Newsy

Polacy masowo korzystają z usług publicznych w internecie. Dla firm i inwestorów zagranicznych e-administracja wciąż jednak nie jest przyjazna

2021-10-13  |  06:15

W czasie pandemii wiele usług publicznych zostało przeniesionych do online’u i Polacy coraz chętniej z nich korzystają. Rekordowym zainteresowaniem cieszy się Profil Zaufany, który jest kluczem do e-usług administracji i z którego korzysta już prawie 13 mln Polaków. – Pod względem cyfryzacji usług dla biznesu wciąż jednak mamy wiele do nadrobienia, a wiele rozwiązań służy raczej samym urzędnikom, a nie firmom – ocenia Piotr Jaśkiewicz z kancelarii Baker McKenzie. Szczególnie utrudnione zadanie mają inwestorzy zagraniczni. Problemem dla nich jest m.in. ograniczony dostęp do metod weryfikacji online.

– Digitalizacja usług dla biznesu w polskiej administracji trochę jeszcze kuleje. Europejski wskaźnik DESI w zakresie usług e-administracji plasuje nas na 20. miejscu w Unii Europejskiej. Odstajemy najbardziej w zakresie liczby użytkowników administracji oraz usług dla biznesu. W 2014 roku byliśmy w okolicach średniej unijnej pod względem procenta usług, które można załatwić online, i od tego czasu, podczas gdy inne państwa poprawiały swoje wskaźniki, u nas ten wskaźnik spadł. Obecnie jesteśmy na 26. miejscu, wyprzedzamy tylko Grecję i Rumunię – mówi agencji Newseria Biznes Piotr Jaśkiewicz, prawnik polski i amerykański, counsel w kancelarii Baker McKenzie.

W ostatnim rankingu Komisji Europejskiej DESI 2020, który pokazuje postępy państw UE w obszarze cyfryzacji (dane za 2019 rok), Polska awansowała o dwie pozycje, ale wciąż jest to końcówka stawki – 23. miejsce. Doceniono m.in. cyfryzację w służbie zdrowia, czyli uruchomienie e-recepty czy e-skierowania. Jednak pod względem dostępności usług administracji elektronicznej dla przedsiębiorstw wynik Polski to jedynie 75 punktów na 100, podczas gdy średnia dla UE wynosi 88. Ekspert Baker McKenzie także wskazuje, że w trakcie pandemii COVID-19 cyfryzacja w administracji publicznej nabrała dużego rozpędu, jednak wciąż nie ma dużo e-usług kierowanych do biznesu, a te dostępne nie zawsze rzeczywiście służą biznesowi.

– Wydaje się, że często funkcją nowo wprowadzanych rejestrów jest tak naprawdę przerzucenie na biznes ciężaru wprowadzania danych do systemów komputerowych, żeby nie musieli tego robić urzędnicy. Tutaj przykładem jest jednolity plik kontrolny, który nie pomaga w żaden sposób biznesowi, natomiast służy do kontroli przedsiębiorców, podobnie sprawozdanie finansowe – wymienia Piotr Jaśkiewicz.

Część wprowadzanych udogodnień, zamiast ułatwiać przedsiębiorcom życie, nawet je komplikuje. Przykładem jest akceptowanie podpisów elektronicznych – różne usługi administracji wymagają jego różnych ustawień i w dodatku brakuje jasnych instrukcji, które pomogłyby firmom odnaleźć się w tych wymaganiach. Druga istotna wada to niedopracowanie istniejących systemów, przez co nie są one przyjazne w obsłudze.

– Weźmy system do założenia spółki w 24 godziny. Formularze mamy tam elektroniczne, więc wydawałoby się, że wszystko załatwimy sprawnie, ale okazuje się, że jednak jakieś trzeciorzędne dane musimy sami napisać na komputerze i wgrać do systemu – wyjaśnia prawnik kancelarii Baker McKenzie. – System nie weryfikuje kompletności wniosku. Jeżeli okaże się, że mamy jakiś błąd, musimy wypełniać i podpisywać wszystko od nowa, więc wtedy mamy spółkę w dwa tygodnie i często z dokumentami podpisywanymi trzykrotnie przez pięć różnych osób.

Problemem dla biznesu jest także fakt, że systemy administracji nie współpracują między sobą, więc jedno zdarzenie gospodarcze trzeba wprowadzać do kilku rejestrów. Zdarza się również, że wprowadzane zmiany w e-administracji, które wiążą się z nowymi obowiązkami dla firm, często nie są odpowiednio wcześnie przygotowane. Przez to przedsiębiorcy aż do uruchomienia systemu nie wiedzą, jak on będzie funkcjonował i z jakimi wyzwaniami się wiązał.

– Jeżeli wiemy, że mamy dużą reformę i powstaje nowy rejestr, który będzie całkowicie elektroniczny, oczekiwalibyśmy, że dużo wcześniej będziemy mieli instrukcje, jak z tego korzystać, co umożliwiłoby przedsiębiorcom przygotowanie się do takiej zmiany. Natomiast w Polsce to się nie zdarza. Przy rejestrze beneficjentów, wcześniej przy elektronicznym składaniu sprawozdań finansowych, ostatnio przy wprowadzeniu elektronicznego KRS-u informacje na temat szczegółów technicznych pojawiły się tak naprawdę w dniu, w którym ruszał rejestr – mówi Piotr Jaśkiewicz.

