Mówi: | dr Szymon Kardaś |
Firma: | European Council on Foreign Relations Warsaw |
Europa dobrze radzi sobie w tym sezonie grzewczym z ograniczonymi dostawami gazu z Rosji. Kolejne mogą się okazać trudniejsze
W trwającym sezonie grzewczym Europa dobrze sobie radzi głównie dzięki sprzyjającej aurze, dzięki której zapotrzebowanie na gaz jest mniejsze niż zwykle, a europejskie magazyny tego surowca wciąż są zapełnione w blisko 70 proc. Jednak analitycy szacują, że ryzyko niedoborów na rynku gazu może potrwać nawet do 2026 roku, dlatego Europa musi dalej zaciskać pasa i już przygotowywać się na kolejne sezony, które mogą się okazać nawet trudniejsze. Zwłaszcza że w nadchodzącym czasie czeka ją jeszcze jeden test z oszczędzania – w ostatnich tygodniach weszło w życie unijne embargo obejmujące również ropę naftową i olej napędowy.
– Przechodzimy tę zimę całkiem nieźle, biorąc pod uwagę drastyczny spadek dostaw rosyjskiego gazu i konieczność szukania substytucji, z drugiej strony – konieczność oszczędności, która pojawiła się w państwach członkowskich Unii Europejskiej. Ale okazuje się, że Europa całkiem nieźle radzi sobie z kryzysem w obecnym sezonie grzewczym – mówi agencji Newseria Biznes dr Szymon Kardaś z European Council on Foreign Relations.
To przede wszystkim zasługa ciepłej zimy. Jak wskazują analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, liczba stopniodni ogrzewania (Heating Degree Days – HDD) w Europie Północno-Zachodniej spadła w IV kwartale ub.r. o 13 proc. względem 30-letniej średniej. Z kolei w styczniu całą Europę dotknęła największa fala ciepła w historii, najwyższe krajowe pomiary temperatur odnotowano m.in. w Czechach, Holandii, Danii oraz Litwie i Łotwie.
Wysokie temperatury przełożyły się na mniejsze zużycie gazu w bieżącym sezonie grzewczym (tylko w listopadzie ub.r. unijne gospodarstwa domowe zaoszczędziły 25 proc. gazu r/r) oraz najwyższy od dekady poziom zapełnienia magazynów tego surowca w UE. Jeszcze na początku tego roku sięgał on 84 proc. (ponad 15 pkt proc. więcej niż średnia z ostatnich pięciu lat), a obecnie wciąż wynosi ok. 66 proc. (stan na 13 lutego br.). To nie oznacza braku problemów w nadchodzących latach. Według Research & Markets ryzyko niedoborów na rynku gazu potrwa nawet do 2026 roku. Dlatego Europa powinna nadal oszczędzać i przygotować się na kolejne sezony grzewcze.
– Kolejne sezony grzewcze pozostają pewnym wyzwaniem – przyznaje dr Szymon Kardaś. – Na razie poziom zapełnienia magazynów gazowych jest relatywnie wysoki. Ale nawet jeśli poradziliśmy sobie bez znaczących wolumenów tego surowca, których nie dostarczyli Rosjanie – a przypomnijmy, że przed wojną Rosja eksportowała do Europy ok. 155 mld m3 gazu rocznie – to nadal pozostaje otwarte pytanie o to, czy w kolejnym sezonie, kiedy wzrośnie konkurencja na globalnym rynku w odniesieniu do gazu skroplonego, poradzimy sobie równie dobrze, konkurując np. z takimi rynkami jak Chiny.
Magazyny gazu w poszczególnych krajach UE służą sezonowym regulacjom podaży i popytu. Ze względu na ograniczoną pojemność nie służą jednak tworzeniu zapasów strategicznych na wypadek embarga i kryzysu na dużą skalę. Dlatego nawet ich obecny wysoki poziom nie gwarantuje bezpieczeństwa w kolejnym sezonie grzewczym. Tym bardziej że pogoda, która w tej chwili Europie sprzyja, jest trudna do przewidzenia, a nagła fala chłodu może spowodować przyśpieszone zużycie zapasów i wzrost cen paliw. Obrazuje to przykład z grudnia ub.r., kiedy podczas krótkotrwałej fali mrozów poziom zapełnienia magazynów gazu w UE spadał szybciej niż średnio w ostatnich pięciu latach.
Analitycy Bruegela, europejskiego think tanku specjalizującego się w analizach ekonomicznych, wskazują, że aby Europa była dobrze przygotowana do zimy 2023/2024, magazyny gazu powinny być zapełnione w 90 proc. przed 1 października br. To wymaga jednak redukcji popytu ze strony państw UE, który przy założeniu kontynuacji ograniczonego rosyjskiego eksportu powinien być o ok. 13 proc. niższy niż średnia z poprzednich pięciu lat. Drugim ważnym czynnikiem jest podaż skroplonego gazu ziemnego LNG, ponieważ rosnące zapotrzebowanie na ten surowiec ze strony Chin i Japonii (największego importera LNG na świecie) może ograniczać możliwość sprowadzenia go do Europy.
