Newsy

Depresja i zaburzenia psychiczne będą długotrwałym efektem pandemii SARS-CoV-2. Szczególnie narażeni są pracownicy medyczni

2020-06-15  |  06:15

Pandemia SARS-CoV-2 i kilka tygodni społecznej izolacji przyczyniły się do spotęgowania lęków i zaburzeń depresyjnych. Szereg badań pokazuje, że Polacy dość powszechnie skarżą się na silny stres, niepokój i samotność, a dla wielu osób pandemia jest zdarzeniem wręcz traumatycznym, które wywołuje objawy stresu pourazowego. – Zaburzenie i choroby psychiczne zostaną z nami na dłużej, podobnie jak pewna ostrożność, dystans społeczny oraz uzależnienie od internetu – wskazuje psycholog dr Beata Rajba.

– Kilka tygodni, które spędziliśmy na home office i home learning, sprawiło, że staliśmy się bardziej zdezorganizowani, że w pewien sposób skonfliktowała i nałożyła się na siebie sfera zawodowa i prywatna. Do tego doszło zmęczenie i monotonia, więc teraz powoli wchodzimy w fazę wypalenia, wyczerpania – wskazuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes psycholog dr Beata Rajba, wykładowca Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.

Pandemia koronawirusa i związane z nią obostrzenia mocno wpłynęły na życie społeczne. Wymusiły pracę zdalną, ograniczenia w przemieszczaniu się i kontaktach ze znajomymi czy rodziną. Polacy sumiennie podeszli do rządowych zaleceń: więcej niż 7 na 10 osób ograniczyło wyjścia z domu do niezbędnego minimum, a 14 proc. w pierwszych miesiącach pandemii w ogóle nie opuszczało swojego domu (badanie „Życie Polaków podczas epidemii” VOX). Zamknięcie w czterech ścianach odbiło się jednak na naszej kondycji psychicznej: dla blisko połowy (47 proc.) życie w ostatnich miesiącach stało się bardziej stresujące, a dla co trzeciego – bardziej chaotyczne.

– Podczas tych tygodni odosobnienia przeżyliśmy trzy fazy radzenia sobie z kryzysem. Pierwsza była faza dezorganizacji, kiedy w sposób chaotyczny rzucaliśmy się do sklepów, kupowaliśmy zapasy makaronu i  papieru toaletowego. Później przyszła faza adaptacji, która wbrew pozorom wymaga ogromnego wysiłku organizacyjnego. I wreszcie teraz ten wysiłek zaowocował fazą wypalenia – tłumaczy ekspertka.

Szereg badań pokazuje, że pandemia i jej konsekwencje – w tym kilka tygodni społecznej izolacji – przyczyniły się do spotęgowania lęków, niepokojów i zaburzeń depresyjnych. Opublikowany w połowie maja raport ONZ („COVID-19 and the Need for Action on Mental Health”) pokazuje, że jeszcze przed wybuchem globalnej epidemii na depresję cierpiało 264 mln ludzi, a obecna sytuacja znacznie te statystyki pogorszy. Strach przed zakażeniem, obawy o zdrowie swojej rodziny, przymusowa izolacja i samotność, a do tego problemy ekonomiczne, groźba utraty pracy i dochodów oraz widmo kryzysu gospodarczego i niemożność zaplanowania przyszłości – wszystkie te czynniki powodują, że w wielu krajach ONZ notuje dużo wyższy niż zwykle poziom depresji i lęku.

– Wraz z moimi studentami przeprowadziłam badania w dwóch panelach. Pierwszy zakończył się tuż przed Wielkanocą i już pokazywał alarmujące informacje: 1/3 dorosłych i 44 proc. nastolatków mierzyło się z objawami depresji, przy czym 1/5 miała myśli samobójcze, więc był to katastrofalny wynik. Drugi panel zakończył się 15 maja i wyniki były jeszcze gorsze: wśród dorosłych z objawami depresji mierzyło się już 39,5 proc. osób. Młodzież jest w tej chwili w szczególnie trudnej sytuacji, a poprzez brak bezpośredniego kontaktu nauczycielom trudniej zauważyć, że coś jest nie tak, i pomóc. Również rodzice są zestresowani, wystraszeni, mają swoje kłopoty, na których się skupiają. Jeśli obdarzają nastolatka uwagą, to często negatywną. W efekcie zostaje on pozostawiony sam sobie – mówi dr Beata Rajba. – Bardzo ważne jest teraz, żeby rozmawiać z nastolatkami w domu o ich obawach, zwrócić na nich uwagę, a w razie, gdy coś nas zaniepokoi, szukać pomocy, np. skontaktować się przez wirtualny dziennik z pedagogiem czy psychologiem szkolnym, który doradzi, co dalej zrobić

Raport opracowany przez VOX pokazuje, że w ostatnich tygodniach ponad połowa Polaków negatywnie ocenia swój nastrój, przy czym 14 proc. źle lub bardzo źle. Izolację najgorzej znosiły osoby w wieku 25–34 lata. Konieczność pozostania w domu wzmagała stres i niepokój (25 proc.), a co piąta osoba negatywnie oceniająca swój nastrój narzekała na samotność i brak kontaktu z innymi ludźmi (18 proc.). Z kolei badania prowadzone przez zespół naukowy z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego pokazały, że dla wielu Polaków pandemia jest zdarzeniem wręcz traumatycznym, które u 37 proc. badanych powoduje objawy stresu pourazowego (PTSD). Podobny odsetek (38 proc.) zgłasza nasilone objawy depresyjne, a aż 62 proc. – nasilone objawy lęku uogólnionego, który znacząco wpływa na codzienne funkcjonowanie.

