Rynek kamer samochodowych oczami ekspertów
Polacy coraz chętniej inwestują w wideorejestratory. W ciągu ostatnich 12 miesięcy kupili blisko 300 tysięcy urządzeń, a wartość rynku wzrosła o około 30%.
Zmiana myślenia
Jeszcze kilka lat temu kamera samochodowa kojarzyła się Polakom jako proste narzędzie do nagrania przejazdu. W sklepach dominowały urządzenia, których jedyną zaletą była niska cena. Niestety związana z nią była słaba jakość komponentów używanych do produkcji, Najczęściej producenci tanich kamer samochodowych oszczędzali na optyce instalując tanie, plastikowe i wysoce awaryjne soczewki. Cel był jeden -siągnąć maksymalny zysk z jednej sprzedanej sztuki. Jak podkreśla Mariusz Manowski Country Director Mitac Europe (Mio) CEE & DACH, firmy, które obrały taką strategię rozwoju popełniły błąd.
-Na przestrzeni ostatnich kilku lat rynek wideorejestratorów przeszedł ogromną przemianę Miało na to wpływ kilka czynników. Jednym z nich był niewątpliwie interenet i chęć dzielenia się i komentowania sytuacji napotkanych na drogach. Po wrzuceniu do sieci i włączeniu filmu na znacznie większym ekranie niż ten w kamerze obraz często był nieczytelny, zacinał się, a szczegóły takie jak tablice rejestracyjne czy znaki drogowe były praktycznie nie do rozpoznania. Takie filmy zamiast do umieszczenia w Social Mediach nadawały się do kosza. Mało tego, gdy doszło do wypadku właściciel takiego rejestratora nie mógł przedstawić rzetelnego dowodu przebiegu zajścia drogowego. Skala tego zdarzenia spowodowała, że Polacy zaczęli zwracać uwagę nie tylko na cenę produktu, ale również na jakość wykonania oraz standard oferowanych materiałów. Ma to przełożenie również w znacznym wzroście wartości rynku wideorejestratorów. Z naszych wewnętrznych badań rynku wynika, że w porównaniu roku 2021 do 2020 możemy mówić o wartościowym wzroście polskiego rynku kamer na poziomie 25%. Natomiast, gdy porównamy kwartał 3-ci 2021 do kwartału trzeciego 2020 nastąpił wzrost wartości całego rynku o około 30%, a samo Mio sprzedało o 20% więcej urządzeń i umocniło swoją pozycję lidera wśród producentów kamer samochodowych – podkreśla Mariusz Manowski
Nie tylko nagrywanie
Dostępne produkty na krajowym rynku możemy podzielić na dwie grupy. Proste kamery oferujące tylko i wyłączenie rejestrację obrazu oraz wideorejetratory, które z pewnością możemy nazwać asystentami kierowcy. Oferują one szeroki wachlarz funkcji wspierających jak informowanie o odcinkowym pomiarze prędkości, możliwość wygenerowania kilometrówki czy określenie lokalizacji auta. Są one realnym wsparciem w trakcie korzystania z auta.
- Analizy rynkowe, wskazują, że ten rok będzie bardzo udany dla naszej marki, mimo dosyć dynamicznie zmieniającej się sytuacji pandemicznej. Udało się poprawić wzrost świadomości konsumenckiej oraz istotne dla wygenerowania tego wzrostu były zmiany w kodeksie drogowym. W ich wyniku w momencie zdarzenia drogowego to kierowca musi udowodnić swoją niewinność. To spowodowało znaczący wzrost zainteresowania modelami, które przy pomocy takich funkcjo jak HDR czy nagrywanie w 4k zagwarantują nieskazitelny obraz w trudnych warunkach. Ten rok również pokazał jak mocno rynek wideorejestratorów klasy premium powiązany jest z decyzjami o zakupie nowego samochodu. Niedobór komponentów elektronicznych przyczynił się znacznie do wydłużenia czasu oczekiwania na auto zakupione w salonie. To spowodowało, że część klientów zdecydowała się na auto używane, które często nie jest wyposażone w popularne systemy wspierania kierowcy. Chcąc je posiadać zaczęli szukać urządzeń, które im je zagwarantują i wtedy z pomocą przychodzą właśnie kamery samochodowe. Z naszych badań wynika, że już teraz co piąty wideorejestator zakupiony w Polsce to ten z kategorii urządzeń premium. Myślę, że w 2022 roku zwiększy się zainteresowanie produktami właśnie z tego segmentu co w zestawieniu ze stałym wzrostem wolumenów od kilku lat o około 7 do 8% rocznie doprowadzi do umocnienia się roli producentów oferujących produkty droższe, ale gwarantujące wysoką jakość nagrań z bogatą ofertą funkcji dodatkowych- podkreśla Łukasz Tetkowski Marketing & Communication Head – CEE, DACH, Mitac International (Mio)

