Newsy

PAIiIZ: polskie przepisy hamują napływ zagranicznych inwestycji

2013-01-24  |  06:45
Mówi:Sławomir Majman
Funkcja:prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych
  • MP4

    Bariery prawne w zakresie budownictwa, mała przejrzystość polskiego prawa zamówień publicznych oraz niepewna przyszłość specjalnych stref ekonomicznych w Polsce – to według prezesa Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych główne powody zniechęcające zagranicznych przedsiębiorców do inwestowania w naszym kraju.

    Jak mówi Agencji Informacyjnej Newseria Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, jest wiele czynników, które utrudniają zagranicznym firmom prowadzenie inwestycji w Polsce. Są one głównie związane z niejasnymi lub nadmiernie uciążliwymi przepisami prawnymi.

     – Mimo, że jesteśmy europejskim liderem w 2012 roku, jeśli chodzi o napływ inwestycji, to trzeba też pamiętać, że nie wszystko jest idealnie. W ocenie inwestorów i naszej, największym problemem jest cały kompleks przepisów dotyczących budowania, chodzi tu o zagospodarowanie przestrzenne, uzyskiwanie pozwoleń na budowę, która są chyba najbardziej irytującą inwestorów barierą prawną – mówi prezes PAIiIZ.

    Problemem dla inwestorów zagranicznych są także polskie przepisy o zamówieniach publicznych, które nie tylko lokalnym przedsiębiorcom sprawiają problemy w interpretacji i zrozumieniu.

     – Po pierwsze, przepisy dotyczące zamówień publicznych są zbyt rygorystyczne i bardzo mocno nastawione na walkę z korupcją, a z drugiej strony są bardzo mało przejrzyste dla inwestorów, szczególnie spoza Europy – podkreśla Sławomir Majman.

    Konieczne jest uproszczenie prawa zamówień publicznych tak, aby było ono proste w zrozumieniu i w stosowaniu.

    – Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że momencie, kiedy dochodzi do kontaktu z przedsiębiorcami zagranicznymi (a jest to 61 proc. naszego eksportu), to sam język pisania dokumentów prawnych w Polsce jest dla zagranicznych przedsiębiorców tak nieprzyjazny, męczący i utrudniający interpretację, że może od tego warto zacząć, by pisać te dokumenty "po ludzku" – tłumaczy Sławomir Majman.

    Nie mniej problemów w praktyce powoduje system wsparcia inwestycji. Jest to związane przede wszystkim ze zbyt długimi procedurami udzielania pomocy publicznej.

     – Nie chodzi o to, że tam jest za mało pieniędzy, ale o to, że proces podejmowania decyzji wynikający z rozmaitych uregulowań, zarówno europejskich, jak i naszych wewnętrznych powoduje, że uzyskiwanie pomocy publicznej trwa zbyt długo – wyjaśnia uważa prezes PAIiIZ.

    Do tego inwestorzy nie mogą planować długoterminowo. Tak jest m.in. w przypadku specjalnych stref ekonomicznych, które zgodnie z przepisami przestaną istnieć za siedem lat. Na ostatnim posiedzeniu Rada Ministrów zajmowała się projektami rozporządzeń ministra gospodarki ws. przedłużenia ich funkcjonowania o kolejne sześć lat, ale ministrowie nie doszli do porozumienia. Odmienne zdanie na temat SSE ma resort finansów, według którego brakuje wystarczających danych, które wyraźnie by potwierdzały, że specjalne strefy ekonomiczne są rzeczywiście opłacalne.

     – Specjalne strefy ekonomiczne są jednym z najważniejszych narzędzi przyciągania zagranicznych inwestorów do Polski, a ich przyszłość jest ciągle niejasna. W tej chwili strefy istnieją do 2020 roku, formalnie to jest za krótko. Wszyscy liczą na to, że Ministerstwo Gospodarki wywalczy przedłużenie tych stref do 2026 roku co najmniej – mówi Sławomir Majman.

     – Zalecono ministrom: finansów i gospodarki opracowanie kryteriów funkcjonowania stref w szczególności na terenach objętych strukturalnym bezrobociem. Resorty gospodarki i finansów mają także wspólnie przeanalizować wszystkie mechanizmy i zasady wsparcia publicznego dla inwestorów napisano w komunikacie Centrum Informacyjnego Rządu po wtorkowym posiedzeniu.

    Dzięki specjalnym strefom ekonomicznym firmy mogą korzystać np. z ulg podatkowych. Takich zachęt – według ekspertów – jest jednak za mało.

     – Cały świat walczy, szczególnie w dobie kryzysu, o napływ kapitału, ponieważ ten kapitał tworzy miejsca pracy dla ludzi. My natomiast stosujemy bardzo restrykcyjną politykę wspierania inwestycji, wychodząc z założenia, że jest wiele innych argumentów za Polską, przede wszystkim kapitał ludzki i stabilizacja – stwierdza Sławomir Majman.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Regionalne

    Start-upy mogą się starać o wsparcie. Trwa nabór do programu rozwoju innowacyjnych pomysłów na biznes

    Trwa nabór do „Platform startowych dla nowych pomysłów” finansowany z Funduszy Europejskich dla Polski Wschodniej 2021–2027. Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości wybrała sześć partnerskich ośrodków innowacji, które będą oferować start-upom bezpłatne programy inkubacji. Platformy pomogą rozwinąć technologicznie produkt i zapewnić mu przewagę konkurencyjną, umożliwią dostęp do najlepszych menedżerów i rynkowych praktyków, ale też finansowanie innowacyjnych przedsięwzięć. Każdy z partnerów przyjmuje zgłoszenia ze wszystkich branż, ale także specjalizuje się w konkretnej dziedzinie. Jest więc oferta m.in. dla sektora motoryzacyjnego, rolno-spożywczego, metalowo-maszynowego czy sporttech.

    Transport

    Kolej pozostaje piętą achillesową polskich portów. Zarządy liczą na przyspieszenie inwestycji w tym obszarze

    Nazywane polskim oknem na Skandynawię oraz będące ważnym węzłem logistycznym między południem i północą Europy Porty Szczecin–Świnoujście dynamicznie się rozwijają. W kwietniu 2024 roku wydano decyzję lokalizacyjną dotycząca terminalu kontenerowego w Świnoujściu, który ma szansę powstać do końca 2028 roku. Zdaniem ekspertów szczególnie ważnym elementem rozwoju portów, podobnie jak w przypadku innych portów w Polsce, jest transport kolejowy i w tym zakresie inwestycje są szczególnie potrzebne. – To nasza pięta achillesowa – przyznaje Rafał Zahorski, pełnomocnik zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście ds. rozwoju.

    Polityka

    Projekt UE zyskuje wymiar militarny. Wojna w Ukrainie na nowo rozbudziła dyskusję o wspólnej europejskiej armii

    Wspólna europejska armia na razie nie istnieje, a w praktyce obronność to wyłączna odpowiedzialność państw członkowskich UE. Jednak wybuch wojny w Ukrainie, tuż za wschodnią granicą, na nowo rozbudził europejską dyskusję o potrzebie posiadania własnego potencjału militarnego. Jak niedawno wskazał wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, Europa powinna mieć własne siły szybkiego reagowania i powołać komisarza ds. obronności, ponieważ stoi obecnie w obliczu największych wyzwań od czasu zakończenia II wojny światowej. – Musimy zdobyć własną siłę odstraszania i zwiększać wydatki na obronność – podkreśla europoseł Janusz Lewandowski.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.