Mówi: | Eryk Kłopotowski |
Funkcja: | ekspert rynku lotniczego |
Branża lotnicza w głębokim kryzysie. Po uruchomieniu połączeń ceny biletów mogą wzrosnąć
Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych dniach i tygodniach powróci część połączeń lotniczych, a na lotniskach i w samolotach będą obowiązywały nowe zasady bezpieczeństwa. – Cała branża czeka na odmrożenie, bo dotychczasowe straty przewoźników globalnie szacowane są na 350 mld dol. – mówi Eryk Kłopotowski, ekspert ds. lotnictwa. Pytanie tylko, czy popyt na ich usługi będzie wystarczający, żeby zapewnić rentowność. Tym bardziej że ograniczenia w sprzedaży mogą spowodować wzrost cen biletów.
– Nie ma jednolitych standardów, które będą obowiązywały pasażerów linii lotniczych podczas pobytu na lotnisku i podróży. Wszystko wskazuje na to, że każda linia i port będą miały swoje wymogi. Przykładowo Islandia ogłosiła, że pierwszych kilka tysięcy turystów zostanie za darmo przetestowanych na obecność koronawirusa. Obecnie głównym zadaniem dla całej branży lotniczej jest opracowanie jednolitego schematu, który będzie obowiązywał we wszystkich krajach – mówi agencji Newseria Biznes Eryk Kłopotowski, ekspert rynku lotniczego.
LOT opracował wytyczne dla pracowników i pasażerów związane z zagrożeniem epidemiologicznym, m.in. ograniczenie kontaktów z załogą, zachowanie dystansu w terminalu, noszenie maseczek i rękawiczek, używanie chusteczek i płynów dezynfekcyjnych czy podawanie napojów i przekąsek w indywidualnych opakowaniach. Podobne zasady wprowadzają linie lotnicze w Europie. Komisja Europejska wydała wytyczne w sprawie korzystania ze środków transportu, w tym z samolotów. Zaleca m.in. regularne czyszczenie i wentylację pomieszczeń, ograniczenie kontaktów między pasażerami i załogą oraz stosowanie środków ochrony osobistej.
Jak podkreśla ekspert, na pewno możemy się spodziewać mniejszej aktywności ze strony obsługi, toalety zostaną zapewne zamknięte na czas lotu i będą otwierane tylko przez załogę oraz dezynfekowane po każdym użyciu.
– Mówi się o maseczkach, ale nie ma jeszcze jasnych wytycznych, czy wystarczą jednorazowe na cały lot, czy też pasażerowie na dłuższych trasach będą musieli je zmieniać. Mówi się także o tym, że każdy pasażer będzie zobowiązany nosić rękawiczki, ale nie wiadomo, czy mają one być udostępnione i założone na pokładzie, czy mogą to być rękawiczki, w których wejdzie on do portu lotniczego – dodaje ekspert.
Z pewnością pasażerowie muszą liczyć się z tym, że czas kontroli i oczekiwania na lotniskach znacznie się wydłuży.
W Polsce przywracanie połączeń lotniczych ma się odbywać w trzech fazach. Pierwsza dotyczy połączeń krajowych i ruszy od 1 czerwca. PLL LOT będą latać między ośmioma portami lotniczymi: w Warszawie, Gdańsku, Krakowie, Poznaniu, Rzeszowie, Szczecinie, Wrocławiu i Zielonej Górze. Nowy rozkład lotów obejmuje około 30 połączeń dziennie. Kolejne terminy odmrażania połączeń będą zależały od rozwoju sytuacji epidemiologicznej. W drugiej fazie mają powrócić loty do krajów europejskich, a trzecia ma dotyczyć połączeń międzykontynentalnych. Przy czym loty będą się odbywały wyłącznie do tych krajów, w których sytuacja związana z pandemią COVID-19 jest pod kontrolą. Na odmrożenie podróży czeka branża na całym świecie.
– Pozytywny w tej sytuacji jest jedynie fakt, że kryzys dotyka wszystkich mniej więcej w takim samym stopniu. Chociaż zapewne ci, którzy byli w kłopotach finansowych przed pandemią, dzisiaj cierpią najbardziej. Linie lotnicze mogą liczyć na większe wsparcie rządów i organizacji ponadrządowych, np. Unii Europejskiej, i tej pomocy nikt nie będzie kwestionował. To jest dobra wiadomość dla przewoźników, którzy są uzależnieni od budżetu państwa. Dodatkowo linie lotnicze mogą wykorzystać ten czas na głęboką restrukturyzację, która w niektórych przypadkach jest od wielu lat konieczna. Tym bardziej że teraz nie ma zagrożenia strajku. Na pewno należy spodziewać się zwolnień na tych stanowiskach, które nie zostaną przywrócone po powrocie do normalnego funkcjonowania linii lotniczych – uważa Eryk Kłopotowski.
Jego zdaniem ograniczenia w podróżowaniu samolotem raczej nie powinny oznaczać końca taniego latania, ale takiego scenariusza nie można wykluczyć. Grozi nam on w dwóch przypadkach.
