Mówi: | Wojciech Drzewiecki |
Funkcja: | prezes |
Firma: | IBRM Samar |
Dwie duże marki chińskich samochodów w tym roku trafią do sprzedaży w Polsce. Są w stanie konkurować jakością z europejskimi producentami aut
Według danych IBRM Samar w Polsce w pierwszych dwóch miesiącach 2024 roku zarejestrowano 533 auta chińskich producentów. Jednak niedługo mogą się one pojawiać na polskich drogach znacznie częściej, ponieważ swoją obecność na tutejszym rynku zapowiedziało już kilku kolejnych producentów z Państwa Środka. Chińskich samochodów, przede wszystkim elektryków, coraz więcej sprzedaje się również w Europie. Prognozy zakładają, że ich udział w europejskim rynku do 2025 roku ma zostać niemal podwojony. – Jakość produktów dostarczanych przez chińskich producentów jest dzisiaj zdecydowanie lepsza i dlatego one z powodzeniem konkurują z producentami europejskimi – mówi Wojciech Drzewiecki, prezes IBRM Samar.
– Patrząc na to, co się dzieje w salonach dealerskich, widać wyraźnie, że sporo ludzi interesuje się chińskimi markami samochodów, jest duża zmiana podejścia. O ile w poprzednich latach chińskie marki nie były traktowane zbyt poważnie ze względu na jakość ich produktu, o tyle dzisiaj jest ona zdecydowanie lepsza. Niektóre z tych marek są na dodatek kojarzone z producentami europejskimi, więc stoi za nimi pewna tradycja, która przyciąga klientów do salonów. Widać to także w polskich salonach, gdzie zainteresowanie tymi samochodami jest duże, a na rynku europejskim część chińskich marek rozwija się już bardzo dynamicznie – mówi agencji Newseria Biznes Wojciech Drzewiecki.
Jak wskazuje Polski Instytut Ekonomiczny, Chiny są największym producentem i konsumentem aut elektrycznych na świecie. Ich udział w globalnej sprzedaży w 2022 roku wyniósł 60 proc., podczas gdy UE – 21 proc. i USA – 8 proc. W Europie sprzedaje się coraz więcej elektryków „made in China” – w tej chwili stanowią one ok. 8 proc. sprzedaży nowych samochodów elektrycznych, a szacuje się, że do 2025 roku ich udział ma już wzrosnąć do 15 proc.
– Marki chińskie cieszą się na świecie coraz większą popularnością i na niektórych rynkach stanowi to już duży problem ze względu na konkurencję, jaką powodują dla lokalnych producentów samochodów. W Europie ich udział nie jest jeszcze tak duży, ale będzie się zwiększał i to szybko – mówi prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar.
W ekspansji chińskich marek – takich jak Great Wall Motor, SAIC czy BYD – na europejski rynek pomagają subsydiowane rządowe kredyty: szacuje się, że w latach 2016–2022 Pekin przekazał producentom aut wsparcie na łączną kwotę 57 mld dol. Poza tym sprzyjają im również m.in. niższe koszty pracy i tańsza energia, a duży wolumen sprzedaży pozwala chińskim producentom osiągać korzyści skali i znacząco obniżać koszty jednostkowe produkcji. Wszystko to przekłada się na znaczną przewagę konkurencyjną, która wyraża się przede wszystkim w niższej cenie. Eksperci wskazują, że ceny chińskich modeli samochodów są niższe od europejskich producentów o ok. 20 proc. Ponadto ich rosnącej popularności sprzyja też coraz lepsza jakość. Chiny stały się już doświadczonymi i innowacyjnymi producentami EV, a chińskie auta przestały być postrzegane jako „chińszczyzna”, czyli synonim taniej tandety.
– Produkt chiński jest dzisiaj produktem dobrej jakości, produktem dostosowanym do rynku, na którym jest sprzedawany. To już nie jest samochód, do którego nie chcielibyśmy wsiadać. Chińscy producenci odrobili lekcję, a połączenie chińskich rozwiązań technicznych z europejskim designem powoduje, że zainteresowanie tymi autami rośnie. Jakość produktów dostarczanych przez chińskich producentów jest dzisiaj zdecydowanie lepsza i dlatego one z powodzeniem konkurują z producentami europejskimi – ocenia Wojciech Drzewiecki. – Oferta pochodząca od producentów chińskich jest bardzo atrakcyjna i jeżeli nie zostanie ograniczona przez działania legislatora, który nałoży odpowiednio wysokie cła, to tych samochodów będzie się sprzedawało coraz więcej. To oczywiście wymusi zmiany w ofercie europejskich producentów, bo tutaj te różnice cenowe są faktycznie duże.
