Mówi: | Janusz Pałaszewski |
Funkcja: | specjalista ginekolog i położnik, ordynator oddziału szpitalnego |
Firma: | Klinika Invicta w Warszawie |
Polscy lekarze notują duże sukcesy w leczeniu niepłodności metodą in vitro. Jednak dostęp do jej finansowania jest ograniczony
Polska pozostaje jednym z nielicznych krajów UE, w których z publicznych pieniędzy nie finansuje się w żaden sposób kosztów leczenia niepłodności. Tymczasem ten problem dotyczy nawet 1,5 mln par. Co roku kilkanaście tysięcy z nich korzysta z procedury in vitro. Na tle innych państw lekarze w Polsce notują na tym polu duże sukcesy i wysoką skuteczność, sięgającą ok. 36 proc. Jak ocenia dr Janusz Pałaszewski z kliniki Invicta, krajowe prawo jest w tym zakresie dość dobrze skonstruowane, ale brakuje programu zdrowotnego, który otworzyłby dostęp do tej metody leczenia dla większej liczby par.
– Według statystyk w Polsce około 300 tys. par jest dotkniętych niepłodnością. To nie oznacza, że problem ma 600 tys. osób, bo mówimy o parach, wystarczy więc, że problem ma jedna osoba i on rozciąga się na dwie – mówi Janusz Pałaszewski, specjalista ginekolog i położnik, ordynator oddziału szpitalnego w klinice leczenia niepłodności Invicta w Warszawie.
Dużo wyższą liczbę podaje Ministerstwo Zdrowia w ubiegłorocznej aktualizacji „Programu kompleksowej ochrony zdrowia prokreacyjnego w Polsce”. Z problemami z zapłodnieniem boryka się 1,5 mln par. Co najmniej połowa z nich korzysta z pomocy podstawowej opieki zdrowotnej, a ok. 60 proc. wymaga specjalistycznej pomocy lekarskiej. Jednak nie wszystkie – z różnych powodów – z niej korzystają.
Na całym świecie – według Światowej Organizacji Zdrowia – problemem niepłodności dotkniętych jest około 60–80 mln par. WHO uznaje niepłodność za chorobę społeczną (definiuje się ją jako niemożność poczęcia dziecka po 12 miesiącach systematycznych starań, bez stosowania środków antykoncepcyjnych) i szacuje, że przeciętnie co 10. para ma trudności z poczęciem potomstwa.
Ministerstwo Zdrowia podkreśla, że pary dotknięte niepłodnością częściej mają zaburzone relacje społeczne, a partnerzy są bardziej narażeni na depresję i inne zaburzenia psychiczne, co przekłada się też na relacje w życiu zawodowym. Jest to problem również w wymiarze ogólnospołecznym i demograficznym.
– Niepłodność jest już w tej chwili chorobą cywilizacyjną i ona musi być leczona – podkreśla specjalista ginekolog i położnik.
Według danych Europejskiego Towarzystwa Rozrodu Człowieka i Embriologii (ESHRE) co roku kilkanaście tysięcy par w Polsce, które mają problem z zajściem w ciążę, korzysta z zabiegów in vitro.
– Szacuje się, że w Polsce co roku powinno być wykonywanych około 25 tys. procedur in vitro, żeby zabezpieczyć ten obszar leczenia niepłodności. Wydaje się, że jest to uczciwie wyliczona i nieprzeszacowana liczba – mówi Janusz Pałaszewski. – Trzeba pamiętać, że procedura in vitro nie oznacza automatycznie ciąży, często trzeba powtórzyć ją dwu-, trzykrotnie. Jeden panel takiego leczenia to właśnie trzykrotna procedura. Tu czasami dużą rolę odgrywa zwykły przypadek – w pierwszym ani drugim podejściu nie wystąpią warunki sprzyjające uzyskaniu zdrowej, prawidłowej ciąży, a dopiero przy trzecim się pojawia.
Skuteczność leczenia metodą zapłodnienia pozaustrojowego jest zależna od wieku kobiety, ale zazwyczaj wynosi około 30–40 proc. Najwyższą skuteczność notuje się w grupie pacjentek przed 35. rokiem życia.
– W Polsce wypadamy nieźle na tle Europy. Mamy około 36-proc. skuteczność, czyli bardzo wysoką – mówi ekspert.
Kwestie dotyczące leczenia niepłodności i funkcjonowania ośrodków wspomaganego rozrodu reguluje w Polsce ustawa, która weszła w życie w listopadzie 2015 roku.
