz wzmacnia pozycję twórców względem globalnych koncernów, takich jak Facebook, YouTube czy Google. Ekspert kancelarii Gekko Taxens ocenia, że powody do zadowolenia będą mieć m.in. wydawcy, dziennikarze, twórcy czy artyści. W mniejszym stopniu natomiast operatorzy serwisów internetowych, dla których przyjęcie dyrektywy oznacza wzrost odpowiedzialności i dodatkowe obowiązki.

Nowe przepisy jasno regulują kwestie związane z odpowiedzialnością poszczególnych uczestników obrotu prawami autorskimi. Przepisy te są z pewnością korzystne dla tych użytkowników, którzy korzystają z treści objętych prawami autorskimi w celach niezarobkowych, ponieważ ich obejmie licencja uzyskiwana przez operatorów serwisów – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Adam Pacuski, radca prawny w Gekko Taxens. – Licencja nie będzie pokrywała natomiast korzystania z treści objętych prawami autorskimi przez tych użytkowników, którzy korzystają z serwisów w celach zarobkowych.

Unijna dyrektywa o ochronie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym została przyjęta przez Parlament Europejski w ostatnim tygodniu marca br., a w połowie kwietnia zaakceptowana przez państwa członkowskie UE. Po opublikowaniu dyrektywy w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej państwa członkowskie – w tym Polska – będą miały dokładnie 24 miesiące na jej wdrożenie do krajowego ustawodawstwa.

Dyrektywa wprowadza wiele zmian w zasadach publikowania i monitorowania treści w internecie. Jak podkreśliła Komisja Europejska, nie dotyczy ona użytkowników korzystających z utworów w celach niezarobkowych. Ci – tak jak do tej pory – będą mogli wymieniać się treściami w mediach społecznościowych, zamieszczać memy i linkować łącza do stron internetowych i gazet. Regulacja ma przede wszystkim chronić interesy twórców i posiadaczy praw autorskich oraz praw pokrewnych w sieci, a także wzmocnić ich pozycję względem globalnych koncernów, takich jak Facebook, YouTube czy Google. Nie wprowadza natomiast żadnych nowych praw dla twórców i dziennikarzy – zapewnia im jedynie lepsze egzekwowanie praw już im przysługujących, takich jak np. prawo do wynagrodzenia za wykorzystanie ich utworów, prawo do żądania zablokowania i usunięcia utworu udostępnionego bez licencji.

Radca prawny Gekko Taxens podkreśla, że dyrektywa jest korzystna zarówno dla posiadaczy praw autorskich i praw pokrewnych – ponieważ oni będą głównymi beneficjentami opłat płynących z tytułu udzielenia licencji – jak i wydawców prasy.

– Dyrektywa daje wydawcom uprawnienie do wynagrodzenia za upublicznianie ich materiałów prasowych przez okres 2 lat od ich pierwszej publikacji – mówi Adam Pacuski.

Izba Wydawców Prasy oraz Stowarzyszenie Dziennikarzy i Wydawców REPROPOL w oficjalnym oświadczeniu poinformowały, że uchwalenie dyrektywy przez Parlament Europejski przyjęły z wielkim zadowoleniem i zadeklarowały chęć współpracy przy wdrożeniu nowych przepisów do polskiego ustawodawstwa.

Mniej powodów do zadowolenia będą mieć z kolei operatorzy serwisów internetowych, dla których przyjęcie dyrektywy oznacza wzrost odpowiedzialności i dodatkowe obowiązki.

– Przede wszystkim będą musieli informować, że w serwisach umożliwiają zapoznawanie się z twórczością chronioną prawem autorskim i prawami pokrewnymi. Następnie będą musieli spełnić obowiązek posiadania licencji, czyli zezwolenia uprawniających do tego, żeby takie treści w ich serwisach mogły być udostępniane – mówi Adam Pacuski.

Dyrektywa o ochronie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym modyfikuje zasady odpowiedzialności operatorów serwisów internetowych za treści objęte prawami autorskimi, które się na tych serwisach znajdują. Do tej pory operatorzy serwisów co do zasady nie ponosili za nie odpowiedzialności.

Zasadniczo operatorzy serwisów internetowych będą zobligowani do posiadania licencji. Prawdopodobnie ta licencja nie obejmie wszystkich utworów, które będą w tych serwisach udostępniane. Stąd dyrektywa przewiduje, że jeżeli jakiś utwór nie jest objęty licencją, to operator serwisu będzie musiał wykazać, że dołożył należytych starań w celu jej uzyskania. Po drugie, będzie musiał wdrożyć procedury reagowania na zgłoszenie, że dany utwór nie jest taką licencją objęty. Po trzecie, będzie musiał wdrożyć procedury, które pozwolą mu zablokować korzystanie z tego utworu, a następnie usunąć go z serwisu na stałe – mówi radca prawny Gekko Taxens.

