Mówi: | Rafał Bajczuk |
Funkcja: | analityk |
Firma: | Fundacja Promocji Pojazdów Elektrycznych, Transport & Environment |
Od 2035 roku w UE nie będzie można sprzedawać nowych samochodów z silnikami spalinowymi. Nie wszystkie koncerny są gotowe na taką zmianę
Transport drogowy odpowiada za blisko 1/5 całkowitej emisji gazów cieplarnianych w UE i w przeciwieństwie do innych sektorów nie odnotowuje żadnego znaczącego spadku. Do zmiany w tym zakresie ma się przyczynić pakiet Fit for 55, który wprowadza wymóg obniżenia średnich emisji z nowych samochodów o 55 proc. od 2030 roku i o 100 proc. pięć lat później. To oznacza, że od 2035 roku w UE nie będzie można sprzedawać nowych samochodów z silnikami spalinowymi. – Rynek motoryzacyjny się zmieni, w ofercie będzie więcej samochodów elektrycznych i będą one bardziej dostępne cenowo – mówi ekspert tego rynku Rafał Bajczuk. Nie wszystkie koncerny są jednak gotowe na tak szybką transformację.
– Transport już od kilku lat jest największym źródłem emisji gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej. W Polsce cały czas jest to energetyka ze względu na fakt, że nasz miks energetyczny wciąż opiera się głównie na węglu. Natomiast w skali całej UE największym problemem jest właśnie transport, z czego 70 proc. emisji przypada na transport drogowy. Reszta to żegluga i lotnictwo, a transport kolejowy ma znaczenie marginalne – wyjaśnia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Rafał Bajczuk, analityk Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych i Europejskiej Federacji Transportu i Środowiska (Transport & Environment).
Jak podaje Parlament Europejski, transport jest jedynym sektorem, w którym od 1990 roku nie odnotowano żadnego znaczącego spadku emisji gazów cieplarnianych. Co więcej, w 2019 roku średni poziom emisji z nowych samochodów wzrósł do 118,5 g CO2/km, po stałym spadku w ciągu poprzednich lat. Według danych Europejskiej Agencji Ochrony Środowiska transport drogowy odpowiada w sumie za 19,35 proc. całkowitej emisji gazów cieplarnianych w UE (dla porównania lotnictwo oraz żegluga generują poniżej 3,5 proc.). Choć liczba samochodów elektrycznych z każdym rokiem szybko wzrasta, to wciąż stanowią one niewielki odsetek nowo rejestrowanych pojazdów. Dane PZPM i ACEA wskazują, że w II kwartale br. elektryczne BEV odpowiadały za 7,5 proc. unijnych rejestracji (hybrydowe za 19,3 proc., a benzynowe – za 41,8 proc.).
Na ten problem ma odpowiedzieć Fit for 55, czyli pakiet reform gospodarczych i legislacyjnych ukierunkowanych na walkę ze zmianami klimatycznymi, który Komisja Europejska przedstawiła w połowie lipca. Ma on pomóc w realizacji celu, jakim jest redukcja emisji gazów cieplarnianych co najmniej o 55 proc. do 2030 roku (w stosunku do poziomu z 1990 roku). Z kolei do 2050 roku UE zamierza już osiągnąć zerową emisję netto.
Wśród najważniejszych założeń Fit for 55 jest m.in. rewizja dyrektywy dotyczącej infrastruktury paliw alternatywnych, a także nowelizacja rozporządzenia określającego normy emisji CO2 dla samochodów osobowych i dostawczych. Ta ostatnia ma przyspieszyć rozwój zeroemisyjnego transportu poprzez wymóg obniżenia średnich emisji z nowych samochodów o 55 proc. od 2030 roku i o 100 proc. pięć lat później.
– Plany UE dotyczące zmniejszenia emisji z nowych samochodów do zera w 2035 roku oceniamy bardzo pozytywnie – mówi analityk. – Producenci będą zobowiązani, żeby z roku na rok sprzedawać coraz więcej zeroemisyjnych samochodów. W praktyce będą to samochody bateryjne, elektryczne. Jest też możliwość sprzedaży samochodów na wodór, ale doświadczenia i obecny rozwój technologii pokazują, że producenci nie idą w tę stronę. To samochody elektryczne są obecnie tą technologią, która się rozwija, a plany inwestycyjne związane z budową kolejnych fabryk baterii litowo-jonowych pokazują, że wszyscy producenci idą w elektryfikację.