Szczególnie narażeni na psychologiczne skutki pandemii SARS-CoV-2 są pracownicy służby zdrowia – podkreśla ONZ w swoim raporcie. Według danych przytaczanych przez Medicover 35 proc. pracowników medycznych odczuwa wręcz traumatyczny stres, 15 proc. cierpi na depresję, a 12 proc. odczuwa silny niepokój związany z aktualną sytuacją. Ich położenie jest szczególnie trudne, bo obok obciążającej pracy i niedostatecznego wsparcia muszą się mierzyć z lękiem o siebie i rodziny oraz ostracyzmem otoczenia powodowanym obawą przed zachorowaniem albo wręcz agresją sąsiadów, pacjentów czy ich rodzin, u której źródła leżą lęk i bezsilność. Większa skłonność do agresji jest wpisana w fazę wyczerpania sytuacją pandemii, w jaką wchodzimy teraz jako społeczeństwo. Łatwiej nam wówczas depersonalizować innych ludzi, traktować ich przedmiotowo i bez empatii.  

– Nasilenie lęku szczególnie dotyczy też osób z wszelkiego rodzaju fobiami, zwłaszcza fobiami czystości, które boją się zachorować. Trudno do normalności wrócić również osobom z fobią społeczną, które odzwyczaiły się od kontaktów z innymi ludźmi. Choroby i zaburzenia psychiczne pewnie zostaną z nami na dłużej – przewiduje dr Beata Rajba.

Psycholog z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej wskazuje, że długotrwałą konsekwencją pandemii może być także zmiana relacji społecznych: większy dystans i ostrożność w kontaktach międzyludzkich.

– Na pewno na dłużej zostanie z nami także uzależnienie od internetu, będzie nam trudniej wrócić do normalności. Porzucimy też podawanie ręki na rzecz innych bezdotykowych form powitania. Wreszcie wiele relacji przeniesiemy do sieci, to zaś niesie ryzyko, że ulegną one spłyceniu, a wreszcie wygasną, pozostawiając nas z mniejszym kręgiem przyjaciół, ale też wsparcia społecznego – mówi.

Pandemia i kwarantanna sprawiły, że życie społeczne i zawodowe Polaków przeniosło się do internetu. Urząd Komunikacji Elektronicznej pokazał na Twitterze statystyki, z których wynika, że już w kwietniu natężenie transmisji danych w sieciach stacjonarnych wzrosło o 140 proc. w szczytowym okresie miesiąca. Operatorzy telekomunikacyjni informowali o kilkudziesięcioprocentowych wzrostach mobilnej transmisji danych, a największe serwisy streamingowe – o dużych wzrostach oglądalności. Polacy w trakcie pandemii wykorzystywali internet do pracy, nauki, rozrywki, a także zakupów. Według Nielsena 31 proc. zwiększyło swoją aktywność zakupową w kanale online w kategorii produktów spożywczych i kosmetyczno-chemicznych.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Kongres MOVE

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Infrastruktura

Sektor ochrony zdrowia odpowiada za większe emisje CO2 niż lotnictwo. Zielone zmiany wymagają drastycznego przyspieszenia

Sektor ochrony zdrowia ponosi znaczące konsekwencje wynikające z rosnącej liczby ekstremalnych zjawisk klimatycznych, ale też poważnego zanieczyszczenia powietrza, a koszty z tym związane będą rosły. Z drugiej strony sam sektor też się przyczynia do zmian klimatycznych – odpowiada za 4 proc. emisji CO2, czym wyprzedza takie branże jak żegluga czy lotnictwo. O potrzebie przyspieszenia zielonych zmian w ochronie zdrowia coraz więcej się mówi, ale to wymaga konkretnych działań. Temu ma służyć powołana właśnie do życia Zielona Koalicja dla Zdrowia, w której uczestniczy prawie 30 podmiotów i której patronuje m.in. Narodowy Fundusz Zdrowia.

Ochrona środowiska

Nowa kadencja samorządów pod znakiem działań energetycznych i klimatycznych. 15 mld euro z UE może przyspieszyć zmiany w tym zakresie

Do wyborów samorządowych pozostał nieco ponad tydzień. Jak pokazuje nowy raport Fundacji Instytut na rzecz Ekorozwoju, na samorządowców nadchodzącej kadencji będzie czekać wiele wyzwań związanych z energetyką i polityką klimatyczną, które wynikają zarówno z regulacji UE, jak i oczekiwań społecznych. Jednak w praktyce możliwości aktywnego działania samorządów w tym obszarze są tak szerokie, jak umożliwiają im to regulacje prawne. – Tutaj pewnych rozwiązań po prostu nie ma albo są w dość dokuczliwy sposób szczegółowe i stwarzają samorządom duże trudności. Dlatego potrzebna jest interwencja rządu, żeby umożliwić samorządom aktywne działania – ocenia dr Wojciech Szymalski, prezes Fundacji Instytut na rzecz Ekorozwoju.

Prawo

Postęp technologiczny rewolucjonizuje pracę specjalistów ds. finansów. Stają się strategicznymi doradcami biznesu

Częste zmiany regulacyjne i postęp technologiczny wymuszają na specjalistach ds. finansów ciągłe nabywanie nowych kompetencji, doszkalanie i uaktualnianie swojej wiedzy. Ci, którzy potrafią się dostosować do szybkich zmian i wesprzeć swoimi umiejętnościami rozwój biznesu, mogą jednak liczyć na większe możliwości rozwoju kariery. – Finanse operują w świecie, który coraz szybciej się zmienia. To powoduje, że w przyszłości ludzie z obszaru finansów będą musieli poświęcać dużo więcej energii na to, żeby dotrzymać tempa – mówi Kuba Neneman, head of finance.ai, commercial data science manager w Shellu.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.