Newsy

Pracownicze plany kapitałowe będą minimalizować straty w systemie emerytalnym. Bez programu w 2060 roku emerytura wyniesie ok. 25 proc. ostatniej pensji

2019-06-27  |  06:30

Dzisiejsi 40-latkowie mogą liczyć, że za 20 lat w pracowniczych planach kapitałowych uzbiera im się kwota, która pozwoli uzupełnić środki do poziomu dzisiaj wypłacanego w systemie emerytalnym – mówi prof. Marcin Kalinowski z Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku. W 2050 roku liczba emerytów w Polsce praktycznie zrówna się z liczbą pracowników. Nie musi to oznaczać problemów dla budżetu państwa, bo koszty poniosą przede wszystkim przyszli emeryci. Stopa zastąpienia, czyli relacja pierwszej emerytury do ostatniego wynagrodzenia, może wynieść zaledwie 27 proc. PPK pozwolą to świadczenie zdecydowanie zwiększyć.

 Pracownicze plany kapitałowe są odpowiedzią na obecną sytuację w systemie emerytalnym. Zresztą to jest problem nie tylko Polski, lecz także wielu krajów europejskich. System, który u nas funkcjonuje, jest systemem repartycyjnym, co oznacza, że osoby pracujące płacą na wypłatę emerytur dla obecnych emerytów. W takim systemie duże znaczenie ma demografia – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Biznes prof. Marcin Kalinowski, wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku.

Zgodnie z ustawą o pracowniczych planach kapitałowych docelowo każda firma będzie musiała utworzyć PPK dla swoich pracowników. Termin wejścia w życie tego obowiązku jest uzależniony od wielkości firmy. Najwcześniej, bo już od 1 lipca br., do PPK przystąpią najwięksi pracodawcy, zatrudniający powyżej 250 pracowników. Od 2020 roku taki obowiązek będą miały firmy zatrudniające od 49 do 250 osób, a od 1 lipca 2020 roku – te z co najmniej 20 pracownikami. Z początkiem 2021 roku już wszystkie firmy, nawet zatrudniające jedną osobę, będą musiały podpisać umowę na prowadzenie PPK. Zdaniem ekspertów taki program jest koniecznością, zwłaszcza w kontekście starzejącego się społeczeństwa.

 To dodatkowy element systemu emerytalnego, który będzie niewydolny. Nie będzie nas stać na emerytury w wysokości takiej, jaką mamy obecnie. Stopa zastąpienia, czyli procent środków, które otrzymamy po przejściu na emeryturę, biorąc pod uwagę ostatnie wynagrodzenia, już jest na dość niskim poziomie, a możemy się spodziewać, że w perspektywie kolejnych 20 lat znacząco się obniży. PPK to odpowiedź na ten brak – tłumaczy prof. Marcin Kalinowski.

Komisja Europejska szacuje, że w 2050 roku liczba osób pracujących i emerytów praktycznie się zrówna (odpowiednio będzie ich 12,7 i 12,6 mln). To oznacza, że jedna osoba będzie pracowała na jedno świadczenie. Jeszcze w 2016 roku na 100 zatrudnionych przypadało 53,8 emeryta, w 2060 roku będzie to już 106,3 emeryta. Skutki odczują obecni 30-latkowie. O ile jeszcze w 2012 roku stopa zastąpienia, czyli relacja pierwszej emerytury do ostatniego wynagrodzenia, wynosiła ponad 60 proc., obecnie jest to ok. 56 proc., to w 2060 roku będzie to już zaledwie 26 proc.

 To ostatni dzwonek, aby po rozmontowaniu systemu OFE, który miał być wsparciem dla pracowników przechodzących na emeryturę, wesprzeć te braki w systemie emerytalnym. Właściwie w tej chwili możemy liczyć na to, że jako 40-latkowie za 20 lat w PPK uzbieramy kwotę, która pozwoli uzupełnić środki do poziomu wypłacanego obecnie w systemie emerytalnym – ocenia ekspert. – Tak naprawdę system ma doprowadzić do minimalizacji strat, a nie do dodatkowych korzyści.