– Wprowadziła ona pewne restrykcje, ale jest na tyle mądrze skonstruowana, że – jeżeli w ocenie lekarza stoją w sprzeczności z dobrem pacjenta – może on od nich odstąpić. Przykładem może być chociażby limit zapłodnienia sześciu komórek jajowych u pacjentek do 35. roku życia. Jeśli istnieją wskazania medyczne do zapłodnienia większej liczby, uzasadniamy to, umieszczamy w dokumentacji i możemy zapłodnić ich więcej – mówi ordynator w klinice Invicta.
Zgodnie z ustawą leczeniu poddawane są tylko pary (kobieta i mężczyzna, z wyłączeniem związków jednopłciowych i singli) pozostające w związku małżeńskim lub we wspólnym pożyciu. Do in vitro para jest kwalifikowana po 12-miesięcznym okresie leczenia innymi metodami (lekarz może skrócić ten termin, jeśli leczenie nie rokuje ciąży). W przypadku, gdy jeden z partnerów jest bezpłodny, ustawa dopuszcza dawstwo i biorstwo komórek rozrodczych lub zarodków, ale tylko anonimowe, co oznacza, że nie jest możliwe dawstwo ze wskazaniem czy wewnątrzrodzinne.
Przyjęty w 2016 roku nowy program leczenia niepłodności wyklucza metodę in vitro, skupiając się m.in. na naprotechnologii. Polska pozostaje jednym z nielicznych krajów UE, w których państwo nie finansuje ani nie partycypuje w kosztach leczenia niepłodności. W całym kraju jest ponad 40 klinik zajmujących się leczeniem metodą in vitro (dla porównania w Hiszpanii prawie 240), ale barierę w dostępie do leczenia tą metodą stanowią m.in. wysokie koszty, brak finansowej pomocy państwa i negatywne postrzeganie społeczne.
– Większość krajów w Europie refunduje leczenie in vitro. W Polsce mamy programy regionalne, obejmujące np. poszczególne miasta. One są bardzo pomocne, ale brakuje programu ministerialnego, który zresztą dał fantastyczny efekt, bo dzięki niemu pojawiło się nowe miasto wielkości Wyszkowa – mówi ginekolog.
W latach 2013–2016 był już prowadzony ministerialny program „Leczenie niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego”. Kosztowna procedura in vitro po raz pierwszy została w Polsce objęta finansowaniem ze środków publicznych. Z danych Ministerstwa Zdrowia przytaczanych przez OKO.Press wynika, że do grudnia ubiegłego roku dzięki temu programowi na świat przyszło już 22 188 dzieci.
– W Europie niemal wszystkie kraje – zgodnie z aktualną wiedzą medyczną – działają tak, aby ich obywatele mogli być leczeni z powodu niepłodności. Oczywiście są też takie, które poszły w stronę bardzo złych regulacji, czego przykładem są Szwajcaria i Włochy, gdzie około dwóch lat temu zmieniono prawo, wprowadzono restrykcyjne ograniczenia i zablokowano możliwość zapłodnienia większej liczby komórek jajowych, co uderzyło w pacjentów. To spowodowało wręcz drastyczny spadek skuteczności tego leczenia – poniżej 20 proc. Szwajcarzy jechali na leczenie do Francji albo Niemiec, a Włosi do Austrii, bo nikt nie chciał się leczyć we własnym kraju – mówi dr Janusz Pałaszewski.
Jak podkreśla, w Polsce wprowadzenie podobnych ograniczeń bądź całkowitego zakazu in vitro mocno uderzyłoby w pary borykające się z niepłodnością i cofnęło polską medycynę o 35 lat wstecz. Zwłaszcza że w naszym kraju lekarze notują ogromne sukcesy w leczeniu niepłodności.
– Pierwsza procedura in vitro w Polsce była wykonana przez prof. Mariana Szamatowicza w 1987 roku i urodziła się wtedy dziewczynka, która jest dzisiaj 33-letnią kobietą. Mamy ogromne doświadczenia, bardzo dobre wyniki i osiągnięcia na tym polu. W polskiej klinice – jako drugiej na świecie – sekwencjonowano DNA zarodków, po raz pierwszy dokonała tego klinika uniwersytecka w Stanach Zjednoczonych. Byliśmy liderami w stosowaniu pewnych oznaczeń, przykładowo parametr anti-Müllerian hormone [AMH, wskaźnik rezerwy jajnikowej – red.] został w Polsce zastosowany bardzo szybko, co miało duży wpływ na inne kraje – mówi ginekolog.