Rosyjski gaz, który przed wojną płynął do Europy m.in. gazociągiem Nord Stream, oficjalnie nie został objęty sankcjami. Jednak w wyniku decyzji Kremla Gazprom zaczął wstrzymywać dostawy do swoich głównych odbiorców w Unii Europejskiej, chcąc wywrzeć presję na państwach Zachodu i zmusić kraje UE do zmiany polityki wobec Ukrainy. Jak przypomina ekspert, dziś rosyjski gaz dociera do Europy dwoma szlakami: przez Ukrainę do wybranych odbiorców unijnych oraz przez Morze Czarne, jedną z nitek gazociągu TurkStream.
– Do tej pory państwa członkowskie Unii Europejskiej nie chciały objąć sankcjami sektora gazowego, biorąc pod uwagę duży poziom zależności. Ale być może to, że udało się ten sezon grzewczy przejść relatywnie pozytywnie, może będzie pewną zachętą, by w ramach sankcyjnych rozważań rozpocząć również dyskusję o sankcjonowaniu importu gazowego – mówi ekspert European Council on Foreign Relations. – Przed wybuchem wojny Europa była zależna od rosyjskiego gazu w ok. 40 proc. Rosjanie dostarczali do Europy ok. 145 mld m3 surowca rurociągami i ok. 10 mld m3 LNG. Ale ponieważ sami zaczęli znacząco redukować eksport do Europy, to spadek za ubiegły rok wyniósł najprawdopodobniej – bo nie mamy jeszcze pełnych danych – ok. 70–80 mld m3. Tyle Europie udało się jak na razie zastąpić dzięki alternatywnym źródłom dostaw, w szczególności zwiększonym zakupom LNG z innych krajów, jak m.in. Stanów Zjednoczonych, ale w dużej mierze również dzięki redukcji konsumpcji. Wstępne dane dotyczące Unii Europejskiej wskazują na to, że była ona mniejsza o 15, niektórzy mówią nawet o 18 proc.
Jak wskazuje, Europę czeka jeszcze jeden test z oszczędzania, ponieważ 5 grudnia ub.r. zaczęło obowiązywać embargo na import ropy drogą morską do państw UE. Z kolei 5 lutego br. w życie weszło unijne embargo na import produktów ropopochodnych, co oznacza, że w tym roku kraje europejskie nie będą już sprowadzać m.in. rosyjskich paliw, diesla i oleju opałowego. To odsunięty w czasie mechanizm szóstego pakietu sankcyjnego, który UE przyjęła już na początku czerwca ub.r. i – jak ocenia ekspert – jedna z najbardziej dotkliwych do tej pory sankcji wymierzonych w Rosję. Łącznie sektor naftowo-gazowy generował przychody na poziomie 36 proc. do budżetu Federacji Rosyjskiej, z czego 80 proc. przypadało na sektor naftowy.
– Embargo spowodowało, że ropa, którą Rosjanie eksportowali poprzez porty bałtyckie Primorsk i Ust-Ługę oraz port w Noworosyjsku, nie trafia już do państw europejskich. Natomiast nadal płynie ropa, która jest eksportowana ropociągiem Drużba, ponieważ on został wyłączony spod reżimu sankcyjnego i takie kraje jak Słowacja, Czechy, Węgry, a także Polska nadal sprowadzają nim rosyjską ropę. Mimo to – jeśli rzeczywiście w tym roku rosyjska ropa konsekwentnie nie będzie sprowadzana szlakami morskimi – to rosyjski eksport naftowy do Europy zostanie zredukowany o ponad 2/3 – mówi dr Szymon Kardaś.
Jak podkreśla, inną kategorią sankcji, które najmocniej dotknęły rosyjską gospodarkę, są sankcje technologiczne, czyli zakaz eksportu technologii do wykorzystania w sektorze energetycznym, szczególnie w segmencie LNG.
– Rosjanie mieli bardzo duże plany rozwoju własnych projektów LNG dużej skali, ale ponieważ nie mają własnych technologii i byli technologicznie praktycznie w stu procentach uzależnieni od Zachodu, to tego typu restrykcje mogą mieć bardzo poważne konsekwencje. Mogą wpłynąć co najmniej na opóźnienie, a być może również na konieczność rezygnacji z wielu projektów dużej skali, które Rosjanie zakładali w horyzoncie do 2035 roku – mówi ekspert European Council on Foreign Relations.
W Unii Europejskiej trwają prace nad kolejnym, 10. pakietem sankcji, który ma zostać przedstawiony w najbliższych dniach, jeszcze przed 24 lutego. Jak zaznacza ekspert, UE ma w zanadrzu jeszcze kilka opcji, które mogłyby uderzyć w rosyjski sektor energetyczny, choć spodziewa się przy tym oporu ze strony niektórych państw, tak jak w przypadku propozycji objęcia embargiem dostaw gazu.
