5 powodów, dla których nie znamy swoich praw i pomysł, jak to zmienić
oLIVE media
ul. Prosta 20
00-850 Warszawa
s.stepien|olivemedia.pl| |s.stepien|olivemedia.pl
661364817
https://olivemedia.pl/
„Nieznajomość prawa szkodzi”, „surowe prawo, ale prawo” - łacińskie sentencje, które poznają młodzi adepci prawa, brzmią dziś jak farmazony. Oczywiście, studenci muszą znać prawo, choćby po to, aby zdać egzaminy, potem aplikację, a następnie cieszyć się świetlaną drogą do prawniczego sukcesu. Lecz co z pozostałymi ludźmi? Prawo to taka dziedzina, która dotyka każdego z nas - niezależnie od tego, czy pracujemy, uczymy się, jemy czy robimy zakupy. Prawo zagląda do naszych domów i na konta bankowe. Bez znaczenia jest fakt, że często nawet sobie tego nie uświadamiamy. Zatem skoro nieznajomość prawa szkodzi, to czyja to jest wina, że go nie znamy?
Konsekwencje braku znajomości prawa mogą być porażające. Czasem ważą dosłownie na całym naszym życiu. Jeśli nie wiemy, jakie mamy prawa, to nie możemy ich skutecznie egzekwować. To powoduje, że z góry stoimy na przegranej pozycji. Nie znając swoich praw, możemy podejmować błędne decyzje, ulegać manipulacjom, a nawet trafić do więzienia. Pół biedy, gdy dotyczy to drobnych spraw życia codziennego. Mniej zabawnie robi się, gdy nie znamy naszych praw dotyczących kwestii wrażliwych - orientacji seksualnej, sytuacji zdrowotnej, wyznania, pochodzenia - mówi radca prawny Katarzyna Armińska-Waszczyk z kancelarii armińska radcowie prawni, która tworzy proste dokumenty prawne metodą legal design.
W trudnych, zawiłych, niejasnych i niezrozumiałych przepisach można upatrywać fundamentów nierówności społecznej i niesprawiedliwości. Ludzie dzielą się nie tylko na biednych i bogatych, ale też na tych, którzy nie znają prawa albo je znają. Jak trafić do tej drugiej grupy i co nam w tym przeszkadza?
Oto 5 powodów, dla których nie znamy swoich praw.
1. Zawiły język prawny
O trudnym, skomplikowanym, niezrozumiałym języku prawnym można pisać prace naukowe. Wykładni prawa studenci uczą się już na pierwszym roku studiów. Interpretacja słowna to tylko pierwszy stopień do rozwikłania reguły prawnej. Już tu napotykamy na pierwsze schody, bo prawo - jak każda specjalistyczna dziedzina - ma swoje branżowe słownictwo. Tylko o ile w chemii czy fizyce trudno jest zastąpić nazwy pierwiastków albo reguł, o tyle unowocześnienie prawniczych słów w ustawach nie wydaje się zadaniem ponad możliwości. Problemem jest nie tylko nomenklatura. Problem to także, a może przede wszystkim, sposób pisania ustaw. Nielogiczny podział tematyczny, rozbicie jednego zagadnienia na dziesiątki, a nawet setki aktów prawnych, szyk przestawny, strona bierna i inne błędy, od których copywriterzy i znawcy języka łapią się za głowę. Więc może, zamiast uczyć ludzi prawa, należałoby wysłać prawników na kurs prostej komunikacji?
2. Brak dostępu do informacji prawnych
Większość kancelarii prawnych, sądów i urzędów oraz dużych firm ze swoimi działami prawnymi in-house korzysta z potężnych systemów z prawniczą treścią. Jest tam wszystko, czego prawnicza dusza zapragnie – od tekstów ustaw, rozporządzeń i innych polskich i europejskich aktów prawnych, po orzeczenia, stanowiska organów, artykuły, wzory, komentarze i głosy. To bazy aktów tak potężne, że do funkcjonalności zaprzęgnięto w nich sztuczną inteligencję. Nie dziwią więc i kwoty za korzystanie z takich systemów, na które być może stać prawników i instytucje, ale co z resztą społeczeństwa?
