Newsy

Stężenie szkodliwych substancji w kabinie auta jest wyższe niż na zewnątrz. Konieczne jest stosowanie filtrów kabinowych

2017-03-02  |  06:30

Na zanieczyszczenia powietrza narażeni są przede wszystkim kierowcy. Stężenie szkodliwych substancji w kabinie samochodu może być nawet kilkukrotnie większe niż na zewnątrz. Standardowe filtry kabinowe nie zatrzymują zanieczyszczeń smogowych. Warto więc stosować filtry z aktywnym węglem i regularnie je wymieniać. W walce ze smogiem może także pomóc wprowadzenie kar za poruszanie się pojazdem z usuniętym filtrem cząstek stałych. Na Zachodzie mandaty sięgają kilku tysięcy euro.

– Z punktu widzenia właściciela pojazdu można zadbać o swoje zdrowie poprzez okresowe kontrole samochodu i sprawdzanie jego stanu technicznego. Przy tej okazji można się zainteresować filtrem kabinowym. Na pewno należałoby go wymienić dwa razy do roku. Warto kupować nieco droższe filtry, które zawierają węgiel aktywny. Wówczas poza samym zapyleniem, zatrzymujemy część gazów, które są dezaktywowane, co jest naprawdę istotną sprawą, zwłaszcza w centrum miasta – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Tomasz Niedbała, zastępca dyrektora sprzedaży ds. wyposażenia warsztatów w Inter-Team.

Z danych Health & Environment Alliance wynika, że tylko 3 proc. Polaków oddycha powietrzem, które spełnia standardy WHO. Rocznie z powodu zanieczyszczonego powietrza umiera ponad 40 tys. osób. Szczególnie narażeni są kierowcy, zwłaszcza że stężenie szkodliwych substancji w kabinie samochodu może być nawet kilkukrotnie większe niż na poboczu drogi. W dużej mierze odpowiedzialne są za to spaliny z silników diesla, uznane przez WHO za rakotwórcze. Nadmierną emisję spalin ograniczać mają filtry cząstek stałych montowane przez producentów aut, jednak część kierowców w poszukiwaniu oszczędności (wymiana zapchanego filtra to koszt kilku, a nawet kilkunastu tysięcy złotych) decyduje się na ich demontaż.

 Usunięcie filtra cząstek stałych nie jest zwykle lekarstwem na całe zło. Klienci robią to, kiedy nie mogą już sobie poradzić z samochodem, bo filtr się zapycha, a tak dzieje się często ze względu na uszkodzony układ wtryskowy. Usunięcie filtra nie naprawia auta, za to może spowodować duże wydatki, bo samo usunięcie to koszt rzędu 12 tys. zł, a dopiero później zabieramy się za kosztową naprawę samochodu – tłumaczy Tomasz Niedbała.

Filtry mają za zadanie ograniczyć nadmierną emisję spalin poprzez zatrzymywanie cząstek stałych i ich wypalanie wewnątrz filtra. Usunięcie filtrów sprawia, że cząstki wydostające się z układu wydechowego unoszą się w powietrzu, a jest to związek rakotwórczy. Jak wskazuje ekspert, można łatwo stwierdzić, czy dany pojazd ma zamontowany taki filtr.

– Samochód z filtrem cząstek stałych nie dymi, nie ma takiej możliwości. Jeżeli mamy sprawny samochód, nie ma takiej możliwości, żeby z tyłu wydobywał nam się dym podczas normalnej pracy silnika. Jeśli tak jest, na pewno nie ma tam filtra cząstek stałych lub zachodzi właśnie proces jego regeneracji – tłumaczy przedstawiciel Inter-Team.

Teoretycznie demontaż filtrów cząstek stałych jest nielegalny. W Polsce nie jest jednak w żaden sposób kontrolowany. Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów w styczniowych rekomendacjach proponuje, by badanie jakości spalin było elementem kontroli drogowej i okresowego badania technicznego. Takie rozwiązania zostały już wprowadzone w innych krajach.

 Na zachodzie Europy inspekcje drogowe sprawiają, że kierowca nie może sobie pozwolić na ryzyko poruszania się niesprawnym pojazdem, bo zostanie zatrzymany – zaznacza ekspert. – Co więcej, kary są drakońskie, bo mandaty sięgają w przeliczeniu kilku tysięcy złotych. Jeżeli kierowca zostanie złapany z samochodem z wymontowanym filtrem cząstek stałych, który pierwotnie tam był, nie można się tym samochodem dalej poruszać – podkreśla Tomasz Niedbała.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Konkurs Polskie Branży PR

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Bankowość

ePłatności z wykorzystaniem portfeli cyfrowych będą już wkrótce dostępne w mObywatelu. Do pilotażu usługi dołączy więcej urzędów

Ponad 50 gmin korzystających z ePłatności w mObywatelu i 82 tys. zrealizowanych transakcji – to dotychczasowy efekt pilotażu tej usługi prowadzonego od ubiegłego roku. Mieszkańcy uczestniczących w nim gmin mogą przez aplikację i portal płacić m.in. podatek od nieruchomości czy podatek rolny albo uiszczać opłaty za śmieci. Do opcji opłacania zobowiązań administracyjnych wkrótce dojdą także płatności z inicjatywy użytkownika, czyli np. opłaty skarbowe ponoszone przy okazji załatwiania różnych spraw urzędowych. Trwają także prace nad wdrożeniem kolejnych metod płatności – do BLIK-a właśnie dołączyły karty płatnicze, a następne będą cyfrowe portfele, czyli Google Pay i Apple Pay.

Ochrona środowiska

Beton z alg czy szkło fotowoltaiczne. Ekologiczne innowacje zmieniają sektor budowlany

Sektor budynków i budownictwa jest największym emitentem gazów cieplarnianych, odpowiadając za 37 proc. globalnych emisji – wynika z danych ONZ. Tradycyjne materiały budowlane, takie jak beton czy cegły, są stopniowo udoskonalane, aby jak najlepiej odpowiadać na wyzwania środowiskowe. – Większość producentów, szczególnie tych dużych, skupia się na tym, aby obniżać koszty ekologiczne produkcji materiałów, tak żeby konsumenci otrzymywali produkt bardziej zrównoważony – ocenia Tomasz Bojęć, partner zarządzający w ThinkCo. Z drugiej strony na rynek wchodzą innowacje, które stosowane w większej skali będą stopniowo zazieleniać budownictwo.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.