Newsy

Polskie miasta czekają gigantyczne wydatki inwestycyjne. Potrzebują przede wszystkim inteligentnych rozwiązań

2017-01-16  |  06:50

Idea inteligentnych miast, które z pomocą nowych technologii odpowiadają na potrzeby mieszkańców, zyskuje na popularności. Inwestycje z zakresu smart city realizuje coraz więcej polskich miast i samorządów. Ich potencjał nie jest jednak w pełni wykorzystywany, dlatego polskie miasta są w ogonie państw europejskich. Jeżeli samorządy zmienią sposób myślenia i dostrzegą konieczność wypracowania spójnej strategii rozwoju, to mogą szybko dogonić metropolie Europy Zachodniej – ocenia Tomasz Turczynowicz z firmy Qumak.

– Polskie miasta nie są jeszcze smart. Brakuje projektów, które integrowałyby różne grupy interesariuszy. Zwykle są to projekty dla pojedynczego wydziału, jednostki czy spółki. Do momentu, kiedy nie będą to projekty interdyscyplinarne, nie powinniśmy ich traktować jako projektów z zakresu smart city – mówi agencji Newseria Tomasz Turczynowicz, dyrektor działu Smart City w firmie informatyczno-technologicznej Qumak.

Według szacunków ONZ do 2050 roku dwie trzecie światowej populacji będzie zamieszkiwać małe i duże miasta. Zarówno obecnie, jak i w nadchodzących dekadach miasta będą musiały się zmierzyć nie tylko z dynamicznym przyrostem liczby mieszkańców, lecz także z problemami takimi jak zanieczyszczenie powietrza, wzrost zapotrzebowania na wodę i energię, wzrost przestępczości czy niedostatek mieszkań. Metropolie, które szukają nowoczesnych rozwiązań tych problemów, wdrażają coraz więcej innowacyjnych rozwiązań z zakresu nowych technologii i IT.

Miasta, które dzięki innowacjom odpowiadają na potrzeby społeczne i ekonomiczne mieszkańców oraz realizują koncepcję zrównoważonego rozwoju, określa się mianem „inteligentnych”. Nowe technologie sprawiają nie tylko, że miasta stają się bardziej przyjazne i wygodne dla mieszkańców, lecz także przekładają się na obniżenie kosztów utrzymania i zwiększenie wydajności infrastruktury miejskiej. 

Modelowym przykładem smart city są europejskie metropolie takie jak Kopenhaga, Barcelona czy Londyn. W ostatnich latach skokowo rośnie jednak liczba projektów odpowiadających tej koncepcji, które wdrażają polskie miasta. 

W Szczecinie oraz Krakowie dużą część lamp ulicznych zastąpiło oświetlenie LED, które w skali roku pozwoli zmniejszyć zużycie energii i przyniesie oszczędności sięgające nawet 700 tys. zł. W Lublinie ruchem transportowym kieruje inteligentny system ITS, który pozwala kierowcom w czasie rzeczywistym sprawdzać czas dojazdu do wybranego punktu i dowiadywać się, w których częściach miasta są korki, roboty czy inne utrudnienia. Z badań firmy Integrated Solutions wynika, że ponad 50 proc. polskich samorządów w kolejnych latach zamierza wdrażać systemy usprawniające miejski transport. 

Zdaniem eksperta firmy Qumak, polskie samorządy wciąż nie do końca rozumieją jednak ideę smart city i to stanowi główną barierę ich rozwoju w tym obszarze. W efekcie potencjał realizowanych projektów jest wykorzystywany tylko w części.

– Tak naprawdę samorządy realizowały inwestycje z zakresu inteligentnych miast jeszcze zanim pojawiło się to określenie. Miasta wdrażały projekty z obszaru oświetlenia, bezpieczeństwa czy inteligentnego transportu. Były to jednak projekty odseparowane, nie łączyły wielu grup interesariuszy i w związku z tym nie miały zbyt dużego znaczenia w skali całego miasta. Przykładowo, w obszarze bezpieczeństwa nie chodzi tylko o zainstalowanie systemu monitoringu, lecz także o współdziałanie wielu jednostek takich jak policja czy straż miejska, które powinny korzystać z danych generowanych przez ten system – mówi Tomasz Turczynowicz.

Eksperci podkreślają, że polskie miasta muszą zmierzyć się z gigantycznymi wydatkami na inwestycje. Największym wyzwaniem jest przede wszystkim infrastruktura mieszkaniowa, transportowa i społeczna.

– Polskie miasta potrzebują po pierwsze inteligentnych rozwiązań transportowych, ponieważ to najszybciej odczują wszyscy mieszkańcy. Po drugie to muszą zainwestować w systemy poprawiające bezpieczeństwo w mieście i po trzecie – szeroko rozumiane e-usługi, aby mieszkańcy, przedsiębiorcy czy inwestorzy mogli realizować zadania z domu czy biura, bez konieczności odwiedzania urzędów – mówi Tomasz Turczynowicz.

