Przegląd mediów
grudzień
Czy w sporze o inflację i ocenę działań NBP chodzi tylko o ekonomię?
Ostatnie posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej nie przyniosło wzrostu stopy procentowej. Dla zagorzałych krytyków działań RPP (także tych, którzy należąc do Rady, nie szczędzą jej mocnych słów), to dowód na to, że z inflacją w Polsce walczy się źle, o ile w ogóle walka z nią jest prowadzona. To narracja, która jest tyleż konsekwentna, co odporna na fakty.
Ostrze argumentacji, na której jest ona oparta, sprowadza się do założenia, że gdyby stopę podnoszono wcześniej i bardziej, to teraz problem z inflacją byłby mniejszy. Ignoruje się przy tym czynniki, które faktycznie za inflację odpowiadają i działania państw naszego regionu, które postępowały według opisanego wyżej schematu… i nic to nie dało. Obecnie Czesi już nie podnoszą stóp, zorientowali się bowiem, że efekt nie jest zgodny z oczekiwaniami.
Pytanie zatem, skąd ta determinacja w atakach na bank centralny, jakie kryć się mogą za tym powody? Mam swoją teorię na ten temat. Moim zdaniem działa tutaj czynnik psychologiczny. Ludzie, którzy od 2015 roku atakują rząd Zjednoczonej Prawicy za politykę gospodarczą, mogą wreszcie odreagować wcześniejsze porażki prognostyczne.
Przypomnijmy, od momentu zmiany władzy słyszmy, że PiS prowadzi Polskę drogą Grecji, że „500 plus” to program, na który nas nie stać, że niebawem skończy się niewypłacalnością i inflacją. Przez lata nic takiego nie miało miejsca, a ci, którzy opowiadali takie rzeczy, powinni ze wstydem połknąć własny język.
Teraz, jednak sytuacja wygląda inaczej, dwa potężne globalne szoki, czyli COVID i wojna, doprowadziły do problemów z podażą i wzrostu inflacji. Ta z kolei zwiększyła rynkowe stopy procentowe, co przełożyło się na wzrost kosztów obsługi długu. Można zatem wyjść i opowiadać: „a nie mówiliśmy, tak kończy się rozdawnictwo”.
Nie, nie rozdawnictwo za to odpowiada, ale pandemia, wojna i energetyczny szantaż Rosji. Gospodarcze skutki tych wydarzeń obecnie odczuwamy. Niemniej, te kwestie są pomijane i akcentuje się domniemane błędy w polityce gospodarczej, w tym te, które rzekomo miał popełnić bank centralny. Żeby to się jakoś kleiło, pomija się problem inflacyjny, lub gdzie indziej buduje się intelektualne wygibasy w rodzaju: „w Czechach inflacja jest też bardzo wysoka, ale to dlatego, że oni liczą ją inaczej”.
Lansowanie powyższych tez wiąże się z podkreślaniem, że obecna władza jest niekompetentna, jeśli chodzi o gospodarkę. Stosowne recepty mają zaś jej krytycy. Jedna z nich to podnoszenie stóp procentowych. Jak bardzo? W sumie trudno powiedzieć. Jeśli stopa procentowa miałaby być realnie dodatnia, a taki postulat się pojawił, to pewnie ta ustalana przez NBP dojść powinna do poziomu wyraźnie powyższej 10 proc.
To oznaczałoby głęboką recesję, problemy firm z wypłacalnością, zwolnienia (najpewniej masowe) i dalszy gwałtowny wzrost rentowności polskiego długu. Byłby to szok, który jak pokazują doświadczenia Węgier, niewiele pomógłby w walce z inflacją. Gwiazdy ekonomii specjalizujące się w atakach na bank centralny mogłyby jednak opowiadać, do jakiej to ruiny rządy PiS doprowadziły Polskę. Oto wysoka inflacja, recesja, rosnące bezrobocie i padające firmy. Tak w istocie by było, gdyby posłuchać rad owych ekonomicznych znawców.
Ich wywody wyrządzają wiele szkód, bo wzbudzają w ludziach niepotrzebny niepokój, że z inflacją nikt nie walczy, że NBP nie podejmuje stosownych działań i ogólnie nie stara się przynajmniej zapanować nad sytuacją. Rozpowszechnianie takich przekonań może skutkować zakotwiczeniem oczekiwań inflacyjnych i jeszcze trudniejszą walką z szybkim wzrostem cen. Tym jednak zagorzali krytycy banku centralnego nie za bardzo się przejmują.
I jeszcze drobna uwaga dotycząca inflacji bazowej. Swego rodzaju mottem stało się wskazywanie na to, że inflacja bazowa jest w Polsce wysoka. To ma świadczyć o tym, że za rosnące ceny odpowiada nadmierny popyt, wszak w inflacji bazowej nie ma produktów energetycznych. Ich tam faktycznie nie ma, kto jednak przyjmie bezrefleksyjnie, że wzrost cen ropy, gazu czy energii elektrycznej nie oddziałuje na to, jak kształtują się ceny pozostałych dóbr i usług?
Jest zupełnie oczywiste, że ten wpływ jest znaczny. Inflacja bazowa nie uwzględnia go jedynie bezpośrednio. Argumentowanie, że gdyby nie szoki zewnętrzne mielibyśmy inflację na poziomie 11 proc., bo tyle wynosi inflacja bazowa, to po prostu absurd.
Kamil Goral
Autor jest analitykiem makroekonomicznym i publicystą gospodarczym. Ukończył m.in. studia doktoranckie w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, gdzie był stypendystą Rektora tej uczelni. Napisał wiele artykułów prasowych i naukowych poświęconych tematyce ekonomicznej i finansowej. Doświadczenie zawodowe zdobywał zarówno w sektorze publicznym, jak i prywatnym. Pracował także na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, gdzie prowadził zajęcia z podstaw ekonomii i zarządzania.
Informacje z dnia: 21 listopada
Medium
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Transport