– Po pierwsze, kiedy ograniczona będzie podaż, czyli na przykład w sytuacji, kiedy nie będzie możliwa sprzedaż środkowego fotela. Po drugie, kiedy popyt spadnie tak bardzo, że istotnie wpłynie na ograniczenie podaży. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie i uda się zachować rozsądek w kwestii zasad sprzedaży i korzystania z pokładów samolotów – dodaje ekspert. – Liczę na to, że pasażerowie, którzy lubią podróże, będą latali jeszcze chętniej, zmęczeni siedzeniem w domu. Z drugiej strony możliwe, że również osoby, które rzadko podróżowały, będą chciały to zmienić, zanim pojawi się kolejna fala zachorowań i restrykcji lub zupełnie nowa epidemia.
Likwidacja tanich lotów oznaczałaby wykluczenie ekonomiczne części pasażerów, a w dużej części dotyczyłoby to Polaków. W Polsce znaczna część rynku lotniczego należy do przewoźników niskokosztowych. Wśród trzech największych linii lotniczych na krajowym rynku są dwie tanie linie – Ryanair i WizzAir.
Czytaj także
- 2024-04-22: Bezpieczeństwo paliwowe w Polsce wymaga inwestycji w nowe moce magazynowe. Branża przyspiesza też zieloną transformację
- 2024-04-15: Mocny wzrost sprzedaży paliw płynnych w 2023 roku. W tym roku popyt napędzą nowe inwestycje
- 2024-04-23: Efekt Taylor Swift na rynku najmu krótkoterminowego. Europejska trasa koncertowa pozwoli wynajmującym zarobić miliony
- 2024-04-23: Dwie duże marki chińskich samochodów w tym roku trafią do sprzedaży w Polsce. Są w stanie konkurować jakością z europejskimi producentami aut
- 2024-04-22: Rynek makaronów w Polsce wart jest około 800 mln zł. Producenci pracują nad nowymi funkcjami tych produktów w diecie
- 2024-04-05: Sprzedaż nagrań muzycznych rośnie w tempie prawie 20-proc. Streaming motorem napędowym, ale do łask wracają nośniki sprzed lat
- 2024-04-03: Wielu Polaków od bankructwa po utracie pracy dzieli jedna pensja. 61 proc. uważa, że wydarzenia ostatniego roku powinny skłonić ich do regularnego oszczędzania
- 2024-04-02: Rynek wynajmu krótkoterminowego bardzo szybko rośnie. Co roku przybywa na nim kilka tysięcy apartamentów i domów wakacyjnych
- 2024-04-12: Rynek nieruchomości premium w Polsce szybko rośnie. Do Europy Zachodniej sporo nam jeszcze brakuje
- 2024-03-15: Polscy seniorzy w ogonie UE pod względem umiejętności cyfrowych. Rząd chce zaangażować w edukację media publiczne
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Finanse
Zwolnienia lekarskie w prywatnej opiece medycznej są ponad dwa razy krótsze niż w publicznej. Oszczędności dla gospodarki to ok. 25 mld zł
Stan zdrowia pracujących Polaków wpływa nie tylko na konkurencyjność firm i koszty ponoszone przez pracodawców, ale i na całą gospodarkę. Jednak zapewnienie dostępu do szybkiej i efektywnej opieki zdrowotnej może te koszty znacząco zmniejszyć. Podczas gdy średnia długość zwolnienia lekarskiego w publicznym systemie ochrony zdrowia wynosi 10 dni, w przypadku opieki prywatnej to już tylko 4,5 dnia – wynika z badania Medicover. Kilkukrotnie niższe są też koszty generowane przez poszczególne jednostki chorobowe, co pokazuje wyraźną przewagę prywatnej opieki. Zapewnienie dostępu do niej może ograniczyć ponoszone przez pracodawców koszty związane z prezenteizmem i absencjami chorobowymi w wysokości nawet 1,5 tys. zł na pracownika.
Ochrona środowiska
Trwają prace nad szczegółami ścisłej ochrony 20 proc. lasów. Prawie gotowy jest także projekt ws. kontroli społecznej nad lasami
Postulat ochrony najcenniejszych lasów w Polsce znalazł się zarówno w „100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów”, jak i w umowie koalicyjnej zawartej po wyborach 15 października 2023 roku. W wyznaczonym terminie nie udało się dotrzymać wyborczej obietnicy, ale prace nad nowymi regulacjami przyspieszają. Wśród priorytetów jest objęcie ochroną 20 proc. lasów najbardziej cennych przyrodniczo i ustanowienie kontroli społecznej nad lasami. Ministerstwo Klimatu i Środowiska konsultuje swoje pomysły z przedstawicielami różnych stron, m.in. z leśnikami, ekologami, branżą drzewną i samorządami.
Motoryzacja
Dwie duże marki chińskich samochodów w tym roku trafią do sprzedaży w Polsce. Są w stanie konkurować jakością z europejskimi producentami aut
Według danych IBRM Samar w Polsce w pierwszych dwóch miesiącach 2024 roku zarejestrowano 533 auta chińskich producentów. Jednak niedługo mogą się one pojawiać na polskich drogach znacznie częściej, ponieważ swoją obecność na tutejszym rynku zapowiedziało już kilku kolejnych producentów z Państwa Środka. Chińskich samochodów, przede wszystkim elektryków, coraz więcej sprzedaje się również w Europie. Prognozy zakładają, że ich udział w europejskim rynku do 2025 roku ma zostać niemal podwojony. – Jakość produktów dostarczanych przez chińskich producentów jest dzisiaj zdecydowanie lepsza i dlatego one z powodzeniem konkurują z producentami europejskimi – mówi Wojciech Drzewiecki, prezes IBRM Samar.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.