Polski rynek dóbr luksusowych rośnie, Mercedes odpowiada

Specjalna oferta i dodatkowe rabaty na SUV-y i crossovery Toyoty. Wybiera je już połowa klientów

Rejestracja samochodów za granicą. Czy to się nadal opłaca? Kto może skorzystać?
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Ochrona środowiska

Ostateczny kształt rozszerzonej odpowiedzialności producenta wciąż pod znakiem zapytania. Przykładem dla Polski mogą być rozwiązania z Czech czy Belgii
Zgodnie z wytycznymi Unii Europejskiej do końca 2025 roku Polska powinna osiągnąć poziom recyklingu odpadów opakowaniowych na poziomie min. 65 proc. Trudno to osiągnąć bez wdrożenia systemu rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP), który w świetle unijnych zaleceń powinien być zaimplementowany już w 2023 roku, a którego ostatecznego kształtu jeszcze nie znamy. Zagraniczni eksperci uważają, że Polska powinna iść w ślady Czech, Belgii i Włoch, stawiając na elastyczną organizację odpowiedzialności producenta (OOP).
Handel
Prof. G. Kołodko: Trump osiągnie efekt odwrotny od zamierzonego i spowolni rozwój Ameryki. Na wojnie handlowej z resztą świata to Stany mogą tracić najmocniej

– Liczne decyzje prezydenta Trumpa, nie tylko na polu ekonomicznym, są po prostu oparte na nieracjonalnych przesłankach, są fałszywe, są szkodliwe i dla Stanów Zjednoczonych, i dla innych, mówiąc językiem popularnym, są chore – ocenia prof. Grzegorz Kołodko, były minister finansów, i wskazuje m.in. na chaos spowodowany wprowadzaniem, zawieszaniem i przywracaniem ceł. Ekonomista w książce „Trump 2.0. Rewolucja chorego rozsądku” analizuje trumponomikę, a więc ekonomię i politykę gospodarczą pomysłu prezydenta oraz jej wpływ na gospodarkę, przestrzega przed zagrożeniami i wskazuje sposoby wyjścia z nasilającego się globalnego zamieszania. Autor ocenia też negatywnie pozaekonomiczne aspekty działalności amerykańskiego prezydenta z wyjątkiem jednego aspektu.
Farmacja
Samoleczenie generuje w UE oszczędności na poziomie 40 mld euro rocznie. Dzięki temu odciążone są europejskie systemy zdrowotne

Każdego roku Europejczycy leczą samodzielnie ok. 1,2 mld drobnych dolegliwości, w tym przeziębienie czy niestrawność. Zdaniem ekspertów wzmocnienie tych kompetencji społeczeństwa może być remedium na braki kadrowe w opiece zdrowotnej i jej deficyt budżetowy. Sięganie po leki bez recepty (OTC), suplementy diety i wyroby lecznicze pozwala uniknąć ok. 120 mln konsultacji lekarskich w skali roku, co odpowiada pracy nawet 36 tys. lekarzy pierwszego kontaktu. Samoleczenie generuje w UE oszczędności na poziomie 40 mld euro rocznie – wynika z danych przedstawionych podczas 61. konferencji AESGP, która odbyła się w Warszawie.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.