Newsy

Na polskich drogach ginie mniej ludzi. Duży wpływ na poprawę sytuacji miała obawa kierowców przed wysokimi mandatami

2022-07-18  |  06:20

Najpierw izolacja i ograniczenia w przemieszczaniu się samochodem, a później nowy taryfikator, w którym drastycznie zaostrzono kary za wykroczenia drogowe, sprawiły, że na polskich drogach jest nieco bezpieczniej. Widać to w liczbie ofiar wypadków drogowych. Z danych Komisji Europejskiej wynika, że w ubiegłym roku liczba śmiertelnych ofiar wypadków drogowych w Polsce spadła o 23 proc. w porównaniu z 2019 rokiem. Eksperci z autobaza.pl zaznaczają jednak, że bezpieczeństwo kierowcy nie zawsze zależy od jego zachowania na drodze i przestrzegania przepisów. Wpływ ma na to także samochód i jego ocena w testach zderzeniowych. Tymczasem z informacji CEPiK wynika, że w ubiegłym roku tylko 2,3 proc. pojazdów nie zostało dopuszczonych do ruchu podczas badań technicznych.

Według danych przedstawionych przez Komisję Europejską w ubiegłym roku w wypadkach drogowych w UE zginęło 19,8 tys. osób. To wprawdzie o 5 proc. więcej niż w 2020 roku, kiedy ruch drogowy przez wiele miesięcy był ograniczony ze względu na wybuch pandemii, ale o 13 proc. mniej niż w 2019 roku. Dziewięć państw – Dania, Niemcy, Irlandia, Cypr, Litwa, Malta, Polska, Portugalia i Szwecja – odnotowało w 2021 roku najniższą w historii liczbę śmiertelnych ofiar wypadków drogowych. Z policyjnych statystyk przytaczanych przez „Rzeczpospolitą” wynika, że w tym roku – chociaż liczba wypadków wzrosła względem I połowy 2021 roku – liczba ofiar ponownie się zmniejszyła (o 10,5 proc. r/r i 18 proc. względem 2020 roku).

– Coraz mniejsza liczba ofiar śmiertelnych na polskich drogach po części może wynikać z tego, że pandemia zamknęła nas w domach. Mniejszy ruch na ulicach na pewno przełożył się na to, że było mniej wypadków. Nie poruszaliśmy się codziennie z domu do pracy, ale też ograniczyliśmy wyjazdy wakacyjne. Baliśmy się tego, że wyjedziemy i zachorujemy poza miejscem zamieszkania – mówi agencji Newseria Lifestyle Przemysław Gąsiorowski, ekspert serwisu motoryzacyjnego Autobaza.pl.

Choć ograniczenia związane z pandemią już minęły, to zdaniem Przemysława Gąsiorowskiego trend spadkowy powinien się utrzymywać. Mniejsza liczba wypadków śmiertelnych na drogach wynika bowiem także z nowych przepisów drogowych i wyższych mandatów karnych. Wskazywały na to pierwsze miesiące roku po zaostrzeniu kar za wykroczenia drogowe. Zgodnie ze zmienionym kodeksem drogowym wykonanie manewru wyprzedzania niezgodnie z obowiązującymi przepisami może kosztować kierowcę minimum 1 tys. zł. Za przekroczenie limitu prędkości o 30 km/h grozi mu co najmniej 800 zł, a o 71 km/h – 2,5 tys. zł. Nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu może skutkować karą nawet 1500 zł, a maksymalna grzywna, którą może otrzymać drogowy pirat, wynosi teraz 30 tys. zł.

– W I kwartale br. o 50 proc. zmalała liczba przekroczonych kilometrów o 50 km/h w terenie zabudowanym. Jest to więc gigantyczny sukces, bo jednak nadmierna prędkość jest bardzo często przyczyną wypadków, szczególnie w miastach. Jako motocyklista bardzo cieszę się również z tego, że o 22 proc. zmalała liczba wymuszeń pierwszeństwa. Wiadomo, że jeżeli motocyklista jest uczestnikiem takiego wypadku, to niestety może się to skończyć dla niego tragicznie – mówi ekspert Autobaza.pl.

Unia Europejska wyznaczyła sobie cel redukcji do 2030 roku o połowę liczby zgonów i poważnych obrażeń odniesionych w wyniku wypadków. Podobne założenia zawiera Narodowy Program Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego 2021–2030 – liczba ofiar śmiertelnych ma w ciągu dekady spaść z 10,6 tys. do 5,3 tys., a liczba zabitych – z 2,9 tys. do 1,45 tys. Z kolei do 2050 roku UE chce zrealizować strategię „wizja zero”, czyli wyeliminować śmiertelne wypadki na drogach. Jak wynika z danych Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, koszty wszystkich zdarzeń drogowych w Polsce w 2021 roku wyniosły 39,3 mld zł, czyli 1,5 proc. polskiego PKB. Dla porównania w 2018 roku było to 56,6 mld zł i 2,7 proc. PKB.