Elektryfikacja floty będzie wyzwaniem dla warsztatów i producentów części zamiennych. Popyt na klasyczne komponenty znacząco spadnie
Dopiero w 2038 roku po europejskich drogach będzie jeździć więcej elektryków niż samochodów spalinowych – wynika z prognoz kancelarii Roland Berger i Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Części Motoryzacyjnych CLEPA. Rynek części zamiennych i warsztatów musi jednak już dziś się przygotować na znaczące przyspieszenie elektryfikacji, która pociągnie za sobą spadek popytu na klasyczne komponenty. Z drugiej strony musi być także gotowy na konieczność równoległej obsługi jeszcze przez wiele lat floty spalinowej oraz elektrycznej. Chociaż nadchodzące lata będą okresem dużych zmian i wyzwań, to rynek widzi też dla siebie szanse.
Problemy społeczne
O pracownikach 50+ krąży wiele szkodliwych stereotypów. Ta grupa wiekowa wymaga dostrzeżenia i docenienia na rynku pracy

Wraz ze starzeniem się społeczeństwa na polskim rynku pracy przybywa osób w wieku 50+ i ten trend będzie się tylko nasilać. Ich sytuacja jest jednak skomplikowana: z jednej strony pracodawcy doceniają ich staż, lojalność i doświadczenie, z drugiej strony nadal obecne jest zjawisko ageizmu, a wielu pracodawców – niezależnie od kompetencji dojrzałych pracowników – preferuje zatrudnienie młodszych osób, które mają niższe oczekiwania płacowe. Statystyki pokazują, że w tej sytuacji dla wielu starszych pracowników rozwiązaniem jest własny biznes – według danych CEIDG w 2022 roku osoby po 50-tce założyły ponad 35 tys. nowych, jednoosobowych działalności gospodarczych, czyli 12 proc. wszystkich zarejestrowanych w tym czasie.
Prawo
Algorytmy mają niższą skuteczność w wykrywaniu plagiatów muzycznych niż ludzie. Mogą być jednak cennym narzędziem pomocniczym

Sztuczna inteligencja nie zastąpi ludzi w ocenianiu, czy dany utwór muzyczny jest plagiatem – uważają naukowcy z Auckland. Analizie poddano 40 historycznych spraw o plagiat. Sztuczna inteligencja wykazała o 8 pkt proc. niższą skuteczność niż ludzie. Do podstawowych ograniczeń zastosowania algorytmów w takich sprawach zalicza się zbyt małą i obarczoną błędem selekcji bazę wiedzy. Sztuczna inteligencja opiera się bowiem na sprawach, w których zapadły wyroki, nierzadko kontrowersyjne. Większość sporów z oczywistym wynikiem było natomiast rozstrzyganych poza wokandą.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.