Uczestnictwo w PPK będzie dobrowolne, czyli będzie można zrezygnować z dokonywania wpłat do programu na podstawie pisemnej deklaracji złożonej u pracodawcy. Jednocześnie pracodawca co cztery lata będzie informował pracownika, który złożył deklarację o rezygnacji, o ponownym dokonywaniu wpłat.

Na PPK płacić mają pracodawcy i uczestnicy programu. Wpłata podstawowa wyniesie 2 proc. wynagrodzenia, a 1,5 proc. wynagrodzenia ma płacić pracodawca. Osoba, której miesięczne wynagrodzenie uzyskiwane z różnych źródeł, będzie wynosić co najmniej 120 proc. minimalnego wynagrodzenia w danym roku, będzie mogła wpłacać mniej niż 2 proc. (ale przynajmniej 0,5 proc.). Do tego co roku na PPK wpłynie premia od państwa – 240 zł.

Te pieniądze będą wypłacane po 60 roku życia i wówczas będzie można rozłożyć je na dwie części. 25 proc. środków będzie można wypłacić jednorazowo, a pozostałe 75 proc. rozłożyć na kolejne 120 miesięcy, czyli kolejne dziesięć lat po przejściu na emeryturę – przypomina prof. Marcin Kalinowski.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Bankowość

Ponad 70 proc. budynków w Polsce wymaga gruntownej modernizacji. 1 mln zł trafi na granty na innowacje w tym obszarze

Ograniczenie zużycia energii w budynkach to jeden z najbardziej efektywnych ekonomicznie sposobów redukcji emisji dwutlenku węgla. Tymczasem w Unii Europejskiej zdecydowana większość budynków mieszkalnych wymaga poprawy efektywności energetycznej. Innowacji, które mają w tym pomóc, poszukuje ING Bank Śląski w piątej edycji swojego Programu Grantowego dla start-upów i młodych naukowców. Najlepsi mogą liczyć na zastrzyk finansowania z przeznaczeniem na rozwój i komercjalizację swojego pomysłu. Budżet Programu Grantowego ING to 1 mln zł w każdej edycji.

Infrastruktura

Branża infrastrukturalna szykuje się na inwestycyjny boom. Projektanci i inżynierowie wskazują na szereg wyzwań w kolejnych latach

W kolejnych latach w polskiej gospodarce ma być odczuwalne przyspieszenie realizacji inwestycji infrastrukturalnych. Ma to związek z finansową perspektywą unijną na lata 2021–2027 i odblokowaniem środków z KPO. To inwestycje planowane na dziesiątki albo nawet na setki lat, a w dyskusji dotyczącej takich projektów często pomijana jest rola projektantów i inżynierów. Przedstawiciele tych zawodów wskazują na szereg wyzwań, które będą rzutować na planowanie i realizowanie wielkich projektów infrastrukturalnych. Do najważniejszych zaliczają się m.in. relacje z zamawiającymi, coraz mniejsza dostępność kadr, konieczność inwestowania w nowe, cyfrowe technologie oraz unijne regulacje dotyczące zrównoważonego rozwoju w branży budowlanej.

Konsument

Techniki genomowe mogą zrewolucjonizować europejskie rolnictwo i uodpornić je na zmiany klimatu. UE pracuje nad nowymi ramami prawnymi

Techniki genomowe (NTG) pozwalają uzyskiwać rośliny o większej odporności na susze i choroby, a ich hodowla wymaga mniej nawozów i pestycydów. Komisja Europejska wskazuje, że NTG to innowacja, która może m.in. zwiększyć odporność systemu żywnościowego na zmiany klimatu. W tej chwili wszystkie rośliny uzyskane w ten sposób podlegają tym samym, mocno wyśrubowanym zasadom, co GMO. Dlatego w ub.r. KE zaproponowała nowe rozporządzenie dotyczące roślin uzyskiwanych za pomocą technik genomowych. W lutym br. przychylił się do niego Parlament UE, co otworzyło drogę do rozpoczęcia negocjacji z rządami państw UE w Radzie. Wątpliwości wielu państw członkowskich, również Polski, budzi kwestia patentów NGT pozostających w rękach globalnych koncernów, które mogłyby zaszkodzić pozycji europejskich hodowców.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.