Jak wynika z raportu EFAP „European Policy Audit on Fertility”, który podsumowuje dane dotyczące leczenia niepłodności w krajach Europy, w Polsce wskaźnik płodności wynosi 1,32 (podobny odnotowuje się np. w Hiszpanii), a średnia dla UE wynosi 1,58. Jeden z najwyższych notuje Francja, gdzie ten wskaźnik sięga 2,01.
Pandemia SARS-CoV-2 na dwa miesiące wstrzymała leczenie niepłodności. Teraz leczenie powinno być kontynuowane
Karolina Cwalina-Stępniak: Dowiedziałam się, że jestem w ciąży, na początku kwarantanny. Pierwsze dwa miesiące właściwie przespałam
Nadopiekuńczość i brak konsekwencji to jedne z najczęstszych błędów wychowawczych. Współczesnym rodzicom trudno ich uniknąć [DEPESZA]
Czytaj także
- 2024-11-15: Rok regularnej aktywności fizycznej wydłuża życie w zdrowiu o co najmniej rok. Zmniejsza też absencję chorobową w pracy
- 2024-11-06: 4 mld zł z KPO na e-zdrowie. Trafią m.in. na ucyfrowienie dokumentacji medycznej oraz narzędzia przyspieszające diagnostykę
- 2024-10-24: Polacy świadomi wpływu ćwiczeń fizycznych na zdrowie. Branża fitness notuje zwiększony ruch
- 2024-10-17: Sztuczna inteligencja coraz mocniej wchodzi w medycynę. Potrzebna wielka baza danych pacjentów
- 2024-10-15: Trwa jesienna fala COVID-19. Według GIS jest najwięcej zachorowań od dwóch lat
- 2024-10-18: Stereotypy społeczne sprawiają, że mężczyznom trudno szukać pomocy w depresji. W zdrowiu i edukacji ich sytuacja jest trudniejsza niż kobiet
- 2024-09-30: Mężczyźni w Polsce żyją średnio siedem lat krócej niż kobiety. Różnica ta należy do najwyższych w UE
- 2024-10-02: Polacy na bakier z higieną cyfrową. To przekłada się na zdrowie fizyczne i psychiczne, szczególnie młodych
- 2024-09-27: MNiSW wspiera programy badawcze dotyczące żywienia. W planach jest też popularyzacja zdrowej diety
- 2024-10-01: Pozytywne doświadczenia w podróży mogą poprawić kondycję fizyczną i psychiczną. Naukowcy zbadali to za pomocą teorii fizyki
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Prawo
Trwają prace nad ostatecznym kształtem ustawy o związkach partnerskich. Kluczowe są kwestie tzw. małej pieczy
– Trwają rozmowy nad wypracowaniem konsensusu, który pozwoli na poparcie ustawy o związkach partnerskich przez większość sejmową – mówi ministra ds. równości Katarzyna Kotula. Jak podkreśla, rządowy projekt jest minimum, ale dlatego trzeba go wykorzystać do maksimum, by zabezpieczyć partnerów i dzieci wychowujące się w takich rodzinach. Szczególnie ważna jest kwestia tzw. małej pieczy. W toku konsultacji publicznych i międzyresortowych wpłynęło kilkaset stron uwag i kilka tysięcy maili.
Handel
Lekarze apelują o uregulowanie rynku saszetek z nikotyną. Na ich szkodliwe działanie narażona jest głównie młodzież
Saszetki z nikotyną są dostępne na rynku od kilku lat, ale nadal nie ma żadnych unijnych ani krajowych regulacji dotyczących ich oznakowania, reklamy czy sprzedaży. To powoduje, że tzw. pouches są bardzo łatwo dostępne, bez większych problemów można je kupić nawet przez internet, co przekłada się na ich rosnącą popularność, także wśród dzieci i młodzieży. Eksperci apelują o pilne uregulowanie tego rynku.
Problemy społeczne
Dane satelitarne będą częściej pomagać w walce z żywiołami w Polsce. Nowy system testowany był w czasie wrześniowej powodzi
Światowa Organizacja Meteorologiczna podaje, że w ciągu ostatnich 50 lat pięciokrotnie zwiększyła się liczba katastrof naturalnych na świecie. Jednocześnie nowe możliwości w zakresie wczesnego ostrzegania i zarządzania kryzysowego pozwoliły ograniczyć liczbę ofiar trzykrotnie. Coraz częściej pomagają w tym dane satelitarne, czego przykładem było wykorzystanie nowego systemu Poland’s Civil Security Hub w trakcie wrześniowej powodzi na południowym zachodzie kraju.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.