Ekspansja marek z Państwa Środka mocno niepokoi europejskich producentów samochodów. Szczególnie zagrożone są Niemcy i Francja – najwięksi producenci aut elektrycznych w UE, których udziały w europejskim rynku w I kwartale 2023 roku wyniosły odpowiednio 22 proc. i 16 proc.
– Stąd też działania Unii Europejskiej dotyczące ewentualnego oclenia tych pojazdów, żeby zmniejszyć konkurencyjność i dać szansę rozwoju europejskim producentom. Na rynku amerykańskim te cła już istnieją, a więc rozwój marek chińskich został tam zahamowany, ale poza Europą i poza Stanami Chińczycy trzymają się mocno i rozwijają się bardzo dynamicznie – mówi ekspert IBRM Samar.
Bruksela pracuje nad przepisami wprowadzającymi cła antysubsydiacyjne na elektryki importowane z Chin (w związku z dotowaniem ich produkcji przez rząd w Pekinie), czego skutkiem będzie wzrost ich cen. W tej chwili standardowe cło na EV wynosi 10 proc., ale mówi się, że Komisja Europejska planuje podwyższenie ich do 20 czy nawet 25 proc. (w Stanach Zjednoczonych stawka wynosi 27,5 proc.). Zgodnie z decyzją KE od 7 marca br. importowane z Chin pojazdy elektryczne muszą już być rejestrowane celnie. Jak zauważa Polski Instytut Ekonomiczny, ostra reakcja chińskich władz na działania Komisji Europejskiej sugeruje, że Europa i Chiny mogą stanąć przed perspektywą wojny handlowej.
– Te opłaty zmniejszyłyby atrakcyjność cenową tych aut, powodując tym samym, że ich konkurencyjność byłaby zdecydowanie mniejsza. Natomiast nie sądzę, aby w Europie myślano o blokadzie chińskich produktów, czyli niedopuszczeniu ich do poruszania się po europejskich drogach. Tego typu blokada mogłaby się spotkać z retorsją Chin, które ograniczyłyby możliwości producentów europejskich w zakresie sprzedaży ich produktów na terenie Chin. A chiński rynek jest dla nich bardzo atrakcyjny ze względu na swoją wielkość – zwraca uwagę Wojciech Drzewiecki.
Auta z Chin widoczne są już także na polskim rynku. W końcówce ubiegłego roku w Polsce zadebiutowały marki Omoda, Voyah, MG, Baic, które oferują nowoczesne, niedrogie i dobrze wyposażone SUV-y: zarówno elektryki, jak i samochody spalinowe. Jednak to dopiero początek ofensywy, ponieważ swoją obecność na polskim rynku zapowiedziało już kilku kolejnych producentów z Chin. To oznacza, że „chińczyki” mogą niedługo znacznie częściej pojawiać się na polskich drogach.
– Na polskim rynku jest jeszcze niewiele chińskich marek. Ich udział wynosi dzisiaj między 3 a 4 proc. Mogłoby się wydawać, że to sporo, ale 98 proc. tego udziału jest konsumowane tylko przez jedną markę, Volvo, która jest w Polsce obecna od lat. Mimo że jej właścicielem jest firma chińska, to postrzegamy ją raczej jako markę europejską, szwedzką, bo ze Szwecji ta marka się wywodzi – mówi prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar. – Dwie duże chińskie marki wejdą w połowie tego roku i myślę, że dopiero ich pojawienie się może wywołać rewolucję.
Według danych IBRM Samar w Polsce w pierwszych dwóch miesiącach tego roku zarejestrowano 533 auta chińskich marek, przy czym 3/4 stanowiły pojazdy marki MG (marka o brytyjskich korzeniach przejęta przez Chińczyków w 2007 roku), która znalazła 411 nabywców. W ogólnym rankingu marek osobowych po dwóch pierwszych miesiącach br. MG zajmowała 27. pozycję, wyprzedzając takich producentów jak Mitsubishi, Jeep czy Fiat. Najpopularniejszym modelem chińskiej marki jest mierzący ponad 4,6 m model HS (221 sprzedanych egzemplarzy), natomiast elektryczny model MG4 znalazł 46 nabywców – to wynik lepszy niż w przypadku elektryków marki Renault (43) czy Toyoty (21).