Pod względem bezpieczeństwa na polskich drogach w zestawieniu wszystkich europejskich krajów plasujemy się mniej więcej w drugiej dwudziestce, więc Polska ma jeszcze trochę do nadrobienia – mówi Przemysław Gąsiorowski.

Za większość wypadków odpowiada człowiek – kierowca, pieszy bądź inny uczestnik ruchu drogowego – i jego błędy. Wśród najczęstszych przyczyn są nadmierna prędkość, niedostosowana do warunków na drodze, nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu lub innemu pojazdowi, nieprawidłowa zmiana pasa ruchu czy zmęczenie kierowcy. Wiele do życzenia pozostawia również jakość użytkowanych aut, chociaż z tego powodu dochodzi do zdecydowanie mniejszej liczby wypadków.

Jak podkreśla Przemysław Gąsiorowski, teraz średni wiek samochodu w Polsce to 14 lat. Z kolei dane Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów ACEA pokazują, że niemiecki samochód jest młodszy średnio o cztery i pół roku. To oznacza, że w Polsce powinien być wyższy odsetek pojazdów, które mają problem z otrzymaniem pieczątki uprawniającej do poruszania się po drogach, a jest na odwrót.

– W I kwartale tego roku samochody używane, które trafiały do nas z zagranicy, mają 12 lat. Skoro więc taka jest średnia samochodu, który dopiero zaczyna swoją przygodę na polskich drogach, to niestety, ale ten wiek będzie rósł i to na niekorzyść. A wiadomo, im starszy samochód, tym bardziej awaryjny. Może się więc okazać, że za parę lat będziemy jeździli nie dość, że starymi samochodami, to jeszcze stwarzającymi duże zagrożenie nie tylko dla nas, ale i dla innych uczestników ruchu drogowego – tłumaczy specjalista z portalu Autobaza.pl.

Eksperci przestrzegają, by nie lekceważyć przeglądów technicznych i nawet drobnych usterek, bo nie pozostaje to bez wpływu na bezpieczeństwo i komfort jazdy. Istotne jest także rejestrowanie historii serwisowej aut. Dzięki niej chcąc sprzedać lub kupić samochód używany, mamy pełną wiedzę na jego temat.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Prawo

Pierwsze efekty prac deregulacyjnych możliwe już jesienią. Ten proces uwolni w firmach środki na inwestycje

Prace nad pakietami deregulacyjnymi trwają. Biznes liczy na ich sprawne przeprocesowanie, ale i tak nie spodziewa się, żeby pierwsze efekty były widoczne przed jesienią. Dziś przedsiębiorcy 40 proc. swojego czasu spędzają na wypełnianiu różnego typu wymagań, a dodatkowo wstrzymują się z inwestycjami ze względu na niestabilność prawa. Zdaniem przedsiębiorców deregulacja to krok w dobrym kierunku, który pozwoli na przesunięcie zamrożonych w bankach pieniędzy na inwestycje i zwiększy konkurencyjność polskich firm.

Ochrona środowiska

Nowa wersja programu Czyste Powietrze zwiększa wymagania wobec wykonawców instalacji. Nie wszystkie firmy są w stanie im sprostać

Aktualizacja programu Czyste Powietrze, która wystartowała 31 marca br., przyniosła m.in. uszczelnienie zasad finansowania oraz zwiększenie monitoringu wykonawców. – Obecna edycja programu jest najbardziej wymagająca ze wszystkich, jakie do tej pory realizowaliśmy – mówi Paweł Bednarek, prezes zarządu Columbus ONE. Wiele firm nie było w stanie się odpowiednio przygotować do zmian i teraz wstrzymały pozyskiwanie nowych klientów. Grupa Columbus ma ambicję, by konsolidować ten bardzo rozdrobniony rynek.

Handel

Na platformach sprzedażowych mogą się znajdować szkodliwe produkty. Dotyczy to całego rynku online

Badanie odzieży i bielizny zakupionych na dwóch azjatyckich platformach wykazało obecność w części z nich niebezpiecznych związków w niepokojących stężeniach – wynika z Raportu Federacji Konsumentów. Podobne produkty mogą się jednak również znajdować na polskich czy międzynarodowych platformach.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.