Dyrektywa Unii Europejskiej ma przystosować przepisy o prawach autorskich do nowych, cyfrowych realiów. Te są przestarzałe, przez co platformy internetowe i serwisy informacyjne są w uprzywilejowanej pozycji, podczas gdy prace artystów, wydawców wiadomości i dziennikarzy, którzy dostają za nie niewielkie wynagrodzenia, krążą bezpłatnie w sieci.

W ubiegłym tygodniu polski rząd zaskarżył nowe przepisy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Dyrektywa jeszcze przed uchwaleniem budziła duże kontrowersje. Przez jej przeciwników, którzy obawiali się m.in. cenzury w internecie, została nazwana ACTA2. Najwięcej kontrowersji budziły art. 11. (wprowadzał obowiązek płacenia wydawcom za treści udostępniane przez globalne koncerny internetowe) oraz art. 13. dyrektywy (wprowadzał obowiązek filtrowania treści pod kątem praw autorskich). W końcówce ubiegłego roku organizacje z sześciu państw regionu Trójmorza, które reprezentują branżę cyfrową, wspólnie zaapelowały do rządów swoich krajów o zablokowanie propozycji zawartych w unijnej dyrektywie, które w ich opinii będą szkodliwe dla sektora kreatywnego i nowoczesnych technologii. Ostatecznie jednak ww. przepisom obok zmiany numerów porządkowych zmodyfikowano także redakcję, co pozwoliło lepiej oddać cel ich wprowadzenia i oddalić od nich krytykę wynikającą z niejasnej treści.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Konkurs Polskie Branży PR

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

Od przyszłego roku akcyza na e-liquidy ma wzrosnąć o 75 proc. To trzy razy więcej niż na tradycyjne papierosy

 Na rynku e-liquidów mamy największą szarą strefę, z którą fiskus niezbyt dobrze sobie radzi. Gwałtowna podwyżka akcyzy nie pomoże w rozwiązaniu tego problemu, tylko go spotęguje – mówi Piotr Leonarski, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich. Krajowi producenci płynów do e-papierosów zaapelowali już do ministra finansów o rewizję planowanych podwyżek akcyzy na wyroby tytoniowe. W przypadku e-liquidów ma być ona największa i w 2025 roku wyniesie 75 proc. Branża podkreśla, że to przyczyni się do jeszcze większego rozrostu szarej strefy, a ponadto będzie zachętą dla konsumentów, żeby zamiast korzystać z alternatyw, wrócili do palenia tradycyjnych papierosów.

Infrastruktura

Zielone zamówienia publiczne stanowią dziś zaledwie kilka procent rynku. Rządowy zespół ma opracować specjalne kryteria dla nich

Zielone zamówienia publiczne stają się w ostatnich latach coraz bardziej powszechną praktyką, choć w Polsce odpowiadają za kilka procent ogólnej liczby zamówień. Duży nacisk na ten aspekt, w postaci nowych regulacji i wytycznych, kładzie także Unia Europejska. Dlatego też w maju br. zarządzeniem prezesa Rady Ministrów został powołany specjalny rządowy zespół, którego zadaniem będzie uwzględnienie aspektów środowiskowych w polskim systemie zamówień publicznych oraz opracowanie wytycznych dla zamawiających. – Ważne, żeby te opracowywane kryteria były dostosowane do realiów polskiego rynku – wskazuje Barbara Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.

IT i technologie

Boom na sztuczną inteligencję w ochronie zdrowia ma dopiero nastąpić. Wyzwaniem pozostają regulacje i zaufanie do tej technologii

Sztuczna inteligencja ma potencjał, żeby zrewolucjonizować podejście do profilaktyki, diagnostyki i leczenia pacjentów, jednocześnie redukując ich koszty. W globalnej skali wartość rynku rozwiązań opartych na AI w opiece zdrowotnej rośnie lawinowo – w ub.r. wynosiła ponad 32 mld dol., ale do 2030 roku ta kwota ma się zwiększyć ponad sześciokrotnie. Również w Polsce narzędzia bazujące na AI zaczynają być wdrażane coraz szerzej, choć – jak wynika z lipcowego raportu SGH – prawdziwy rozwój potencjału sztucznej inteligencji w polskiej branży ochrony zdrowia ma dopiero nastąpić. Warunkiem jest stworzenie stabilnego i bezpiecznego środowiska dla rozwoju tej technologii, opartego na regulacjach prawnych i zaufaniu wszystkich interesariuszy.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.