Jego zdaniem nie wszystkie koncerny motoryzacyjne są jednak przygotowane do tej transformacji.
– Jak przy wszystkich dużych zmianach technologicznych prawdopodobnie będą przegrani tego procesu, ale do Europy wejdą też nowi producenci – podkreśla Rafał Bajczuk. – Co ważne, Polska ma dobre podstawy do tego, aby zaistnieć na tym rynku. Jesteśmy obecnie największym producentem baterii litowo-jonowych dla sektora motoryzacyjnego. Jesteśmy też największym producentem autobusów elektrycznych w Europie i to jest właśnie kierunek, który będzie się rozwijał.
W Polsce na koniec czerwca tego roku było zarejestrowanych łącznie już blisko 27 tys. samochodów osobowych z napędem elektrycznym. W pierwszym półroczu ich liczba wzrosła o ponad 8,2 tys. sztuk, czyli o 150 proc. w porównaniu z analogicznym okresem rok wcześniej – wynika z Licznika Elektromobilności, uruchomionego przez PZPM i PSPA.
– Rynek motoryzacyjny się zmieni, w ofercie będzie więcej samochodów elektrycznych i będą one też bardziej dostępne cenowo, ponieważ będą produkowane masowo, w dedykowanych zakładach. Największa zmiana będzie dotyczyć tego, jak ładujemy te samochody i jak pozyskujemy do nich paliwo. Teraz przeciętny kierowca raz na tydzień, dwa tygodnie podjeżdża na stację benzynową i tankuje swój samochód. W przypadku samochodów elektrycznych większość operacji ładowania będzie się odbywać na miejscu parkingowym w domu albo w pracy – mówi ekspert Transport & Environment. – Konsumenci odczują to też na swoich rachunkach, ponieważ energia do samochodów elektrycznych jest o wiele tańsza. Jeżeli porównamy samochód benzynowy i samochód elektryczny ładowany z gniazdka w domu, to różnica w cenie sięga 90 proc. na korzyść tego drugiego.
To jednak wiąże się z koniecznością przyspieszenia rozbudowy infrastruktury ładowania. Dziś jej brak jest wskazywany przez konsumentów i ekspertów jako jedna z najważniejszych barier w rozwoju elektromobilności w Polsce.
– W propozycji zmian w dyrektywie o infrastrukturze paliw alternatywnych Komisja Europejska zaproponowała wiążące cele dotyczące rozwoju infrastruktury do ładowania samochodów elektrycznych. Ta infrastruktura musi się pojawić masowo – zarówno ta o dużej mocy, do szybkiego ładowania samochodów przy dłuższych trasach, jak i ładowarki niskiej mocy w miejscach, gdzie mieszkamy i pracujemy – wymienia Rafał Bajczuk.
Transportu dotyczy jeszcze jedna propozycja Komisji Europejskiej zawarta w pakiecie Fit for 55. Zgodnie z założeniami ma on zostać włączony do unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2. To też powinno przyspieszyć proces elektryfikacji transportu.
– Włączenie transportu do unijnego systemu handlu emisjami będzie oznaczać, że kierowcy, kupując benzynę, będą płacili dodatkową opłatę za uprawnienie do emisji. Ten system ma ruszyć najwcześniej w 2025 roku i przez pierwsze lata cena emisji będzie na tyle niska, że kierowcy praktycznie nie odczują tej ceny na stacjach paliw – mówi ekspert. – Ta zmiana ma zapewnić, żeby cały przemysł paliwowy dokładał się do tego systemu, bo zyski z niego mają przyspieszyć transformację energetyczną i przechodzenie na ekologiczny transport. Jednak głównym instrumentem KE, który ma sprawić, że transport stanie się bardziej zielony, są jednak wspomniane obowiązki narzucone na producentów. System ETS dla transportu gra raczej rolę poboczną.