Oczywiście dla nieprawników Sejm udostępnia na swojej oficjalnej stronie cały zbiór aktów prawnych. Ale każdy, kto choć raz próbował w ten sposób zinterpretować swoją sytuację prawną, wie, że ta strona jest jak oferta freemium - niby dostajesz coś za darmo, ale spróbuj zrobić z tego porządny projekt. Dlatego można postawić tezę, że w Polsce nie ma dziś rzetelnego i prawdziwego dostępu do informacji prawnych, jeśli nie ma się przynajmniej kilku tysięcy złotych rocznie na komercyjne bazy aktów prawnych. Sprawę próbują ratować blogi prawnicze, które przybliżają ludziom problemy prawne. Bądźmy jednak szczerzy - często są one jak komentarz do ustawy - kończą się tam, gdzie zaczyna się problem.
3. Koszty pomocy prawnej
Dochodzimy do punktu, w którym - jeśli człowiek chce zorientować się w swojej sytuacji prawnej - musi pójść do prawnika. Takie usługi jednak kosztują, a często to właśnie brak pieniędzy jest problemem klienta. Z czego ma zapłacić osoba z widmem upadłości, niezapłaconych faktur albo rozwodu? Z drugiej strony trzeba zrozumieć prawników - nie po to studiowali dziesięć lat, praktykowali - często za darmo - u swoich patronów i inwestowali tysiące w swoją edukację, aby teraz rozmieniać się na drobne. Efekt jest taki, że do prawnika idzie się z problemem, który klientowi „musi się opłacać”. Co z pozostałą rzeszą ludzi, których prawa są naruszane, łamane, naginane? Szlachetny państwowy program darmowej pomocy prawnej niestety nie zawsze spełnia swoją rolę. O ile obywatele w ogóle wiedzą, że taki program istnieje i jak można z niego skorzystać.
4. Strach przed formalnościami
Ludzie boją się procedur i jest to nasz lęk pierwotny. Prawie 50 lat PRL w Polsce wciąż pokutuje w głowach naszych rodziców i dziadków (czasem i naszych), że w starciu z urzędnikiem, sądem lub innym organem stosującym procedury, obywatel jest bez szans. Na szczęście to się zmienia, nie wiadomo tylko, czy zmiany zawsze idą w dobrą stronę. Zrozumie to każdy, kto próbował złożyć wniosek o nowy dowód rejestracyjny lub dowolny dokument do urzędu skarbowego. Pracownicy tych instytucji spędzają całe godziny na tłumaczeniu ludziom, gdzie i jak mają uzupełnić formularz, a ci mniej cierpliwi po prostu zaznaczają za petenta właściwe okienka. Tworzenie takich przepisów prawnych i formularzy przypomina pracę podstępnego strażaka, który podpala las, aby następnie móc gasić pożar. Z tym że za akcję gaśniczą płacą wszyscy podatnicy. A wystarczyłoby na przykład stworzyć jasne i zrozumiałe formularze i tym samym zaoszczędzić „miliony złotych” w godzinach pracy urzędników.
5. Nierówność w edukacji
Prawo najlepiej znają prawnicy oraz może niektórzy więźniowie, którzy spędzając lata w celi, często w obronie swoich praw wyspecjalizują się lepiej niż ich mecenas. Trzeba przyznać, że świadomość prawna obywateli polskich nie jest na najwyższym poziomie. Słychać to w niepewnych głosach telefonujących ludzi - często mają obawę, jak przedstawić prawnikowi swój problem, bo nawet nie są pewni, czego chcą, albo czy używają właściwych słów. Tymczasem jak kania dżdżu potrzebujemy edukacji prawnej i to już na podstawowym poziomie. Pełne podziwu i pochwały są inicjatywy zajęć prawnych w przedszkolach i szkołach, ale brakuje tu systemowego wsparcia. Jak mamy znać swoje prawa, skoro nikt nas ich nie nauczył? Mowa tu o nauce powszechnej, a nie o jednorazowych akcjach czy płatnych zajęciach dla chętnych.