Na polskim rynku powoli rozkręca się również inna chińska marka – BAIC, która w ofercie ma dwa modele SUV, ale niebawem rozszerzy ją o kolejne nowości, w tym linię samochodów terenowych z serii BJ. W pierwszych dwóch miesiącach tego roku zarejestrowano w Polsce 88 aut marki BAIC.
Czytaj także
- 2025-06-24: Bezpieczeństwo stało się w UE tematem numer jeden. Miała w tym udział polska prezydencja
- 2025-06-20: Polska przeciwna przedłużeniu umowy UE–Ukraina o transporcie drogowym. Uderza ona w krajową branżę transportową
- 2025-06-20: M.Kobosko: Wszyscy zapłacimy za eskalację między Izraelem a Iranem. Kraje UE powinny robić więcej dla budowy swojego własnego bezpieczeństwa
- 2025-06-12: Uchodźcy z Ukrainy pomogli wygenerować 2,7 proc. PKB Polski w 2024 roku. Napływ nowych pracowników znacznie zmienił polski rynek pracy
- 2025-06-17: Zdaniem 80 proc. Polaków ceny nieruchomości są wysokie lub bardzo wysokie. Mimo to i tak wolimy posiadać na własność, niż wynajmować
- 2025-06-10: Prof. G. Kołodko: Trump osiągnie efekt odwrotny od zamierzonego i spowolni rozwój Ameryki. Na wojnie handlowej z resztą świata to Stany mogą tracić najmocniej
- 2025-06-09: Import materiałów budowlanych z Rosji zagrożeniem dla konkurencyjności europejskiego rynku. Konieczne są zmiany i egzekwowanie sankcji
- 2025-06-04: Branża materiałów budowlanych ostrzega przed rosnącym importem ze Wschodu. Rząd zapowiada działania w tym kierunku
- 2025-05-19: 60 proc. młodych ludzi chce posiadać mieszkanie na własność. Główna bariera to brak wkładu własnego
- 2025-05-28: Więcej mieszkań może powstawać na gruntach Skarbu Państwa. Trwa zagospodarowywanie 800 ha
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Transport

Bezpieczeństwo stało się w UE tematem numer jeden. Miała w tym udział polska prezydencja
Ostatnie dni czerwca to dobra okazja do podsumowania pół roku prezydencji Polski w Radzie UE. Z tej okazji w Łodzi odbył się Wielki Piknik Europejski w Łodzi, w trakcie którego również wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego podsumowała ten okres: w ciągu ostatnich sześciu miesięcy Polska była silnym i odważnym przywódcą i również nam dała siłę i odwagę, aby kroczyć naprzód w tych bardzo trudnych czasach. Zdaniem europosła Dariusza Jońskiego Polsce udało się odbudować swoją pozycję na arenie międzynarodowej.
Polityka
Nie brakuje przeciwników zwiększenia wydatków na obronność do 5 proc. Obawiają się, że paradoksalnie zagrozi to bezpieczeństwu Europy

W Hadze rusza szczyt NATO. Jednym z ważniejszych punktów ma być podwyższenie wydatków państw sojuszniczych na zbrojenia i obronność do 5 proc. PKB. Jeśli wniosek zostanie zatwierdzony, państwa członkowskie przeznaczą łącznie na ten cel ponad 500 mld euro więcej rocznie. – Zwiększając wydatki na broń, nie tworzy się warunków do pokoju. Dlatego jesteśmy temu zdecydowanie przeciwni – podkreśla włoski europoseł Pasquale Tridico z Ruchu Pięciu Gwiazd (M5S).
Ochrona środowiska
Gospodarowanie odpadami nieodłącznym elementem strategii firm. Brak jasnych przepisów utrudnia ich działania

Odpowiedzialne gospodarowanie odpadami stanowi integralną część biznesu, a działania w tym obszarze coraz częściej wchodzą w skład strategii ESG. Opóźniające się wdrożenie systemu rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP) zgodnego z wymogami Unii Europejskiej stawia jednak przed polskimi przedsiębiorstwami wiele wyzwań.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.