W ubiegłym roku samorządy nie realizowały żadnych znaczących projektów z zakresu inteligentnej infrastruktury miejskiej. 2017 rok powinien jednak przynieść oczekiwaną poprawę. Zwłaszcza że perspektywa 2014–2020 jest dla samorządów ostatnim momentem na pozyskanie funduszy europejskich dla projektów inwestycyjnych w ramach koncepcji smart city.  

Wartość całego segmentu szacowana jest na kilkaset milionów złotych rocznie. Samorządy mogą wydawać te pieniądze na projekty związane z szeroko rozumianym inteligentnym miastem. W skali globalnej wartość rynku inteligentnych miast do 2020 roku będzie wynosić około 1,5 biliona dolarów – wynika z raportu „Inteligentny Rozwój Miast” firmy Integrated Solutions zajmującej się wdrażaniem inteligentnych rozwiązań dla samorządów. 

– Warto podkreślić, że nie mówimy tylko o dużych miastach. Projekty z obszaru smart city mogą realizować również małe miejscowości, gminy czy powiaty. Wielkość nie ma znaczenia. Istotne jest to, co można zaoferować mieszkańcom i przedsiębiorcom. Nawet małe starostwa i miasteczka mogą realizować projekty za setki tysięcy złotych, które odpowiedzą na lokalne potrzeby. W zeszłym roku bardzo mało działo się w tym obszarze, ale liczymy na to, że w tym roku rynek się otworzy – mówi Tomasz Turczynowicz.

Polskie samorządy ustępują europejskim metropoliom skalą realizowanych projektów, ale zdaniem eksperta firmy Qumak mają szansę bardzo szybko pokonać bariery i w ciągu kilku lat trafić do europejskiej czołówki inteligentnych miast. Potrzebna jest jednak większa świadomość włodarzy miast i wypracowanie spójnej strategii rozwoju. 

– Jeżeli uzmysłowimy włodarzom potrzebę integracji projektów i wypracowania spójnej strategii, którą trzeba konsekwentnie realizować, to możemy w ciągu 23 lat znaleźć się czołówce europejskiej. Jeśli powstaną projekty interdyscyplinarne na poziomie województwa, gdzie przykładowo mielibyśmy możliwość kupienia biletu do państwowej komunikacji zbiorowej i prywatnej albo na pociąg, to mieszkańcy szybko odczują poprawę – mówi Tomasz Turczynowicz.  

Z raportu Integrated Solutions wynika, że w 2025 roku na świecie będzie już ponad 100 w pełni inteligentnych miast, a działania w tym kierunku będzie podejmowała większość metropolii.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Rolnictwo

Dane satelitarne w użyciu urbanistów i samorządowców. Mogą im służyć do przygotowania na zmiany klimatu

Do 2031 roku rynek usług związanych z danymi satelitarnymi ma wzrosnąć ponad czterokrotnie – przewidują analitycy. Na rosnącą podaż wpływ może mieć nałożony na dużą część przedsiębiorców, w tym producentów rolnych, obowiązek raportowania wpływu środowiskowego. Dane satelitarne są jednak cennym narzędziem również w rękach urbanistów i samorządowców. Z dokładnością do milimetrów pokazują zjawiska takie jak np. osiadanie gruntów, co pozwala na wczesne podejmowanie decyzji o kluczowych modernizacjach infrastruktury.

Prawo

Nałóg nikotynowy wśród nieletnich zaczyna się najczęściej od e-papierosów. Przyciągają ich słodkie, owocowe smaki tych produktów

Co czwarty uczeń ma za sobą inicjację nikotynową, a dla większości z nich pierwszym produktem, po jaki sięgnęli, był e-papieros. Zdecydowana większość uczniów używających nikotyny korzysta właśnie z e-papierosów, a prawie połowa nie ma problemu z ich zakupem – wskazują nowe badania przeprowadzone z okazji Światowego Dnia Rzucania Palenia. Eksperci podkreślają, że niebezpiecznym produktem, z uwagi na ryzyko uzależnienia behawioralnego, są także e-papierosy beznikotynowe. Trwają prace nad przepisami, które m.in. zakażą ich sprzedaży nieletnim.

Ochrona środowiska

Futra z negatywnym wpływem na środowisko na każdym etapie produkcji. Wiąże się z 400-krotnie większym zużyciem wody niż poliestru

Biznes futrzarski ma negatywny wpływ na środowisko naturalne – podkreślają eksperci Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Hodowle powodują zatrucie wód i gleb oraz są zagrożeniem dla bioróżnorodności. Z kolei produkcja futra z norek, lisów i jenotów generuje znacznie większe niż bawełna czy poliester emisje gazów cieplarnianych, zużycie wody i zanieczyszczenie wody. 25 listopada obchodzimy Dzień bez Futra, który ma zwrócić uwagę na cierpienie zwierząt hodowanych na potrzeby przemysłu futrzarskiego oraz promować etyczne i ekologiczne wybory w modzie.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.