Brak znajomości prawa rodzi niesprawiedliwość społeczną
To jest fakt, z którym ciężko polemizować. Ci, którzy nie znają swoich praw, narażeni są na nadużycia, a ich sytuacja, także materialna, zawsze będzie słabsza. Nierówność w dostępie do pewnej, jasnej, rzetelnej i zrozumiałej informacji prawnej tylko zwiększa różnice społeczne, tworząc podział na tych, którzy wiedzą, jak się bronić i dochodzić swoich praw, i na tych, którzy zdani są na łaskę losu. Oczywiście można powiedzieć, że na świecie nigdy nie będzie równości. Ale akurat prawo jest taką dziedziną, w której da się jeszcze wiele zrobić, aby te nierówności zasypywać, a nie pogłębiać.
Każdy ma prawo znać prawo
Prawo może i powinno być zrozumiałe dla każdego. Już dziś w naszych rękach są narzędzia, których wystarczy użyć, aby zwiększyć świadomość społeczną, zmniejszyć wykluczenie prawne, przyspieszyć pracę i ułatwić dochodzenie swoich praw. Światełko w tunelu dają nam:
-
Uproszczenie języka prawnego - tak, aby przepisy rozumiał każdy, nie tylko wykwalifikowani specjaliści.
-
Edukacja prawnicza - aby prawo wchodziło nam w krew już od najmłodszych lat.
-
Darmowe poradnictwo prawne - projekt, który już w Polsce funkcjonuje, ale nie zawsze się sprawdza.
-
Dostępność rzetelnych informacji prawnych - prosty i zrozumiały system powszechnego dostępu do informacji prawnej, któremu można zaufać.
Na osobne uwzględnienie zasługuje zdobywająca sobie coraz więcej zwolenników metoda legal design.
Legal design to design w służbie prawa. To jednocześnie metoda i filozofia, która stawia człowieka i jego potrzeby w centrum obsługi prawnej. A te potrzeby stale się zmieniają. Wystarczy spojrzeć, w jaki sposób ludzie konsumują dziś treści. Serwisy social media to nieprzerwany strumień wiadomości, obrazków i filmów. Jak sprawić, aby młode pokolenie, które wchodzi w dorosłość, znało swoje prawa? Nakazywanie młodym ludziom czytania całych ścian prawniczych tekstów np. w regulaminach, podczas gdy ich sposób interakcji ze światem zmienił się w sposób, który starszym pokoleniom trudno jest nawet zrozumieć, to tak, jakby dziś kazać księgowym liczyć na liczydle. Potrzebne jest zupełnie nowe podejście – i tu z pomocą przychodzi właśnie legal design. Dokumenty w tej metodzie są tworzone dla ludzi - są jasne i zrozumiałe, pisane prostym językiem, ale przede wszystkim - funkcjonalne, czyli odpowiadają na rzeczywiste potrzeby odbiorcy, a nie prawnika. Właśnie takie dokumenty tworzymy dla klientów naszej kancelarii - tłumaczy nasza ekspertka Katarzyna Armińska-Waszczyk. - Dziś ci, którzy używają tej metody w swojej codziennej pracy prawnika są w awangardzie. Gorąco wierzę, że przyjdzie taki czas, gdy legal design stanie się standardem - dodaje.
Prawo zrozumiałe dla wszystkich - utopia czy ambitne zadanie?
Ludzie nie są i nigdy nie będą sobie równi, ale mogą i powinni być równi wobec prawa. Jasne przepisy, proste ustawy, zrozumiały język to podstawy, z których zdajemy egzamin jako społeczeństwo. Prawdziwe społeczeństwo niewykluczające dba o tych, którzy potrzebują pomocy. Żyjemy w czasach, gdy mamy mnóstwo narzędzi i wiedzę do tego, aby uprościć prawo. Zmiany muszą przyjść z góry. Od systemowej edukacji prawnej, od edukowania prawników w zakresie prostego języka, od zmian języka i struktury ustaw, które następnie przekładają się na trudne interpretacje, branżowe słownictwo i niesprawiedliwe decyzje. Uproszczone przepisy mogą i potrafią wspierać równość społeczną. Stoimy dziś przed wyzwaniem tworzenia prawa zrozumiałego dla wszystkich. To żadna utopia. Możemy to osiągnąć. Jeśli nie my dziś, zrobi to kolejne pokolenie. Tylko po co czekać?