– Mówi się z jednej strony o uszczelnieniu sankcji naftowych, czyli rozszerzeniu embarga na import rosyjskiej ropy poprzez ropociąg Drużba, choć to zapewne wzbudzi opór krajów takich jak Węgry. Druga opcja to objęcie sankcjami sektora jądrowego, ponieważ wiemy, że rosyjski Rosatom ma interesy na rynkach zewnętrznych, intensywnie współpracuje z Węgrami. Można by w pewnym sensie, rozszerzając ten reżim sankcyjny, pomyśleć o sektorze jądrowym, choć pewnie będzie węgierski opór w tym zakresie – mówi dr Szymon Kardaś.
W ubiegłym tygodniu w Brukseli prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski apelował, żeby unijnymi sankcji objąć rosyjski sektor nuklearny i firmę Rosatom.
Czytaj także
- 2025-08-06: Na półmetku wakacji ceny paliw na stacjach nie powinny się wyraźnie zmienić. Znaczące różnice między regionami i stacjami
- 2025-08-04: UNICEF: Wszystkie dzieci poniżej piątego roku życia w Gazie cierpią z powodu niedożywienia. Sytuacja jest katastrofalna
- 2025-07-16: Konflikty i żywioły wpływają na wakacyjne plany Polaków. Bezpieczeństwo coraz ważniejsze przy wyborze letniej destynacji
- 2025-07-14: P. Müller: Wnioski z ludobójstwa w Srebrenicy szczególnie aktualne w kontekście ukraińskim. Społeczność międzynarodowa nie może przymykać oczu
- 2025-07-16: Przedstawienie projektu przez KE oznacza początek dyskusji nad nowym siedmioletnim budżetem. W PE zdania co do jego kształtu są podzielone
- 2025-07-25: M. Kobosko: Surowce dziś rządzą światem i zdecydują o tym, kto wygra w XXI wieku. Zasoby Grenlandii w centrum zainteresowania
- 2025-07-30: Ślązacy wciąż nie są uznani za mniejszość etniczną. Temat języka śląskiego wraca do debaty publicznej i prac parlamentarnych
- 2025-07-23: W UE trwa dyskusja o większej kontroli przesyłek e-commerce o wartości poniżej 150 euro. Zwolnienie z cła jest nadużywane
- 2025-08-05: KE proponuje nowy cel klimatyczny. Według europosłów wydaje się niemożliwy do realizacji
- 2025-07-25: Kraje dotknięte powodzią z 2024 roku z dodatkowym wsparciem finansowym. Europosłowie wzywają do budowy w UE lepszego systemu reagowania na kryzysy
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Polityka

Polska może się stać Doliną Krzemową Europy. Potrzeba jednak wsparcia finansowego start-upów i mocniejszej deregulacji
Polskie start-upy skoncentrowane są głównie na rozwoju nowoczesnych technologii informatycznych i cyfrowych. Wyraźny nacisk na oprogramowanie i aplikacje oraz big data i data science wskazuje na silne zainteresowanie narzędziami analitycznymi i rozwiązaniami wspierającymi transformację cyfrową w różnych branżach – wynika z raportu „Rynek start-upów w Polsce. Trendy technologiczne”, który został opracowany w 2024 roku w MRiT. Zdaniem europarlamentarzystów Polska ma szansę się stać Doliną Krzemową, jednak rozwój start-upów blokowany jest m.in. przez ograniczony dostęp do finansowania oraz niekorzystne i nadmierne regulacje.
Transport
Na półmetku wakacji ceny paliw na stacjach nie powinny się wyraźnie zmienić. Znaczące różnice między regionami i stacjami

W sierpniu ceny benzyny, oleju napędowego i autogazu powinny pozostać na poziomach z lipca – uważa ekspertka rynku z firmy Reflex. Wyższe będą zawsze na stacjach premium, tych, które oferują bogatszą ofertę dodatkową, promocje dla uczestników programu lojalnościowego, oraz w regionach, w których tradycyjnie paliwa są droższe ze względu np. na wyższą siłę nabywczą mieszkańców. Różnice mogą sięgać kilkudziesięciu groszy na litrze. Obszary, wokół których te wartości oscylują, zależą z kolei od sytuacji globalnej. Warto patrzeć na sytuację na Bliskim Wschodzie i w Ukrainie.
Polityka
A. Mularczyk (PiS): Nawiązanie poważnego dialogu z Niemcami jest konieczne nie tylko w kontekście reparacji. Powinien być podpisany traktat polsko-niemiecki

– Nie wystarczy jednorazowy gest czy inicjatywa. To musi być podjęcie dialogu, być może też przygotowanie nowej umowy bilateralnej, nowego traktatu polsko-niemieckiego, który regulowałby wszystkie obszary, które wynikały ze skutków II wojny światowej – mówi Arkadiusz Mularczyk, poseł do Parlamentu Europejskiego z PiS-u. Podkreśla, że proces ten nie będzie łatwy, bo wymaga konsekwencji i stanowczości, ale widzi szansę w prezydenturze Karola Nawrockiego, który już zadeklarował kontynuację starań w tym zakresie. Zdaniem europosła wsparciem w polsko-niemieckim dialogu może być administracja Donalda Trumpa.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.