Szczególnie trudne są sprawy administracyjne dla inwestorów zagranicznych. Problemem jest m.in. brak różnych opcji językowych w załatwianiu formalności urzędowych w Polsce. Często potrzebne są tłumaczenia przysięgłe, co nie tylko wydłuża czas na załatwienie sprawy, lecz również zwiększa związane z tym koszty. Innym problemem jest nieuznawanie przez administrację podpisów elektronicznych z innych państw.

– Jest to o tyle niezrozumiałe, że przepisy unijne zrównują status wszystkich podpisów elektronicznych wydanych w Unii Europejskiej, stąd każdy podpis – włoski czy niemiecki – powinien być w Polsce uznawany, ale serwery polskiej administracji po prostu nie przyjmą tych dokumentów – podkreśla prawnik Baker McKenzie. – Obsługujemy wiele korporacji działających globalnie. Członkowie ich zarządu mają całą szufladę podpisów elektronicznych z różnych państw na potrzeby e-administracji i zazwyczaj dają radę samodzielnie podpisać wszystkie dokumenty. W momencie, gdy słyszą, że jest dokument z Polski, organizowane są sesje z udziałem sztabu informatyków i prawników, ponieważ tam zawsze coś nie działa. To nie jest najlepsza laurka.

Paradoksalnie tego typu problemy z weryfikacją tożsamości powodują, że inwestorzy chętniej skorzystaliby z offline’owego trybu załatwienia sprawy, ale często jest to niemożliwe.

– Takie usługi, które są w stu procentach elektroniczne, zaczynają blokować biznes – mówi Piotr Jaśkiewicz. – Przykładowo, jeśli chcielibyśmy szybko wymienić członków zarządu na osoby z zagranicy, jest to niemożliwe z dnia na dzień, ponieważ taki nowy zarząd musiałby ujawnić się w rejestrze beneficjentów. Ma na to siedem dni i musi zrobić to elektronicznie, podczas gdy uzyskanie polskiego podpisu elektronicznego z zagranicy w siedem dni niemal graniczy z cudem.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Newseria na XVI Europejskim Kongresie Gospodarczym

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Finanse

Zmiany klimatu i dezinformacja wśród największych globalnych zagrożeń. Potrzeba nowego podejścia do zarządzania ryzykiem

Niestabilność polityczna i gospodarcza, coraz większa polaryzacja społeczeństwa, kryzys kosztów utrzymania, rosnąca liczba konfliktów zbrojnych i ryzyka cybernetyczne związane z rozwojem sztucznej inteligencji – to największe zagrożenia dla biznesu wskazywane w tegorocznym „Global Risks Report 2024”. Z raportu wynika, że obawy o bliską i dalszą przyszłość wciąż są zdominowane przez ryzyka klimatyczne i środowiskowe. Jednak w tym roku przykryły je niebezpieczeństwa związane z dezinformacją, wspieraną przez AI, która może wywoływać coraz większe niepokoje społeczne. – W tym roku na świecie 3 mld ludzi weźmie udział w wyborach, więc konieczność zaradzenia temu ryzyku staje się coraz pilniejsza – podkreśla Christos Adamantiadis, CEO Marsh McLennan w Europie.

Ochrona środowiska

Ciech od czerwca będzie działać jako Qemetica. Chemiczny gigant ma globalne aspiracje i nową strategię na sześć lat

Globalizacja biznesu, w tym możliwe akwizycje w Europie i poza nią – to jeden z głównych celów nowej strategii Grupy Ciech. Przedstawione plany na sześć lat zakładają także m.in. większe wykorzystanie patentów, współpracę ze start-upami w obszarze czystych technologii i przestawienie biznesu na zielone tory. – Mamy ambitny cel obniżenia emisji CO2 o 45 proc. do 2029 roku – zapowiada prezes spółki Kamil Majczak. Nowej strategii towarzyszy zmiana nazwy, która ma podsumować prowadzoną w ostatnich latach transformację i lepiej podkreślać globalne aspiracje spółki. Ciech oficjalnie zacznie działać jako Qemetica od czerwca br.

Finanse

72 proc. firm IT planuje podwyżki. W branży wciąż ogromna jest różnica w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn

W ubiegłym roku rynek pracy IT był znacznie mniej dynamiczny niż w poprzednich latach – wynika z „Raportu płacowego branży IT w 2024” Organizacji Pracodawców Usług IT. Przy wysokim poziomie podwyżek specjaliści rzadziej zmieniali pracę, ale niektórych zmusiły do tego cięcia w zatrudnieniu wynoszące w zależności od wielkości firmy od 12 do 26 proc. Ten rok zapowiada się bardziej optymistycznie: 61 proc. przedsiębiorstw planuje zwiększać zatrudnienie, a 72 proc. – pensje. Eksperci zwracają uwagę na wciąż duży rozstrzał między wynagrodzeniami kobiet i mężczyzn w tej branży.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.