Radca prawny Katarzyna Armińska-Waszczyk
Radca prawny Katarzyna Armińska-Waszczyk prowadzi w Gdańsku kancelarię wdrożeniową armińska radcowie prawni. Od początku działalności zawodowej współpracuje ze spółkami z branży technologicznej. Jest entuzjastką nowych technologii, prawa własności intelektualnej i prawa do prywatności. Interesuje się prawem przyszłości, a legal design, którego jest szczerą wyznawczynią, łączy ze swoją pasją, czyli sztuką. Swoje doświadczenia w pracy dla dużych firm przekłada na dostępne, proste i przyjazne dokumenty dla osób fizycznych i przedsiębiorstw. Wykorzystując ideę legal design, stworzyła sklep internetowy www.arminska.pl/sklep, w którym nieprawnicy mogą kupić i samodzielnie wypełnić potrzebne im umowy i regulaminy.
Autorka: Katarzyna Ploetzing / Kancelaria armińska radcowie prawni
A gdyby istniało prawo dla wzrokowców? Paragrafy w nowym świetle
Obsługa prawna firmy – na czym polega i kiedy warto z niej skorzystać?
Ustawa o minimalnym wynagrodzeniu a branża transportowa
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Polityka
Konkurencyjność UE priorytetem nowej Komisji Europejskiej. Wśród barier do eliminacji nadmierna biurokracja
Komisja Europejska w nowym składzie, pod wodzą Ursuli von der Leyen, właśnie rozpoczyna swoją kadencję. Zgodnie z zapowiedziami ma się skupić na ożywieniu stojącej w miejscu gospodarki UE, zwiększeniu konkurencyjności, odblokowaniu inwestycji i zniwelowaniu luki innowacyjnej dzielącej ją od Stanów Zjednoczonych i Chin. Dużym wyzwaniem będzie także zmniejszenie uciążliwej biurokracji, również w dostępie do europejskich funduszy.
Infrastruktura
Stan budynków w Polsce poprawia się zbyt wolno. Ma to negatywny wpływ na klimat i zdrowie mieszkańców
W ciągu ostatnich ośmiu lat kluczowe statystyki dotyczące stanu budownictwa i zdrowia publicznego na poziomie UE się nie poprawiły. Budynki nadal zużywają zbyt dużo energii, emitują coraz więcej gazów cieplarnianych, a liczba inwestycji w poprawę efektywności energetycznej wręcz maleje, co skutkuje coraz niższym rocznym wskaźnikiem renowacji. Tym samym budynki w Europie nadal nie zapewniają ich użytkownikom zdrowych i komfortowych warunków, co przekłada się na gorsze samopoczucie i problemy zdrowotne – pokazuje najnowsza, ósma edycja raportu „Barometr zdrowych budynków”.
Problemy społeczne
40 proc. Polaków nie czuje się zabezpieczonych na wypadek poważnej choroby. Obawiają się problemów z dostępem do leczenia i jego finansowaniem
Większość Polaków obawia się chorób cywilizacyjnych, takich jak nowotwory i choroby sercowo-naczyniowe. Niemal 40 proc. nie czuje się w pełni zabezpieczonych na wypadek poważnej choroby – wynika z badania zleconego przez Nationale-Nederlanden. Badani obawiają się nie tylko braku zabezpieczenia finansowego, lecz także problemów z uzyskaniem pomocy lekarskiej i dostępem do badań. W odpowiedzi na te potrzeby Nationale-Nederlanden i Grupa LUX MED stworzyły we współpracy ofertę ubezpieczeniową łączącą pomoc finansową i usługi medyczne.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.