Europejski system handlu uprawnieniami do emisji (ETS) jest pierwszym i największym na świecie rynkiem uprawnień do emisji CO2. Reguluje około 40 proc. całkowitej emisji gazów cieplarnianych w UE oraz obejmuje ok. 11 tys. elektrowni i zakładów produkcyjnych w UE. Jego celem jest ograniczenie emisji CO2 w przemyśle poprzez zobowiązanie firm do posiadania pozwolenia na każdą tonę emitowanego dwutlenku węgla. Firmy muszą kupować takie pozwolenia za pośrednictwem aukcji.
Czytaj także
- 2024-11-19: Polacy wprowadzają na razie tylko drobne nawyki proekologiczne. Do większych zmian potrzebują wsparcia
- 2024-11-20: Średnio co trzy dni zamykana jest w Polsce księgarnia. Branża apeluje o regulacje porządkujące rynek
- 2024-11-20: Katarzyna Ankudowicz: Jestem z przemocowego domu. Dużo kosztowało mnie, żeby wyjść z tego i zacząć funkcjonować bez piętna bycia totalnie gorszą
- 2024-11-08: Spadek sprzedaży detalicznej może się okazać tymczasowy. Konsumenci dalej są skłonni do dużych zakupów
- 2024-11-05: Polski rynek odzieży sportowej i outdoorowej notuje stabilne wzrosty. Kupujący szukają technologicznych nowinek
- 2024-11-07: Eksport produktów spożywczych z Polski spowalnia. Producentom coraz trudniej konkurować niższą ceną
- 2024-10-30: Kompetencje społeczne są kluczowe w świecie pełnym ekranów. Można je rozwijać już u przedszkolaków
- 2024-11-06: Martyna Wojciechowska: Cudownie mieć 50 lat, wiedzieć, czego się chce i czego się na pewno nie chce. To dla mnie bardzo dobry czas
- 2024-10-21: Druga polska prezydencja w Radzie UE okazją na wzmocnienie głosu polskich przedsiębiorców. Teraz ich aktywność w UE jest niewielka
- 2024-10-22: Rząd pracuje nad nowymi przepisami o płacy minimalnej. Zmienią one sposób jej obliczania
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Rolnictwo
Dane satelitarne w użyciu urbanistów i samorządowców. Mogą im służyć do przygotowania na zmiany klimatu
Do 2031 roku rynek usług związanych z danymi satelitarnymi ma wzrosnąć ponad czterokrotnie – przewidują analitycy. Na rosnącą podaż wpływ może mieć nałożony na dużą część przedsiębiorców, w tym producentów rolnych, obowiązek raportowania wpływu środowiskowego. Dane satelitarne są jednak cennym narzędziem również w rękach urbanistów i samorządowców. Z dokładnością do milimetrów pokazują zjawiska takie jak np. osiadanie gruntów, co pozwala na wczesne podejmowanie decyzji o kluczowych modernizacjach infrastruktury.
Prawo
Nałóg nikotynowy wśród nieletnich zaczyna się najczęściej od e-papierosów. Przyciągają ich słodkie, owocowe smaki tych produktów
Co czwarty uczeń ma za sobą inicjację nikotynową, a dla większości z nich pierwszym produktem, po jaki sięgnęli, był e-papieros. Zdecydowana większość uczniów używających nikotyny korzysta właśnie z e-papierosów, a prawie połowa nie ma problemu z ich zakupem – wskazują nowe badania przeprowadzone z okazji Światowego Dnia Rzucania Palenia. Eksperci podkreślają, że niebezpiecznym produktem, z uwagi na ryzyko uzależnienia behawioralnego, są także e-papierosy beznikotynowe. Trwają prace nad przepisami, które m.in. zakażą ich sprzedaży nieletnim.
Ochrona środowiska
Futra z negatywnym wpływem na środowisko na każdym etapie produkcji. Wiąże się z 400-krotnie większym zużyciem wody niż poliestru
Biznes futrzarski ma negatywny wpływ na środowisko naturalne – podkreślają eksperci Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Hodowle powodują zatrucie wód i gleb oraz są zagrożeniem dla bioróżnorodności. Z kolei produkcja futra z norek, lisów i jenotów generuje znacznie większe niż bawełna czy poliester emisje gazów cieplarnianych, zużycie wody i zanieczyszczenie wody. 25 listopada obchodzimy Dzień bez Futra, który ma zwrócić uwagę na cierpienie zwierząt hodowanych na potrzeby przemysłu futrzarskiego oraz promować etyczne i ekologiczne wybory w modzie.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.